• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po prostu prosta historia. Recenzja albumu "Popstory" Popsysze

Borys Kossakowski
11 września 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

"Popowa historia" składa się z dwunastu chwytliwych piosenek, w której kalifornijski punk miesza się z staromodnymi riffami i tanecznymi rytmami gitarowego indie. Popsysze gra lekko, bez napuszania się, te piosenki są dokładnie takie, jak powinny być. Popstory to płyta, która ma wiele zalet, ale też sporo wad. Nie sposób wysłuchać jej w spokoju. Co rusz pojawiają się fragmenty, które zmuszają do zastanowienia. Najbliższy koncert Popsysze zagrają w Casino Diner 14 września. Wstęp wolny.



Premiera tego albumu była przekładana niemal jak "Chineese Democracy" Guns'n'Roses. Niektóre piosenki, które znaliśmy z wielu trójmiejskich koncertów, były gotowe już dwa lata temu. Co ma wisieć nie utonie - Popstory wyszła na światło dzienne latem tego roku. Co na niej znajdziemy?

Rzadko się zdarza autor, który tworzyłby kompozycje tak lekkie, bezpretensjonalne, proste jak podanie ręki, ale (muzycznie) zupełnie niebanalne. Popsysze ma kilka swoich charakterystycznych patentów na piosenki. Chętnie chwyta się gorących rytmów kalifornijskiego punka. Przy takim Joulin aż by się chciało wskoczyć na deskę surfingową albo rolki i uderzyć na Sunset Blvd (albo do Brzeźna). Chłopaki też chętnie sięgają po rytmy disco, jak w przypadku Rewolwera czy Palm Tree. To utwory, które mogłyby podbić niejedną dyskotekę (dlaczego nie podbiją, o tym zaraz). Trzecim fundamentem muzyki Popsysze jest słabość do klasyki psychodelicznego rocka z lat 60', dzięki czemu mamy surowo brzmiące bębny, bas i gitarę, które mogą przypominać też np. Franza Ferdinanda.

Jarek Marciszewski, lider Popsysze, ma rękę do refrenów. Widownia na koncertach zespołu łapie w lot piosenki, nawet jeśli wcześniej nic o nich nie słyszała. Najlepszym przykładem jest jedyny polski numer na płycie (Rewolwer), którego refren po prostu się sam śpiewa. Jarek Marciszewski doskonale wie, że najszybciej chwytają proste chórki śpiewane bez słów (np. "uuu") i chętnie korzysta z tej wiedzy (Changing Apartaments, Love In The Kitchen).

Śpiewanie angielskich tekstów w Polsce

Ale żeby nie było zbyt różowo - tak jak przyciąga mnie do tej płyty jej melodyjność, tak odpycha język Ponglish, w którym śpiewa Jarek Marciszewski. Z polskim akcentem zmagają się całe tłumy rodzimych wokalistów, którzy próbują śpiewać po angielsku. Jarek nie wyciągnął wniosków z ich błędów. Z drugiej strony - ciekawe czy taki Ponglish jest tak samo rażący dla Brytyjczyków jak dla nas?

Największym zawodem jeśli chodzi o tę płytę są jednak teksty. Niewiele znalazłem w nich tematów czy fraz, które by mnie żywo zainteresowały. Chlubnym wyjątkiem jest poetyckie "Love In The Kitchen" - fantastyczny "kulinarny" erotyk. Poza tym królują banalne punkowe refreny o tym, że nic się nie zmienia ("Maybe") albo o tym, że będziesz jechał tak długo, aż się zatrzymasz ("Drive Until You Stop"). W świetnej skądinąd afrykańskiej "Ali Song" mamy tajemniczy refren (od razu tłumaczę): "możesz robić rzeczy, których nikt inny nie jest w stanie". A w zwrotce? "Możesz jeździć na rowerze, możesz iść gdziekolwiek, albo nie robić nic." No to niezły zawadiaka z tego Alego.

Osobnym przypadkiem jest "Rewolwer" z poprzenoszonym na siłę akcentem na ostatnie sylaby w wersie (ewidentnie widać, że najpierw powstał tekst angielski, a dopiero potem polski). "W dłoni rewolwer, zagra w ruletkę, tak jak Lucky Luke, strzela w serce swe. Płonie cały dom i całe miasto, w pracy już nie spełni się". Od kiedy Lucky Luke gra w ruletkę i strzela sobie w serce? I co ma wspólnego ze spełnianiem się w pracy? Zresztą kto pisze piosenki o spełnianiu się w robocie - chyba tylko działy PR w koncernach typu Auchan (pamiętacie ich wersję "We Are The World"). Wprawdzie moja pięcioletnia córka wesoło śpiewa ten refren, ale ja go nie kupuję.

"Popstory" ma wszystkie możliwe wady i zalety produkcji DIY (zrób to sam). Jest autentyczna, energetyczna, lekka, bezpretensjonalna, otwarta na każdego, Popsysze po prostu. Z drugiej strony - bardzo brakuje ręki rasowego producenta, który zwróciłby uwagę na niedociągnięcia językowe czy brzmienie. Zwłaszcza w dyskotekowych numerach brakuje energii. Dlatego "Rewolwer" nie trafi na parkiety - nie wytrzymuje porównania np. z "Walk Away" Franza Ferdinanda.

W skład zespołu wchodzą Jarek Marciszewski (gitara, wokal), Kuba Świątek (perkusja, wokal) i Sławek Draczyński (bas). Płyta ukazała się nakładem wydawnictwa "Nasiono Records". Tu można ją kupić lub ściągnąć za darmo. Najbliższa okazja by zapoznać się z zespołem na żywo to koncert w Casino Diner 14 września. Wstęp wolny.

Wydarzenia

Popsysze

muzyka alternatywna, rock / punk

Opinie (18) 5 zablokowanych

  • " jak Lucky Luke, strzela " (1)

    pytam co tu sie nie zgadza? Moze tylko podzial fraz ze wzgledu na tlumaczenie z ang.

    • 1 3

    • bo lucke strzela

      i to juz w czolowce.

      • 2 0

  • co za lipa, myślałem że to porządny artykuł o najlepszej załodze z 3M czyli Po Prostu :)) (4)

    apps czy ktoś wie kiedy Szczepan and His Great Combo grają koncert?

    • 11 1

    • nieprędko niestety

      • 0 3

    • zagrają jak się poukłada

      w sopocie.

      • 0 3

    • Chyba długo nie będą grać koncertu bo Szczepan jest zamknięty w Kocborowie od kilku dni

      • 2 0

    • w marcu razem z TOY DOLLS w Uchu !!!

      • 0 0

  • (2)

    Wieść niiesie, że na nowym singu Popsyszy zagra Nergal na harmonijce.

    • 12 1

    • Ja natomiast słyszałem plotę (1)

      że Doda ma tam solo na puzonie.

      • 4 1

      • na flecie...

        • 2 1

  • no nie wiem (1)

    podoba wam sie to?

    • 5 3

    • ale co?

      Popsysze na żywo - tak, nawet bardzo. Na płycie też (zgadzam się z recenzentem - angielski kuleje i nieco kuje ucho).
      Recenzja raczej rzetelna - tzn. mam podobne odczucia względem tej płyty, chociaż myślę, że na parkiety czy generalnie do szerszego grona ma duże szanse trafić ... trafiali do niego "nasi" śpiewający jeszcze gorzej po angielsku, teksty bywały znacznie słabsze, a kompozycje mocno mdłe i trącające słaba podróbą równie słabych "hitów" zza oceanu (a dobrych kompozycji akurat Popsyszom odmówić nie można - pozytywne te numery i mimo wszystko dobrze mi się tego słucha).

      • 6 2

  • "tak odpycha język Ponglish, w którym śpiewa Jarek Marciszewski"

    Szanowne polskie zespoły, dajcie se sianą z tym wyciem swoich "poetyckich" tekściorów w języku, który - w waszym mniemaniu - jest tym samym językiem, którego używali Szekspir bądź Franz Ferdinand.
    Anglii bądź Ameryki swoimi pseudoangielskimi piosnkami nie podbijecie, gdyż one mają tysiące własnych, lepszych zespołów, śpiewających w dodatku poprawną angielszczyzną (ewentualnie - jankeszczyzną). Śpiewając po polsku (a przy tym dobrze grając) możecie natomiast wykorzystać swoją - fakt, może i niewielką, ale zawsze - szansę na zainteresowanie międzynarodowej publiki pewną dawką egzotyki.

    • 11 3

  • nie jesteś zjadliwy ale szczery

    jak sobie przypomnę "angielskie" teksty np. Houk, typu cytuję:"are you love me" ręce opadają. Brytole pewnie tarzają się z śmiechu

    • 5 3

  • pops y sze

    ja lubie.

    • 5 2

  • test

    bardzo fajna recenzja, pan borys jest super!

    • 3 6

  • i do znudzenia jak zwykle kolesie......

    .....pana Boryska ja tu czegoś nie rozumiem czy w truj-miescie jest 5 zespołów o których namiętnie pisuje pan Borysek za dwa dni będzie artykuł o pink frojd a w weekend o shipyard ...

    • 7 5

  • Zawistnicy zamilknijcie !

    Może zespół ten nie jest wysokich lotów, ale tekst p. Borysa jak zwykle super !Czyli plus równoważy minus !

    • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane