• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ze złamanym kręgosłupem spędziła 21 godzin na SOR

Elżbieta Michalak-Witkowska
23 sierpnia 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w pierwszej kolejności obsługiwani są pacjenci z najgroźniejszymi urazami. Przynajmniej teoretycznie. Na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w pierwszej kolejności obsługiwani są pacjenci z najgroźniejszymi urazami. Przynajmniej teoretycznie.

62-letnia pani Łucja trafiła z bólem kręgosłupa na SOR szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku. Okazało się, że ma złamane dwa kręgi w odcinku lędźwiowym. Po diagnozie spędziła kolejne 14 godzin, czekając na przyjęcie na oddział. Pomogła dopiero nasza interwencja.



Musiała(e)ś kiedyś korzystać z pomocy na SOR-ze?

Kolejki w szpitalnych oddziałach ratunkowych nikogo już nie dziwią. Przywykliśmy do tego, że jadąc tam po pomoc, musimy odczekać "swoje". Niestety historia pani Łucji, mieszkanki Gdańska, pokazuje, że czasami nawet poważne uszkodzenie ciała nie kwalifikuje pacjenta do szybszych badań i pomocy medycznej.

- Na SOR przyjechałem w poniedziałek ok. godz. 19 z moją mamą, która uskarżała się na silny ból kręgosłupa. Na początku trafiliśmy do pokoju, w którym wydają opaski - otrzymaliśmy tę o najdłuższym czasie oczekiwania, czyli zieloną - opowiada pan Marcin, syn pacjentki. - Potem mieliśmy czekać na swoją kolej.
Pierwsze badanie odbyło się po siedmiu godzinach.

- O godz. 2 w nocy trafiłam do ortopedy, która dała mi skierowanie na rentgen - opowiada pani Łucja. - O godz. 5 rano były wyniki. Obejrzał je ortopeda, który zlecił dodatkowo wykonanie tomografii komputerowej. Zanim zrobiliśmy to badanie, było ok. 7 rano. O godz. 8 sama weszłam do gabinetu ortopedy z pytaniem, co dalej w mojej sprawie. Usłyszałam, że planują mnie przyjąć na oddział, ale nikt mi tego wcześniej nie powiedział. Teraz jest godz. 15, a my dalej siedzimy w tym samym miejscu.
Po telefonie naszych czytelników skontaktowaliśmy się z ordynatorem SOR-u, prosząc go o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Przypomnijmy, że przybliżony czas oczekiwania na przyjęcie z zieloną opaską wynosi na SOR 6 godzin. W tym wypadku było to dużo więcej.

Czytaj także: 12 godzin z życia Szpitalnego Oddziału Ratunkowego

- Niestety, historia opowiedziana przez czytelnika jest prawdą, ale muszę zacząć od czegoś innego - mówi dr Jacek Gwoździewicz, ordynator SOR-u Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku. - Wczoraj mieliśmy bardzo wiele przyjęć, w ciągu doby trafiło do nas 270 pacjentów, a większość przyszła o godz. 18. Pacjentka, o której mowa, trafiła do nas z powodu urazu przeciążeniowego, dlatego otrzymała zieloną opaskę. Zostały wykonane niezbędne badania, choć ze względu na tłum ludzi, także na wyniki trzeba było poczekać dłużej. Okazało się, że uraz spowodowany jest zmianami osteoporotycznymi. Obecnie pacjentka jest zakwalifikowana do przyjęcia na oddział. Mam nadzieję, że decyzja będzie lada moment.

Zdaniem ordynatora obsada na SOR już została zwiększona.

- Jeśli jestem w pracy, to staram się dbać o to, by chorzy nie czekali nadto długo. Tego dnia nie było mnie jednak na miejscu - dodaje dr Gwożdziewicz. - O godz. 23 dostałem jednak telefon od naczelnego SOR-u z informacją, że jest ciężko, że badania nie dochodzą, że nie ma gdzie położyć pacjentów. Kilkoro, z powodu braku miejsca, czekało na przyjęcie na oddział. Niestety, są takie dni, w których się nie wyrabiamy.
20 minut po naszym telefonie otrzymaliśmy informację od pana Marcina, że jego mama czeka już na przyjęcie na oddział i lada moment zakończy się ponad 20-godzinne oczekiwanie w poczekalni.

Co jeśli nie SOR?

W sytuacjach błahych, np. czysto infekcyjnych, jak stan podgorączkowy, osłabienie, pomocy trzeba szukać w przychodniach i poradniach lekarskich, u lekarzy rodzinnych, w poradniach specjalistycznych, a w nocy i święta pomoc uzyskać można w punktach tzw. nocnej i świątecznej obsługi chorych.

Na SOR-ze każdy pacjent ma nadany priorytet, więc ci z nieostrymi stanami zagrożenia zdrowia mogą oczekiwać na przyjęcie nawet do 6 godzin.

Miejsca

Opinie (714) 4 zablokowane

  • Paranoja (4)

    Prawdziwy problem tkwi w tym ze przychodzą na sor ludzie co mogliby pójść gdzie indziej a nawet wcale. Zdarzyło mi się nie raz widzieć tych ludzi albo z rozcietym paluszkiem, którzy przyszli chyba po plaster. Dziewczyny które boli brzuch od okresu ale nie wzięły nawet nospy bo chyba im szkoda pieniędzy a kiedy pojawią się prawdziwy problem to stoi się za bandą takich jełopów w kolejce właśnie kilka godzin. Znam to z autopsji kiedy to zlamalem rękę w święta a przede mną właśnie takie asy. Oczywiście większość się wykruszyla bo wcale nie potrzebowała pomocy. Zacznijcie ludzie myśleć!

    • 80 5

    • (1)

      ludzie nie zaczna myslec.. za nieuzasadnione przyjscie na SOR powinno sie placic kare. Wtedy dopiero bylby porzadek.

      • 21 2

      • Dokładnie. Powinny być opłaty za "trzaśnięcie drzwiami", zaraz by się rozluźniło.

        • 4 0

    • (1)

      twoja złamana ręka rozumiem, że jest najważniejsza na świecie, a osoby przed tobą wychodziły z diagnozą na czole czy może sam swoim magicznym wzrokiem diagnozowałeś je na korytarzu? Takich egoistów i ignorantów powinno się obsługiwać jako ostatnich

      • 5 12

      • napewno jest wazniejsza zlamana reka

        niz rozciety paluszek

        • 6 1

  • Ładnie

    Widocznie trafiła na weekend !

    • 7 0

  • oni ciągle mają dużo przyjęć

    to nie jest pierwsza i ostatnia historia. Cała służba zdrowia jest do du...

    • 17 6

  • Moja siostra w stanie katatonicznym leżała na SORze w Gdyni prawie 6 godzin

    Nie pomogły żadne apele z naszej strony. o co ją wieźli na sygnale, jak potem odstawili do kąta na kilka godzin??? Pijaczki są ważniejsze. W rezultacie doszło do uszkodzenia mózgu... i jakie są niby alternatywy dla SOR ów (jest taka opcja w tej ankiecie)? Polska służba zdrowia to tragedia....

    • 33 3

  • mogła wezwać karetkę

    byłoby szybciej. Za mało się awaruntowała. Typowa cicha myszka, która nic nie powie, a pisze na trojmiescie donosy.

    • 12 38

  • Dojna zmiana

    Niedługo trzeba będzie czekać sto godzin

    • 14 6

  • Zapewne kolejki na SOR jak i do specjalistow zmniejszylyby sie, gdyby ludzie zaczeli placic kary za przychodzenie z katarkiem na pogotowie, albo nie przychodzenie na umowiona wizyte...
    Czyli przy rejestracji wnosisz oplate i jesli ktos nie przyjdzie to ma np. 50zl mniej.
    Tak samo z SOR.

    • 49 6

  • (4)

    Ja ostatnio spędzam na SORze jedynie 6 godzin z synem,który skręcił nogę. Niby nic,ale najlepszy był wypis ze szpitala, w którym widziały opisy badań,które rzekomo syn miał wykonywane.Po rozmowie z Ordynatorem i prośbie o wyjaśnienie,otrzymałam odpowiedź,ze mają nowy system komputerowy i przez pomyłkę się"wkleiło"do karty...Ciekawe,bo kasa za badania przez pomyłkę z NFZ też wyląduje na koncie SORu.

    • 29 7

    • noo niby nic jak sam napisales (1)

      Ale na sor sie pchasz.

      • 4 7

      • Daj spokój,raczej w weekend prześwietlenia w przychodni nie zrobisz.a wpisywanie nieprawdy do karty czy też jak w przypadku Pani ze złamanym kregoslupem i czasem oczekiwania-niedopuszczalne i karygodne

        • 12 1

    • Trzeba było iść do NFZ-u

      Tam bardzo skrupulatnie zajęliby się takim przypadkiem, że szpital nalicza kasę za coś czego nie wykonał.

      • 8 1

    • Sor jest liczony ryczałtowo kwota razy łóżko. Nie od procedur ;-)

      • 0 0

  • wiem że nikt nie lubi motocyklistów

    ale po wypadku, czekałem 6 godz, z bólem w szyi i kręgosłupie... właśnie tam.

    • 19 4

  • (1)

    To nie jest wina tego, że jest za mała obsada czy za mało specjalistów. To wina pacjentów, którzy przychodzą na Sor naprawdę z pierdołami. A takich pacjentów jest naprawdę dużo. Ludzie zastanówcie się czasem... po co przychodzić np. tydzień po urazie??? Przecież gdyby było złamanie to już dawno zacznie się zrastać.Do przychodni niech ida a nie na Sor.Takich przypadków codziennie jest po kilkanaście. I to właśnie przez takich lekkomyślnych pacjentów czas na przyjęcie, badania, wyniki się wydłuża. W artykule jest błąd! 6 godzin czeka się na Sorze na przyjęcie do specjalisty a nie na przyjęcie na oddział szpitalny.

    • 42 8

    • Nie pieprz! Ile razy jestem na SOR-ze jako osoba towarzysząca b.chorej osobie,

      tyle razy widzę wyłącznie pacjentów kwalifikujących się do natychmiastowego leczenia. Ostatnio w poczekalni było nawet pusto, mimo to procedura przyjmowania ( robienie badań i oczekiwanie na ich wyniki) trwała 8 godzin. Po prostu nie było lekarza.

      SOR - zwłaszcza gdyński - to koszmar. Pacjent z gorączką 39,9 po zawale serca czeka 9 godzin na przyjęcie na oddział. Powoli traci orientację, próbuje dostać się do toalety, w której zalega jezioro ekstrementów, moczy nogawki do kolan uryną... I dlatego trudno się dziwić, że sepsa króluje. Jest brud, smród, brakuje tylko kwaśnej kapusty. No i ten wyłaniający się doktor, który nie chce odpowiadać na żadne pytanie, tylko ucieka do swojego pokoju i rygluje drzwi.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane