• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pikantne opowieści z portowych lupanarów

Marek Gotard
5 lutego 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Widok na skrzyżowanie ul. Świętojańskiej i 10 lutego. Zdjęcie wykonane w pierwszej połowie lat 30. Widok na skrzyżowanie ul. Świętojańskiej i 10 lutego. Zdjęcie wykonane w pierwszej połowie lat 30.

Śpiewając o gdyńskim "Maximie", Lady Pank zapewnił temu klubowi stałe miejsce w historii polskiej rozrywki. Rockmani przysłużyli się Gdyni lepiej niż zawodowi historycy i publicyści, którzy - nie wiedzieć czemu - niechętnie zajmowali się życiem nocnym w tym portowym mieście. Jakby świat portowych, gdyńskich uciech na zawsze miał zostać okryty wstydliwym milczeniem...



Lokale powojennej Gdyni nie miały już takiego kolorytu, jak w 20-leciu międzywojennym. Nz. otwarcie kawiarni Liliput na ul. Świętojanskiej w styczniu 1957 roku. Na dolnej kondygnacji znajdował się parkiet. Tańczące pary można było oglądać z antresoli. Lokale powojennej Gdyni nie miały już takiego kolorytu, jak w 20-leciu międzywojennym. Nz. otwarcie kawiarni Liliput na ul. Świętojanskiej w styczniu 1957 roku. Na dolnej kondygnacji znajdował się parkiet. Tańczące pary można było oglądać z antresoli.
Na ile rozrywkowym miastem była międzywojenna Gdynia? W przewodnikach i literaturze znajdujemy informacje, że w czasach II Rzeczpospolitej działały tu 23 lokale rozrywkowe oraz 9 restauracji w hotelach. Ówczesne reklamy prasowe informowały o "komfortowych kwaterach, z miłą atmosferą i kulturalną obsługą", albo gdzie można ekskluzywnie zjeść lub pójść na elegancki dansing. Informacje o najlepszych siedliskach brudu i rozpusty roznosiły się pocztą pantoflową, więc każdy schodzący ze statku marynarz szybko dowiadywał się, dokąd się udać, by natrafić na kwiat gdyńskich "panien do towarzystwa".

Chińska dzielnica w Gdyni - miejsce spotkań marynarzy



Szczególną popularnością wśród marynarskiej braci cieszył się fragment miasta, nazywany "chińską dzielnicą". Obejmował on ul. Portową, Św. Piotra i sięgał prawie po ul. Polską i Dworzec Morski. Zanim władze Gdyni w 1930 roku zabrały się za porządkowanie tego fragmentu miasta, wielką popularnością cieszył się tam wyszynk, prowadzony przez niejaką Librechtkę. Zbierali się tam nie tylko zagraniczni marynarze, ale także gdyńscy rybacy. Oprócz towarzystwa dziewczyn i wódki, lokal nie miał wiele do zaoferowania z wyjątkiem... występów samej właścicielki. Po kilku głębszych Librechtka wskakiwała na stół i tańczyła kankana z elementami choreografii własnej, która sprawiała, że w żyłach morskich wilków burzyła się krew.

Podobnych miejsc było znacznie więcej: przy kościele Św. Michała na Oksywiu istniał wyszynk niejakiego Choyki, w Chyloni znajdował się "Lipowy Dwór", a w Cisowej "Cisowianka".

Gdyński Kurhaus



Na szczególne miejsce w historii gdyńskiego półświatka zasłużył sobie z pewnością gdyński "Kurhaus". Wzniesiony w 1904 roku przez Towarzystwo Kąpielowe Weichsel, na wysokości dzisiejszej siedziby dowództwa Marynarki Wojennej, był swego czasu największym i najbardziej reprezentacyjnym budynkiem w Gdyni, wtedy będącej jeszcze wsią. To od niego zaczyna się "poważna" historia Gdyni jako letniska. Z czasem, wraz z rozbudową Gdyni, najpierw jako letniska, a potem już jako portowego miasta, sława Kurhausu zaczęła podupadać. Wtedy jego 16 pokoi zaczęło służyć jedynie parkom, przyjeżdżającym tu z Gdańska czy Sopotu na "jedną noc".

Kiedy ruszyła budowa portu, "Kurhaus" zamienił się w typowy szynk z podłym zapleczem noclegowym. Jego bywalcami byli marynarze, kundy, czyli portowe włóczęgi, i, oczywiście, reprezentantki najstarszego zawodu świata. Zła sława tego przybytku, posadowionego w reprezentacyjnym punkcie miasta, drażniła coraz bardziej nobliwych gdynian. Szczególną agresją w tym względzie legitymowały się pruderyjne gdynianki, które co rusz pisały petycje do magistratu w sprawie rozbiórki czegoś, "gdzie każda cegła była obarczona chorobą weneryczną".

W 1933 roku magistrat zdecydował się na rozbiórkę budynku. Nie zdążył jednak tego zrobić. W noc przed przystąpieniem do prac, w Kurhausie odbył się wielki bal, na który ściągnęli wszyscy wielbiciele tego miejsca. Nad ranem silna ekipa, złożona z prostytutek, portowych kund i kryminalistów, zgodnie rozebrała obiekt, zabierając sobie jego części na pamiątkę.

Plac Kaszubski i knajpa Piątka w Gdyni



Wróćmy jeszcze na chwilę w okolice ulicy Portowej. Tam - dokładnie na Placu Kaszubskim - przez lata, choć w różnych lokalizacjach, funkcjonowała knajpa niejakiego Piątka. Cieszyła się ona opinią nielichej speluny, której główną atrakcją były codzienne dansingi. Męską stronę reprezentowali głównie marynarze. Damską - miejscowe "mewki", a często też wczasujące się damy, szukające tu zapomnienia i niepowtarzalnych wrażeń. Z dala od pruderyjnego środowiska, w którym przyszło im na co dzień żyć.

Gdynia - historia domów publicznych



Czas wojny przyniósł do Gdyni nową jakość. Niemcy założyli tu dwa domy publiczne. Pierwszy z nich powstał już jesienią 1939 roku przy ul. Śląskiej 9/11. Wcześniej pod tym adresem mieściła się publiczna łaźnia. Duży popyt na seksualne usługi sprawił, że niebawem otworzono drugi przybytek, przy ul. Żeromskiego. Ten zajmował całą czteropiętrową kamienicę i nazywano go "libellą" lub po prostu "Puffhausem" (puff - po niemiecku sapać). Sprawę obsługi lokali Niemcy potraktowali kompleksowo. Usługi świadczyły tam kobiety z całej Europy, część najprawdopodobniej siłą zmuszano do pracy. Do przybytków tych mieli wstęp wyłącznie Niemcy. Każdy gość musiał uiścić opłatę za godzinę u dyżurnej prostytutki, po czym otrzymywał odpowiednią ilość prezerwatyw, które Niemcy nazywali "olagumm".

Oficjalna moralność Polski Ludowej nie dopuszczała myśli, że w socjalistycznym społeczeństwie może istnieć zjawisko prostytucji. Komuniści przystąpili do walki z patologicznym zjawiskiem, co sprawiło, że w czasach ludowego ustroju zjawisko zaczęło kwitnąć jak nigdy dotąd. Nie pomagały milicyjne naloty na lokale czy prywatne mieszkania, w których, z racji zakazu prowadzenia domów publicznych, kwitła "prywatna" inicjatywa.

Szerokim echem w Gdyni w latach pięćdziesiątych obiła się propagandowa akcja, mająca napiętnować niemoralne zjawisko.

"Na rogu ul. 10 lutego i Świętojańskiej, na placyku przy domu wójta Radtkego, pojawiły się przeszklone gabloty, eksponujące zdjęcia zasłużonych dziwek. Poza zdjęciami, podawano ich personalia, wiek, pseudonimy oraz lokale, w których można było je spotkać - pisał Michał Sikora w "Gazecie Świętojańskiej". "Prawie całe CV. Przy gablotach gromadzili się mężczyźni, głównie młodzi. Było sporo śmiechu i komentarzy. Szeptano, że władza ludowa zrobiła gdyńskim panienkom bezpłatną reklamę. Jak na ironię, na placu Kaszubskim w tym samym czasie wystawiono identyczne gabloty z podobiznami przodowników pracy ze stoczni "Nauta". Tutaj podawano procenty wykonanej normy, jednak ta ekspozycja nikogo nie
interesowała."

Paradoksalnie rozwojowi trójmiejskiej prostytucji sprzyjał znaczny spadek zachorowań na choroby weneryczne. Co jakiś czas milicjanci z "obyczajówki" przeprowadzali zmasowaną akcję wyłapywania "portowych mew", by przewieźć je do szpitala w Wejherowie, nazywanego "łabajem". Tam wszystkie dziewczyny były przymusowo badane, a chore leczone.

Milicyjnym lekarzem, zajmującym się zwalczaniem chorób "W", był dr med. Leon Binek, który z dolegliwościami wenerycznymi walczył jeszcze przed wojną. Co ciekawe, skuteczne i nowatorskie metody leczenia kiły opracowano w Gdańsku. Nieocenione zasługi w walce z epidemią syfilisu oddał społeczeństwu pochodzący ze Lwowa dr med. Eustachiusz Chodyń, którego doktorat poświęcony był optymalnemu wykorzystaniu penicyliny w leczeniu chorych.

Spragnieni większej dawki pikantnych historii z nocnego życia Gdyni powinni zajrzeć do "Bedekera Gdyńskiego" Kazimierza Małkowskiego oraz "Gawęd o starej Gdyni" Edwarda Obertyńskiego.

Opinie (176) ponad 20 zablokowanych

  • GDYNIA, MOJE MIASTO :D (15)

    pozdrawiam

    • 121 28

    • taaaaaaa ... (1)

      chwalisz się czy żalisz ?

      • 8 23

      • pobudka

        zgdańszczanie się obudzili

        • 12 15

    • pytanie do znawców tematu:)) (9)

      z ciekawości pytam:)) czy gdzieś w trójmieście jest miejsce gdzie na ulicy stoją "panienki"? pamietam czasy jak kiedyś kręciły się w okolicach dzisiejszego hotelu "scandic"w gd głównym.. w innych dużych miastach panienki stoją najczęściej pod dworcami głównymi pkp, ale w trójmieście chyba nie ma obecnie takiego zjawiska?

      • 9 1

      • w Warszawie jest głównie na gworcu wschodnim

        • 1 1

      • W Gdańsku ??? (1)

        Ostatnio jechałem późnym wieczorem wracając z kina w Gdańsku i w okolicach pomnika Jana III Sobieskiego w ulicy dochodzącej do Ratusza Staromiejskiego widziałem kilka pań stojących na ulicy i wyglądających tęsknie za kierowcami samochodów.... Raczje nie były to dziewczęta oczekujące na swoich kawalerów ;)

        • 16 1

        • ul. kowalska

          • 7 0

      • a stoją w Gdańsku koło rudego kota:)

        • 9 1

      • stoją, stoją

        Przejedź się w Gdańsku wieczorem ulicą i tu nie jestem pewien, Garncarską czy Kowalską i zatrzymaj się na chwilkę. Jak jest, to podejdzie do Ciebie jedna z wielu... Przynajmniej jeszcze jakiś czas temu miałem okazję poobserwować sobie takie panie, jak czekałem na kolegę.

        • 1 0

      • odloty.pl (2)

        • 3 0

        • krypciocha (1)

          fe

          • 0 0

          • no akurat nie

            • 0 0

      • FAKTYCZNIE

        pikantne opowieści

        • 3 0

    • Jakie tam twoje - to Szczurkowe przecież ;)

      Twoje to może być Qupa rzeczy w szafie... ;)

      • 1 1

    • Masz coś z główką?

      Psychiatra czeka na ciebie.

      • 2 0

    • 23 lokale rozrywkowe i 9 restauracji w hotelach

      kiedyś to było miasto...

      • 1 0

  • Super artykuł! (4)

    Szkoda tylko,ze większość tego typu lokali przeniosła sie do Gdańska do kwater prywatnych (patrz: ogłoszenia towarzyskie na tymże portalu).

    • 85 6

    • Zgadza się,na Kołobrzeskiej są dwa oficjalne kluby (w lecie na balkonie jednego z nich można nawet zobaczyc panienki jak eksponują swoje wdzięki) nie licząc mieszkań prywatnych.

      • 14 2

    • Zapomniano dodać,że równolegle rozwijała się pomoc medyczna.

      Gabinety specjalistów od chorób wenerycznych , były równie znane jak owe lokale.Starsi Gdynianie na pewno mogliby przytoczyć kilka nazwisk.

      • 6 1

    • A we Wrzeszczu to taki lokal Akwarium, Totek nie tylko w Gdyni

      • 1 0

    • A we Wrzeszczu to były takie lokale jak Akwarium , Totek.przy ul. Grunwaldzkiej

      • 1 0

  • Tak było i będzie (4)

    Jest sex za pieniądze i z miłości ale w ostatecznym rozrachunku ten drugi jest zdecydowanie droższy.

    • 99 7

    • sex to jest za money

      • 3 0

    • no ta (2)

      Niby droższy ale jeśli miłość przeceniasz nad pieniądze to faktycznie- stołuj się w burdelach. Wyjdzie Ci TANIEJ, łatwiej, bez żadnych kwiatów i bombonierek. Tylko potem nie jęcz że "nikt cie nie kocha" a na starość będziesz sam.

      • 6 8

      • NO TAK

        Napisałem, że jest w ostatecznym rozrachunki droższy to nie znaczy, że taki wybieram.

        Wręcz przeciwnie podkreślić chciałem, że tak jak w życiu zazwyczaj bywa, że to co droższe jest lepsze.

        • 5 1

      • O matko, jaki moralizator się znalazł. Uśmiechnij się, nie traktuj wszystkiego tak serio będzie łatwiej i Tobie i nam, potencjalnym czytelnikom drętwych wykładów.

        • 2 0

  • Kocham prowadzić podłe życie w najpiękniejszym mieście Polski (6)

    • 57 18

    • czyli w Gdańsku? (4)

      • 7 7

      • wyraźnie jest napisane, że to najpiękniejsze miasto Polski (3)

        dlaczego wiec pytasz o Gdańsk?

        • 9 7

        • Bo wyraźnie jest napisane że miasto..... (2)

          • 18 7

          • BUAHAHAHHAHHA

            dobre w ch...

            • 5 2

          • ahhahahah, mordercy śmiechu :)

            • 2 0

    • Najpodlejszym raczej.

      • 1 2

  • Moja Gdynia (1)

    naprawdę super artykuł :)

    • 78 9

    • Autor pomylił się - miało być Lumpen -Ara zamiast lupanar

      • 5 1

  • Super

    Więcej takich artykułów

    • 78 3

  • (1)

    Super artykuł!!!! Dziś mamy Bodegę , i Miki czy jakoś tak w Rumii

    • 28 3

    • ..Super

      ..W rumi był miami...Ale już zamknięty

      • 0 0

  • slynne imie maxima najbardziej rozslawil zubek (6)

    a borewicz powiedzial mu, ze w non stopie sa najlepsze mewki

    kto ogladal ten wie :)

    • 82 4

    • (2)

      ale non stop to chyba w sopocie był, przy molo

      • 12 3

      • Pierwszy non stop był na wyścigach.To tak dla ścisłości. (1)

        • 0 3

        • Pierwszy non stop był w Grandzie,drugi kołod.Bwa trzeci przy ul.Drzymały a ostatni koło Hipodromu

          • 4 0

    • Idziemy do maxima na dziwki ? (2)

      • 7 0

      • pozdro dla kumatych (1)

        daj spokoj ja tam wole jakies młode z podstawowki !

        • 1 1

        • sluchaj mala z mojej strona krotka pilka

          • 1 0

  • macie tu bonusowo ode mnie dwa podobne zdjecia (10)

    http://wstaw.org/m/2010/02/05/GDYNIA2.JPG

    http://wstaw.org/m/2010/02/05/GDYNIA.JPG

    dziekowac nie trzeba ;)

    • 41 3

    • trzeba trzeba ;)

      super zdjęcia, uwielbiam to miasto na starej fotografi

      • 16 0

    • :) (2)

      jakie zielence na swietojanskiej. w sumie o miejsca parkingowe sie wtedy nie martwiono - tyle wozow bylo w uzyciu ;)

      • 14 0

      • (1)

        moim skromnym zdaniem wielkim błędem jest rezygnacja z markiz!

        super to wygląda!

        • 16 0

        • za dużo gołębi jest

          byłyby o****ne po dwóch dniach

          • 4 0

    • piękna Gdynia

      ach ten wiaterek od morza

      • 8 0

    • bo nie ma za co

      • 1 10

    • (1)

      jak ladnie wyglada miasto bez napackanych wszedzie gdzie sie da samochodow....

      • 5 1

      • i szyldów reklam

        ...

        • 4 0

    • Dzieki Ryjy:)) za fotki.

      • 0 0

    • a wiec to miasto jednak kiedys bylo ladne... ; o jestem pod wrazeniem ; )

      • 1 0

  • Cała wstecz (7)

    Można zejść jeszcze niżej "historycznie rzecz ujmując" i opisać historię kanalizacji miejskiej w Gdyni .

    • 16 44

    • Lepiej nie, bo znów będzie tęgi smród po okolicy.

      • 2 1

    • historia kanalizacji w miastach to ciekawy temat. (5)

      • 3 1

      • to napisz ja chętnie poczytam (4)

        • 2 0

        • otóz walczyli z okupantę niemieckim w tych kanałach (2)

          chodzi w te i nazad a potem tam i spowrotem i wychodzili na dwór a tam niemca szli. Jak zobaczyli niemca to się howali za drzewem albo pyk do kanałów spowrotem. Potem w tych smrodach szli dalej do innej dziury żeby wsadzić, głowę oczywiście, i spojrzeć czy nie ma niemca gdzie. Jak nie było to szli dalej, szli, szli i szli....potem był odcinek 2 a potem 3, i w końcu chyba doszli i ten pierścień znaleźli.

          • 4 2

          • co ty jesz człowieku? (1)

            podziel się :)

            • 1 0

            • rzeczywiście, pomyłka, na końcu doszli do tego

              wulkanu i wrzucili ten pierścień, ale całe 3 odcinki szli, szli, szli....i szli....i szli

              • 0 1

        • sam bym musiał poczytać zanim mógłbym pisać;)

          • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane