"Mistrz": film o bokserze z Auschwitz pokazany przedpremierowo w Gdańsku
Zamiast na bokserskim ringu bić się o mistrzowskie pasy, musiał podczas prowizorycznych pojedynków w Auschwitz walczyć o najwyższą możliwą stawkę, czyli o własne życie. Tadeusz "Teddy" Pietrzykowski w obozowym piekle stoczył kilkadziesiąt zwycięskich potyczek, które utorowały mu drogę do wolności i statusu legendy. Niezwykłą historię pięściarza w swoim pełnometrażowym debiucie opowiedział trójmiejski reżyser Maciej Barczewski. Przedpremiera "Mistrza" z udziałem twórców filmu i aktorów miała miejsce w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Przed rozpoczęciem specjalnego pokazu "Mistrza" dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Grzegorz Berendt stwierdził, że "Teddy wrócił do domu". Wszak to właśnie w tej placówce postać legendarnego boksera z Auschwitz wielokrotnie prezentowano podczas wystaw i to w tym miejscu jeszcze do końca sierpnia można podziwiać ekspozycję prac autorstwa samego Tadeusza Pietrzykowskiego. We wtorkowy wieczór to jednak jego sportowe oblicze było głównym tematem spotkania widzów z twórcami filmu, na czele z reżyserem Maciejem Barczewskim oraz aktorami Piotrem Głowackim i Piotrem Witkowskim. Premierę "Mistrza" uświetniła także swoją obecnością córka słynnego pięściarza Eleonora Szafran.
Zło, w które trzeba bić
Filmowa opowieść o świetnie zapowiadającym się przedwojennym bokserze, który trafia do obozu w Auschwitz, gdzie musi toczyć pięściarskie pojedynki o życie, stanowi zbalansowane połączenie kina sportowego i wojennego dramatu o złu w najczystszej postaci. Debiutujący w pełnym metrażu gdańszczanin Maciej Barczewski przez pryzmat bokserskich walk ilustruje koszmar obozowej gehenny, w której nadzieja i humanitaryzm były towarem równie deficytowym, co chleb i ciepła odzież. "Mistrza" potraktować można więc jako niezwykle cenną filmową lekcję heroizmu i niezłomności wykutej przez Pietrzykowskiego w piekielnym ogniu obozowej zagłady.
Emocjonalny ciężar towarzyszący opowieści Macieja Barczewskiego jest oczywiście ogromny, ponieważ reżyser okrutnych wojennych realiów nie przepuszcza przez jakiekolwiek filtry. Stąd w "Mistrzu" mnóstwo scen obrazujących bestialstwo nazistów - od przypadkowych egzekucji po masowe mordy w komorach śmierci. Wplecenie w tę narrację elementów sportowego kina mogłoby wydawać się formą abstrakcji, gdyby nie fakt, że Niemcy rzeczywiście na terenie obozu organizowali niedzielne pojedynki bokserskie będące surrealistyczną namiastką sportowych zawodów. Dzięki Pietrzykowskiemu cykliczne walki nabrały dla więźniów symbolicznego wymiaru - był to moment ich wspólnego moralnego triumfu nad oprawcami.
Głowacki nokautuje po mistrzowsku
Uchwycenie w filmie tych podniosłych emocji nie byłoby możliwe bez kapitalnej postawy Piotra Głowackiego, który fenomenalnie sportretował "Teddy'ego". Ogrom fizycznego wysiłku, okupionego kilkunastoma miesiącami katorżniczych treningów, przyniósł zadziwiający efekt. Głowacki sposobem poruszania się i boksowania faktycznie przypomina na ekranie "Białą Mgłę", jak Niemcy nazywali Pietrzykowskiego, mistrza uników i inteligentnego stratega w ringu, który doskonale potrafił wypunktować słabości przeciwnika. Nawet jeśli ten miał nad Polakiem przewagę kilku kategorii wagowych.
Zobacz także: Wywiad z Maciejem Barczewskim, reżyserem "Mistrza"
Ocena Piotra Głowackiego jedynie przez pryzmat fizycznego przygotowania do roli byłaby jednak krzywdząca, gdyż poziom jego aktorskich umiejętności jest równie mistrzowski. Na zmęczonej i umorusanej obozowym błotem twarzy właściwie w każdej kolejnej scenie można dostrzec inną emocję - od początkowej rezygnacji i apatii poprzez determinację i upór aż po cierpienie i wielowymiarowy ból. Czasami bowiem sytuacje, na które główny bohater nie ma wpływu, uderzają go kilkukrotnie mocniej niż ringowy przeciwnik. Tę egzystencjalną walkę poza linami Głowacki zilustrował w zachwycającym stylu.
Pozornie "Mistrza" można byłoby rozpatrywać w kategorii "one-man show", ale nie byłoby to do końca zgodne z prawdą, bowiem Maciej Barczewski tytułową postać obudował ciekawymi drugoplanowymi bohaterami. Co prawda ich potencjał nie zawsze jest w filmie w pełni wykorzystany, lecz trudno tu znaleźć słabszy punkt w aktorskiej obsadzie. Marcin Czarnik i Piotr Witkowski (znany widzom z gdańskiego "Wybrzeża") w odmienny, ale równie wiarygodny sposób portretują postaci obozowego kapo. Znakomite momenty zalicza młody Jan Szydłowski, a bezwzględnego Rapportführera bardziej kompleksowo stara się ograć Grzegorz Małecki.
"Mistrz", czyli sztuka pamiętania
Do poziomu aktorów dostosowali się również pozostali twórcy filmu. Zjawiskowe zdjęcia w różnorodnej tonacji to zasługa Witolda Płóciennika, bezbłędnie dobrane kostiumy zapewniła gdańszczanka Aleksandra Dzióbek, a niezwykle sugestywną muzykę skomponował Bartosz Chajdecki. Nad wszystkim czuwał analityczny umysł Macieja Barczewskiego, który w swoim debiucie wykazał całkowitą kontrolę nad filmem i każdym jego aspektem. Dość krótki metraż spowodował jednak, że niektóre wątki nie wybrzmiewają na ekranie dostatecznie mocno. Kilkukrotnie "Mistrz" zapędza się też w utarte schematy wojennych produkcji, pojawiają się również sceny, w których brakuje bardziej rozbudowanego dialogu. Używając nomenklatury bokserskiej, nie są to jednak ciosy, po których "Mistrz" opiera się o liny lub zalicza knockdown.
Polskie kino historyczne, w szczególności wojenne, dość często wpada w pułapkę nachalnego dydaktyzmu. Jakby filmowcami kierowała przede wszystkim potrzeba edukacji widza, a nie umożliwienie mu przeżywania emocji i czerpania z ekranu wiedzy we własnym zakresie. "Mistrz" przed takim moralizatorskim wymachiwaniem palcem robi skuteczny unik. To wciągająca i sprawnie poprowadzona opowieść o determinacji i woli przetrwania w każdych, nawet najbardziej urągających człowieczeństwu okolicznościach. Dzięki takim obrazom jak "Mistrz" pamięć o ludziach pokroju Tadeusza Pietrzykowskiego ma szansę wydostać się z pożółkłych już kart historii i motywować nas na nowo do tego, by stać na deskach mimo ciosów, nawet tych poniżej pasa.
OCENA: 7/10
Film
Miejsca
Opinie wybrane
-
2021-08-25 15:20
Chętnie zobaczę, wspaniała historia o polskim patriocie. (4)
- 37 4
-
2021-08-26 06:40
(3)
Może film o kulturystach z Auschwitz?
- 0 8
-
2021-08-26 07:22
może byś włączył myslenie? (2)
- 5 1
-
2021-08-26 12:38
(1)
Rzeźbę większość miała niezłą, gorzej z masą.
- 0 1
-
2021-08-26 14:25
To weź zastosuj ich dietę i aktywność
Głąb czy niedouczony jesteś?
- 0 1
-
2021-08-25 14:12
Jeśli film będzie dobrze zrobiony, to ma szansę na sukces też zagranicą, szczególnie na rynku amerykańskim (4)
Gdzie pamiętany jest inny bokser z Auschwitz, Harry Haft, który był polskim żydem, a po wojnie zrobił jako bokser karierę w USA kończąc ją po przegranej z legendarnym Rockym Marciano - we wrześniu tego roku zresztą ma też mieć premierę film o nim "The Survivor" z Benem Fosterem (Czas Próby, Strategia Mistrza, 3:10 do Yumy, Xmen Ostatni Bastion), Peterem Sarsgaardem (Jarhead, Rok Psa, Zielona Latarnia, Jackie, Wormwood) i Dannym DeVito w obsadzie.
- 30 5
-
2021-08-26 15:41
Pietrzykowski musiał by być żydem
- 2 1
-
2021-08-26 05:26
Niestety nie ma szans. Bez względu na poziom artystyczny.
- 2 1
-
2021-08-25 16:35
pobożne życzenia (1)
- 5 3
-
2021-08-25 23:24
Dlaczego?
Streaming pokazał, że jak najbardziej jest to możliwe. Na Netflixie lub HBO Go również zagranicą sukces odniosło nie tylko kijowe 365 dni, ale też Boże Ciało, Wszyscy moi przyjaciele nie żyją, Sala Samobójców Hejter i seriale: W głębi lasu, Wataha, Ślepnąc od świateł.
- 6 0
-
2021-08-26 17:11
Film wydaje się warty zobaczenia,
ale dopiero na płycie czy jakimś netflixie, bo płacić 30 złotych za oglądanie 45 minut reklam przed filmem to żenująca propozycja.
- 3 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.