- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (212 opinii)
- 2 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (272 opinie)
- 3 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (149 opinii)
- 4 Nabrzeże Hanzy na Wyspie Spichrzów (139 opinii)
- 5 Sondaż: Kosiorek prezydentem Gdyni (299 opinii)
- 6 Studenci z nową wizją al. Niepodległości (251 opinii)
OSA - festiwal (o) przyszłości
14 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat)
Festiwal Open Source Art to miejsce, w którym człowiek synchronizuje się z nowoczesną technologią. Osią programu były eksperymentalne prezentacje audiowizualne - kto wie, może tak będą wyglądać koncerty przyszłości?
Człowiek udokumentował istnienie około miliona gatunków owadów. Według Wikipedii, na opisanie czeka jeszcze od 5 do 30 milionów gatunków tych zwierząt. Świat eksperymentalnej muzyki elektronicznej wydaje się równie tajemniczy i mało poznany jak świat owadów.
To entomologiczne porównanie wynika oczywiście stąd, że festiwal Open Source Art nazywany jest w skrócie przez organizatorów "OSĄ". Jego uczestnicy przez trzy dni mieli okazję przez trzy dni obcować we wnętrzach sopockiego PGS-u i gdańskiego Centrum św. Jana z elektroniczną muzyką i sztukami audiowizualnymi oraz warsztatami operującymi wokół czterech haseł tegorocznej edycji, czyli Chłodu, Sterylności, Surowości i Źródła.
Oczywiście hasła te interpretowane mogą być wielorako - zależnie od ludzkiej wyobraźni. Ten tajemniczy i niemal nieskończenie wielki świat eksperymentów elektronicznych, to przecież właściwie świat ludzkiej wyobraźni, a samplery, syntezatory, oscylatory i projektory to tylko narzędzia, jakimi może się posługiwać artysta. Jak rozległy jest ten świat, można było doświadczyć obserwując metody, jakimi interpretowali ww. hasła poszczególni artyści.
Był więc chłód - i to dosłownie - bo Amerykanin Eric Holm zaprezentował nagrania terenowe zarejestrowane na mroźnej wyspie oddalonej 300 km od bieguna północnego. Ale było i ciepło zawarte w żartobliwych, zadziwiających formach audiowizualnych stworzonych przez Marcusa Fjellströma. Był też nawet upał przywieziony z przez Roberta Curgenvena prosto z australijskich pustyń. Była sterylność pojedynczych dźwięków samplowanego fortepianu odtwarzanych przez WO, czyli Wojciecha Morawskiego. Ale był i elektrostatyczny brud w performansie Vanessy Gageos.
Dźwięki, które płynęły z głośników były z jednej strony surowe i chropowate, ale przecież skrupulatnie przygotowane i "wypieczone" przez artystów. "Źródło" mogło oznaczać pewną pierwotność organicznych brzmień płynących jakby prosto z kabli (jak to poetycko ujął dyrektor festiwalu Sylwester Gałuszka), ale z drugiej strony elektronika to świat dźwięków przetworzonych, wypreparowanych, zaczerpniętych ze źródeł, ale później od tych źródeł odciętych i przeniesionych do zupełnie innego świata. W przenośni i dosłownie, bo Robert Curgenven przyleciał na OSĘ aż z Australii.
OSA to takie miejsce, gdzie człowiek opuszcza ciepłą i bezpieczną strefę komfortu, by wylądować w świecie... No właśnie - trudno w skrócie ten świat opisać, pewnie dlatego, ze każdy z artystów przywiózł ze sobą swój własny. Z pozoru niemal każe wystąpienie wyglądało podobnie: stół, na stole laptop, a za laptopem pochylony człowiek kręcący gałkami jakichś kontrolerów.
Ale laptop to tylko brama do wyobraźni, interface łączący ze światem artysty. Na OSie można było zanurzyć się w światach chłodu i melancholii (Maps and Diagrams), mroku i niepokoju (Gaap Kvlt) czy medytacji i zadumy (WO). Dwa najbardziej kompletne i wciągające światy zaprezentowali Emptyset i Marcus Fjellström.
Ci pierwsi porwali publikę do tańca, zamieniając wnętrza PGS-u w klub techno przyszłości. Agresywne, głośne dźwięki zdawały się wyrywać trzewia z ciał słuchających, skomplikowane rytmy siały zamęt w umysłach. Emptyset sprawdzili skuteczność systemu nagłośnieniowego, osiągając poziom tak wysoki, że niektórzy bali się o swój aparat słuchu.
Marcus Fjellström, który wystąpił na zakończenie festiwalu pokazał zaś niezwykle skomplikowaną, opowieść audiowizualną, w której poziomem abstrakcji (i humoru) dorównywał mistrzowi Stanisławowi Lemowi. Kompozytor z wykształcenia postanowił okrasić swoje partytury własnoręcznie wykonanymi niezwykłymi animacjami, perfekcyjnie zsynchronizowanymi z muzyką. Coś takiego trudno opowiedzieć - tego po prostu trzeba doświadczyć. Już dziś zachęcam więc do udziału w przyszłorocznej, piątej odsłonie OSy.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (2) 2 zablokowane
-
2014-09-15 10:22
W przyszłości będziemy chodzić w skórach upolowanych zwierząt.
Bo świat dysproporcji, w którym jedni będą przekształcać się powoli w cyborgi, a drudzy będą niedożywieni, na 100% doprowadzi do globalnego konfliktu.
Czy to za 10, czy za 100 lat.- 0 2
-
2014-09-15 20:12
To lepsze było performance jak pies nasr*ł sąsiadowi na wycieraczkę i zaszczekał.
- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.