• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Językowe wygibasy nie są romantyczne

Michał Stąporek
10 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Nie kompromituj się, mów po polsku

Nie poszedłbym na randkę do przytulnego resort and conference, bo bałbym się połamania języka, a język na randce bywa przydatny.



"Więc idź do sklepu i poproś o tort Conditorei Copenrath und Wiese" - cytuję z pamięci, ale tak mniej więcej brzmiała treść reklamy, którą nadawano w polskiej telewizji w latach 90.

Naprawdę? Miałem iść do sklepu i łamać sobie język prosząc o jakiś tort, którego nazwa składa się z trzech niezrozumiałych dla mnie słów w obcym języku? Zamiast pójść do cukierni i poprosić o kawowy z likierem albo bezowy z morelami?

Torciki Conditorei Copenrath und Wiese są z pewnością smaczne, ale większość Polaków prawdopodobnie połamałaby sobie język próbując wymówić ich nazwę. Torciki Conditorei Copenrath und Wiese są z pewnością smaczne, ale większość Polaków prawdopodobnie połamałaby sobie język próbując wymówić ich nazwę.
Twórcy, a właściwie tłumacze tej chimery, czyli niemieckiej reklamy z dodaną polską ścieżką dźwiękową, szybko zrozumieli, że nie ma ona sensu. Że nikt nie będzie sobie kaleczyć języka, by kupić ciasto. O ile pamiętam, ten potworek szybko zniknął z bloków reklamowych.

Wydawałoby się, że na zawsze. Ale to, co było fatalnym zauroczeniem pierwszych lat transformacji ustrojowej, kiedy fascynowaliśmy się wszystkim, co zagraniczne, wraca dziś - tyle że już w polskim wydaniu.

"Więc spędź ten romantyczny wieczór w naszym przytulnym - tu pada polska nazwa - resort and conference" - słyszę radiową reklamę, tym razem w październiku 2016 r.

Gdzie, przepraszam, mam spędzić ten wieczór? "Resort" kojarzy mi się głównie z ministerstwem spraw wewnętrznych, a konferencja na pewno z niczym romantycznym.

Sprawdzam szybko w internecie, kto mnie zaprasza na romantyczną kolację. W nagłówku strony internetowej ta sama nazwa, którą usłyszałem w radiu, więc nie jestem za grosz mądrzejszy. Na szczęście na dole wpisano dyskretnie słowa kluczowe: hotel Gdańsk, restauracja, pokoje Trójmiasto.

Z jakiegoś powodu poczciwe słowo "hotel" budzi niechęć u części hotelarzy, którzy eliminują je z nazwy swoich obiektów. Zastępują je często angielskimi zwrotami, których znaczenia trzeba się domyślać. Z jakiegoś powodu poczciwe słowo "hotel" budzi niechęć u części hotelarzy, którzy eliminują je z nazwy swoich obiektów. Zastępują je często angielskimi zwrotami, których znaczenia trzeba się domyślać.
Różnica więc taka, że o ile tort "coś tam und coś tam" próbował sprzedać mi niemiecki koncern spożywczy, o tyle do "resort and conference" zaprasza mnie trójmiejski hotelarz.

Ale dlaczego robi to po angielsku?

Dlaczego polscy deweloperzy nie budują biurowców, tylko "office parki"?
Dlaczego polscy pracodawcy nie oferują pracownikom dodatków do pensji, tylko "benefity"?
Dlaczego polskie kosmetyczki i masażyści świadczą swoje usługi w "spa and wellness"?

Bo wydaje im się, że tak jest bardziej profesjonalnie. Że to brzmi bardziej elegancko. Że ich klienci tego od nich oczekują. Ale to wierutna bzdura. Po trzykroć.

Ktoś powie: to nic nowego. W polszczyźnie zawsze obecne były makaronizmy, czyli koślawe kalki z różnych języków, początkowo z łaciny i włoskiego (stąd nazwa), potem z francuskiego. Teraz przyszedł czas na angielski.

Instrukcja obsługi zaplecza sklepu odzieżowego w Trójmieście. Sklepy tej marki są prowadzone przez polską firmę i działają wyłącznie w Polsce. Instrukcja obsługi zaplecza sklepu odzieżowego w Trójmieście. Sklepy tej marki są prowadzone przez polską firmę i działają wyłącznie w Polsce.
Kiedyś pisałem już o tym, że językoznawcy poprosili władze Szczecina o zmianę niemądrej, angielskiej nazwy miejskiej pływalni, a także o książkach sprzedawanych już nie w Domu Książki, lecz w BookBooku.

