- 1 Ktoś zostawił dokumenty na przystanku (40 opinii)
- 2 Słupki na środku drogi, znaki nie pomogły (287 opinii)
- 3 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (220 opinii)
- 4 Gdzie są wrota Bramy Nizinnej? (84 opinie)
- 5 Stracił pół mln zł, bo zainwestował w kryptowalutę przez oszusta (33 opinie)
- 6 Ugaszono pożar na budowie osiedla (185 opinii)
Niedzielni rowerzyści wyjechali na miasto. I na chodniki
- Ledwo wyszło słońce, już się pojawili. Na damkach, rowerach górskich i szosowych. Łączy ich jedno: jeżdżą tylko po chodnikach, nawet gdy po jezdni można poruszać się szybciej, wygodniej i przede wszystkim - co nie mieści im się w głowach - znacznie bezpieczniej.
O tym, że walkę z wciąż rosnącą liczbą kolizji i wypadków należy zacząć od kierowców, pisaliśmy już wielokrotnie. M.in. w artykule Kto najczęściej powoduje wypadki?
Nie oznacza to jednak, że pozostałe grupy użytkowników dróg w Trójmieście nie mają sobie nic do zarzucenia. Oczywiście, że mają.
Jest wśród nich grupa, która w ostatnich tygodniach znacznie się powiększyła. To rowerzyści. Dla uściślenia: niedzielni rowerzyści. Czyli tacy, którzy jeżdżą na rowerze tylko gdy jest ciepło, nie pada, nie wieje itd. I choć podróż na rowerze jest zdrowsza, często szybsza, wygodniejsza i zmniejsza korki, to jednak mam wrażenie, że w ten sposób robią więcej złego niż dobrego.
Już tłumaczę dlaczego.
Po pierwsze: jazda rowerem po chodniku jest niebezpieczna.
Podkreślmy: gdy nie ma drogi rowerowej, rowerzysta jest zobowiązany jechać jezdnią. W skrócie: po chodniku może jechać tylko wtedy, gdy:
- ma mniej niż 10 lat lub jedzie z dzieckiem w tym wieku,
- na jezdni dozwolona prędkość wynosi powyżej 50 km/h, a chodnik ma min. 2 metry szerokości,
- warunki atmosferyczne zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty (np. jest śnieżyca - ale wtedy, paradoksalnie, znacznie bezpieczniej jest jechać odśnieżoną jezdnią, niż pełnym pośniegowego błota chodnikiem).
Na rowerze można legalnie i bezpiecznie przejechać przez całe Trójmiasto.
Doświadczeni rowerzyści unikają jazdy chodnikiem, właśnie z powodu bezpieczeństwa. Statystyki są bowiem bezdyskusyjne:
- 83 proc. wypadków zdarza się podczas dobrych warunków, w dzień,
- 70 proc. z nich powodują kierowcy,
- najczęstsza przyczyna (46 proc.) to nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu.
I to jest właśnie najciekawsze: ponad 66 proc. to zderzenia boczne, do których dochodzi na przejazdach rowerowych lub przejściach dla pieszych. Przejazdach, na których rowerzysta ma albo zielone światło, albo pierwszeństwo (bo jedzie wzdłuż głównej drogi), ale z doświadczenia wiadomo, że kierowcy samochodów niewiele sobie z tego robią, a policjanci nie zwracają uwagi na brak zatrzymania się przed zieloną strzałką, który często jest powodem tragicznych zdarzeń na przejazdach rowerowych.
Czytaj także: Rowerzyści o jeździe w słuchawkach
Nie ma się co oszukiwać: niedzielny rowerzysta chodnikowy nie przeprowadza roweru przez przejścia dla pieszych. I jeszcze pół biedy, gdy przejeżdża powoli i się rozgląda (choć nadal jest to wykroczenie), ale na porządku dziennym są przejazdy bez żadnego zwalniania, co w oczywisty sposób może zaskoczyć kierowców samochodów.
Niebezpieczne jest też lawirowanie pomiędzy pieszymi na chodniku, co skończyło się już niejednym wypadkiem, choćby przy ul. Świętojańskiej w Gdyni.
Jadąc drogą rowerową też nie zawsze jesteśmy widziani przez kierowców.
Po drugie: jazda po chodniku jak przeciąganie struny
Gdybym jechał na każdym zielonym i wtedy, gdy mam pierwszeństwo, to siedem żyć wystarczyłoby mi może na tydzień.Choćbyśmy nie wiem jak się starali, to podczas każdego przejazdu rowerem, frustracja może narastać. Znam to z autopsji, gdy pokonuję rowerem 16 km do redakcji i danego dnia po raz piąty ktoś wymusza na mnie pierwszeństwo (gdybym jechał na każdym "zielonym" i wtedy, gdy mam pierwszeństwo, to siedem żyć wystarczyłoby mi może na tydzień), to naprawdę muszę się powstrzymywać żeby szósty nie zebrał wiązanki za wszystkich poprzednich.
I z drugiej strony jest podobnie - kierowcy reagują tak samo, gdy kolejny rowerzysta wjeżdża na chodnik, żeby ominąć czerwone światło, albo ostentacyjnie przejeżdża, mimo że doskonale widzi sygnalizator. To właśnie na podstawie takich obserwacji kierowcy wyrabiają sobie opinie o wszystkich rowerzystach.
Dlatego za grzechy niedzielnych rowerzystów pokutują także jeżdżący zgodnie z przepisami rowerzyści, których na szczęście jest coraz więcej. Ale właśnie przez "chodnikowców" pojawia się niechęć, ocenianie z góry i powszechne przekonanie, że rowerzyści mają w nosie przepisy. I struna się przeciąga.
Po trzecie: jazda rowerem po chodniku jest niewygodna i powolna
Wybieram rower, by dojechać do pracy, bo jest szybszy od samochodu i komunikacji publicznej, bo się nie spóźnia, nie stoi w korkach, odjeżdża, kiedy chcę. Jest też wygodniejszy - miejsce siedzące zawsze zagwarantowane. Ale gdybym musiał telepać się po chodniku (pamiętajmy: nawet na ciągu pieszo-rowerowym to pieszy ma pierwszeństwo) z prędkością niewiele większą niż idący ludzie, to poważnie bym się zastanowił, czy ma to czasowy sens, o wygodzie na nierównych i połamanych płytach nawet nie wspominając.
Dlaczego więc ludzie wciąż jeżdżą rowerami po chodnikach?
Odpowiedź jest prosta: obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Tyle że mamy tu klasyczny paradoks, polegający na tym, że poczucie bezpieczeństwa jest czym innym niż faktyczne bezpieczeństwo. Ludzie boją się wyprzedzających zbyt blisko i pędzących samochodów, a nie zdają sobie sprawy, że - wbrew pozorom - jezdnia jest zdecydowanie najbezpieczniejszym miejscem dla rowerzysty. Wynika to nie tylko z przytoczonych powyżej statystyk, ale też z doświadczenia wszystkich znanych mi osób, które od lat pokonują na rowerach po kilka-kilkanaście tysięcy kilometrów rocznie.
Stąd mój apel: "Chodnikowcy", wyjedźcie na jezdnie, a szybko przekonacie się, że tam jest bezpieczniej. Gdy nie ma drogi rowerowej, jedźcie jezdnią, a zobaczycie, że dla zdecydowanej większości kierowców nie będziecie zawalidrogą, przeszkodą czy rywalem. Dobre oświetlenie, jazda zgodnie z przepisami i zdrowy rozsądek - tylko tyle wystarczy, by zrobiło się bezpieczniej, przyjemniej i szybciej. Po kilku przejazdach jezdnią, oddemonizowaniu "TIR-ów" (zdziwicie się jak bardzo ostrożni i profesjonalni są kierowcy ciężarówek) i wygraniu z własnymi przesądami, o chodnikowej przeszłości będziecie chcieli jak najszybciej zapomnieć.
Opinie (857) ponad 10 zablokowanych
-
2017-04-14 12:43
"Chodnikowcy", wyjedźcie na jezdnie
Trzeźwi kierowcy na was czekają z utęsknieniem.
"zdecydowaną większość wypadków w Polsce powodują trzeźwi kierowcy samochodów osobowych."- 0 0
-
2017-06-07 23:22
ul Kołobrzeska
A na ul. Kołobrzeskiej na chodniku tabuny rowerzystów w godzinach szczytu i gnają jak szaleni wyskakując często za plecami przechodniów ze świstem nie bacząc na nic. A tamtejsi przechodnie to często ludzie sędziwi i niedosłyszący. Tylko patrzeć aż dojdzie tam do naprawdę ciężkiego wypadku z winy pirata rowerowego na chodniku. Oby nie, ale prawo wielkich liczb jest nieubłagane i pewnie kiedyś to się stanie, niestety... Mam taki apel do rowerzystów na chodniku przy ul. Kołobrzeskiej - skoro i tak tamtejszy chodnik to de facto ścieżka rowerowa a piesi po nim to zbędne dodatki i zawalidrogi dla cyklistów gnających jak szaleni to może chociaż wpłyniecie na to by ten chodnik wyremontowano? Wiadomo że rowerzyści mają swoje wpływy w Zarządzie Miasta, więc skoro i tak chodniki na Kołobrzeskiej to ścieżki rowerowe (a przechodzeń czuje się tam jak na alei snajperów) to przynajmniej użyjcie swoich wpływów by te ścieżki rowerowe (eee, pardon, chodniki ;) ) wyremontowano - po tych płytach paskudnie gna się rowerami!
- 0 0
-
2018-09-11 10:41
idę sobie do pracy chodnikiem.
jako, że z lewej strony zawalony jest błotem, schodzę na prawo, bliżej ulicy. A tu nagle przemyka rowerzysta - na centymetry. Gdyby we mnie wjechał, jego wina. Gdybym ja w niego wszedł i przewrócił - jego wina. Więc czemu tyle ryzykuje?
- 1 0
-
2023-04-11 14:13
mamy 2023 rok
wystarczy zmienić datę a będzie aktualne w 100%
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.