• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Turystyka na wsi

dk
7 września 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Agroturystyka to szansa dla Pomorza, jednak wymagania turystów rosną i potrzeba nowych atrakcji, by przyciągnąć gości - to jeden z wniosków uczestników wczorajszej konferencji w Gdańsku Sobieszewie, której patronuje "Głos Wybrzeża".

Konferencję pod hasłem "Stan i perspektywy rozwoju agroturystyki w województwie pomorskim" organizuje Wyższa Szkoła Turystyki i Hotelarstwa w Gdańsku oraz Wojewódzki Ośrodek Doradztwa Rolniczego.

- Agroturystyka w Polsce zaczęła się od gdańskiego ośrodka - podkreśla Danuta Słubik z WODR w Gdańsku. - Jesteśmy pionierami, u nas powstało pierwsze stowarzyszenie agroturystyczne. Gospodarstw przybywa i wciąż zgłaszają się kolejni chętni do przeszkolenia.

- Istnieje wiele odmian turystyki wiejskiej - dodaje prof. dr hab. Włodzimierz Gaworecki, rektor WSTiH. - Najpopularniejsza to "nocleg u chłopa" - czyli agroturystyka. Ale oprócz niej istnieje turystyka kwalifikowana, wypoczynkowa, rodzinna, kulturalna, etnograficzna, czy zdrowotna. Na Pomorzu szansę na rozwój ma turystyka wiejska ogółem, niekoniecznie agroturystyka. Chociaż ta właśnie forma sprzyja poznawaniu przyrody. Nasze gospodarstwa nie są jednak dostosowane do europejskich standardów. Myślę, że w miarę rozwoju wymagań turystów, standard się poprawi.

Podczas konferencji prezentowano pomysły na urozmaicenie "wakacji u rolnika". Jedno z planowanych przedsięwzięć to wioski Św. Mikołaja - proponowane przez Mariana Trynkę, przedstawiciela posła Romana Jagielińskiego, honorowego patrona obrad. Mikołajowe osady mają powstać w trzech wsiach gminy Przodkowo. Będzie można skorzystać z przejażdżki na reniferze, zrobić sobie zdjęcie ze świętym, czy kupić pamiątki.

Dyskutowano także o barierach rozwoju - problemach z podatkiem VAT i brakiem kredytów preferencyjnych.

- Agroturystyka może łagodzić skutki bezrobocia, dostarczać środków na utrzymanie wiejskich rodzin, czy rozwijać lokalne rzemiosło - mówi prof. dr hab. Jan Sikora - Wiąże się jednak z kosztami, które trzeba ponosić.

Czwartkowe obrady zakończono wizytą w jednym z podgdańskich gospodarstw agroturystycznych.
Głos Wybrzeżadk

Opinie (7)

  • A czy to musi

    byc wszystko jak w europie. A zrobic agro-wczasy na
    sianeczku sianie, albo na slomce. Moja klasa jezdzila z pania
    wychowawczynia na wedrowki po Bieszczadach z plecakami i namiotami. Na koniec obozu zatrzymywalismy sie w Swilczy, chlopaki do jednej stodoly, dziewczyny do drugiej. A to frajda byla, gdy zielona noc nadeszla. Wszyscy
    budzili sie wymalowani pasta do zebow i do butow.

    • 0 0

  • chetni do przeszkolenia

    a co oni tam takiego szkola ?. Jezeli to szkolenie jest platne, to wyglada to raczej na probe kasowania forsy. Widzialem juz tego typu gospodarstwo i nie sadze aby polskiemu rolnikowi prowadzacemu tego typu dzialanosc z czystej potrzeby materialnej (bo zboze importujemy) potrzebne byloby takie szkolenie. Tutaj pachnie juz tym przyszlym zrzeszeniem gospodarstw agroturystycznych, tym prezesem i biurami.
    Brakuje tylko zdania, ze obrady odbyly sie w atmosferze wzajemnego zrozumienia.

    • 0 0

  • "Najpopularniejsza to "nocleg u chłopa"

    czy ktoś z was jadł kiedyś wiejskie "prychane artofle" ???
    ja miałem to "szczęście" w skarszewach
    nie polecam

    • 0 0

  • Czy wszystko musi być u nas postawione na głowie?

    Naprawdę z wielkim zdziwieniem, żeby nie powiedzieć w osłupieniu, przeczytałem ten fragment informacji o osadzie Św. Mikołaja i reniferach posła Romana Jagielińskiego, honorowego patrona konferencji pod hasłem "Stan i perspektywy rozwoju agroturystyki w województwie pomorskim". Jeżeli perspektywą naszych rolników mają być renifery to może jeszcze sprowadzimy białe niedźwiedzie do kompletu.
    Wiele razy korzystałem z kwater agroturystycznych w Szwajcarii. Szczególnie jedna przypadła mi do gustu. Była to chałupa z 1750 r., jej połowa była oborą z bydłem a pozostała część służyła domownikom i gościom. Oczywiście stare pokoje uzupełniono o ubikację i prysznic, wszędzie było czysto i schludnie. Frau Szmutch, właścicielka gospodarstwa, oferowała gościom nocleg i śniadanie w wielkiej kuchni, wszystko w cenie 30 franków. Wszystkie produkty serwowane przez gospodynię pochodziły od miejscowych producentów – chleb, kiełbasa, ser, twarogi, dżemy. Otoczenie domu było zwykłym gospodarstwem, takim z gnojownikiem, kurami, warzywnikiem. Tym, co je wyróżniało był porządek. Gnojownik ułożony w idealną pryzmę a wokół niego skrzynki z pelargoniami.
    Myślę, że zamiast reniferów i może białych niedźwiedzi bardziej potrzebujemy porządku w obejściu rolnika. Poukładania spraw małych zakładów produkujących żywność, która może być atrakcyjną dla mieszczucha, karmionego na co dzień hamburgerami. Nie dajmy się wciągnąć w megalomanię, ubikacja i prysznic nie muszą mieć złotych gałek, ważne aby były czyste. Jeżeli jeszcze budynek nie będzie klockiem ery Gerkowskiej a do tego położony będzie w okolicy, gdzie będzie można pójść na spacer po wyznaczonej ścieżce to sukces takiej kwatery jest gwarantowany. Taką wersję wczasów należy promować i przede wszystkim starać się zmienić wizerunek kwatery agroturystycznej, jaki dotychczas pokutuje wśród naszego społeczeństwa a nie jest on najlepszy.
    Życzę organizatorom konferencji owocnych obrad ale nie róbcie z agroturystyki cyrku z udziałem reniferów.

    • 0 0

  • To jest dowód na....

    IDIOTYZM wykszałconych ludzi !!! Po co profesorowie habilitowani i nie habilitowanie wpierdzielają się do prostych reguł rynkowych.
    Jeżeli ludzie zobaczą brót i smrud to się więcej tam nie pojawią a jeżeli będzie czysto i przyjemnie to zapłacą więcej niż w pięciogwiazdkowym hotelu.
    Chyba to jest proste i przejrzyste !!!

    • 0 0

  • ...

    Brak mi słów...

    • 0 0

  • A ja sie zgadzam z panem Krzyskiem Raclawskim. To czego RZECZYWISCIE potrzeba to porzadek w obejsciu, kwaterach oraz sprawnie dzialajace i schludne toalety i prysznice (wcale nie musza byc wykladane kafelkami). Bez sensu jest robienie na sile jakichs specjalnych atrakcji, "na miare europejska". Zdarzylo mi sie byc w dwoch miejscach, ktore spelnialy powyzsze warunki, byly przemile i tanie. Jedno miejsce w Gorcach - drewniana chalupa "nowogoralska" super lazienka i prysznic. W pokojach czysto - stol, krzesla, szafa, lozka wcale nie jakies wypasione, ale za to wygodne, wyprodukowane chyba jeszcze pod koniec lat 80. Wszystko za 12 złotych. W tym roku - Zawoja pod Babia Gora - to samo, w bardzo dogodnym miejscu niedaleko Babiogorskiego PN - 16 zlotych. Wyzywienie kosztowalo do 14 zl za obiad.
    Fakt, zeby taka turystyka sie rozwijala konieczna jest aktywnosc gminy i powiatu w celu uatrakcyjnienia obszaru chociazby poprzez uregulowanie gospodarki wodnej, budowe oczyszczalni sciekow, aby pobliskie rzeki i jeziora nadawaly sie do rekreacyjnego wykorzystania. Inwestycje w ochrone srodowiska maja bezposrednie przelozenia na wzrost atrakcyjnosci turystycznej.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane