• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O tych spektaklach zapominają teatry. Rusza Windowisko

Łukasz Rudziński
22 października 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Ta impreza jako jedna z nielicznych w Trójmieście pozwala obejrzeć najciekawsze zjawiska teatralnego offu i artystów, o których zapominają instytucjonalne teatry. Tegoroczny XVI Ogólnopolski Festiwal Sztuk Autorskich i Adaptacji "Windowisko" odbędzie w piątek i sobotę 24-25 października.



Jednym z gdańskich reprezentantów w konkursie Festiwalu Windowisko jest "Keefe, nie jestem królem" Teatru Błękitna Sukienka. Jednym z gdańskich reprezentantów w konkursie Festiwalu Windowisko jest "Keefe, nie jestem królem" Teatru Błękitna Sukienka.
"Erwinka" gdańskiego Teatru Teatrans to propozycja przypominająca losy rodziny Erwiny Barzychowskiej, pierwszej dziecięcej ofiary II wojny światowej z perspektywy przybranej matki dziewczynki. "Erwinka" gdańskiego Teatru Teatrans to propozycja przypominająca losy rodziny Erwiny Barzychowskiej, pierwszej dziecięcej ofiary II wojny światowej z perspektywy przybranej matki dziewczynki.
Spektakl "Bóg jest kobietą o jednej piersi" w wykonaniu Anny Iwasiuty-Dudek opowiada o walce z rakiem kobiety, która straciła pierś. Spektakl oparty jest na autentycznych przeżyciach aktorki.  Spektakl "Bóg jest kobietą o jednej piersi" w wykonaniu Anny Iwasiuty-Dudek opowiada o walce z rakiem kobiety, która straciła pierś. Spektakl oparty jest na autentycznych przeżyciach aktorki.
Festiwal Windowisko w tym roku wyjątkowo nie odbędzie się w Teatrze Miniatura, w którym gościł przez ostatnie dwie edycje.

- Remont w Teatrze Miniatura przeciąga się i zmuszeni byliśmy poszukać dla festiwalu innego miejsca. Dlatego cały pierwszy dzień Windowiska odbędzie się w Klubie Winda GAK, zaś kolejny częściowo w Windzie, częściowo w Klubie Żak, gdzie zostaną wręczone nagrody przyznane przez jurorów konkursu. Między przedstawieniami w różnych lokalizacjach będzie 45 minut czasu. Zapewnimy autobus, który przewiezie publiczność z jednego miejsca w drugie - wyjaśnia Tomasz Kobiela, koordynator artystyczny Festiwalu Windowisko.

Z około 30 zgłoszeń zakwalifikowano do konkursu dziesięć teatrów. Wśród propozycji konkursowych, ocenianych przez jury w składzie: Paweł Szkotak (dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu), Adam Nalepa (reżyser teatralny) i Krzysztof Gordon (aktor Teatru Wybrzeże), znajdują się dwie propozycje z Gdańska.

Spektakl "Erwinka" (pokaz w piątek 24.10, godz. 17 w klubie Winda GAK), przygotowywany z bardzo młodym zespołem Teatru Teatrans wyreżyserowała Marzena Wojciechowska-Orszulak. Przedstawienie poświęcone jest losom rodziny Erwiny Baszychowskiej, uważanej za pierwszą dziecięcą ofiarę II wojny światowej, opowiedzianym przez Małgorzatę Pikową, czyli tę, która przeżyła, przybraną matkę Erwinki. Tekst napisała związana z Gdańskiem Rita Jankowska, która na Windowisku zaprezentuje spektakl przygotowany przez własny zespół Teatru Błękitna Sukienka - "Keefe, nie jestem królem". Inspiracją Ruty Jankowskiej do stworzenia przedstawienia były gry kobiet, dobrze znane z dzieciństwa choć uprawiane przez dorosłych. "Spektakl nie gloryfikuje ani kobiety ani mężczyzny. Nie wini ani jego, ani jej. Raczej jest wołaniem o my" - czytamy w zapowiedzi. Przedstawienie pokazane zostanie w sobotę 25.10 o godz. 16:30 w Klubie Winda GAK.

Przed kilku laty związana z Trójmiastem (i Teatrem Miejskim w Gdyni) była Anna Iwasiuta-Dudek. Jej spektakl "Bóg jest kobietą o jednej piersi" (pokaz w piątek 24.10, godz. 18 w klubie Winda GAK) - to monodram oparty na rzeczywistych przeżyciach aktorki, poświęcony jest walce z rakiem i studium kobiecej psychiki po utracie piersi. Warto zwrócić też uwagę na "Divę" w wykonaniu Wiolety Komar z Teatru Rondo w Słupsku (sobota 25.10, godz. 19:45). Spektakl opowiada fikcyjną historię śpiewaczki operowej Nory Sedler, która trafiła do łódzkiego getta, ale uniknęła Zagłady. W piątek o godz. 20 w klubie Winda wystąpi praktycznie stały i najczęściej nagradzany uczestnik Windowiska - Teatr Ecce Homo z Kielc, który zaprezentuje monodram "Gracz" na podstawie powieści Fiodora Dostojewskiego "Gracze", wyreżyserowany przez Stanisława Miedziewskiego.

- W programie Windowiska mamy po pięć monodramów i spektakli na większą obsadę. O te drugie niełatwo, bo dużo trudniej stworzyć spektakl wieloobsadowy i go wyreżyserować w skromnych warunkach teatrów offowych. Nasz festiwal jest jedną z niewielu takich imprez, odbywających się w dużych miastach i dla twórców ma dużą wartość. Na tym rynku teatralnym jest niewiele teatrów naprawdę dobrych, które wiedzą co chcą powiedzieć i potrafią to wyartykułować na scenie. Niektóre, jak Teatr Ecce Homo czy Teatr Biały, pojawiają się u nas bardzo często, bo przygotowują co roku najciekawsze propozycje. Nikt nie przyjeżdża do nas za zasługi - dodaje Tomasz Kobiela.

W sumie w konkursie pokazane zostaną dwa spektakle z Gdańska, dwa z Kielc oraz z Wrocławia, Rzeszowa, Poznania, Olsztyna, Chojnic, a także ze Słupska.

Gościnnie zobaczymy również spektakle "Kocha, lubi, szanuje" (piątek 24.10, godz. 21:15), który powstał we współpracy Teatru Zielony Wiatrak (Marek Brand) i Kina Variatino (Anna Haracz) oraz Teatr Ecce Homo z przedstawieniem "Vattene" (sobota 25.10, godz. 21:30), zrealizowanym w ramach Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska - Gdańskiego Stypendium Teatralnego dla najlepszego reżysera Marcina Bortkiewicza (za reżyserię spektaklu Teatru Ecce Homo - "Wybraniec"). Co ciekawe, na Windowisku odbędzie się premiera spektaklu "Vattene".

Bilety na pojedynczy spektakl konkursowy kosztują 10 zł. Z kolei 15 zł zapłacimy za spektakle gościnne. Posiadacze "Karty do Kultury" za spektakle gościnne zapłacą 10 zł. Karnet całodniowy, obejmujący również spektakl gościnny, kosztuje 30 zł.

Wydarzenia

XVI Ogólnopolski Festiwal Sztuk Autorskich i Adaptacji Windowisko (1 opinia)

(1 opinia)
festiwal teatralny, przegląd

Miejsca

  • Winda Gdańsk, Racławicka 17
  • Klub ŻAK Gdańsk, al. Grunwaldzka 195/197

Opinie (4)

  • Ale oni się nudzą, do roboty kuźwa :)

    • 4 9

  • Bardzo fajna impreza.

    Szkoda, że tak niszowa, ale w sumie to cena robienia teatru w offie, z dala od wielkich pieniędzy, ale też taki, jaki się naprawdę chce, a nie jaki wypada.

    • 1 0

  • Zdala od tłumów...

    Nie mają dużych budżetów, rozmachu ani licznych kadr profesjonalistów jednak niczego nie muszą robić pod szeroką, prymitywną publikę jak miejscowe teatry (np. Teatr Wybrzeże czy miejski w Gdyni) dlatego bywają lepsi, przenikliwsi i bardziej autentyczni w swych artystycznych wypowiedziach - choć zwykle na miniaturowych produkcjach się to kończy a poziom bywa nieprzywidywalny, bardzo zróżnicowany.

    • 3 0

  • Gracz znów wygrał a Diva pozostała divą

    Tym razem kompromitacji jury nie było. Nagrody trafiły w ręce twórców Divy i Gracza. Może myślałbym, że to rozdanie nagród to kwestia układów (reżyser Gracza z Ecce Homo ma też wszak powiązania ze słupskim Teatrem Rondo skąd przyjechała Diva, a zeszłoroczna nagroda dla bardzo szkolnej inscenzacji Wybrańca z tego samego teatru Ecce wywołała pewną konsternację). Może myślałbym - gdybym nie zobaczył. Nie czytam recenzji przed "konsumpcją" sztuk, nie interesowało mnie kto w istocie za tymi produkcjami stoi.



    Faktycznie spektakle Diva i Gracz zrobiły najlepsze wrażenie i najmocniej zarysowały się w pamięci. Zarówno Diva jak i Gracz nawiązują mocno do klasyki (gdzieś w tle Dostojewski, historia, dzieła operowe). Diva to jednak wytwór pewnej fantazji historycznej i trudno powiedzieć jak dalece jej twórcy odeszli od prawdy historycznej by wywrzeć na widzu wrażenie. Tym niemniej postać divy (jak byśmy dziś powiedzieli "niedzisiejszej celebrytki", pokrytej patyną "znajomej wszystkich nieznajomych") to swoista implozja szerokiego świata, w którym prycze burdeli obozów koncentracyjnych współistnieją z wielkim światem scen artystycznych europy. W postaci tej niczym jak w kalejdoskopicznym zwieciadle odbija się świat lat wojennych i powojennych.



    W Graczu opartym raczej wiernie na Dostojewskim autorzy byli zapewne mocniej skrępowani w wypowiedzi (nie silili się więc - ja w Divie - na odkrywanie przed widzem obrazów dość skrzętnie przemilczywanych w podręcznikach historii), zachowali całe klasyczne ujęcie. Trzeba przyznać, że inscenizacja tego dzieła Dostojewskiego na jednego aktora to spore wyzwanie. Michał Pustuła pokazał , że potrafi doskonale sprostać takiemu zadaniu. Powiedziałbym, że aktora męskiego, emanującego taką dawką esencji witalnej bardzo na scenach trójmiejskich brakuje. Kiedyś coś takiego miał w sobie Jacek Mikołajczak z Teatru Wybrzeże (ten jednak odszedł a potem się zestarzał, podobnie jak i pozostała kadra tego teatru). Temat poruszony powiedziałbym, że wbrew pozorom mocno aktualny, w czasach deindustrializacji - gdy fabryki ustępują miejsca kasynom a gry finansowe na giełdach i rynkach przypominają zabawę w rosyjską ruletkę (nie wyjąłwszy z tego wszelkich upadków, krachów i szybkobogackich). Sztuka odświeża stare pytania o ludzką skłonność do ryzyka, o związki wysokich zysków z ryzykiem i o to czy zwycięzcami stają się zawsze jedynie szczęśliwi ryzykanci. Podana w jednym kawałku, w jednej osobie, czysto, klasycznie, z zachowaniem realiów świata społecznego o jakim pisał Dostojewski, pozostawia mocne wrażenie.



    Również ciekawie zaprezentował się monodram Linatendu - ta na poły grecka produkcja (z uwagi na pochodzenie reżyserki), być może przyćmiona została przez w/w sztuki z uwagi na znaczną emigmatyczność wypowiedzi i odwołania do nieswojskich elementów kultury. Również ciekawie wypadła artystyczna wypowiedź osoby zmagającej się z chorobą: Bóg jest kobietą o jednej piersi. Gdyby nie fakt, że występująca artystka sama przez to przeszła podejrzewałbym, że to próba sztucznego ulirycznienia brutalnej traumy, z jaką zmagają się osoby chore na raka. Dużym atutem produkcji był podkład muzyczny realizowany na żywo.



    Górą więc okazały się monodramy - nic dziwnego wszak było ich najwięcej a z mniej licznych sztuk w szerszej obsadzie ciekawe wrażenie pozostawiło przedstawienie "Keefe, nie jestem królem". Miejscowa grupa artystyczna pokazała coś w czym można doszukać się sporo tego czego oczekuje się od kultury wyższej, choć samo wykonawstwo pozostawia jednak wiele do życzenia. Można było w tym odnaleźć jakieś elementy teatru rytualnego (mięso poddawane obróbce - na stole niczym na ołtarzu - czy scena z modłami, o jak że w sumie przyziemne sprawy). Twórcy starali się uwagę widza skierować ku parapatologicznym grom psychologicznym (w których oczywiście sporo uwagi poświęcono społecznej roli kobiety). Spodziewałem się więc, że może to będzie jakaś artystyczna wizja z psychologiczna analizą transakcyjną w tle. Ostatecznie pokazane "gry" okazały się trudne do odczytania i bardzo wieloznaczne. Artyści osiągnęli jednak bardzo ciekawe efekty artystyczne - co by tu wspomnieć całkiem oryginalny niby-chórek złożony z dwóch artystek, które swoimi r******i, głosami "akompaniowały" zdarzeniom na scenie.



    Pozostałe produkcje niestety pozostały na mniej lub bardziej głebokim off-ie. Sporo, d*p, k**w i uproszczonych wizji świata w tym "szkolna" próba przedstawienia brutalności czasów wojny na liryczno-słodki sposób (Erwinka).



    Po za konkursem na pewno dobre wrażenie pozostawiły wystawiana lokalnie sztuka Teatru Wiatrak i przywieziona z Kielc "Vattene" - lekka sztuka opowiadająca historię mężczyzny, włoskiego reżysera uwikłanego w romanse z artystkami i w układy ze swoją żoną - powiedzmy, że to jakaś "spłata" długu teatru Ecce Homo za konrowersyjną nagrodę z zeszłego roku.



    Widownia zapełniała się na niektórych spektaklach dość szczelnie, choć faktycznie wielu z widzów to organizatorzy, aktorzy i "znajomi królika". Przeniesienie lokalizacji z Teatru Miniatura i rozbicie tego na de facto trzy sceny i dwa obiekty chyba zniechęciło widzów do przybycia - a szkoda bo poziom niektórych sztuk był na pewno wart uwagi.



    Powiedziałbym, że trudno te miniaturowe dzieła, monodramy przyrównywać do sztuk wystawianych z rozmachem na dużych scenach takich jak np. scena Teatru Muzycznego w Gdyni. Ale czy sztuce wysokiej zawsze potrzebne są masy społeczne, rozmach i rozgłos? Czy takie kameralne, małe produkcje nie są równie wartościowe? Wszak człowiek to też w sumie miniaturowa istota.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane