• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ucieczki przez morze z komunistycznej Polski

Michał Lipka
28 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Część załogi ORP Żuraw zdecydowała się na ucieczkę do Szwecji. Ci, którzy wrócili do Polski, trafili na wiele lat do więzienia. Część załogi ORP Żuraw zdecydowała się na ucieczkę do Szwecji. Ci, którzy wrócili do Polski, trafili na wiele lat do więzienia.

Dwie słynne ucieczki z Marynarki Wojennej tuż po II wojnie światowej przyniosły wolność odważnym marynarzom i falę represji tym, którzy zostali w Polsce.



Po powrocie ze Szwecji Żurawia przebudowano i przemianowano na ORP Kompas. Po powrocie ze Szwecji Żurawia przebudowano i przemianowano na ORP Kompas.
Polskie trałowce idące w szyku torowym. Polskie trałowce idące w szyku torowym.
Ił-2m3 - takim samolotem doleciał do Gotlandii ppor. mar. Arkadiusz Korobczyński. Ił-2m3 - takim samolotem doleciał do Gotlandii ppor. mar. Arkadiusz Korobczyński.
Lata powojenne były niezwykle trudne także dla marynarzy polskiej floty wojennej. Wraz z powołaniem na stanowisko Ministra Obrony Narodowej Konstantego Rokossowskiego w wojsku rozpoczęła się brutalna czystka. Na Wybrzeżu działała radziecka misja wojskowa. Na jej czele stał kontradmirał Nikołaj Abramow, który został dowódcą polskiej Marynarki Wojennej.

Część oficerów i marynarzy przyjmowała to z obojętnością, połączoną z całkowitą rezygnacją. Część natomiast zaczęła rozważać możliwość ucieczki do któregoś z krajów Zachodu.

Jedną z pierwszych ucieczek zakończonych sukcesem był lot ppor. mar. Arkadiusza Korobczyńskiego z Samodzielnej Eskadry Lotnictwa Marynarki Wojennej. Losy tego oficera nadają się na scenariusz filmu szpiegowskiego. Choć do kraju powrócił w szeregach Wojska Polskiego, walczącego u boku Armii Radzieckiej, jego stosunek do nowego ustroju był jednoznacznie negatywny. Wygłaszane głośno nieprzychylne uwagi i komentarze szybko zwróciły na niego uwagę służb radzieckich i polskiej Informacji Wojskowej. Wiedząc, że przygotowane jest jego aresztowanie, zdecydował się na ucieczkę.

Z Polski do Szwecji i z powrotem

W marcu 1949 roku razem z mechanikiem, bosmanem Zbigniewem Kaczorowskim, wystartował do rutynowego lotu swoim Iłem-2m3. W powietrzu, nie zważając na protesty mechanika, zmienił kurs i wylądował na Gotlandii. Szwedzi nie bardzo wierzyli w jego intencje, więc po przesłuchaniu przez kontrwywiad, Korobczyński trafił do pracy w hucie szkła.

Dopiero po kilku latach obserwacji zaproponowano mu pracę dla wywiadu. Polak miał zdobywać informacje o nastrojach panujących wśród załóg statków zawijających do Szwecji. Dodatkowo, w czasie wizyt w Polsce jako szwedzki turysta (ożenił się ze Szwedką i dostał szwedzkie obywatelstwo), miał zbierać wszelkie istotne z punktu widzenia wywiadu informacje.

Korobczyński zgodził się na taką współpracę. Został wysłany na kurs dla agentów, organizowany na terenie Niemiec. Co ciekawe, wśród kursantów byli też Rosjanie.

W 13 lat po zakończeniu szkolenia w Niemczech jego przełożeni uznali, że jest gotów odwiedzić Polskę. Przygotowania do misji trwały kolejne trzy lata. Na początku lat 70. jako turysta odwiedził Gdańsk.

Pierwsza wizyta kraju przebiegła bez niespodzianek, jednak podczas kolejnej, w roku 1973, został rozpoznany i zatrzymany przez polski kontrwywiad. Postawiono go przed sądem i oskarżono o dezercję. Początkowy wyrok kary śmierci zmieniono na 12 lat ciężkiego więzienia. W sprawę włączyła się szwedzka dyplomacja i dzięki osobistej rozmowie premiera Szwecji z polskimi decydentami Korobczyński w 1979 roku opuścił Polskę.

Oprócz burzy politycznej, jaką wywołała ucieczka pilota, trzeba tu wspomnieć o represjach, jakie dotknęły innych. Bosmanem Zbigniewem Kaczorowskim, który zdecydował się na powrót do Polski, zajęła się Informacja Wojskowa. Za "tchórzostwo w obliczu wroga" sąd wojskowy skazał go na wieloletnie więzienie. Dowódcę Eskadry Lotnictwa MW, kmdr Aleksandra Majewskiego i dowódcę klucza lotniczego, por. mar. Stanisława Kucielę oskarżono o obniżenie sprawności bojowej jednostki poprzez braki materiałowe (komisja stwierdziła brak w jednostce m.in. 525 litrów benzyny i 25 kg oleju) oraz brak nadzoru nad pilotami. Obaj skazani zostali na wieloletnie więzienie, z którego wyszli na fali odwilży w połowie lat 50.

Zbuntowany Żuraw oszukał Błyskawicę

Jedną z bardziej znanych i udanych ucieczek w Polskiej Flocie było porwanie ORP "Żuraw" przez część załogi. "Żuraw" należał do jednostek typu Jaskółka (pierwszych, które opuściły krajowe stocznie w okresie międzywojennym). Po kampanii wrześniowej okręt przejęli Niemcy i wcielili go do swej floty jako "Oxhöft". Po wojnie Polska Misja Morska odnalazła go w Travemünde, gdzie 25 stycznia 1946 roku podniesiono na nim polską banderę.

Początkowo "Żuraw" trafił do Szczecińskiego Obszaru Nadmorskiego, gdzie na wniosek Biura Hydrograficznego MW skierowano go do służby hydrograficznej. Dodatkowo okręt pomagał przy wytyczaniu nowych szlaków żeglugowych i oczyszczaniu istniejących z min morskich. W tym czasie "Żuraw" otrzymał miano "Przodującego Okrętu Marynarki Wojennej" za udaną akcję ratowniczą, w której uratowano rybaków z tonącej na morzu łodzi.

Latem 1951 roku, po zakończeniu pomiarów na wysokości Ustki, "Żuraw" udał się w drogę powrotną do portu w Gdyni. Na pokładzie byli świeżo zaokrętowani w Kołobrzegu nowy zastępca ds. politycznych por. mar. Bogumił i szef Biura Hydrografii MW, kmdr. ppor. Iwanow. Gdy wieczorem oficerowie spotkali się w kajucie dowódcy okrętu, zostali uwięzieni przez grupę marynarzy, którymi kierował znany z antykomunistycznych przekonań sternik, Henryk Barańczak.

Zbuntowana załoga zmieniła kurs na szwedzki port Ystad. Była to ryzykowna decyzja, bowiem wody wokół Bornholmu usłane były podwodnymi skałami, a oficerowie odmówili współpracy. Mimo to, 2 sierpnia 1951 roku, "Żuraw" przybył na wody terytorialne Szwecji, gdzie 12 podoficerów i marynarzy poprosiło o azyl polityczny.

Początkowo grupa była liczniejsza, ale po rozmowie z kmdr. Iwanowem część marynarzy zdecydowała się pozostać na okręcie i wrócić do kraju. Co ciekawe, Szwedzi zgodzili się, by "Żuraw" opuścił ich wody terytorialne dopiero po... uiszczeniu wszystkich opłat portowych.

Gdy polski okręt wpłynął na wody międzynarodowe, dowództwo otrzymało rozkaz nawiązania kontaktu i podanie swej pozycji wysłanemu naprzeciw niszczycielowi "Błyskawica". Akcja miała być wykorzystana propagandowo: "oto polski niszczyciel udaremnił ucieczkę zbuntowanego okrętu do krajów kapitalistycznych". Oficerowie z "Żurawia" wiedzieli, jaką rolę przyjdzie im odegrać w tej sytuacji. Zdecydowali się więc na niesubordynację. Na "Błyskawicę" podali fałszywą informację o położeniu "Żurawia". Niszczyciel pomknął w inne miejsce, a nie niepokojony "Żuraw" wpłynął do portu wojennego na Oksywiu.

Dla Informacji Wojskowej ucieczka "Żurawia" byłą ziszczeniem najczarniejszych scenariuszy, dlatego przy nabrzeżu czekali już przedstawiciele Dowództwa MW i Prokuratury Wojskowej. Cała załoga, jako niepewna politycznie, została zdjęta z okrętu. Rozpoczęły się również pokazowe procesy polityczne na podstawie kuriozalnego oskarżenia o oddanie okrętu wrogowi bez walki i tchórzostwo w obliczu nieprzyjaciela.

Na mocy wyroków dowódcę "Żurawia", por. Arkadiusza Ignatowicza, zdegradowano i skazano na 15 lat więzienia. Kmdr. Iwanowa i por. Bogumiła również zdegradowano i skazano na 12 i 15 lat więzienia. Pozostali podoficerowie i marynarze skazani zostali na kary więzienia od 5 do 10 lat. Marynarzy, którzy pozostali w Szwecji, sąd skazał zaocznie na kary śmierci.

Sama nazwa "Żuraw", jako symbol wielkiej wpadki i hańby, też została usunięta - okręt przemianowano na ORP "Kompas". Dodatkowo skierowano go do stoczni na radykalną zmianę sylwetki. Jednostkę wycofano ze służby w 1977 roku.

Opinie (68) ponad 20 zablokowanych

  • Marynarze z Żurawia mieli wybór.

    Marynarze z "Żurawia" jako nieliczni mieli wtedy wybór. Jednak reszta społeczeństwa aż do `89 roku takiego wyboru nie miała.

    • 12 0

  • Ucieczki z PRL (1)

    Formalnie PRL została powołana Konstytucją z 22.07.1952 roku. Do tego czasu była Rzeczpospolitą Polską. Tytuł artykułu jest nieadekwatny do stanu prawnego tamtego okresu.

    • 9 2

    • Bo Pan politolog doktorant nie jest jeszcze taki dobry jak myśli, że jest. Dziwne, że portal publikuje tego tfurcy mimo, iż za każdym razem jego cudowne teksty powodują lawinę negatywnych komentarzy. Gdańscy naukowcy są jacy są ale to nie znaczy, że można pozwolić każdemu plagiatorowi robić za jakiegoś znawcę i badacza. Teksty tego Pana to za każdym razem kompilacja 4 książek i nic więcej.

      • 7 0

  • Nie znam autora (1)

    ...ale artykuł świetny!

    • 2 8

    • tematyka ciekawa ale artykuł przeciętny

      Dużo błędów i uproszczeń. Choćby początek się nie trzyma kupy.

      Rokossowski był ministrem obrony od 1949 roku a wymieniony następnie Nikołaj Abramow był wprawdzie dowódcą polskiej Marynarki Wojennej ale tylko przez kilka miesięcy 1945 roku. Co ma więc ta druga osoba do tej pierwszej i do i do tych ucieczek z 49 i 51 roku?

      Tekst jest przyjemny ale jeśli jego autor podpisuje się jako doktorant uniwersytetu, badacz historii to można by wymagać od niego większego profesjonalizmu.

      • 7 0

  • fajne historie.

    • 2 1

  • Kutry rybackie

    Na gdyńskich kutrach także uciekali.

    • 5 0

  • (1)

    Panie Lipka niech Pan coś napisze do jakiegoś periodyku a nie w necie się lansować

    • 9 1

    • Najwyraźniej tylko tutaj taki bubel przyjęli ;-)

      • 1 0

  • Czy komuchy policzyli kiedyś ilu matrosów wysiadlo zagranicą z PLO-skich statków ???

    Podać ten wynik !-to by była ciekawostka !!!.

    • 5 3

  • Decyzje uciekających ktytykują tylko ich oprawcy (1)

    lub nieznających prozy życia tamtych lat.
    Trudne to były lata. Polecam Izbę Pamięci Przybyszewskiego w Helu

    • 8 1

    • bardzo trudne to były lata

      Nie wyobrażam sobie jednak zostawić rodziny na pastwę losu jeśli groziło by mi tylko aresztowanie a tym bardziej z bardziej prozaicznych powodów.

      Różne są jednak sytuacje a każdy przypadek inny i nie mnie teraz oceniać ludzi których nie znałem. Zwłaszcza jeśli nie wiem co nimi wtedy kierowało.

      Daleki jestem jednak od tego by bez tych kluczowych informacji pozbyć się wątpliwości co do słuszności ich decyzji. Część z uciekających zapewne nie miała innego wyjścia (lub innego nie widziała) ale czy każdy z nich był w takiej sytuacji?

      • 2 0

  • Słynne tez były ucieczki w okresie stanu wojennego

    Cała załoga bunkierki , łącznie z kapitanem Krzysztofem P. została w porcie holenderskim , kolejna zmiana też została i dopiero sprawdzeni politycznie uczestnicy 3-ciej podmiany przyprowadzili bunkierkę do Polski

    • 4 2

  • Opinia wyróżniona

    Ze statków PLO uciekali nie tylko matrosy ale i pasażerowie.

    W PLO w dziale pasażerskim wypracowywano ponad 150 % normy.
    Bilety dla polskich pasażerów ( wcale nie było prosto dostać paszport i kupić bilet)
    sprzedawano na podróż okrężną.
    Kiedy statek przypływał do Hamburga prawie wszyscy pasażerowie wysiadali i nie wracali na statek. Na zwolnione miejsca bukowano pasażerów niemieckich.
    Czysty zysk dla Pana PLO.
    Kto teraz wykonać 150 % normy ?

    • 14 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane