- 1 Dwóch 29-latków z narkotykami (68 opinii)
- 2 Akcja ratunkowa nurka przy Westerplatte (174 opinie)
- 3 Martwe dziki z Karwin miały ASF (248 opinii)
- 4 Flipper dał się oszukać i stracił 15 tys. zł (414 opinii)
- 5 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (35 opinii)
- 6 15 mln zł wygrane w Eurojackpot w Gdańsku (111 opinii)
Z informacji, jaka ukazała się na stronach Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni, wynika, że w przypadku łososi i śledzi łowionych w Bałtyku okazjonalnie wykrywa się przekroczenie norm niebezpiecznych dioksyn. Dotyczy to szczególnie dużych osobników, w przypadku łososi powyżej 60 cm i śledzi powyżej 21 cm.
Dioksyny to bardzo toksyczne związki, które mogą powodować np. choroby nowotworowe.
Raport MIR sugeruje, że konsumenci powinni być poinformowani o zagrożeniach. Jednocześnie dokument zawiera dane na temat korzyści, jakie płyną z jedzenia ryb. Ryby zawierają cenne aminokwasy i witaminy przyczyniają się do profilaktyki chorób serca i wzmocnienia układu odpornościowego.
Bez ostrzeżeń
Mimo, że już dwa lata temu Komisja Europejska narzuciła krajom członkowskim informowanie na temat ewentualnych zagrożeń konsumentów, na opakowaniach produktów rybnych czy w sklepach rybnych, takich ostrzeżeń nie znajdziemy.
Ministerstwo Gospodarki Morskiej poinformowało nas, że gotowa jest ulotka, która zaleca jedzenie ryb dwa razy w tygodniu, ale jednocześnie informuje, że na skutek zanieczyszczenia środowiska łososie i śledzie z Morza Bałtyckiego nie są wskazane dla kobiet w ciąży.
Na razie ulotka jest dostępna na stronach internetowych Państwowego Zakładu Higieny.
- Nie ma co robić paniki - mówi Zbigniew Karnicki, dyr. ds. naukowych Morskiego Instytutu Rybackiego. - Z roku na rok ilość szkodliwych substancji spada, a i tak o wiele więcej dioksyn dostaje się do naszego organizmu z drobiu i mięsa, jaj i mleka. Jedzenie ryb i tak jest najzdrowsze. Nikt nie pisze o tym, ile dioksyn dostaje się do organizmu np. podczas grillowania kiełbas czy karkówki.
Daję łososia dziecku
Upowszechnianiu informacji zawartych w ulotce przeciwni są rybacy.
- Mimo że w mięsie dioksyny też są, lobby drobiarski nie pozwoliłoby sobie na coś takiego - uważa Grzegorz Łukaszewicz, dyr. zarządu Zrzeszenia Rybaków Morskich. - Nagłaśnianie tej sprawy może zmniejszyć spożycie ryb w Polsce, które i tak jest niewielkie. Ja sam łososie bałtyckie jem i daję je mojemu dziecku.
A jakie jest rzeczywiste zagrożenie?
Łososie w naszych sklepach to głównie ryby hodowlane, ponieważ łososie na Bałtyku poławiane są rzadko, z kolei śledzie, najczęściej są importowane, bałtyckie wykorzystuje się w przetwórstwie.
Prawie 60 proc. dioksyn, które dostają się do organizmu pochodzi z drobiu i mięsa, 30 proc. z wyrobów mlecznych, około 2 proc. z powietrza, a tylko 6 proc. z ryb.
Opinie (32) 2 zablokowane
-
2007-05-18 00:02
...
najwięcej dioksyn ma mięsko z grilla ... ale kto sobie odmówi
nawiasem, dioksyny to do końca nie wyjaśniona jeszcze sprawa i trwają spory na całym świecie czy to na pewno truje.
najwięcej się tego uwalnia przy spalaniu związków organicznych
taki dym z ogniska - sam koncentrat
no a jeśli tak, to w jaki sposób ludzkość przetrwała??- 0 1
-
2007-05-18 00:06
Do... (1)
oczywiscie masz racje. Nikt tak naprawde nie udowodnil tych niby badan. To za krotki okres. Czy to moze byc szkodliwe? Oczywiscie jak wszytko w nadmiarze.
- 0 0
-
2014-11-06 14:47
niestety są dowody na to, że ryb z Bałtyku w ogóle nie powinno się jeść. Badania takie przeprowadziła Pani doktor z Instytutu w Norwegii, ale nie były "wygodne " dla niektórych "ważnych osób" i wyniki nie zostały opublikowane a Pani doktor musiała zwolnić się z pracy.
- 1 0
-
2007-05-18 00:22
W 1996 r, o ile mnie pamięć nie myli szwedzkie Ministerstwo Zdrowia
odradzało kobietom w ciąży spożywanie bałtyckich ryb. Wszystkich.
- 2 0
-
2007-05-18 07:25
"Prawie 60 proc. dioksyn, które dostają się do organizmu pochodzi z drobiu i mięsa, 30 proc. z wyrobów mlecznych, około 2 proc. z powietrza, a tylko 6 proc. z ryb"
a co o spozyciu ryb w olsce mówią statystyki?
zadałem se jak zwykle trudu dla was pacany i oto mam wyniki:
"Obecnie spożycie ryb na świecie jest bardzo zróżnicowane. W Polsce wynosi ono tylko około 6,5 kg na osobę rocznie, podczas gdy w innych krajach europejskich 20 kg! Absolutny rekord biją pod tym względem Japończycy - jedzą średnio aż 40 kg ryb rocznie"
w swych dociekaniach poszedłem dalej i wyszukałem ile drobiu i mięsa spożywa statystyczny Polak
"W 2003 roku konsumpcja wieprzowiny na jedną osobę wyniosła w Polsce 41,2 kg, a w Unii 43,0 kg, zaś wołowiny odpowiednio 5,5 i 19,8 kg oraz drobiu 20 i 22,8 kg/osobę"
podsumujmy ilość mięsa i drobiu 41,2 + 5,5 + 20 = 52,2 kg
łączne spożycie ryb i mięsa wynosi w Polsce = 58,7 kg
6,5 kg ryby do ogólnej ilości spożytego mięsa i ryb 58,7 to daje nam 11 % (jedenastoprocentowy udział ryb w ogólnym spożyciu ryb i mięsa)
teraz sprawa powietrza i nabiału razem 32%
wyliczyłem, że łączna waga spożytych produktów zawierających dioksyny wynosi 86,32 kg na łeb Polaka
reasumując 6,5 kg ryby do ogólnej masy 86,32 daje nam 7,5% ryb, co przy podanej informacji, że dioksyny w ludzkim polskim organiźmie dostające sie tam poprzez ryby to 6%
jednym słwoem WSZYSTKO JEST W NORMIE LUB W GRANICACH BŁĘDU
ale artykuł jest, ryby trują, a sponsoruje takie pierdoły zapewne jakis halama - hodowca drobiu:-)- 4 0
-
2007-05-18 07:31
A mówią ze rybki są smaczne i zdrowe ale na coś umrzeć trzeba . Ale swoja droga to faktycznie mogliby coś z tym zrobic bo taki podejscie rybaków ( i tak sa zdrowsze od miesa) jest troche chore i nienormalne cóż sie dziwić cały nasz kraj opiera sie na podobnych zasadach...
- 0 0
-
2007-05-18 08:26
trucizny nie istnieją!
to nie trucizna truje tylko jej stężenie - równie dobrze mozna napisac artykuł: "Uwaga na cyjanek potasu"!. Ten zwiazek pojawia sie w naszym organizmnie w wyniku jedzenia migdałow.
Przy dostatecznie czulej technice analitycznej mozna wykryc praktycznie dowolna "trucizne" w artykulach spozywczych.
Czy wiecie że w wodzie morskiej jest np. złoto?
Niw wykorzystuje sie go z tego samego powodu dla którego ryby baltyckie są zdrowe (pomimo dioksyn) - bo jest za niskie stężenie (tak, wiem o biomagnifikacji).
BTW. Nikt ostanio nie mierzył dioksyn w rybach a autorka wyciagnela te historie z archwium. Mam nadzieje ze nie bylo to inspirowane przez importerow.- 0 0
-
2007-05-18 08:37
wyciąganie "nieświeżych nJusów", to jak spożywanie nieświeżej ryby
widać "echu" brakuje tematów
a ja sie zastanawiam dobrze to czy źle? chociaz odpowiedź znam od dawna...- 0 0
-
2007-05-18 09:19
teraz warto policzyć ile szkodliwych tłuszczów i cholesterolu zawiera mięso wieprzowe, wołowe, drobiowe i ryby. Daję sobie obciąc paznokieć w małym palcu że ryby są o wiele wiele zdrowsze (mniej szkodliwe, lepiej przyswajalne) niż mięso w którym jest sama chemia. Takie kurczaki nie przetrwały by tygodnia gdyby nie żarły antybiotyków. Takie parówki zawierają max 15% mięsa (oooo.. i to bardzo dobre, drogie parówki) reszta to mielone uszy, ścięgna, przełyki i cała masa wypełniaczy, wszystko wygotowane, wyparzone. Dlaczego kawałek schabu kupiony w zwykłym sklepie jest jakiś taki wodnisty, a z własnego uboju to po prostu kawal pysznago mięsa? Większość produktów w sklepach zawiera konserwanty, utwardzacze, wypełniacze i inne świństwa o których nikt nie pisze, a ludzie to kupują i kupować będą, bo jeść trzeba, ale z głową.
Szczytem chemi są kotlety do hamburgerów w McDolandzie z terminem przydatności 10 lat!!!
Ja wybieram rybkę, co tydzień kupuję w sobotę na Zielonym Rynku na Przymorzu. Świerzy łosoś lub dorsz jest 100 razy lepszy niż schabowy z mięsnego.
Ha a jak jeszcze jest okazja wypłynąć na Bałtyk i samemu na wędkę takiego wyciągnąć to dopiero gratka i sama smakowitość i pychotka z patelni na talerzyk.
Łapy precz od rybek i rybołóstwa głupie pismaki. Mało to nasi rybacy dostają po dupie?- 1 0
-
2007-05-18 09:23
dla centrali rybnej motto
jedz szczupaki i leszcze
a pozyjesz długo jeszcze- 0 0
-
2007-05-18 09:27
Łosoś bałtycki kupowany w hipermarkecie to tak na prawdę łosoś hodowlany. A jak ktoś myśli, że kupuje norweskiego to tak naprawdę kupuje bałtyckiego. Chociaż geograficznie to ma sens bo hodowle łososia są usytuowane w norweskich fiordach. Ale co tu dużo mówić, i tak rybka zdrowsza od kurczaków po których dzieci w podstawówkach wyglądają na całkiem pełnoletnie. Ale rybka lubi pływać, więc coś tu chyba nie tak ze statystykami w porównaniu ze spożyciem na łebka w Polsce.
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.