Recenzja filmu "Mała syrenka". Nie tonie, ale tylko dryfuje
Smutnym paradoksem aktorskiej wersji "Małej syrenki" jest fakt, że prosta w zamyśle opowieść negująca podziały i pielęgnująca różnorodność stała się pretekstem do internetowego hejtu i rasistowskich przytyków oraz źródłem napuszonych do granic absurdu kontrowersji. Wszystko za sprawą decyzji o obsadzeniu w tytułowej roli czarnoskórej aktorki. Halle Bailey swoim oponentom odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób, czyli świetną interpretacją Arielki, zaś odświeżona adaptacja baśni Hansa Christiana Andersena, wbrew obawom, nie zatonęła w morskich głębinach. Czy zarazem oznacza to, że klasyczna animacja sprzed ponad 30 już lat potrzebowała liftingu? Tak jak w przypadku wcześniejszych aktorskich wersji bajek Disneya, odpowiedź brzmi "nie".
Co grają kina w Trójmieście?
Jedni nazwą to ordynarnym "skokiem na kasę" żerującym na sentymencie starszej widowni, dla innych z kolei strategia Disneya jest próbą zainteresowania młodszego pokolenia klasycznymi opowieściami. Jakkolwiek by to interpretować, filmowy gigant idzie w zaparte i po zekranizowaniu "Pięknej i bestii", "Króla lwa", "Mulan" czy "Aladyna" porywa się na kolejną aktorską wersję kultowej animacji.
Padło tym razem na "Małą syrenkę", czyli adaptację baśni Hansa Christiana Andersena, którą najbardziej spopularyzowała chyba rysunkowa wersja filmu z 1989 roku. Efekt jest w zasadzie taki sam jak przy poprzednich tego typu projektach. Odtwarzając właściwie 1:1 animowane oryginały większych szkód spowodować się raczej nie dało, ale kolejny już raz można wątpić w sens takich przedsięwzięć.
Ta syrenka zdecydowanie dała radę
Nie tyle sensu, ile przede wszystkim konsekwencji, zabrakło w pomyśle na nową "Małą syrenkę". Jeśli się bowiem powiedziało A (obsadzenie czarnoskórej Bailey w roli Ariel), to należało też powiedzieć B. Tymczasem za castingowymi eksperymentami nie poszły żadne odważne ruchy dotyczące fabuły. Poza kilkoma drobnostkami dostaliśmy właściwie odkalkowaną wersję słynnej animacji. Co zatem dała zmiana karnacji głównej bohaterki? Głównie internetowy hejt wycelowany w Bogu ducha winną młodziutką aktorkę, która zapewne spełniła swoje marzenie z dzieciństwa.
Bardziej zaskakującym od obsady filmu jest natomiast fakt, że Disney wciąż nie znalazł pomysłu, by czarnoskórej dziewczynie podarować w pełni autorski film, który nie pozostawiłby po sobie tak toksycznej smugi, jak w przypadku "Małej syrenki". Taki brak kreatywności dziwi tym bardziej, że przecież już w latach 90. studio z powodzeniem zrealizowało animacje, którymi bohaterkami były Indianka ("Pokahontas") i młoda wojowniczka z Chin ("Mulan").
KINO Gorące premiery w kinach
Kontrowersji można więc było uniknąć, lecz czy owe kontrowersje nie są przypadkiem jedynie przesadzoną reakcją na zaistniałą sytuację? Czy ktoś dzisiaj pamięta o larum, jakie wywołała decyzja o mianowaniu Willa Smitha ekranowym Dżinem? Podobny los zapewne spotka też "Małą syrenkę", bo o ile jest to piękne i nakręcone z werwą widowisko, to w żaden jednak sposób nie jest w stanie konkurować z ponadczasowym oryginałem. Na pewno nie jest to winą Halle Bailey, która w roli Ariel prezentuje się znakomicie.
Młoda aktorka zwinnie łączy niewinność swojej postaci z jej niezaprzeczalnym urokiem, charyzmą, odwagą, ale i pewną nieporadnością czy zagubieniem. Świetnie operuje emocjami, co jest szczególnie godne podkreślenia z uwagi na fakt, iż przez dość znaczną część filmu aktorka musi jedynie posługiwać się mimiką (jej postać traci bowiem syreni głos). Obserwując Bailey można długimi fragmentami zapomnieć o tym, że jej rysunkowa poprzedniczka wyglądała zupełnie inaczej. Ta rola to najlepsza z możliwych odpowiedzi na bezpodstawną krytykę.
Pływanie na szerokich, ale dość płytkich jednak wodach
Szkopuł w tym (i dotyczy to całego filmu), że młodziutka Halle gdyby nawet wyhodowała sobie autentyczny syreni ogon, to i tak nie przekona zagorzałych przeciwników nowej wersji "Małej syrenki". Tych nieco bardziej powściągliwych w opiniowaniu filmu przed jego obejrzeniem może z kolei przekonać realizacyjny rozmach, którego na pewno reżyserowi Robowi Marshallowi odmówić nie można. W te miejscami dość realistycznie ukazane morskie głębiny udało się tchnąć zaskakująco dużo kolorytu, fantazji i akrobatycznych sekwencji. Mroku, wbrew niektórym opiniom, wcale w tych zmąconych przez Urszulę (rewelacyjna Melissa McCarthy) wodach aż tak wiele nie ma, więc maluchy raczej przez palce śledzić akcji nie będą.
Nieco starszym widzom natomiast może już odrobinę przeszkadzać fragmentaryczna fabuła zanurzona w prostych schematach, które w kinie XXI wieku są już po prostu zbyt archaiczne. Nie ulega jednak wątpliwościom, iż "Mała syrenka" przede wszystkim celuje w najmłodszą widownię, którą wzruszą miłosne wzloty i upadki Arielki, a do łez rozbawi zwierzęce trio w postaci rybki Florka, kraba Sebastiana i głuptaka Blagi.
Świetny polski dubbing na czele z Sarą James
Z maluchami u boku czy bez warto postawić na wersję z dubbingiem, bo ten stoi na najwyższym poziomie. Strzałem w dziesiątkę był angaż Sary James, której wokal powala barwą i skalą głosu. Młoda wokalistka równie znakomicie radzi sobie jednak także w scenach dialogowych, co nie było już taką oczywistością przed premierą filmu.
Doskonale brzmią zwierzaki (szczególnie Katarzyna Dąbrowska jako Blaga), którym nie ustępuje zresztą polska Urszula, czyli Olga Szomańska. Dawno już w kinie animowanym rodzimych dialogów i piosenek nie słuchało się z taką przyjemnością. Muzyczne ilustracje, w większości oparte na motywach z animowanej wersji, szybko wpadają w ucho. Co prawda równie szybko wylatują, ale chyba mało kto spodziewał się, że po wyjściu z seansu będzie szukać na Spotify playlisty z "Małej syrenki". Niewykluczone jednak, że poproszą nas o to towarzyszące nam podczas filmu maluchy.
Czy poproszą o powtórkę całego filmu? Raczej nie ma na to większych szans, a i sami na pewno tego nie zaproponujemy. "Mała syrenka", podobnie jak poprzednie aktorskie wersje Disneya, to cover doskonale znanego kawałka, który słyszymy w tej samej tonacji, w tym samym stylu i w towarzystwie tych samych instrumentów. Zmiana wokalu to trochę za mało, by starej piosence nadać nowe brzmienie. I dokładnie to samo tyczy się nowych widowisk opartych na klasycznych animacjach. Disney musi w końcu zmienić akwen i zanurkować głębiej po świeże pomysły.
OCENA: 6/10
Film
Opinie wybrane
-
2023-05-27 08:54
Przepiękna! (12)
Nowa The Little Mermaid jest zarąbista bo jest egzotyczna,ma dredy,duże oczy i jest super sexy.Na pohybel ujadaczom za kolor skóry rasistom.A wykonanie piosenki przez sara james jest majstersztykiem i przypominają się stare dobre wykonania Polskich artystów do Disneyowskich bajek.Nikt tego lepiej w Polandi by nie zrobił niż ona.
- 11 219
-
2023-05-27 13:46
Jahleks (3)
Twierdzenie, że dziewczynka jest sexy to już pedofilia.
- 22 3
-
2023-05-29 09:39
Polański lubi to!
- 3 0
-
2023-05-28 14:07
Jaka dziewczynka?
Chyba nawet nie wiesz jaki film komentujesz. Aktorka grająca tę rolę ma 23 lata.
- 2 4
-
2023-05-27 14:27
To chyba nie taka dziewczyka ...
Skoro kręci ją gość który ma nogi.
- 2 8
-
2023-05-27 12:45
mi tez sie podobała serdecznosci Ola
- 2 14
-
2023-05-27 12:06
Jest zarąbista bo ma dredy... Pohybel jak dobrze kojarzę to szubienica. Wysyłasz na szubienicę ludzi bo im nie pasuję ta twoja zarąbista syrenka?
- 34 2
-
2023-05-27 11:38
Sexy postać dla dzieci? (5)
Nie sądzisz że to trochę zwyrolskie a co najmniej nie na miejscu?
- 55 3
-
2023-05-27 11:49
To Film dla każdego,nie tylko dla dzieci. (4)
Mam 40 i uwielbiam oglądać pełnometrażowe bajki.Czy to zwyrolostwo?
- 3 37
-
2023-05-27 12:07
(3)
To bambinimzm tak zwany.
- 31 3
-
2023-06-07 14:08
bambizm to a) uważanie że zwierzaki w realu są takie jak je pokazują w kreskówkach albo filmach familijnych, b) nadawanie zwierzakom dosłownie ludzkich cech/poziomu rozwojowego intelektualnego czy umysłowego. Natomiast oglądanie bajek w tym wieku to jeszcze nic złego - grunt by się nie zakręcić nazbyt mocno.
- 6 0
-
2023-05-29 08:36
(1)
bambinizm to uwazanie ze wszystkie zwierzatka sa super
tutaj mamy do czynienia ze starym chlopem ktory oglada bajki - to jest zdziecinnienie.- 7 1
-
2023-05-29 09:38
stary chłop powienien oglądać tylko powojenną kronikę filmową
a gdy ogląda film z dziećmi lub wnukami powinien robić to z niesmakiem i oburzeniem. Najlepiej jakby pieniądze do kina wysłał przelewem pocztowym bez konieczności chodzenia do kina.
- 4 1
-
2023-05-27 08:41
Moim zdaniem film dobrze przedstawia odczuwalne skutki zanieczyszczenia oceanów i wpływ wycieków ropy na wodną faunę. (4)
- 140 20
-
2023-05-30 10:01
Aaaa...
Widzę co to przemyciłeś ;)
- 4 0
-
2023-05-27 14:29
I wpływ na geopolitykę w Turcji
- 8 0
-
2023-05-27 09:08
A co z tym z afroamerykańską karnacja posłem w PO? (1)
- 11 14
-
2023-05-28 16:18
On nie jest syrenką.
- 6 0
-
2023-05-27 07:44
(4)
Disney ostatnio często idzie na łatwiznę, robiąc aktorskie wersje znanych animacji...
- 83 2
-
2023-05-27 10:49
(2)
W stanach Ci przewrażliwieni na punkcie wszystkiego czepiają się starych filmów i bajek, za to, że są "niepoprawne" - to Disney może sobie przerabiać, aby były "na czasie".
- 20 1
-
2023-05-27 11:43
(1)
To już jest krok dalej za poprawianie to go co niepoprawne. Teraz jest już przerabianie na "lepsze"
- 4 0
-
2023-05-29 11:20
Teraz to już na "jedynie słuszne".
- 0 0
-
2023-05-27 09:14
Mają grupowe zwolnienia teraz
A woke srokę to dobry pretekst do klepania tandety, to nie my robimy szmiry tylko publika to rasiści hehe
- 22 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.