• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mozartiana pełne atrakcji i wspaniałej muzyki

Ewa Palińska
24 sierpnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Zobacz naszą relację z inauguracji plenerowej części Festiwalu Mozartiana.


Mozartiana to festiwal unikatowy, który w umiejętny sposób łączy ze sobą rozmaite dziedziny sztuki nie odwracając przy tym uwagi od tego, co najistotniejsze- wspaniałej muzyki Mozarta. W sobotę dobiegła końca jego dziewiąta edycja.



Wspólne jodłowanie i wiejska potańcówka to jedne z atrakcji przygotowanych przez Janusz Prusinowski Trio.

Stałym punktem festiwalu Mozartiana są spotkania edukacyjne dla najmłodszych. Podczas tegorocznej edycji z dziećmi spotkał się sam Mozart (Aleksy Perski) wraz z żona Konstancją (Mariola Kurnicka). Stałym punktem festiwalu Mozartiana są spotkania edukacyjne dla najmłodszych. Podczas tegorocznej edycji z dziećmi spotkał się sam Mozart (Aleksy Perski) wraz z żona Konstancją (Mariola Kurnicka).
Kto nie miał możliwości dostać się przed scenę, mógł śledzić przebieg koncertu na telebimie. Kto nie miał możliwości dostać się przed scenę, mógł śledzić przebieg koncertu na telebimie.
Paweł Kowalski (na zdj.) oczarował publiczność ciekawą interpretacją Koncertu forepianowego A- dur W. A. Mozarta. Towarzyszyła mu Orkiestra Kameralna Filharmonii Narodowej (kier. art. Jan Lewtak). Paweł Kowalski (na zdj.) oczarował publiczność ciekawą interpretacją Koncertu forepianowego A- dur W. A. Mozarta. Towarzyszyła mu Orkiestra Kameralna Filharmonii Narodowej (kier. art. Jan Lewtak).
Wzorem ubiegłego roku, plenerową część festiwalu poprzedził cykl koncertów kameralnych. Tym razem mogliśmy posłuchać nie tylko kompozycji patrona imprezy, ale również jego ojca Leopolda, syna Franza Xavera oraz twórców z jego najbliższego otoczenia - Giovanniego Battisty Martiniego czy Antonia Salieriego. Podczas koncertów w Domu Uphagena i Dworze Artusa wystąpili wybitni artyści: Szwajcarski zespół Musica Fiorita, Polski Chór Kameralny,Janusz Wawrowski (skrzypce), Grzegorz Skrobiński (fortepian), Tytus Wojnowicz (obój) i Alina Ratkowska (klawesyn).

W środę rozpoczęła się plenerowa część festiwalu, która podobnie jak w latach ubiegłych, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem publiczności. Tradycyjnie, po przekroczeniu bram Parku Oliwskiego można było poczuć się jak w XVIII wiecznym Salzburgu. Tym razem jednak, ów Salzburg okazał się miejscem tętniącym życiem i pełnym zaskakujących zwrotów akcji. Jakub Kornacki, reżyser przestrzeni festiwalu, przygotował dla publiczności interaktywne show - każdy niepostrzeżenie mógł się stać jego częścią. Aktorzy, przebrani w kostiumy z epoki Mozarta, tak bardzo wczuwali się w role, że ani na chwilę nie pozwalali sobie na prywatę. Żydowski straganiarz częstował ludzi kwasem chlebowym, "mundurowi" gonili zbiega, zakonnik przechadzał się po parkowych alejkach błogosławiąc przechodniów, a pary zakochanych romansowały na ławkach.

Piorunujące wrażenie zrobiła straganiarka spod palmiarni, która z wdziękiem charakterystycznym dla Pani Lovett ze Sweeneya Todda zabawiała oczarowanych nią najmłodszych uczestników festiwalu. Całość dopełniały pokazy fontanny tańczącej do muzyki Mozarta oraz przepiękne iluminacje, rozświetlające Park Oliwski w trakcie trwania nocnych koncertów.

Plenerową część festiwalu Mozartiana zainaugurował występ Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot pod dyr. Sergio Cardenasa. Orkiestra zaprezentowała się równie znakomicie, co podczas niedawnego festiwalu Sopot Classic, którego była organizatorem. Powtórzyła również jedną z kompozycji, wykonywaną wówczas - Koncert klarnetowy A - dur W. A. Mozarta, towarzysząc izraelskiej artystce Shirley Brill. Kto miał okazję posłuchać obu tych wykonań, na pewno zauważył istotne różnice.

Za pierwszym razem PFK Sopot towarzyszyła niemieckiemu klarneciście Wolfgangowi Meyerowi, którego interpretacja była raczej tradycyjna, statyczna i opierała się na wzajemnym partnerstwie. Shirley Brill natomiast całkowicie przejęła kontrolę i nie licząc się z orkiestrą narzuciła własne warunki. Jej interpretacja była niezwykle dynamiczna, żywiołowa, obfitująca w rubata i liczne zmiany tempa. Grała na replice klarnetu basetowego z czasów Mozarta, którego dźwięk wydał mi się jednak mniej przyjemny niż barwa historycznego instrumentu Meyera, ale to już odczucie bardzo subiektywne. Niemniej jednak wykonanie to wywarło piorunujące wrażenie nie tylko na słuchaczach, ale również na meksykańskim dyrygencie, który po koncercie, zanim jeszcze odwrócił się w stronę publiczności, nagrodził artystów zasłużonymi oklaskami.

W środę wieczorem usłyszeliśmy natomiast kompozycje Mozarta w jazzowej odsłonie, a zaprezentowało je dla festiwalowej publiczności trio laureata Grammy, Włodka Pawlika (Pawlik -fortepian, Paweł Pańta - bas, Cezary Konrad - perkusja). Jazzmani są nieprzewidywalni, dlatego nie dziwi fakt, że w mozartowskich inspiracjach Pawlika znalazły się cytaty zarówno z Chopina jak i innych kompozytorów. Atmosfera podczas dwugodzinnego koncertu była niemniej gorąca niż na koncercie rockowym, co zauważyli sami artyści.

Program czwartkowych wydarzeń zdominowali artyści włoscy. Popołudniu odbyła się inscenizacja opery W.A. Mozarta "Don Giovanni" w doborowej obsadzie - ośmiorgu włoskim śpiewakom operowym towarzyszyła Orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod dyr. Massimiliana Caldiego. Artyści zaprezentowali się fenomenalnie - zarówno wokalnie jak i aktorsko. Mimo ograniczeń, jakie sprawia koncertowe niemalże wykonanie dzieła scenicznego, dzięki reżyserii Jakuba Kornackiego publiczność była świadkiem wspaniałego widowiska, a kilka osób z widowni doświadczyło zaszczytu odprowadzenia niereformowalnego rozpustnika wprost do zaświatów. Massimiliano Caldi prowadził orkiestrę bardzo widowiskowo, co dodało spektaklowi dodatkowego uroku. Scenografia wydała mi się jednak zbyt ascetyczna a kostiumy, nawiązujące do epoki Mozarta, zbyt monotonne, przez co osoby nieznające tej opery mogły mieć problem z identyfikacją postaci, szczególnie Donny Anny i Donny Elviry.

Wieczorem za fortepianem zasiadł wybitny włoski improwizator Michele Di Toro, przemawiając do publiczności własnym, unikatowym językiem muzycznym, znacznie wykraczającym poza zapowiadany jazz. Emocje były tak ogromne, że udzieliły się nawet prowadzącemu festiwalowe koncerty Konradowi Mielnikowi - na zakończenie obaj panowie wspólnie, na cztery ręce, spontanicznie improwizowali, włączając do swojej gry muzyczne cytaty i to nie tylko z kompozycji Mozarta.

O ojcu geniusza z Salzburga, Leopoldzie Mozarcie, przypomniała w piątkowe popołudnie Orkiestra Kameralna Filharmonii Narodowej pod kier. Jana Lewtaka, wykonując jego krótkie ale błyskotliwe Entree z "Notenbuch fur Wolfgang". Resztę programu wypełniły kompozycje W.A. Mozarta - dwie symfonie w tonacji G - dur (KV 124 i KV 129) oraz przepiękny Koncert fortepianowy A - dur. Wykonujący partię solową Paweł Kowalski, w odróżnieniu do występującej dwa dni wcześniej izraelskiej klarnecistki, oparł swoją interpretację na dialogu z orkiestrą. Szczególnie widowiskowe i dynamiczne było końcowe Allegro, w którym niemalże dosłownie przekomarzał się z oboistą, co rusz z uśmiechem przesyłając mu wymowne spojrzenia.

Plenerową część festiwalu Mozartiana zakończył wielki wiejski bal, do którego przygrywali muzykanci z Janusz Prusinowski Trio oraz zaproszeni przez nich goście z Austrii. Artyści nawiązali do tematyki festiwalu w dość niecodzienny sposób - prezentując muzykę, jaka grywana była na polskich i austriackich wsiach za czasów W.A. Mozarta, a więc taką, którą z pewnością słyszał i która być może wpłynęła na jego twórczość. Zaprezentowano nawet kilka przykładów przenikania muzyki wiejskiej do twórczości kompozytorów dworskich i odwrotnie, a także zagrano cytaty z Mozarta na instrumentach ludowych. Goście z Austrii zachęcili publiczność do wspólnego jodłowania, udzielając wcześniej krótkiej lekcji, a później, jak przystało na wiejski bal, zaprosili słuchaczy do tańca.

Finał festiwalu odbył się w minioną sobotę w Katedrze Oliwskiej. Polski Chór Kameralny oraz grająca na instrumentach dawnych - Akademie für Alte Music Berlin z towarzyszeniem solistów (Letizia Scherrer - sopran, Catherine Carby - mezzosopran, Emilio Pons - tenor, Ralf Lukas - baryton) pod dyr. Jana Łukaszewskiego, dyrektora artystycznego Festiwalu Mozartiana, wykonali muzykę religijną W.A. Mozarta w stylu zbliżonym do tego, w jakim grywano ją za życia salzburskiego geniusza. Owacjom nie było końca a publiczność długo nie dawała artystom zejść ze sceny.

Mozartiana to festiwal interdyscyplinarny i eklektyczny, na którego efekt finalny składa się wiele czynników, również pozamuzycznych - aktorzy wcielające się w swoje role, fontanny tańczące do muzyki Mozarta, piękne iluminacje, rozświetlające Park Oliwski podczas wieczornych koncertów, drukowany program, w którym w sposób przystępny i zrozumiały dla wszystkich znajdują się ciekawostki z życia Mozarta. To również okazja do oswojenia dzieci z muzyką klasyczną, czy słuchania genialnej muzyki w gwiazdorskim wykonaniu leżąc z zamkniętymi oczyma na trawie.

Biorąc za kryterium ilość i intensywność oklasków między częściami utworów podczas festiwalowych koncertów, można wywnioskować, że na widowni zasiadało wiele osób, które w filharmonii nie były i być może nigdy tam nie pójdą. Ale wrócą do Parku Oliwskiego podczas kolejnych edycji festiwalu, licząc zarówno na muzyczne jak i niemuzyczne atrakcje, ponieważ Mozartiana to festiwal otwarty na każdego słuchacza, nie narzucający sztywnych zasad filharmonicznej etykiety i przyjmujący każdego z otwartymi ramionami.

Zobacz pokaz fontanny tańczącej do muzyki Mozarta.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (11)

  • Atrakcje przed muzyką?

    • 3 3

  • To jest super.

    Więcej tego typu imprez.

    • 18 2

  • Świetna impreza, chodzę każdego roku. (3)

    Szczególnie podobał mi się koncert fortepianowy A-Dur w wykonaniu Pawła Kowalskiego, z wielką przyjemnością i podziwem wysłuchałam wspaniałej interpretacji. Niestety bardzo przeszkadzały mi rozmowy komórkowe prowadzone obok mnie, głośne, o niczym, w złym tonie. Rozumiem, że to impreza w plenerze, na otwartym powietrzu w parku, ale można przecież odejść naście mterów dalej, gdzie ludzie nie słuchają koncertu i nagadać się do woli.

    • 23 2

    • Zawsze gdzieś ktoś słucha jakiegoś "koncertu". Dlatego odejście nie jest rozwiązaniem, a jedynie wykorzenienie całkowite telefonów komórkowych. A gdyby ktoś kilkanaście metrów dalej słuchał chóru żab w stawie, to przecież też przeszkadzałaby mu taka rozmowa. Wniosek - czas zakończyć erę telefonów komórkowych. Odebrać, zutylizować, zapomnieć na zawsze o tym koszmarze.

      • 4 5

    • Komórkowy horror! (1)

      U mniew bloku to jest dopiero sajgon, orange ma b.słaby zasięg i wszyscy wychodzą na balkony i tarasy, gdy chcą pogadać, wrzeszczą do słuchawek od świtu do nocu, słyszę godzinne rozmowy o pierdołach, rzygać się chce.

      • 3 2

      • rzucaj zgniłymi jajami

        • 2 0

  • szkoda trochę że nagłośnienie takie

    słabe, zwłaszcza było to słychać podczas pokazu "tańczącej fontanny".
    Muzyka klasyczna (jak każda zresztą) wymaga dobrego sprzętu a nie za przeproszeniem "głośników pierdziawek"

    • 0 3

  • (1)

    Co to jest filharmoniczna etykieta?

    • 2 4

    • To nie byly stroje z epoki to byly fantazyjne stroje teatralne! W osiemnastym wieku nie zakladano krotkich skarpetek i jeszcze bialych i nie pokazywano golych lydek. Niech organizator zadba o realna oprawe kostiumologiczna bo nie wierze ze tam nie bylo ludzi ktorzy by sie na tym nie znali.

      • 0 0

  • Hołota zalewa Mozartiana

    Stanowczo doradzam wprowadzenie biletów na WSZYSTKIE imprezy muzyczne w trójmieście. Wstęp wolny powoduje degenerację każdej, nawet najbardziej wyrafinowanej idei i zamienia ją w piknik dla motłochu.

    • 6 4

  • Też chodzę co roku, bardzo lubię ten festiwal. Tym razem ponarzekam: w piątek o godz. 19 w Parku niestety nie było już straganiarki, kupca, "mundurowych"... Został jedynie stragan z kwiatami bez kwiaciarki i trzy osoby w strojach z epoki rozdające po koncercie program festiwalu. Wielka szkoda, że organizatorzy nie zapewnili tych "dodatków" do muzyki aż do zmroku (zwłaszcza w piątek). A w czasie tańczącej fontanny nad głowami latał burczący przeszkadzający dron...

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane