• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W tych lokalach imprezuje się od kilkudziesięciu lat

Łukasz Stafiej
24 listopada 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Mechanik ruszył w 1962 roku w pomieszczeniach przeznaczonych na pralnię w akademiku Politechniki Gdańskiej. Na początku pierwszej dekady XXI wieku lokal był jednym z najpopularniejszych klubów studenckich w Polsce. Mechanik ruszył w 1962 roku w pomieszczeniach przeznaczonych na pralnię w akademiku Politechniki Gdańskiej. Na początku pierwszej dekady XXI wieku lokal był jednym z najpopularniejszych klubów studenckich w Polsce.

- Przychodzi starszy pan i mówi, że ponad 30 lat temu on się u nas oświadczył swoje przyszłej żonie. W takich chwilach łza się w oku kręci - mówią wnukowie założycieli pubu Flisak'76, który niebawem będzie obchodził 40-lecie istnienia. Są jednak w Trójmieście kluby i kawiarnie o jeszcze dłuższej, sięgającej i lat 40. ubiegłego wieku, historii. Niestety, coraz ich mniej. Szkoda, bo związane z nimi opowieści tworzą wyjątkową kronikę Trójmiasta.



Pod koniec lat 90. SPATiF przeszedł gruntowny remont, jednak duch miejsca się ostał. Lokal został niemal dwukrotnie powiększony o pomieszczenia zakładu fryzjerskiego Wojtek. Pod koniec lat 90. SPATiF przeszedł gruntowny remont, jednak duch miejsca się ostał. Lokal został niemal dwukrotnie powiększony o pomieszczenia zakładu fryzjerskiego Wojtek.
Gdyńska Cyganeria pamięta lata 40. ubiegłego wieku i tamtejszą bohemę artystyczną. Kawiarnia jest obecnie w remoncie, ale wnuk założycielki, Karol Hebanowski zapowiada, że charakter miejsca zostanie zachowany. Gdyńska Cyganeria pamięta lata 40. ubiegłego wieku i tamtejszą bohemę artystyczną. Kawiarnia jest obecnie w remoncie, ale wnuk założycielki, Karol Hebanowski zapowiada, że charakter miejsca zostanie zachowany.
W latach 60. i 70. Kwadratowa była ważnym centrum młodej kultury w Trójmieście. Obecnie to popularna studencka imprezownia. W 2004 roku klub przeszedł generalny remont, podczas którego zlikwidowana m.in. antresole na sali głównej. W latach 60. i 70. Kwadratowa była ważnym centrum młodej kultury w Trójmieście. Obecnie to popularna studencka imprezownia. W 2004 roku klub przeszedł generalny remont, podczas którego zlikwidowana m.in. antresole na sali głównej.
Pub Flisak' 76 otworzyli jako elegancką restaurację państwo Zenobia i Leonard Tarczyńscy. Obecnie lokal prowadzi ich wnuk z partnerką. Pub Flisak' 76 otworzyli jako elegancką restaurację państwo Zenobia i Leonard Tarczyńscy. Obecnie lokal prowadzi ich wnuk z partnerką.
Wzdłuż sopockiego Monciaka kolejne kluby wyrastają jak grzyby po deszczu. I po jednym lub kilku sezonach upadają. Albo zmieniają nazwę. Nie zdążą stworzyć wyjątkowej atmosfery, do której chce się wracać. Nie mają historii pisanych perypetiami przesiadujących tam co wieczór bywalców. Nie to co SPATiF. Ktoś kiedyś dla żartu policzył, że wszystkie sopockie kluby razem wzięte byłyby od niego młodsze.

Tańce na stole

Nikt jednak nadal się nie doliczył, kiedy SPATiF powstał. Arek Hronowski, dzierżawca od dwunastu lat, celuje w pierwszą połowę lat 50. ubiegłego wieku: - Znajdowała się tutaj wtedy siedziba Związku Polskich Artystów Plastyków. Artyści, jak to artyści -spotykali się i pili całą noc wódkę. W pewnym momencie postanowiono to zalegalizować. I tak powstał SPATiF.

