• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wojna w Kokoszkach oczami syna kolejarza

wysłuchał Jakub Gilewicz
21 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Uczniowie szkoły w Kokoszkach. Zdjęcie wykonano w latach 30. ubiegłego wieku. Uczniowie szkoły w Kokoszkach. Zdjęcie wykonano w latach 30. ubiegłego wieku.

- Pociąg towarowy miał jakieś osiem wagonów. Nie widziałem ludzi, których zabrano do obozu. Ale przed każdym wagonem był stos ciał. Niektóre się jeszcze ruszały. Matka ledwo żyła, kiedy widziała, jak szedłem przez peron - opowiada syn polskiego kolejarza. W szóstym odcinku cyklu Trójmiejskie opowieści wspomnieniami dzieli się Albin Neubert, którego rodzina do 1945 r. mieszkała w Kokoszkach.



Pierwsza wróciła mama. Poszła do Fiebrantza, który w Kokoszkach miał majątek. Był wojskowym w stopniu majora, a jego synowie służyli w Luftwaffe.

- Opinię o polskim sołtysie miałem dobrą. Nic jednak nie mogę zrobić, jedynie was bronić - rzekł, po czym zaoferował, że kiedy ojciec wróci, kupi od niego konia.

Ojciec jechał w tym czasie z najstarszym synem spod lubelskiego Chełma. Naszą rodzinę ewakuowano tam, kiedy wybuchła wojna. Ale że wioskę, gdzie się ukrywaliśmy, zajęli Niemcy, musieliśmy wracać do Kokoszek. Ojciec z moim bratem podróżowali wozem, który wcześniej służył do transportu chleba dla wojska. My, czyli mama i pozostałe dzieci, wróciliśmy wcześniej. Pociągiem przez Wrocław, bo tak kazali. Niemcy widzieli w naszej rodzinie dwie korzyści: wszyscy potrafiliśmy mówić w ich języku, a do tego chłopcy mogli być mięsem armatnim.

Zatrzymaliśmy się u ciotki w Borowie. Ostrzegano nas: uciekajcie, bo rozstrzelają was jak innych. Mama jednak ruszyła dalej do Kokoszek, sprawdzić jak wygląda sytuacja. Spotkała się Fiebrantzem. Poszła też zobaczyć, co z naszym domem. Był splądrowany. Wszystko rozkradzione. Krowa zniknęła, garów do gotowania nie było. Z garami pomogła ciotka, a maszyna do szycia znalazła się u któregoś z gospodarzy.

Zamieszkaliśmy z powrotem w domu nieopodal dworca zobacz na mapie Gdańska. Wkrótce przyjechał też ojciec z Alojzym. Dwa, może trzy dni później w nocy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Prosili, żeby drogę pokazać. Ojciec wyszedł i już nie wrócił. Wywieźli go do obozu pracy w Niemczech.

Na zdjęciu widoczna część stacji Kokoszki. Na zdjęciu widoczna część stacji Kokoszki.
Rodzice - Franciszek i Apolonia - ukończyli niemiecką szkołę, polskiego uczyli się w domu i w kościele, a przed wojną rozmawiali po kaszubsku. Ojciec był toromistrzem, a mama gospodynią. Było nas dziewięcioro rodzeństwa. Alojzy urodził się 1924 roku, dalej Agnieszka, Alfons, Stanisław, Bogumiła, Albin, Irena, Helena i Bogumiła. Druga siostra zmarła w wieku pięciu lat - zatruła się kiełbasą. Ja z kolei urodziłem się jako pierwszy w Kokoszkach. Nasza familia przeprowadziła się tu w 1930 roku z Dzierżążna.

Mieszkaliśmy w budynku przy dworcu razem z drugą rodziną, której ojciec był dyżurnym ruchu. Na piętrze dworca były z kolei mieszkania rodzin zawiadowcy Śmieszka i dyżurnego Hirscha. Poza pracą na kolei ojciec w latach 30. był też sołtysem. Meldunki, opłaty, ogłoszenia gminne. Dokumentami przeważnie zajmowała się jednak mama. Pisała na przykład ludziom prośby o odroczenie podatków. A my roznosiliśmy ogłoszenia.

Nasza rodzina miała łąkę za wiaduktem w stronę Kiełpinka, na której pasła się krowa. Ziemniaki sadziliśmy z kolei na poletku przy torach w stronę Leźna. Chodziliśmy rzecz jasna do szkoły, która była przy szosie - tam, gdzie majątek Fiebrantza. Nauczycielem był Śledź. W pierwszej klasie siedziałem w ławce z córką nauczyciela. Przez nią to się w rogu naklęczałem na grochu... Po drodze do szkoły był też sklepik z towarami pierwszej potrzeby. Jego właściciel stawiał mnie na ladę i częstował cukierkami. Bronił nas też przed pewną ułomną kobietą z wioski, która goniła dzieci.

Rodzina Neubertów przed domem w Kokoszkach. Rodzina Neubertów przed domem w Kokoszkach.
Przed wojną były też prowokacje. Brat opowiadał, jak to przy przejściu granicznym w Kiełpinku Niemcy wyzywali i grozili pięściami Polakom. A tuż przed wybuchem wojny ewakuowano naszą rodzinę. Ojciec został. Pamiętam, że w Kutnie było bombardowanie pociągu. Ludzie uciekali z niego na pobliskie kartoflisko. Ostatecznie trafiliśmy do domu we wsi pod lubelskim Chełmem. Matka sołtysa oddała nam swoje mieszkanie. Później, na rowerze, przyjechał do nas ojciec. Ale jak pojawili się Niemcy, i tak przyszło nam wracać do Kokoszek.

W czasie okupacji Niemcy zmienili nazwę na Burggraben. Pobudowali też obóz jeniecki, w którym trzymano między innymi Włochów. Kiedy wracaliśmy ze szkoły wzdłuż ogrodzenia obozu, żołnierze dawali nam czekoladę. Sami mieli pewnie z Czerwonego Krzyża.

Pamiętam też nauczycielkę. Mieszkała we Wrzeszczu w pobliżu kościoła, tyle że po drugiej stronie torów. Przyjeżdżała do Kokoszek na wykłady. Mama w tym czasie sprzątała na kolei i w szkole. Nauczycielka, widząc ile nas jest, kupiła nam krowę, żebyśmy mieli mleko. Z Wrzeszcza przyjeżdżał też do Kokoszek ksiądz. Chodziliśmy pieszo do kościoła w Matarni na mszę i na nauki, żeby przystąpić do I Komunii Świętej.

Raz przyjechała też niemiecka policja. Kiedy wychodziliśmy na przerwę w szkole, lataliśmy i rozmawialiśmy po kaszubsku i po polsku. Ktoś naskarżył i przyjechali na motorach. Ukryli się, a kiedy usłyszeli, że my po polsku, wyskoczyli i lali nas pałką.

Zdjęcie włoskiego jeńca, który przebywał w obozie na terenie Kokoszek. Zdjęcie włoskiego jeńca, który przebywał w obozie na terenie Kokoszek.
Później w Kokoszkach ulokowali filię obozu koncentracyjnego. Kiedy przyjechał transport ze Stutthofu, akurat wracałem z kościoła w Matarni. Pociąg towarowy miał jakieś osiem wagonów. Nie widziałem ludzi, których zabrano do obozu. Ale przed każdym wagonem był stos ciał. Niektóre się jeszcze ruszały. To było straszne. Matka ledwo żyła, kiedy widziała, jak szedłem przez peron. W mieszkaniach kazali zasłonić okna. Kiedyś - jak opowiadało rodzeństwo - zdarzyło się jednak, że żona zawiadowcy krzyczała z okna na piętrze do esesmana, który był szefem obozu: Bandyci! Co wy ludzi mordujecie?! A on wyciągnął pistolet i powiedział, że jak nie wyjdzie z tego okna, to ją zastrzeli.

Dobijali tych, co jeszcze ledwo zipali. Ciała umieszczali w dole po glinie i palili, a jeszcze później po prostu zakopywali ciała niedaleko obozu i zasypywali wapnem. W 1945 roku było tragicznie z więźniami. Prowadzili tu ludzi z innych obozów. Część umierała po drodze, część rozstrzeliwali.

Do Kokoszek trafiali ludzie z Powstania Warszawskiego. Więźniom pomagał jeden z tutejszych strażników. Poza tym ratował mój brat. Dostał postrzał w rękę i trafił do szpitala w Królewcu. A że otrzymał przepustkę, przyjechał do nas. Do Królewca już nie wrócił, bo zajęli go Rosjanie. Został więc w domu i wyprowadził kilku z Powstania Warszawskiego. W naszej piwnicy ukryliśmy trzy kobiety ze stolicy. Jedna miała noworodka.

Piwnica podzielona była na dwie części. W jednej siedzieliśmy my, w drugiej Niemcy mieli radiostację. A mieszkanie wyłożone było podkładami kolejowymi w obawie przed bombardowaniem. Rosjanie przyszli od strony Leźna. Wynieśli z piwnicy rannego żołnierza i go rozstrzelali. Gdańsk się palił i palił. Kiedy szliśmy do Nowego Portu po cukier, w lesie między Brętowem a Matarnią wisieli dwaj niemieccy żołnierze. Na tablicy był napis: Pies nie chciał służyć.

Rosjanie byli różni: jedni jeść dawali, a drudzy gwałcili i mordowali. W Bysewie, gdzie był majątek, zgromadzili kobiety i... Była tam kuzynka. Ładna dziewczyna. Trzy dni później, z powodu obrażeń, zmarła w męczarniach.

Z Kokoszek nasza rodzina ruszyła do Somonina. Półprzytomny jechałem w otwartym wagonie z węglem. Była epidemia tyfusu i zachorowałem. Miałem pełno wrzodów na głowie, które pękały. Odizolowano mnie w nowym domu od rodzeństwa i leczono. Lekarze mówili, że to cud, że wyzdrowiałem. Ojciec, który jeszcze w 1944 r. przyjechał z Niemiec do Sopotu, po wojnie pracował w Somoninie.

Poznaj historię stacji w Kokoszkach i filii obozu koncentracyjnego Stutthof


Trójmiejskie opowieści to cykl, w którym mieszkańcy prezentują stare fotografie z terenu Gdańska, Gdyni i Sopotu oraz wspominają związane ze zdjęciami historie. Jeśli chciał(a)byś podzielić się swoimi opowieściami i fotografiami, napisz na adres j.gilewicz@trojmiasto.pl
wysłuchał Jakub Gilewicz

Opinie (77) 6 zablokowanych

  • Najbardziej martwi mnie dziadka powiedzenie. (19)

    Każde pokolenie wojnę przeżyć musi.
    Pytanie tylko czy jeśli dojdzie do wojny w naszych czasach to czy będą następne pokolenia?

    • 99 9

    • (14)

      Proponuję takich, co im się spieszy do wojny, wysyłać na ochotnika do Syrii.

      • 30 8

      • chyba nie zrozumiałeś powiedzenia (12)

        Nie chodzi o to, że ktoś lubi wojny :( tylko o prawdopodobieństwo jej wystąpienia.

        • 20 3

        • (11)

          Wojny się nie biorą z prawdopodobieństwa, tylko z ludzkiego zła, zawiści i głupoty. Patrz tacy, co piszą, że "fajnie by było, jako polskie wojsko walczyło na Ukrainie".

          • 29 2

          • to pisze margines procentowy, nie wiem jaki sens robienia z tego sensacji...

            • 6 4

          • Niestety (5)

            ale zło, zawiść i głupota dominują w XXI wieku wiec wzrasta prawdopodobieństwo wojny ;)

            • 5 1

            • (4)

              Czy ja wiem, czy dominują? Głód na świecie się zmniejsza. Edukacja jest bardziej dostępna. Łatwiej przekracza się granice, rozmaite organizacje (międzynarodowe i prywatne) pracują nad poprawą świata. Medycyna robi postępy i coraz więcej jest dostępne nawet dla biednych. Zatem biedni mają coraz więcej podstawowych potrzeb zaspokojonych, są lepiej wykształceni i coraz trudniej będzie nimi manipulować i poderwać ich do wojny. Cały czas trwa wyścig między postępem i głupotą, ale wcale nie jest takie oczywiste, że jest gorzej, niż w XIX (wojny napoleońskie i wyzysk kolonialny) czy XX (nowoczesne totalitaryzmu i wojna totalna).

              • 7 6

              • to sie zdziwisz (3)

                Obok mojej kamienicy jest altana która znajduje sie blisko mojego mieszkania i czesto zbierają sie tam niby porządni uczciwie pracujący sąsiedzi. Ok 2 lata temu postanowiłem sprawdzić co mowią na mój temat i pod stołem w altance zamontowałem dyktafon cyfrowy. Wypożyczyłem nowy samochód z wypożyczalni bo i tak potrzebowałem a na tablicach zakleiłem logo wypożyczalni i wiesz co sie nasłuchałem? O patrzcie nowy samochód pewnie za kredyt bo za pieniądze to go nie stać, co ty może i kupił za kase ale pewnie kradnie lub robi lewe interesy a jeszcze inny powiedział a może narkotyki sprzedaje a sąsiada najlepiej on nawet nie pasuje do tego samochodu. Dziękuję

                • 6 5

              • Iiii tam. O samochody wojny nie będzie raczej. Niemcy nam sami je z pocałowaniem ręki oddają, jeszcze się cieszą, ze ktoś szrota odkupił. A że ludzie kutwy są, to inna sprawa ;)

                • 10 1

              • armagiedon blisko bo sąsiad obgaduje sąsiada (1)

                Bardziej byłbym zdziwiony jakby wpadli na to, że to prowokacja bo do tego trzeba wykazać się nie małą bystrością. Poza tym częściowo mieli rację mając wątpliwości bo nie kupiłeś tego samochodu i faktycznie zajeżdżasz lewizną jak cie kręcą zabawy w podsłuchy.

                • 10 1

              • Mama cie nie kocha

                • 2 1

          • (3)

            Zła,zawiści i głupoty ? Kasa kasa kasa przez nią są wojny !

            • 9 0

            • Zawiści, bo ona powoduje, że pożądasz pieniędzy innych. Zła, bo gotowyś uczynić innemu krzywdę, by je odebrać. Głupoty, bo nie potrafisz zdobyć pieniędzy inaczej.

              • 8 0

            • o kasę, strefy wpływów (1)

              to się wojny wywołuje. Szary Kowalski będzie strzelał do ludzi bo go wojsko wcieli. Albo w obronie bezpieczeństwa swojej rodziny, bliskich. A na wojnie zło tworzy zło. Kiedyś czytałem reportaż z wojny w byłej Jugosławii.. Taki cytat. "Jak rannego kolegę, ukrzyżowali na drzewie obok bunkra, to myślisz ,że podczas zdobywania tego bunkra, braliśmy jeńców...?"

              • 4 0

              • Religia , kasa nic innego

                • 1 2

      • Spytaj tych z Doniecka, czy jak się u nich odbywało Euro 2012 to uwierzyliby, że może być u nich wojna wkrótce..
        Spytałbyś francuza w 38 roku, czy możliwa jest wojna, to też by nie Cię wyśmiał.

        • 5 0

    • tak

      • 0 0

    • Bedzie nastepne pokolenie, wojna bedzie jak na Ukrainie. NATO bedzie bronic granicy na Odrze a my bedziemy sie kisic z zielonymi ludkami.

      • 0 3

    • mamy za sobą wojnę

      Polska była od II Wojny Światowej podległa ZSRR aż do końca Zimnej Wojny. Nie należy bagatelizować Zimnej Wojny, z tego powodu, że nie była tak "efektowna" jak II WŚ. W czasie tej wojny już nie budowano obozów, bo państwa w całości stały się obozami.

      • 4 0

    • No to już wiesz

      • 0 0

  • (3)

    Fajne takie opowieści. Jak najwięcej takich utrwalać i publikować. Lepsza nauka historii niż z podręczników.

    • 127 4

    • (2)

      To prawda , łzy mi lecą z oczu. Trochę naciągana historyjka i mało wiarygodna alw można się popłakać.

      • 3 21

      • (1)

        Boguś, tylko się nie denerwuj!

        • 9 1

        • Wiem moje serce jest chore umieram :-D

          • 1 3

  • (9)

    Jak to miło, że dzisiaj z braku polskiej armii, Bundeswehra będzie nas bronić przed Zulusami, a na początek wjedzie tłumić bunt Polaków (zgodnie z decyzją polskojęzycznych "władz").

    • 51 46

    • (8)

      Nie miał czego wymyślić, to wymyślił "Zulusów", LoL.

      A pewnie pijesz do ustawy o użyciu służb państwowych między krajami UE? To pomyśl, że jak np. przy granicy rozbije się samolot, albo w Policach coś pierdyknie, to możemy prosić o pomoc niemieckich ratowników, fojerwery itd.

      Nie zaproszeni wejść nie mogą, jak wampiry ;) tak jest w tej ustawie - obce służby mogą działać tylko pod polskim nadzorem.

      Ale co ja strzępię klawiaturę na pisklaka propagęganie...

      • 18 12

      • (7)

        Warto dodać sytuacje jak Odra wylewa, wielokrotnie były problemy by ratownicy z jednej strony rzeki pomogli po drugiej.

        • 11 1

        • "Polski" nadzór, a to niby herr tusek. (6)

          To powiedz mądralo co dzisiaj rozpylają nad Polską niemieckie samoloty (za "zgodą" polskojęzycznych władz rzecz jasna).

          • 7 14

          • sarin (5)

            oni sarin rozpylają. Tusk dogadał się z Merkel i Putinem. Jak już wytrują prawdziwych polaków, stworzą na terenach przenajświętszej RP największy na świecie park rozrywki. Łączny koszt operacji przekracza podobno 200 mld dolarów. Słychać też plotki jakoby swój wkład finansowy w przedsiemwzięcie mieli masoni, tupac, elwis i kilku innych którzy zeszli do podziemia. A wszystko to na zlecenie tajnej cywilizacji zamieszkującej po ciemnej stronie księżyca!

            • 21 6

            • (4)

              Dokładnie, dzisiaj Komorowski do orędzia omal co zapomniał zdjąć maskę tlenową (którą na codzień nosi do ochrony przez szwabskimi chemtrails), ale była w studiu TVN heca! ;)

              Ludziska wierzą we wszystko... myślisz, że wierchuszka władzy by wyszła na ulicę, jakby rozpylano chemtrails?

              • 3 3

              • Żal mi Was wszystkich frajerów, czytelników "Metra" i oglądaczy tv. (3)

                Ciekawe, który naiwniak wymądrzający się po linii "koszernej", czytał dajmy na to konstytucję dzisiejszego Reichu? A warto zajrzeć na fragment określający GRANICE Rzeszy. Poczytaj i zacznij myśleć biedaku!

                • 11 6

              • uciekajmy (1)

                Niemce!!! Toż to IV rzesza! Albo nawet i V!!! Tylko czekać aż znów zaczną stawiać obozy zagłady! Ło jeju!!! aaaa!!!!
                Patrząc na kierunek w którym zmierza świat - KORPORACJI finansowych zacznij się bać człowieku. Bardziej niż "Niemca"

                • 9 5

              • Głupiś.. nie uciekajmy tylko do broni

                przepędzić tych barbarzyńców niemców.

                • 1 0

              • metra.

                W tym problem że nie potrafi myśleć, on znać tylko prawdę najprawdziwszą podaną na tacy , i napchać kołdun pyrami .

                • 0 0

  • (14)

    Włoscy jeńcy wojenni?

    • 11 18

    • (6)

      Dziwne prawda. Może trzymali ich na zasadzie obozu karnego, jak niemieckich SS-manów w obozie w Mackau (Maćkowy, tam gdzie mleczarnia teraz jest).

      • 4 2

      • (5)

        Dlaczego minusy stawiacie? Gość się zapytał dlaczego Niemcy trzymali swoich koalicjantów w obozach.

        • 16 1

        • Czy to było już po tym, jak Włochy zmieniły stronę konfliktu?

          • 16 0

        • (3)

          Bo większość ludzi nie zna się na historii. Ostatnio redaktor latał że znakiem SS po stolicy i pytał się co to znaczy. Mało kto wiedział...

          • 13 1

          • (1)

            "Wysokie napięcie"?

            • 13 0

            • jo ;)

              • 0 0

          • Ac/dc ?

            • 0 0

    • Bogusławie ! (3)

      Myślę iż jesteś z pokolenia podstawówki i gimnazjum !

      Źle uczony w szkole .

      Inaczej nie zadawałbyś takiego pytania .

      Tak, Włosi przeszli na stronę aliantów jak im się smród zrobił koło tyłka , byli rozbrajani przez Niemców, internowani , wysyłani do obozów jenieckich ale też i do KZ lagerów .

      We Włoszech działała tez partyzantka anty faszystowska .

      Nie jest to takie mało znane , wszystko zależy od nauczyciela i ucznia !

      Widocznie albo ten pierwszy był do bani albo TY .

      Jest sporo bibliografi na ten temat , ale czy ciebie to interesuje ?

      Mam nadzieję iż wyjaśniłem Tobie twoje watpliwości .

      Pozdrawiam !

      • 16 13

      • (1)

        Dzięki śliczne ! Ale wymień proszę gdzie ci włosi walczyli kto był ich dowódcą jak tam trafili itd . Wtedy będe ci wdzięczny . :-D

        Jozeff

        • 6 7

        • Bogusławie !

          Gdzie Włosi walczyli ?

          Front wschodni, Bałkany , Grecja , Afryka Pólnocna ,Włochy itd, !

          Poszukaj sobie , dużo jest książek na temat historii i II Wojny Światowej . Zapewne znajdziesz tam takie nazwiska jak Musollini , hrabia Ciano .

          Pozdrawiam !

          • 6 1

      • Przez takich nadęciaków jak Ty ludzie się zniechęcają do historii.

        • 12 7

    • Polskie szwedy i niemcy

      • 0 1

    • Do szkoły marsz!

      • 3 1

    • Warszawiacy

      z Warszawy-Włochy

      • 1 0

  • (1)

    Tak, kupujecie dzieciom tablety i smartfony, a one jak ogłupiałe siedzą w pokoju i szukają tam szczęścia - a jak przyjdzie żyć na konserwie i wodzie to smartfony nie pomogą.

    • 79 14

    • oj tak

      kupujcie dzieciom lepiej wodę i konserwy. W razie wojny świetnie odnajdą się w schronach i piwnicach. Będą szczęśliwe i zadowolone :)

      • 17 1

  • Ruscy potomkowie (5)

    Ciekawe ilu z nas jest ruskimi potomkami mimo woli. Niewiele kobiet uchowało się wtedy przed gwałtami :-(

    • 44 16

    • A rosną ci włosy na plecach?

      • 11 3

    • jasne że o ruskich jest ten artykuł (3)

      nie o wojnie, nie o obowzie koncentracyjnym w Kokoszkach, nie o ludziach tam zamieszkałych, nie o mordercach z SS tylko o ruskich.
      ciekawe tylko czy to byli ruskie z Uzbekistanu czy z Sybiru/?

      • 8 6

      • Masz problem? (2)

        Jest wzmianka o ruskich.

        • 6 5

        • Ruska swołocz gwłałciła kobity, które najczęściej później umierały w męczarniach

          o tym też jest ten artykuł

          • 15 6

        • ruskie to niby te diabły z otchłani

          niedługo będą odpowiedzialni za Auchwic Sztuthof i Mauthausen

          • 1 6

  • Opowiadanie Lechisty

    Chodziliśmy rzecz jasna do szkoły, nauczycielem był śledź :)

    • 24 12

  • Znowu propaganda, że ta wojna to przeciwko Polsce. (4)

    Hitler chciał zniszczyć Żydów, to był jego cel, Polacy też mu w tym pomagali.

    • 11 78

    • Większość sprawiedliwych wśród narodów to Polacy.

      • 18 1

    • Rumkowski to był żyd sam swoich wykańczał w łodzi my wiemy .

      • 8 2

    • (1)

      Jak śmiesz coś takiego napisać!? Polacy mieli być zlikwidowaniu jako naród do 1975 roku - taka umowę podpisali Litwinow z ramienia NKWD i Eichmann z ramienia Gestapo w czasie wspólnej konferencji w Zakopanem. Zamilcz i do nauki. Chyba żeś prowokator.

      • 13 1

      • A zamiast tego w 1975. była reforma województw. Ot, dziwota!

        • 3 2

  • Ponure te opowieści.

    Życie tu na Pomorzu było raczej biedne, a jeszcze pełne traumatycznych wydarzeń, które naznaczyły pamięć o niektórych miejscowościach i wsiach pomorskich...

    • 33 0

  • (2)

    Wojna ma chyba najgorszy wpływ na ludzką psychikę, widać to najlepiej po zachowaniu żołnierzy, którzy stawali najgorszymi bestiami, gwałcili, rabowali, zabijali. Współczuje wszystkim, którzy musieli przechodzić przez takie dramaty. Mam nadzieję, że takie czasu nigdy już nie wrócą aczkolwiek prawdopodobieństwo jest nikłe.

    • 37 1

    • Prawda jest taka, że wojna wyzwala naturalne instynkty. Czy to dobrze, czy zle...tak jest i tyle (1)

      Napaść sąsiednie plemie, zapłodnić wszystkie jak najmłodsze najbardziej płodne kobiety lat 12-13 i w górę, aby nasienie przekazało DNA silniejszych dalej. Nastepnie zrabować co się da, mężczyzn zlikwidować w ten czy inny sposób. Tylko w dzisiejszytch czasach byle wymoczek moze miec dziecko, bo ma pieniadze, czesto od kogos. Kiedyś trzeba było walczyć jak zwierze. I to była natura, a nie jaja.

      • 8 10

      • naturalne instynkty?!

        Zaplodnic wszystkie "kobiety" - lat 12-13 ??
        Chyba cos Ci sie popieprz....

        • 10 4

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane