• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport
stat
Impreza już się odbyła

Cieniem są dni nasze

  • poniedziałek, 11 sierpnia 2008
  • Lokalizacja
    Gdańsk, Zielona Brama, Złota Brama, Ratusz Głównego Miasta
  • Bilety
    wstęp wolny
kwi 28

niedziela, godz. 16.00

Gdańsk,
Wstęp wolny
maj 17-19

piątek - niedziela, godz. 17:00

Sitno 107/A
bilety 1300 zł
przedsprzedaż 1200 zł
Ewa Kobylarczyk swoim projektem na jeden dzień przykuje uwagę mieszkańców i przyjezdnych, którzy razem z artystką odkryją inną rzeczywistość. Subtelną ingerencją w miejski krajobraz opowie historię o dawnej świetności i powodzeniu ekonomicznym Gdańska. Instalacja zostanie wykonana z ziaren pszenicy. Wybór materiału podyktowany jest chęcią przypomnienia o dawnych czasach, kiedy do portu gdańskiego przypływały statki wypełnione zbożem. Gdańsk w XVI/XVII wieku nazywany był największym spichlerzem Europy, a zboże stanowiło główny przedmiot eksportu. Dawna świetność i powodzenie ekonomiczne Gdańska przekłada się na dzisiejsze czasy. Fragmenty przestrzeni miasta zostaną przysypane przez artystkę subtelną płaszczyzną drobnych ziaren, a z okien bram sączyć się będzie zboże mówiąc niejako, że Gdańsk to kraina mlekiem i miodem płynąca. Błyszczące w słońcu ziarna będą przypominać mieniące się złoto.
Ewa Kobylarczyk ukończyła studia na wydziale rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i Akademii Sztuki Pięknych (Kuvataideakatemia) w Helsinkach, oraz podyplomowe muzealnicze studia kuratorskie w Instytucie Historii Sztuki Współczesnej UJ w Krakowie.
Inspiracją dla jej twórczości są lokalne historie, tajemnice ludzi i miejsc. Artystka lubi stosować lekkie, minimalistyczne materiały oraz pracować w dużych przestrzeniach, tworząc nową jakość istniejących, neutralnych miejsc.
Jeden z pierwszych projektów, który umieściła poza wnętrzem galerii, miał miejsce w Wenecji i polegał na otuleniu bandażami miejsc, które wydały jej się szczególnie warte ochrony - arkadowe podcienie, fontannę, posągi lwów - symbole patrona miasta św. Marka, studnie, schody, kolumny, mosty. Przestrzenie publiczne potraktowała jak galeryjne wnętrza, nadając im rangę prawdziwych wnętrz miejskich.

"Wydaje mi się, że moje prace są jakby z pogranicza rzeźby i architektury, ale przede wszystkim uważam siebie za rzeźbiarkę. Interesuje mnie rzeźba, która zdecydowanie wchodzi w architekturę i dotyka widza zewsząd. Moje rzeźby, czy jak niektórzy wolą instalacje, mogą otaczać. Najbardziej pasjonuje mnie zawarta w nich możliwość swego rodzaju zagubienia. Widz staje się cząstką jakiegoś zjawiska, totalnej przestrzeni, wchodzi w całkiem nową rzeczywistość i może oddać się kontemplacji".

Opinie