Historię tego miejsca od samego początku pisali artyści najwyższej rangi. Podczas kręcenia swoich filmów w lokalu bywali Roman Polański i Andrzej Kondratiuk. Miejskie legendy opowiadają o Zbigniewie Cybulskim, który z Bogumiłem Kobielą podjeżdżali pod SPATiF wiecznie psującym się motorem. Jeszcze kilka lat temu stałym klientem bywał Leon Niemczyk. Mimo podeszłego wieku, często "zamykał" lokal.

- Legenda mówi, że nie wpuszczono do nas Agnieszki Osieckiej. Czy tak było? Nie wiem - przyznaje Hronowski.- Krytykowana obecnie przez niektórych selekcja na karty klubowe była tutaj jednak zawsze. Był to przecież klub artystów i dla artystów. Na początku wchodziło się m.in. na karty Teatru Wybrzeże i Teatru Bim-Bom - opowiada Hronowski.

Pod koniec lat 90. SPATiF przeszedł gruntowny remont, jednak duch miejsca się ostał. Lokal został niemal dwukrotnie powiększony o pomieszczenia zakładu fryzjerskiego. Zachowano część dawnych rekwizytów, jak naścienne grafiki Topora i Brodskiego czy słynny, umieszczony przy scenie kamień granitowy. W latach 60. przywieźli go z Chyloni jacyś artyści. Po co? Bo SPATiF to taki antykwariat wspomnień. Jest kredens podarowany przez jednego z bywalców kilkadziesiąt lat temu, jest pianino Zdzisława Maklakiewicza, słynnego Inżyniera Mamonia z "Rejsu". Jest i słynny konserwator i literat Kaziu.

- Milord de Molo mieszka w SPATiFie od trzydziestu lat. Widział niejeden taniec na stole i niejeden upadek ze schodów. Przygotowuje właśnie drugą książkę, w której na pewno nie zabraknie mocnych opowieści. Bo Kaziu nie bierze jeńców - dodaje Hronowski.

Legendarny sernik Pani Janki

Cyganeria to prawdopodobnie najstarszy lokal w Gdyni oraz najdłużej działająca w Trójmieście kawiarnia. Otworzyła ją tuż po wojnie, w 1946 roku pani Wanda Andrzejewska. Podobno na początku działalności wcale nie podawano tutaj kawy. Właścicielka nie posiadała wymaganej wtedy koncesji. Alkohol jednak był. Przychodzili więc i artyści. Swoje wystawy mieli tutaj malarze-maryniści: Marian Mokwa i Antoni Suchanek. Zdarzały się też potańcówki. Jednak sporadycznie, bo sąsiedzi hałasów nie lubili.

Atmosferę dawnej Cyganerii, z ciężkimi brązowo-czerwonymi okładzinami na ścianach i malowaniami na szybach pamięta wnuk pani Wandy, Karol Hebanowski, obecny właściciel.

- Na przełomie lat 70. i 80. lokal był dużo mniejszy, podzielony na dwie części, była szatnia. Artyści bywali codziennie. Traktowano to miejsce jako salon sztuki. Pamiętam, jak Aldona i Henryk Baranowscy wieszali tutaj swoje prace - opowiada.

W latach 90. Cyganeria przeszła remont. Pomysł jednak przetrwał. Hebanowski nie poddał się modzie na lokale z muzyką klubową, chciał utrzymać atmosferę kawiarni artystycznej. Wchodząc do kawiarni, miało się wrażenie podróży do dawnych lat, gdy przesiadywała tutaj gdyńska bohema. Stali bywalcy to docenili. Między innymi pewien dermatolog, który przez całe dekady odwiedzał kawiarnię. Siedział przy stoliku, wypisywał recepty, opowiadał niestworzone historie i podrywał kelnerki.

- Obecnie lokal jest w remoncie, otwieramy latem 2014 roku. Tradycja nas zobowiązuje, więc charakter miejsca na pewno nie ulegnie zmianie. W nowym wystroju chcemy wyraźnie nawiązać do gdyńskiego modernizmu. A w karcie na pewno nie zabraknie legendarnego sernika Pani Janki, który podaje się tutaj od 45 lat - zapowiada Hebanowski.

Zręby studenckiej kultury

W remoncie, po przejęciu przez nowego właściciela, jest również Mechanik we Wrzeszczu. A właścicieli ten jeden z najpopularniejszych klubów studenckich w Trójmieście zmieniał wielokrotnie w ciągu swojej 60-letniej działalności. W 1962 roku Mechanika otworzyli studenci Politechniki Gdańskiej w pomieszczeniach pierwotnie przeznaczonych na pralnię w akademiku Wydziału Mechanicznego.

Podobnie jak uruchomiona w pomieszczeniach stołówki w 1958 roku Kwadratowa, było to miejsce promowania twórczości studenckiej. Sztandarowymi imprezami w "Kwadracie" był Ogólnopolski Przegląd Studenckich Zespołów Jazzowych oraz Ogólnopolski Przegląd Studenckich Teatrów Uczelni Technicznych "Przetarg". W Mechaniku również odbywały się koncerty, wystawy, pokazy teatralne i kabaretowe. I oczywiście potańcówki, podczas których integrowali się żacy z różnych uczelni.

- W latach 70. w Mechaniku poznali się moi rodzice - wspomina Ola. - Tata pracował jako ochroniarz. Burd wtedy nie było. Ludzie potrafili się ładniej bawić. Z braku zajęcia zachęcał samotnie siedzące przy stolikach dziewczyny do tańca. Tak poznał moją mamę, ówczesną studentkę Akademii Medycznej.

W Mechaniku przesiadywało się i dyskutowało, bo kilka dekad temu to właśnie kluby studenckie, obecnie skupiające swoją działalność na weekendowych imprezach, tworzyły zręby młodej kultury.

- Początkowo była to mała salka. Studenci starali się jednak zdobyć jak najwięcej przestrzeni. Krążą słuchy, że zgodę na pierwsze powiększenie klubu wygrano w pojedynku szachowym - opowiada Michał "Kruschyna" Ziółkowski, który szefował Mechanikowi na początku ubiegłej dekady.

Za czasów Kruschyny klub nabrał wiatru w żagle. Bywało się tam nie tylko na imprezach, ale i pokazach filmów czy wyprzedawanych do ostatniego biletu koncertach promujących trójmiejską scenę. Klub wrócił wtedy do swojej kulturotwórczej roli sprzed lat. To tutaj ważne kroki w ogólnopolskiej karierze stawiał zespół Dick4Dick czy Wojtek Mazolewski. Podczas jednego z grudniowych wieczorów po goszczącą wtedy w Mechaniku Mikę Urbaniak przyjechała jej mama Urszula Dudziak. I nagle razem zaśpiewały kolędy.

Lokal trafił do pierwszej dziesiątki klubów studenckich w Polsce. Znany był m.in. dzięki nietypowemu wystrojowi - w żadnym innym miejscu nie było przecież fragmentu kolejki SKM wmontowanego w ścianę.

Ulubiona wątróbka Maryli Rodowicz

Wystrój całkowicie zmienił na przestrzeni czterdziestu lat gdański Flisak, który obecnie funkcjonuje pod nazwą Flisak'76, upamiętniającą datę jego powstania. Obecny pub, w którym lubią przesiadywać studenci ASP i architektury, był kiedyś restauracją. Założyli ją dziadkowie obecnego współwłaściciela, państwo Zenobia i Leonard Tarczyńscy.

- Dziadek był kierownikiem sali restauracyjnej na "Batorym". Gdy osiadł, sam chciał prowadzić lokal - opowiada Magda Papke, partnerka wnuka państwa Tarczyńskich. - Znalazł pomieszczenia po dawnym składzie węgla i otworzył restaurację. Jak na tamte czasy, było to ekskluzywne miejsce. Kelnerzy chodzili w muchach, z białymi serwetami przewieszonymi przez rękę. Lokal był chwalony za kuchnię. Stałym gościem była m.in. Maryla Rodowicz, która podczas każdego pobytu w okolicy, wpadała na wątróbkę.

W tym czasie rozrywkowy krajobraz gdańskiego Śródmieścia był bardzo zróżnicowany. Funkcjonowało niewiele lokali. Była jeszcze restauracja, obecnie pub, U Szkota, otwarty w podobnym okresie.

- "U Szkota" zamawialiśmy herbatę, siedzieliśmy godzinami, gadaliśmy, a pod stołem polewaliśmy skombinowaną skądś wódkę - wspomina jedna z bywalczyń. - Nie było gdzie pójść, nie wszędzie wpuszczali młodych.

- Choć lokal nie miał klubowego charakteru, dziadek nie raz pozwalał tańczyć młodzieży. Dobierał jednak gości. Już wtedy prowadził selekcję. Przez małe okienko w drzwiach samodzielnie sprawdzał, kto chce wejść - opowiada Papke.

Flisaka odwiedzali studenci ASP i artyści, ludzie z wyższych sfer. Gościła tutaj m.in. ekipa filmowa "Człowieka z żelaza". Pan Tarczyński miał epizod w filmie jako dubler Tadeusza Fiszbacha. Po zakończonych zdjęciach, we Flisaku raczył szampanem Andrzeja Wajdę i Mariana Opanię.

- Przejmując lokal po rodzicach mojego partnera, przez chwilę zastanawialiśmy się, czy nie zmienić nazwy. Postanowiliśmy jednak kontynuować dzieło życia dziadka. I to procentuje wspaniałymi chwilami - opowiada Papke. - Przychodzi czasem starszy pan i mówi, że ponad 30 lat temu on się u nas oświadczył swojej przyszłej żonie. W takich chwilach łza się w oku kręci. Babcia tylko żałuje, że nie robiła w tamtych czasach zdjęć. Roboty było po łokcie, nikt o tym nie myślał.

Klubów i kawiarni z kilkudziesięcioletnią tradycją jest w Trójmieście coraz mniej. Nowi właściciele często odcinają się od przeszłości, zmieniają nazwę, tworzą zupełnie nowe miejsca. Szkoda, bo pisane przez kilkadziesiąt lat historie tworzą wyjątkową kronikę Trójmiasta. Z otwartych w latach 90. lokali raptem garstka wciąż funkcjonuje w tym samym miejscu. Tak jest m.in. z sopockim Sfinksem czy Błękitnym Pudlem. Jednak ich losy to materiał na inną opowieść.

Miejsca

Opinie (139) 1 zablokowana

  • (9)

    kiedyś, były fajne czasy:)

    • 132 17

    • Kiedyś było się znacznie młodszym (3)

      wspomnienia kręcą łezkę w oku

      • 22 2

      • nieprawda (2)

        ja mialem odwrotnie. z poczatku bylem starszy

        • 37 0

        • (1)

          Antoni to ty ?

          • 7 4

          • to Benjamin Button.

            • 1 0

    • Moi rodzice poznali się w Mechaniku

      ale raczej oboje przeklinają ten dzień

      • 46 1

    • dziś (1)

      O 16 atak zimy

      • 8 4

      • nie, bo o 16.13

        • 4 0

    • Ta... to były czasy!

      Człowiek był młody... miał dwie ręce...ja cię kręce!

      • 5 0

    • kiedys kazdy mogl miec prace

      dzisiaj trzeba wyjezdzac zeby cokolwiek zarobic. Bo tak to wolontariat glownie (z takimi pensjami co oferuja)

      • 2 3

  • ? (1)

    flisak dla elity zwłaszcza w latach 90 hehe

    • 44 5

    • Flisak to była mordownia i tyle

      a artyści pili w Gipsie

      • 7 0

  • (2)

    To jest klubing ziooom, to co każdy lubi Yooooo.

    • 11 30

    • między innymi (1)

      dlatego klimat prawdziwych klubów, nigdy nie będzie taki, jak 30, albo 40 lat temu. W dużej mierze obecnie w klubach bawi się młodzież bez przyszłości, pokolenie Y, dwie lewe ręce, które jedynie umieją wszystko skwitować "masakra", albo "zarąbiście".

      W domu mam parędziesiąt zdjęć mojego Taty, gdy był studentem na PG. Kluby, akademik Koga (oddany do użytku na drugim roku Taty), stołówki, tramwaje. Ludzie na wszystkich zdjęciach wyglądają, jak ludzie, modnie, jak na tamte czasy ubrani. Na zdjęciach nie ma wulgarności, a ekstrawagancja miała inną definicję, niż dziś. Poza tym opowieści Ojca, zestawiam z moimi czasami w akademiku (1999-2004), także PG, ten sam wydział i widzę momentami przepastne różnice w kulturze młodzieży.
      Gdy dziś widzę, jak mój najmłodszy brat studiuje, także na PG i także mieszka w akademiku, widzę i słyszę coraz skromniejszą w okazywaniu, kulturę osobistą, wdzięk studiowania i prestiż z tym idący. Studia stały się bardzo dostępne, poziom zaniżany nagminnie (także odgórnie), a kluby... to tylko imprezownie. Klimat klubu tworzą ludzie, nie ściany i muzyka.

      • 17 1

      • No niestety,

        coraz częściej mówi się "kultura", coraz rzadziej się jest kulturalnym. Ciekawe, jak daleko muszą sprawy zajść, żeby trend się odwrócił.

        • 8 1

  • Czasami mam wrażenie, że obecne czasy mają jakieś "szybkie przemijanie" (6)

    kiedyś jak nagrało się piosenkę to do dziś jest ona hitem, a obecnie piosenki utrzymują się po miesiącu na listach przebojów i idą w zapomnienie. Tak samo jest z miejscami.

    • 154 3

    • i kobietami.

      • 36 6

    • Polecam film "O północy w Paryżu" :) (1)

      obejrzyj to zobaczysz co mam na myśli :)

      • 10 1

      • Oglądałem - w/g mnie za mało scen "miłosnych" oraz brak jakiejś akcji, np. pościg tymi starymi samochodami bo Paryżu, jakieś strzelaniny.
        Flaki z olejem - dobre dla pensjonariuszek.

        • 4 15

    • Obecnych czasow wogole nie ma i tylko kilku ludzi rzadzi swiatem. Wszyscy chca reszte ukatrupic. I nikt juz nawet rak nie myje.

      • 15 3

    • chodzi o to że obecne czasy przez dynamiczny rozwój technologii ITsprawiły iż żyjemy w epoce błyskawicznej informacji; wszystko ma być na tu i teraz; dotyczy to dosłownie wszystkie, nawet kultury; nudzimy się szybko gdyż jedna treść momentalnie zastępowana jest kolejnymi ...

      • 18 2

    • muzyka wspolczesna

      teraz też tworzy się dobrą muzykę (na mniejszą skalę, ale jednak), niestety nie trafia ona do mediów, gdzie wolą grac papkę
      niektórzy ludzie też zamiast komponować muzykę, po prostu ją produkują :/

      • 1 0

  • Autor tekstu zrehabilitował się... (1)

    ... bo jeszcze niedawno pisał, że w okolicach dworców SKM nie ma gdzie iść. A teraz raptem kilka miejsc się pojawiło w tekście :-)

    • 44 7

    • a ktory z nich jest Twoim zdaniem w okolicy dworca SKM? Bo najblizej to chyba ma cyganeria... reszta hen daleko!

      • 3 2

  • szacuneczek dla pana Hronowskiego...

    ....za spatif i za B90 mam nadzieję że klub przetrwa trudne czasy.....

    • 31 9

  • Flisak to przecież typowa mordownia i szło się tam tylko dobić.....

    • 42 7

  • żaden z tych lokali nie posiada już duszy... (4)

    Ja "dorastałam" w Kwadratowej, bywałam w Spatiffie. Ale wtedy tam się chodziło bo były super imprezy, a teraz bo wypada powiedzieć, że tam się "bywa"

    • 55 6

    • Założę się że w Spatiffie wspominają cię do dziś ;-) A poza tym to stara raszpla już z ciebie!

      • 5 17

    • przesadzasz (1)

      w spatifie atmosfera jest dalej niepowtarzalna.

      • 1 12

      • A cociekawego jest w Spatiffie?

        Tłok/ Zaduch? Ochroniarze? Hipsterzy?

        • 12 1

    • Spatiff zszedł w dół jak przejął to Hronowski z fajnej knajpy artystycznej

      zrobił tani dansing dla penerstwa. A jak Elvis puszcza jakąś chałe weselną to wszystkie pseudo artystyczne wieśniaki dziwne, że śpiewają to na pamieć niby dla jaj

      • 2 0

  • Lata 80-90

    • 18 3

  • kwadrat (2)

    Ja bywalem w Kwadratowej w 98/99roku,pomimo wielkiej kolejki by wejść do środka i mordobicia co weekend, klub miał swój charakter a mordobicie większe było na fortach czy kazamatach. Obecne lokale nie mają takiego uroku,jedynie wspomiany sfinks jakoś daje rade.

    • 55 10

    • Sfinks, chyba żartujesz, sama GUANażeria.

      • 15 0

    • Ja tez

      Przychodzilo sie wczesiej i stalo w tym scisku. Najlepiej sie tam bawilismy.

      • 7 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane