- 1 Nowe widowisko w Teatrze Muzycznym (25 opinii)
- 2 Wielki Maraton Czytelniczy: to koniec? (51 opinii)
- 3 Wykupili cały nakład jej nowej książki (118 opinii)
- 4 Najlepsze zdjęcia ostatniego roku (91 opinii)
- 5 5 wystaw do zobaczenia we wrześniu (12 opinii)
- 6 Czytelnicy wybierają najlepsze zdjęcie (66 opinii)
Mistrzyni powraca. Cały nakład jej nowej książki wykupiono w tydzień
To dziś jedna z najważniejszych polskich pisarek współczesnych i gwiazda rodzimego rynku literackiego. Jej twórczość ma zapewne tak samo duże grono wielbicieli, jak przeciwników. Jednak cokolwiek by mówić, od ponad 20 lat nazwisko Masłowska wciąż budzi emocje i przyciąga jak magnes. Nic dziwnego, że na spotkaniu Magiczna rana. Spotkanie autorskie z Dorotą Masłowską, które odbyło się w czwartek w Instytucie Kultury Miejskiej w Gdańsku, sala wypełniła się po brzegi, a spora grupa osób bez wejściówek, które były już niedostępne kilka dni przed imprezą, czekała na wolne krzesła (kolejne spotkanie dziś w Sopotece). Po tygodniu od premiery nowa książka Masłowskiej zniknęła z księgarskich półek i wydawca już zlecił jej dodruk.
Trashowa powieść - prozatorski powrót Masłowskiej
Nazwana przez wydawcę "trashową powieścią, która w obłąkańczo zabawny i zarazem śmiertelnie poważny sposób chwyta kawał współczesnej rzeczywistości", książka ma formę krótkich opowiadań zebranych w 10 rozdziałów, z których każdy pozornie dotyczy czegoś innego, jednak podczas lektury łączą się one, tworząc całość.
Przez karty książki przewijają się osobliwe, znane nam skądinąd postaci, które spotykamy w najróżniejszych miejscach - od ekskluzywnych mieszkań, po hotel przeznaczony do rozbiórki (o tych przestrzeniach "pęknięcia", swoistego "zawieszenia" między innymi mogliśmy posłuchać podczas wczorajszego spotkania). Autorka w specyficzny dla siebie sposób tropi popkulturowe schematy i językowe klisze, obnażając ich sztuczny świat, odpowiadając im własną wyobraźnią. Jak twierdzi wydawca, jest to "mistrzostwo Polski w obserwowaniu Polski oraz krajów zagranicznych". I trudno się z nim nie zgodzić.
O randze książki, zainteresowaniu nią czytelników może świadczyć nie tylko wypełniona wczoraj po brzegi sala IKM-u, choć nie było to wcale pierwsze spotkanie z "Magiczną raną" i Dorotą Masłowską w Trójmieście (kilka dni temu pisarka była gościnią podczas Festiwalu Miasto Słowa w Gdyni). Ale również fakt, że po tygodniu od premiery książka zniknęła z księgarskich półek i wydawca już zlecił jej dodruk.
Magiczna okładka "Magicznej rany"
Wczorajsze spotkanie po mistrzowsku poprowadziła Natalia Soszyńska, która m.in. prowadzi Gdański Klub Książki. Rozmowa rozpoczęła się od tematu nietypowej, przyciągającej i zapraszającej okładki, którą stworzył Przemek Dębowski - grafik i wydawca, który projektuje książki dla najważniejszych polskich wydawnictw, głównie jednak dla własnego Karakteru, w którym została wydana nowa proza Masłowskiej.
Jak słusznie zauważyła prowadząca spotkanie, ta okładka ma w sobie coś magicznego, co przypomina stare lektury książek przygodowych typu "Tajemnicza wyspa" Verne'a, jakie czytywaliśmy w dzieciństwie.
- Okładka, o której się mówi, to ewenement w dzisiejszych czasach, ale okładki Przemka Dębowskiego dla Karakteru takie właśnie są. Mnie osobiście zawsze magnetyzowały i byłam przeszczęśliwa, że on będzie robił tę okładkę. Wybrałam ją z propozycji, które były bardziej współczesne i efektowne, bo czar tej okładki jest powściągliwy. Jednak to było to, co chciałam wyrazić, zwłaszcza ta dziwna, pusta przestrzeń po środku. Ta dziwna aura, baśniowość mojej książki to kierunek, w którym poszłam intuicyjnie, ale poczułam, że realizm przestał opowiadać naszą rzeczywistość. To była pokusa, żeby zderzyć taką wręcz publicystyczną rzeczywistość z baśnią. Było to szalone, dziwne i skrajne, ale bardzo mnie kusiło jako zderzenie niemożliwe - mówiła na spotkaniu pisarka.
Warto też przy tej okazji nadmienić, że książka została wydana bardzo estetycznie, w twardej czerwonej oprawie i posiada zdejmowalną papierową obwolutę, co też jest rzadkością.
Język - echolalia pustych fraz
Dorota Masłowska opowiadała o procesie twórczym, o tym, że pisała tę książkę na skrajnych emocjach, traumach i bolesnych doświadczeniach. Wspominała też o swoim rocznym pobycie w neutralnej Szwajcarii, którą odczuwała jako "Antypolskę", gdzie poczuła bardzo dotkliwie swoje "niedopasowanie", co zostało oddane w jednym rozdziałów książki.
Rozmowa toczyła się również na wiele innych interesujących tematów, między innymi o jakże ważnym w twórczości autorki "Pawia królowej" języku, który dziś jest dyskomunikujący i stanowi jedynie "echolalię pustych fraz".
- Przyzwyczaiłam publiczność do moich rozmaitych eksperymentów i ekwilibrystyk językowych, a tutaj wydaje się, że obcujemy z klasyczną narracją. Jednocześnie jest to pozór, bo język przybiera tu dziwaczne rejestry - jest momentami podniosły, uroczysty i literacki, wręcz przepoetyzowany, a wprost za tym idą rejestry niskie: ordynarność, wulgarność, fekalność. Myślę, że jest to niezrównoważone i wodzące czytelnika za nos. Jednak najważniejszą cechą, jaką starałam się nadać temu językowi, to echolalia pustych, sztucznych fraz. One w naszym języku pojawiły się na przestrzeni ostatnich 10 lat i z taką infekcyjną, bakteryjną łatwością rozmnożyły się i rozpanoszyły w języku. Pochodzą z postpsychologii, Instagrama i Yuotube'a. To są takie gotowce, które umożliwiają ludziom niemającym wiele do powiedzenia bezustanne mówienie i tworzenie tzw. treści. Koślawe, jałowe, puste zdania bezustannie w tej książce powracają i kołują, ostatecznie oddzielając moich bohaterów od siebie oraz własnego doświadczenia. Po prostu są to suragaty ekspresji i rozmowy - mówiła Masłowska.
Wspólnotowość po kryzysie i spotkania "marzycieli"
Ciekawym wątkiem rozmowy był też temat wspólnotowości, która według Masłowskiej jest obecnie nie tyle w kryzysie, co już po nim. Podczas licznych pytań od publiczności był ten wątek jeszcze poruszany. Pisarka mówiła o tym, że zlaicyzowaliśmy się jako społeczeństwo i nic w zasadzie nie zastąpiło nam religii, a ta potrzeba wspólnego bycia razem i doświadczania czegoś razem wciąż nam pozostała. Takim doświadczeniem może być dziś literatura i spotkania "marzycieli", jak nazwała czytelników pisarka.
Mowa była jeszcze o "konfesjozie", którą przyniosły media społecznościowe i moda na terapie (słownictwo psychologiczne w języku codziennym), zanieczyszczeniu hałasem i ciszy, która staje się towarem deficytowym, a także o psychologach, których "produkujemy" rokrocznie tysiące i stali się dla nas płatnymi przyjaciółmi. Pisarka z prowadzącą zastanawiały się również nad tym, czy jest jeszcze możliwy powrót do tego, że sami (lub z pomocą bliskich) będziemy "przeżywać" swoje porażki, ból, cierpienie czy już nie potrafimy tego robić.
Warto jeszcze na koniec powiedzieć, że Natalia Soszyńska poprowadziła spotkanie w interesujący, żywy i tak wyjątkowy sposób, że mogliśmy wspólnie dotknąć ważnych tematów, a jednocześnie z lekkością pożartować. Publiczność zgromadzona na sali była bardzo zróżnicowana wiekowo (od młodzieży po seniorów, a także znane postaci z trójmiejskiego świata literackiego), zatem tym bardziej trudno było "trafić w target" (mówiąc językiem spotkania). Jednak odnoszę wrażenie, że się to udało.
Po spotkaniu pisarka jeszcze chętnie indywidualnie rozmawiała z każdym fanem i podpisywała książki. "Magiczną ranę" można było zakupić w promocyjnej cenie na miejscu w kameralnej księgarni Nurty.
Jeśli nie udało się wam dotychczas spotkać w Trójmieście z pisarką (a wbrew pozorom nie bywa ona tu zbyt często), to jeszcze dziś jest ku temu okazja. Magiczna rana. Spotkanie autorskie z Dorotą Masłowską odbędzie się o godz. 18 w Sopotece. Podczas spotkania będzie możliwość kupienia książek. Rozmowę poprowadzi Aleksandra Lamek.
Miejsca
-
Instytut Kultury Miejskiej Gdańsk, Targ Rakowy 11
Miejsca
Spektakle
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2024-09-05 12:00
Jej książki nie są łatwe w odbiorze, ale sporo tam cennych obserwacji (8)
Faktycznie Masłowska ma dar do celnej obserwacji tego, co dzieje się w Polsce, jak działamy, jakie mamy wartości, bardzo to w niej cenię, choć jej książki wymagają skupienia i czasu - czytam je maleńkimi fragmentami, powoli, bo inaczej mogę zgubić wątek
- 43 49
-
2024-09-05 22:23
Są to obserwacje subiektywne jak obserwacje każdego (1)
Często nie pokrywają się ze stanem faktycznym
- 3 2
-
2024-09-06 06:49
Czymże jest stan faktyczny?
- 1 2
-
2024-09-05 13:59
Czytałem tylko Wojnę polsko-ruską
Cieszę się że Masłowska uwieczniła w niej klimat i język dresiarstwa, bo takie zjawiska powstają i zanikają po jakim czasie
- 9 7
-
2024-09-05 13:43
(1)
Takie obserwacje i spostrzeżenia ma każdy rozumny i inteligentny człowiek
- 13 6
-
2024-09-06 06:50
Nie każdy jest inteligentny i rozumny, poza tym negujesz zasadność książek dających do myślenia?
- 1 0
-
2024-09-05 12:09
(2)
Te obserwacje są płytkie i powierzchowne. Nie ma w tych książkach nic z literatury poważnej.
- 20 24
-
2024-09-05 13:35
(1)
A bo to musi być wszystko na poważnie? Na poważnie to można publikacje naukowe oparte o dane poczytać. Takie powierzchowne obserwacje kogoś kto ma taki a nie inny sposób postrzegania i umie sie tym dzielić, mogą dostarczyć nam i rozrywki, i refleksji, i skłonić do przekory, że wcale a wcale tak nie jest. Co za tym idzie, sprowokować tak zaniedbaną dziś rozmowę
- 18 9
-
2024-09-09 09:51
Dlatego wolę czytać co napisze moje dziecko. Na pewno nie naukowe i spełnia pozostałe.
- 0 0
-
2024-09-05 15:42
Nic nie czytałem, a i tak ją lubię
Widziałem za to jej przedstawienie "Bowie w Warszawie" w Teatrze Studio w Warszawie. Ten unikalny styl bardzo mi się spodobał. Polecam, bo wciąż to grają, nawet w tym miesiącu.
- 13 10
-
2024-09-05 19:46
Nakład ksiazki wykupiony, dodruk ?
Jest nadzieja w narodzie. Jest jednsk wąska grupa ludzi którym tik-tok, YouTube i szybkie i łatwe w odbiorze treści jeszcze nie wyplaszczyly mózgu.
Bardzo dobra wiadomość. Tacy partyzanci intelektualni, ostatni Mohikanie- 23 11
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.