Teraz poszedłem krok dalej. Gdy dzwoni organizator jakieś imprezy (najczęściej z Warszawy) i zaprasza do udziału w "evencie", dopytuję, o co dokładnie chodzi. Gdy służby prasowe zaznaczają, że zdjęcia są w "press kicie" proszę o wyjaśnienie. Gdy ktoś sugeruje, że czeka na "feedback", pytam, jak mogę mu pomóc.

To taka moja mała, prywatna walka. Pewnie ją przegram, ale i tak wierzę w jej sens.

Mieszkasz w Polsce? Mów po polsku

Opinie (140)

  • Kiedy ustawa o języku polskim??? (9)

    Te wszystkie dziwne nazwy budynków do zmiany!!

    • 175 14

    • Napisy na ppnt Gdynia też często są angielskie.

      Niech się tym zajmą bo sam zgłoszę to łamanie ustawy o ochronie języka polskiego.

      • 9 5

    • ustawa o języku polskim

      jest od dawna w polskim porządku prawnym.

      • 7 4

    • szczególnie Gdynia się zbłaźniła z Woterfrontem czy jakoś tak. żenada!!!

      • 15 2

    • Nie rzucim ziemi skąd nasz ród.

      Nie damy pogrześć mowy... Czyżby?

      • 10 2

    • To zależy (2)

      Ludzi oburzają zagraniczne nazwy budynków, gdy nie mają pojęcia o biznesie. Niestety, ale historia Polski skutkuje tym, że większość inwestorów, firm wynajmujących u nas biurowce, kupujących i budujących je...jest z zagranicy. Trudno nie mieć angielskich nazwy jak codziennie przyjeżdża do budynku 9 firm z zagranicy i tylko 1 polska...

      • 6 8

      • Zgadzam się

        Też mnie to nie przeraża. Jak jadę na Węgry i mam spotkanie w Kesatomaguraselok, to nie wiem co mnie czeka.

        • 3 3

      • a jakie to ma znaczenie?

        obcokrajowcy nie są niedorozwinięci i raczej orientują się, że pracuje się w biurowcu, a nie ma łące, a spotkania biznesowe odbywają się w hotelach, a nie w lesie.
        Pospaceruj po biznesowej dzielnicy La Defense pod Paryżem i zobacz, ile tam jest angielskich nazw. Nie znajdziesz. A obcokrajowców jakoś na pęczki

        • 6 0

    • Wolnośc do nazywania budynków jak się inwestorowi podoba jest dobrem wyższym.

      Tylko ignorant chciałby ustawą zmieniać nazwy budynków.

      • 1 8

    • Mam nadzieje ze przejdzie ta nowelizacja ustawy

      i będzie mozna uzywac obcojezycznych zwrotow tylko z licencja bo serio niektorzy nie maja ani doswiadczenia ani wyobrazni...

      • 5 0

  • (5)

    Jestem z Tobą. Też walczę.

    • 171 6

    • (2)

      Polacy nie gęsi i swój język mają.

      • 23 5

      • To niech zaczną go wreszcie rozumieć.

        "gęsi" w tym zwrocie to przymiotnik i w oryginale jest "nie gęsi A swój język". "gęsi język" to była łacina.

        • 11 0

      • Ja też

        od dziś

        • 0 0

    • I ja

      • 1 0

    • I ja walczę - od dawna. A patrzą na mnie, jak na wariata...

      Te koszmarki to nie tylko nazwy biurowców, ale i osiedli, 'willi' (domek sobie postawią i 'willą' już nazywają), kamienic itp.

      A już najgorsze jest spolszczanie pisowni: iwent, imejl, risajkling, surwirwal itp., itd. Za życia w grobie się przewracam, jak to widzę. Niekiedy nawet kilka razy czytam, by zrozumieć...

      • 0 0

  • Brawo Redaktorze! (7)

    ja również toczę tę bezsensowną walkę. Bo o _jestem_ w stanie zrozumieć, że niektórych stanowisk albo określeń nie da się przetłumaczyć w sposób zwięzły na jęz. polski, o tyle _za_przejaw_braku_wykształcenia_ (oczytania) uważam sytuację, gdy w naszym języku istnieje odpowiednie słowo, a mówiący/piszący na siłę stosuje obce zapożyczenie. Typowy przykład: "produkt dedykowany dla ...." Kurna chata... nie ma słowa "przeznaczony" ?

    • 137 8

    • Moim zdaniem, nie dramatyzowałbym w tej sytuacji, tak jak p. Stąporek. (2)

      W kontekście hotelu nie powinno to "resort and conference" dziwić. Taka jest teraz "moda" w hotelarstwie światowym. Oczywiście owczy pęd za wszystkim co jest "trendy, sexy i cool" na Zachodzie i papugowanie tych rozwiązań jest przejawem braku kreatywności i ogólnej słabości. Ale pamiętajmy, że taki hotel w Gdańsku, gdzie gros gości jest z zagranicy, chce się czymś wybić od reszty hoteli, jeśli nie standardem, czego byśmy oczekiwali, to chociaż nazwą. Stąd macie np. Hotel Bryza Resort and Spa czy Sunbaltic Spa and Resort. Takie hotele celują bardziej w gości zagranicznych niż krajowych. Można się śmiać z Sunbaltic Spa and Resort, że to odnowione budynki z PRL-u opakowane w ładną nazwę.
      Te nazwy są też odzwierciedleniem zmian funkcjonalności hoteli. To nie są już tylko same pokoje i restauracja, jak to było kiedyś. Obecne hotele mają wspomniane spa, ale też prowadzą działalność w zakresie spotkań, szkoleń, warsztatów, konferencji. Dlatego podkreślają w swoich nazwach te nowe, dodatkowe funkcje i stąd mamy te nieszczęsne "resort and conference".

      • 4 3

      • Widzisz....

        też bym nie dramatyzował jednak jak usłyszałem reklamę "dwór prawdzica rezort ęd konferens" (bo o tym jest mowa w artykule) to też miałem ochotę gdzieś o tym napisać.
        Ale szybko zrezygnowałem - bo w sumie po co? Właściciel sam się ośmiesza takim koszmarkiem językowym.
        Co innego jak nazwa jest w 100% w obcym języku. Wtedy ok.

        Ale ten "resort prawdzic" to mi pachnie jakimś strasznym januszem biznesu co to oszczędza na mydle i papierze toaletowym dla gości. Wniosek - omijać z daleka. Więc może lepiej, że się "odkrył".

        • 4 0

      • tylko że conference w reklamie hotelu ma sugerować że to miejsce schadzek, a nie że zdybiemy tam konferencję ziobrujących prokuratórew, z czym mi się nieodparcie kojarzy

        • 1 0

    • Brawo, zacznijcie od siebie ;)

      To właśnie w tym portalu jest ostatnio dużo angielskich zwrotów. Może warto kilka przytoczyć, a potem wytykać błędy innym.

      • 1 0

    • @Tom (2)

      dedykowany to zły przykład jest to słowo występujące w języku polskim , tylko jest po prostu źle użyte w zwrocie "produkt dedykowany dla ....", bo oznacza że produkt jest ofiarowany, poświęcony komuś, przeznaczony też raczej nie do końca oddaje zamysł. Lepszymi zwrotami byłoby "produkt jest rekomendowany dla..." lub "produkt jest polecany dla..." Natomiast typowymi przykładami niepotrzebnych zapożyczeń jest np: Arena zamiast Stadionu czy Galeria (ta z chlebem, lodówką i bielizną)

      • 2 0

      • ale... galeria nowoczesnej zaangażowanej sztuki awangardowej może jako eksponaty mieć chleb, lodówkę i bieliznę...ceny eksponatów zwykle idą w miliony, albo chodzi o wielomilionowe oszustwo wyborcze

        np. połowa Polaków kupiła te reklamowe puste lodówki i teraz wszyscy mamy w telewizorze gusła, jasełka i igrzyska w barchanach, zamiast chleba i miększej bielizny

        • 0 0

      • @rrrr

        Ja wiem, że "dedykowany" występuje. Ale jest używane niepoprawnie przez przełożenie z angielskiego, aby było bardziej "cool".
        Na tej zasadzie "arena" czy "galeria" też występują ;) Pozdrówka

        • 1 0

  • Też maskuję walką moje braki w językach obcych. (2)

    • 18 97

    • A ja doskonale znam angielski, ale irytują mnie na siłę wciskane w polskim angielskie słowa. (1)

      I to przez osoby zdawałoby się kulturalne. Bo Polacy nie gęsi i swój język mają.

      • 13 1

      • Right on! Ja też tamuję polucję naszej mowy ojczystej obcymi loanami.

        • 2 1

  • Polacy są rozdarci wewnętrznie niczym Konrad Wallenrod (1)

    Z jednej strony chcą być tacy europejscy, tacy nowocześni. Z drugiej strony jak to w Kaczystanie - na wschodzie bez zmian.

    • 45 37

    • niektórzy Polacy mają naprawdę jakiś kompleks prowincji.... niektórym wydaje się, że jak coś jest

      nazwane w języku angielskim to od razu winduje nas to na szczyt nowoczesnej europejskiej cywilizacji
      w rzeczywistości brzmi to pretensjonalnie ,wręcz żałośnie
      mamy swój język i nie musimy się go wstydzić a to że wielu z nas mówi po angielsku nie oznacza, że tym językiem należy zaśmiecać naszą przestrzeń

      • 15 0

  • (18)

    Ciekawe ile zapozyczen z polskiego stosują Niemcy, Francuzi, Włosi, Anglicy itp.

    U nich MUSZĘ stosować ich język. Jak mam problem to mam szukać sobie tłumacza.
    Dbają o swój język, o swój kraj w taki sposób właśnie.
    My w ogóle nie dbamy o swój kraj. Pozwalamy narzucać sobie kolejną wojnę kulturową.
    Mamy się wyrzekac na każdym kroku wszystkiego co związane z Polską, wtedy jesteśmy nazywani "światłymi europejczykami".
    Ciekawe, że innych nacji już to nie dotyczy.
    Taksówkarze znudzeni na postojach proszeni są o nie wzbudzanie nienawiści pod tym komentarzem.

    • 100 10

    • (1)

      Doucz sie i potem sie wypowiadaj.

      • 3 24

      • o, pan taksówkarz się uruchomił

        • 2 2

    • HAHA akurat u Niemców zapożyczeń jest pełno (2)

      ale skąd masz to wiedzieć, skoro:
      "-Byłeś kiedyś w Stanach?
      -Nie.
      -A ja znam kogoś, kto był."

      • 5 2

      • Dokałdnie. W Deutschlandach język już się tak zamerykanizował, że niemieckie wyrazy są wypierwane przez american-english.

        Mówimy oczywiście o języku niemieckim na poziomie normalnej, codziennej rozmowy, a nie wysokiej kultury czy języka nauki, polityki itp.
        Z jednej strony silna w Niemczech jest obecność Amerykanów (patrz autonomiczne bazy wojskowe i dziesiątki tysięcy żołnierzy), z drugiej mamy napływ emigrantów, którzy albo używają swojego własnego języka albo angielskiego. Po trzecie Niemcy lubią o sobie myśleć jak o Stanach Zjednoczonych Europy i przyjmują dużo rzeczy i rozwiązań z USA (federalizm landów itp.). Po 4. wpływ i zasięg kultury amerykańskiej na świat, w tym Niemcy. Już przecież dawno zespół Rammstein śpiewał, że wszyscy żyjemy w Ameryce, a Coca Cola ist wunderbar.

        • 5 0

      • a w języku polskim jest wiele słów pochodzenia niemieckiego, głównie w terminologii handlowej i technicznej. Przykładowo, wyrazy takie, jak "handel", "lada", "blat", "dach" pochodzą z niemieckiego ("Handel", "Lade", "Blatt", "Dach"). Po polsku powinna być "wymiana", "stół", "powierzchnia stołu"(???), "strzecha". A co z takimi słowami, jak "inżynier"? A co z terminologią chemiczną, biologiczną, matematyczną, czy fizyczną? "Cyfra" to polskie słowo?

        • 0 0

    • taka skroma różnica między nimi a nami, że oni nie są kolonią gospodarczą :) (1)

      • 6 1

      • :-)

        • 0 0

    • (2)

      Taak, i dlatego w powszechnym użyciu są staroniemieckie wyrazy takie jak "Handy", "Baby", "Job", i takie tam wspaniałe przykłady językowego puryzmu.

      • 3 0

      • Już w dokumentach z XII wieku spisanych w języku althochdeutsch były wspomniane komórki, dzieci i praca. (1)

        A potem pojawiły się jeszcze: der Shop zamiast der Laden, die City zamiast die Stadt, a dawni Niemcy spotykali się na das Meeting zamiast na das Treffen, gdzie robili Shakehands zamiast Händeschütteln.

        • 2 0

        • das Ticket :-) serio tak się nazywa nasz bigliette, sorry, tfu, nie nasz ci on?!

          • 0 0

    • nie musisz używać ich języka. (2)

      po angielsku dogadasz się wszędzie. spróbuj. oczywiście wszedzie na świecie znajdzie się ktoś taki jak Ty, ze będzie chciał, byś gadał do niego po portugalsku czy fińsku np., ale to margines, zwykle złośliwy :D
      tym się różni angielski od innych języków, że jest językiem międzynarodowym, z rożnych powodów. niemcy przyjeżdżając do nas zwykle dogadują się płynnym angielskim, podobnie hiszpanie, szwedzi. francuzi zapewne też:D właściwie każdy. nawet ruskie po angielsku gadają, gdy im powiesz że ich nie panimaju, bardziej kulturalni od razu po angielsku zaczynają:)
      cały świat naukowy i biznesowy mówi po angielsku.
      natomiast to, czego autor zdaje się nie zauważać, to o ile korporacyjna nowomowa jest żałosna, to akurat wyrażenia typu resort&spa/conference/welness itd. w nazwach mają proste uzasadnienie: są używane na całym świecie i skierowane głównie do turysty(zwykle z zagranicy), nie do lokalnego mieszkańca. i nie wiem, co trzeba zrobić, by dostawać spam z lokalnego hotelu:)
      podobnie sprawa ma się z nazwami stanowisk i oznaczeniami w w korporacjach międzynarodowych (ale tylko międzynarodowych), tak, by gdy przyjeżdża pracownik z innego kraju od razu wiedział, kto jest pierwszy w kolejce do dziobania (a może to nieważne? nie wiem, nigdy w korporacji nie pracowałem)

      • 4 3

      • Hym. (1)

        Byłeś kiedyś w Niemczech?

        • 0 0

        • lol

          byś się zdziwił. fakt, jako turysta, nie na co dzień, ale nigdzie nigdy problemów nie miałem. a tylko o takiej sytuacji mówimy.

          • 0 0

    • pytanie postawione od d*py strony (2)

      W Polsce też nie ma zapożyczeń z niemieckiego, chyba, że na Śląsku. Chodzi konkretnie o angielski - język obecnie dominujący na świecie.

      • 0 0

      • droselklapa już nie ryksztosuje? to co ona robi... dziś...?

        • 0 0

      • hebel, warsztat, kartofel, szlauch, burmistrz, ratusz, jarmark, rynek, rycerz, wójt, handel drut, szyba, pędzel, komin, klej, knajpa,szpital, grunt, bejca, zelówka, fajny, cegła, szpital. W sumie ok 3000 ugruntowanych zapożyczeń
        Dodatkowo kalki, nazwy miejscowości, nazwiska, wyrazy "na podstawie", np. doberman, kocher, prysznic, diesel, rentgen, adidasy.
        Współczesne to musli, zlepek "szyberdach".
        jest oczywistym, że większość pochodzi ze Średniowiecza i zaborów, bo współcześnie niemiecki czerpie z angielskiego, a globalna wioska powoduje, że nie ma pośredników w postaci sąsiadów geograficznych, czyli my też z angielskiego czerpiemy bezpośrednio.
        jest tez oczywisty, że jeżeli polscy naukowcy lub przedsiębiorcy coś wymyślą, co miałoby być znane na całym świecie, to nie będą temu nadawać słowiańskiej nazwy, tylko w świat pójdzie artyku po angielsku, albo arka dająca się wymówić i zapisać gdziekolwiek na świecie, czyli za pomocą 26 liter łacińskich.

        • 0 0

    • "Ciekawe, że innych nacji już to nie dotyczy": bzdura

      Wszystkie kraje nieanglojezyczne maja ten problem. W pracy z niemcami i holendrami rozmawiam po angielsku. Oni, tak samo jak ja, musza znac angielski i na spotkaniach z innymi nacjami nie rozmawiaja w ojczystym jezyku.

      • 0 0

    • Połowa angielskiego to łacina

      A reszta to zlepek francuszczyzny, starogermańskiego, języków saskich, skandynawskich i co nieco rodzimych, tj. wykształconych na miejscu przed najazdem Rzymian. Współcześnie angielski też łyka wszystko jak pelikan, bo języki germańskie maja dość ograniczone słowotwórstwo, stąd takie bogactwo synonimów, stąd niewielkie różnice znaczeniowe już mają inne wyrazy.
      Współcześnie cywilizacja kreowana jest głównie w obszarze angielskojęzycznym (bo językiem nauki, polityki i popkultury jest angielski), zatem oczywistym jest, że nowe słowa pochodzą z tego kręgu. Przy tak szybkim obiegu informacji nie ma czasu na spolszczenia i obce słowa goszczą u nas w dużej ilości. Nikt nie mówi płatek rzemu tylko czip, swoja drogą czipsy (przyszły do nas od razu w całej paczce, czyli liczbie mnogiej) kartoflane też nie są zwane prażonymi plasterkami. Oczywiście zapożyczenie często zawęża znaczenie oryginalnego słowa i tak diler jest u nas tylko od narkotyków, albo samochodów, a pietruszkę nadal podaje sprzedawca.
      Co do słów dziwacznych, to pochodzą one ze słownictwa korporacyjnego, tam się nie bawia w polonizowanie, ani tłumaczenie, ani nawet w spolszczanie. W takich srodowiskach międzynarodowych wewnętrzny język jest czymś normalnym i ci ludzie nie widzą śmieszności w tych długich nazwach stanowisk, w ogłoszeniu rekrutacyjnym pisza językiem jaki znają, wychodząć ze skądinąd słusznego założenia, że jeśli chcesz pracować z nimi, to i tak będziesz operował tym slangiem, a jak ci śmieszno, gdy nie pretendując czytasz to, co zdaje się bełkotem, to twoja sprawa.
      Z tym, że tak jest od lat. Angielska, a kilkaset lat potem rosyjska arystokracja mówiła po francusku, Litwini o wysokiej pozycji społecznej po polsku. Języki obce typu linua franca mają duży wpływ ma rodzime, ale koniec końców wygrywa "brudna łacina" (włoski), czy "poszłem". Język mas idzie do góry z gramatyką i prostym przekazem, a jezyk elit do dołu z nowym słownictwem.
      I ile by się nie śmiać z pomidora, to i tak ani oberżyna (fr), ani bakłażan (tur) nie są polskie, bo przyjechały z zewnątrz. nasz wkład cywilizacyjny to pierogi, barszcz. Nawet "nafta" się nie przebiła.

      • 1 0

  • Język... (2)

    A najlepiej to ogląda się mecze gdzie są golkiperzy...ofsajdy...kornery...i inne pierdoły...

    • 74 4

    • i nie komputer (1)

      Tylko mózg elektronowy!

      • 1 0

      • "Elektron" to również nie jest polskie słowo ;) Oryginalnie znaczyło ono to samo, co u nas "bursztyn". Więc powinno być "mózg bursztynowy" :)

        • 0 0

  • Najbardziej lubię ludzi po "zarządzaniu i marketingu"

    czyli "poganiacz i sprzedawca"

    • 75 8

  • ? (13)

    Szkoda czasu. Autorowi tekstu radzę przyjść rzeczywistość taka jaka jest, a nie na sile robic z siebie obrońcę języka polskiego. Każdy bedzie mówił tak jak ma ochote. Proste. BTW (Omg! Pewnie nikt nie zrozumiał tego skrótu z języka angielskiego (sic!)) wole wtrącać niż tłumaczyć po polsku, gdzie większość lepiej brzmi, jest krótsza i szerzej znana ludziom.

    • 9 162

    • Aleś ty "yntelygęt" światowy

      Buracus Maximus, pewnie z korzeniami rzymskimi?

      Redaktor ma rację, również nie cierpię zastępowania polskich słów obcojęzycznymi w celu pokazania swojej światowości - eventy, managery, feedbacki etc.

      P.S. Na co dzień używam w pracy jęz. angielskiego...

      • 33 5

    • Ty tępaku ohydny

      • 0 9

    • BTW (2)

      To banalnie proste : Brutto Tera Waty. Tylko zastanawiam się jaki to ma związek z treścią artykułu...

      Aha - w języku polskim krócej (!) niż w angielskim piszemy "poza tym".

      • 20 0

      • eeee... (1)

        właściwie to 'przy okazji', czasami spotykane w niektórych słownikach 'swoją drogą' wydaje się być miksem kalki językowej i dopasowania wyrażenia polskiego o podobnym znaczeniu, by przetłumaczyć idiom... oznaczający coś innego.

        • 1 0

        • Och no tak.

          Całe szczęście że nasz język daje tak dużo możliwości. Przy okazji oczywiście masz rację.

          • 0 0

    • cyt. z kolegi:
      "Pewnie nikt nie zrozumiał tego skrótu z języka angielskiego"
      a wiersz niżej:
      "wole wtrącać niż tłumaczyć po polsku, gdzie większość lepiej brzmi, jest krótsza i szerzej znana ludziom"

      dziękuję za uwagę.

      • 19 0

    • (1)

      Debil

      • 2 0

      • Podziel się opinią.

        • 0 1

    • Co innego mowa potoczna (3)

      a co innego nadawanie oficjalnych nazw LOL, dostrzeż różnicę. Seriously, chciałbyś dostawać np pisma urzędowe pisane w takim stylu? Korpogadka do kwadratu? Mnie to śmieszy jak na przykład zamiast centrum handlowe czy dom handlowy wszędzie mamy Galerie, pięć sklepów na krzyż i już sru - galeria, miejmy kurde jakąś swoją oryginalność, polskość ale nie wieśniactwo ;/

      • 8 0

      • Bo wszystko już oddane innym krajom

        Prezesowi wygodniej to i niech ludzie się dostosują, to przecież on ma kase to sobie może. Stąd te wszystkie dziwadła w korporacjach, bo jak prezes chce tak ma, chociaż teraz to Chief executive officer :)

        • 0 0

      • (1)

        Dzięki temu prostemu zabiegowi niemal wszyscy Polacy odwiedzają dość regularnie galerie. Dawniej tak nie było. Jest kulturalnie.

        • 2 0

        • dawniej też było

          art.metalowe , art.ogrodnicze, moi znajomi zawsze robili oczy
          teraz został tylko skrot AGD

          a propos oczu
          pamiętacie kantor walut Fart w Sopocie?

          my tez robimy oczy jak zobaczymy że róża w chrwacji to ruža

          :-)

          • 0 0

    • kiedys wstawiali "pardon", potem "prasti", teraz "sorry",
      "a propos" dopiero teraz wypiera "btw", choć do szefa zawsże napiszę "przy okazji"
      za pięć dziesięć lat będziemy sobie mówić "liho" zamiast "cześć"

      ważne żeby to były wstawki, a nie cała treść
      boję się że to coraz częściej zalośc, zamiast treści

      • 0 0

  • (10)

    ...w jednej firmie na spotkaniu integracyjnym były "gry i zabawy outdoorowe".To trzeba mieć zryty beret...

    • 140 2

    • (4)

      może dlatego, że "gry i zabawy na świeżym/otwartym powietrzu" to nieco dłużej?

      • 4 35

      • (1)

        No i co, że dłużej?

        • 31 1

        • Pani, która dostaje 8zł/godzinę napisze w tejże godzinie o 1 słowo mniej w mailu do pracowników, a to przekłada się na 2000 słów mniej w ujęciu rocznym. Daje to zysk dla pracodawcy w wysokości 12 zł/rok! (zaoszczędziliśmy 1,5 godziny pracy!) I jaki prrrrrestiżżżżż!!!

          • 22 1

      • (1)

        wcale nie, "gry i zabawy na świeżym powietrzu" z jakiegoś powodu brzmią dla nas przaśnie i... zalatuje komuną, sztucznym sterowaniem, czy czymś takim? Może to po prostu kompleksy.

        Zabawy na świeżym powietrzu? A co my dzieci jestesmy żebyśmy mieli się bawić? Outdoorowe - aha no to w sam raz dla menadżera :)

        • 13 2

        • a menażerowie u nas że ho ho

          • 0 0

    • Daj sobie spokój. Spróbuj zrozumieć język programisty lub informatyka tłuamczącego czynności, które robi. (3)

      W moim Datasheecie ma zabackupowane rekordy, które pomogą mi w printingu.

      • 1 5

      • (2)

        Jakby programista miał to przetłumaczyć na polski i to najlepiej, żeby było to zrozumiałe dla wszystkich to wyszoby pół strony

        • 0 1

        • "W mojej technicznej instrukcji mam zachowane kopie zapisów, które pomogą mi w drukowaniu".

          W sumie trochę bez sensu.

          • 2 1

        • W moim arkuszu danych są zarchiwizowane wpisy, które pomogą przy wydrukach

          • 3 0

    • ciesz się, że nie "fany i gejmy ałtdorowe"

      ale niestety pewnie za jakiś czas...

      • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane