- 1 Wykupili cały nakład jej nowej książki (116 opinii)
- 2 Najlepsze zdjęcia ostatniego roku (91 opinii)
- 3 5 wystaw do zobaczenia we wrześniu (12 opinii)
- 4 Czytelnicy wybierają najlepsze zdjęcie (66 opinii)
- 5 Spokojny początek sezonu artystycznego (9 opinii)
- 6 Urodziny Goyki 3 Art Inkubatora (75 opinii)
Przebojowy Międzynarodowy Dzień Muzyki w Filharmonii Bałtyckiej
Kompozycje uwielbiane przez publiczność, fenomenalna Kate Liu, która totalnie oczarowała słuchaczy swoją interpretacją III Koncertu fortepianowego Ludwiga van Beethovena, i znakomita gra orkiestry prowadzonej przez jej szefa artystycznego, Georga Cziczinadze, to największe atuty piątkowego koncertu w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, którym świętowano na Ołowiance Międzynarodowy Dzień Muzyki. Publiczność była tak oczarowana, że najpierw owacje na stojąco zaserwowała amerykańskiej pianistce, a potem wykonanie finałowego Bolera Ravela nagrodziła kilkuminutowymi oklaskami, piskami i nawet nie okrzykami, a wrzaskami zachwytu.
Obchody Międzynarodowego Dnia Muzyki zainicjowane zostały w 1975 roku przez Yehudi Menuhina, ówczesnego Prezydenta Międzynarodowej Rady Muzyki, działającej pod egidą organizacji UNESCO. Głównym celem tego święta jest przedstawienie muzyki w taki sposób, by była kojarzona jako dobro ludzkości oraz promocja artystów jako tych, którzy tworzą piękno muzyki.
Międzynarodowy Dzień Muzyki ze zjawiskową Kate Liu
Amerykańska pianistka zdążyła już rozkochać w sobie trójmiejską publiczność ubiegłorocznym recitalem w ramach Gdańskiej Jesieni Pianistycznej, dlatego nie dziwi fakt, że widownia była wypełniona do ostatniego miejsca. Tym razem jednak zaprezentowała nie miniatury, a większą formę - III Koncert fortepianowy c-moll op. 37 Ludwiga van Beethovena. W kwestii interpretacji zasadniczej różnicy jednak nie było - grała subtelnie i delikatnie, na granicy słyszalności, na forte pozwalając sobie jedynie okazjonalnie. Najodważniej do kwestii dynamiki podeszła w kadencji, gdzie po dłuższej chwili trzymania słuchaczy niemal w ciszy, stopniowo zaczęła budować napięcie, doprowadzając do pięknej i - jak na nią - dość głośnej kulminacji.
Koncert na fortepian, orkiestrę i... telefony komórkowe
Trzeba jej też przyznać, że ma niesamowitą koncentrację. Po rubato sięgała dość często, co wymaga ogromnego skupienia (bo przecież po chwili rytmicznej nonszalancji trzeba wrócić na "właściwe tory", żeby zgrać się z orkiestrą) i nie rozproszyło jej nawet to, że kilkakrotnie na sali, podczas jej występu, rozlegały się dźwięki telefonów komórkowych. Szczególnie oburzał fakt, że ci, którym te telefony dzwoniły, nie zawsze starali się je natychmiast wyłączyć. Mimo upomnień prowadzącego koncert Konrada Mielnika nic się w tej kwestii nie zmieniło i telefony dzwoniły nadal.
Kate Liu tak oczarowała słuchaczy, że ci natychmiast po tym, jak wybrzmiał ostatni dźwięk, poderwali się z miejsc i nagrodzili ją owacją na stojąco. Artystka odwdzięczyła się bisem i - co ciekawe, za ciepłe przyjęcie odwdzięczyła się dokładnie tym samym, czym podziękowała w tej samej sali przed rokiem - Allegrettem c-moll D. 915 Schuberta.
Bolero, które rozbiło bank
Orkiestra PFB pod dyrekcją Georga Cziczinadze drugą część koncertu rozpoczęła od II Symfonii a-moll op. 55 Camille'a Saint-Saëns'a. Jest to kompozycja, po którą orkiestry sięgają raczej rzadko, niemniej bardzo przystępna i pozwalająca nieco "odsapnąć" po emocjach, jakie rozbudziła w słuchaczach Kate Liu.
I ten odpoczynek bardzo się wszystkim przydał, bo w finale zabrzmiało Bolero Maurice'a Ravela. Jeden z największych hitów muzyki poważnej, wprost ubóstwiany przez publiczność. A że gdańscy filharmonicy pod batutą swojego szefa artystycznego brzmieli tego wieczoru fantastycznie, to efekt był spektakularny. Im bardziej zagęszczała się faktura i rosła dynamika, tym bardziej podnosiło się ciśnienie na widowni, a słuchacze nie mogli się wprost doczekać, żeby dać mu upust.
Zrobili to w chwili, kiedy wybrzmiał ostatni dźwięk i długo nie przestawali ani klaskać, ani krzyczeć z zachwytu. Georg Cziczinadze wracał na sceną kilkakrotnie, kilkakrotnie też podnosił z miejsc solistów, aby publiczność każdego z nich indywidualnie mogła nagrodzić, co też chętnie czyniła. Owacje na stojąco nie są oczywiście w Filharmonii niczym nadzwyczajnym, bo to znakomita orkiestra, która otrzymuje je regularnie. Tym razem odniosłam wrażenie, że było jeszcze bardziej intensywnie i głośno niż zwykle. Z pewnością były to owacje, na które artyści w pełni sobie zasłużyli.
Lubicie piękną i dobrą muzykę? Wpadnijcie do filharmonii w przyszły piątek
Pod relacjami z tak znakomitych i wypełnionych dobrze znaną muzyką koncertów często pojawiają się komentarze, że informujemy o nich po fakcie. Nie jest to oczywiście prawda, bo informacje na temat wszystkich koncertów w Trójmieście, nie tylko tych muzyki poważnej, znajdują się w naszym kalendarzu imprez.
Na początku każdego miesiąca publikujemy też nasze rekomendacje odnośnie koncertów muzyki poważnej i spektakli operowych, w ramach cyklu Miesiąc melomana. Zerknijcie w naszą zapowiedź października, bo przed nami mnóstwo fantastycznych wydarzeń, które wpasują się w upodobania szerokiego odbiorcy.
Październik melomana: gwiazdy opery i spektakularne produkcje
Jeśli zatem lubicie piękną i dobrą muzykę, albo nigdy nie byliście w filharmonii i boicie się przyjść, bo w programie mogłoby znaleźć się coś, co nie trafi w wasz gust, porzućcie te obawy i ruszajcie do kas, bo w przyszły piątek odbędzie się koncert, który zadowoli każdego - i melomana, stawiającego na jakość, i tych, którzy lubią po prostu posłuchać pięknej muzyki dla przyjemności.
Gwiazdą wieczoru będzie Agata Szymczewska, zwyciężczyni XIII Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, co już daje gwarancję najwyższej jakości. W jej wykonaniu usłyszymy jeden z najpiękniejszych koncertów w całej literaturze skrzypcowej - Koncert skrzypcowy g-moll op. 26 Maxa Brucha. W programie znajdzie się też Szeherezada op. 35 Mikołaja Rimskiego-Korsakowa, której fragmenty jeden z oboistów wygrywał przed wczorajszym koncertem. Jest to kompozycja, po którą często sięgają twórcy ścieżek dźwiękowych do filmów, seriali, a nawet kreskówek. Sam początek możecie kojarzyć ze Smerfów, a w dalszej części doszukacie się melodii wykorzystanych np. przez twórców telewizyjnego hitu - tureckiego serialu "Wspaniałe stulecie". A że - jak mawiał inżynier Mamoń w kultowym "Rejsie", najbardziej lubimy piosenki, które dobrze znamy, gwarantuję, że będziecie bawili się znakomicie.
Wydarzenia
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2023-09-30 08:50
(4)
Tym razem zgadzam się z p. Palińską - Bolero Ravela było znakomite. Pewnie dlatego, że publiczność uwielbia to co zna. Widać było, że muzycy mają ogromną radość, gdy widzą żywiołowe reakcje odbiorców. Dobrze byłoby gdyby zarządzający Filharmonią wzięli pod uwagę ten fakt i sprawili, byśmy częściej mogli usłyszeć kanon muzyki klasycznej na żywo.
rozwiń...Tym razem zgadzam się z p. Palińską - Bolero Ravela było znakomite. Pewnie dlatego, że publiczność uwielbia to co zna. Widać było, że muzycy mają ogromną radość, gdy widzą żywiołowe reakcje odbiorców. Dobrze byłoby gdyby zarządzający Filharmonią wzięli pod uwagę ten fakt i sprawili, byśmy częściej mogli usłyszeć kanon muzyki klasycznej na żywo.
Co do dźwięków telefonów - potwierdzam; przede wszystkim żal było artystów. Prawda jest taka, że bywanie na koncertach nie świadczy o kulturze osobistej i dobrych manierach. Może trzeba zacząć odbierać telefony przy wejściu. Taka sugestia ;)- 29 1
-
2023-09-30 13:59
(3)
Na pewno dobrych manier zabrakło pewnemu panu z pierwszego rzędu, na wprost dyrygenta. Czerwone trampki i dżinsy to nie jest odpowiedni strój do filharmonii, a już na pewno nie do reprezentacyjnego pierwszego rzędu.
- 4 1
-
2023-10-01 10:48
Jestem muzykiem filharmonii i uważam że to żadne faux pas. Czasy strojów wieczorowych w filharmonii czy operze dawno minęły. Proszę wrzucić na luz!
- 2 0
-
2023-10-01 09:42
Bez przesady, to była przemyślana "nonszalancka elegancja" ;). Pan grał kadencję razem z Kate, a w drugiej części koncertu już go na sali nie było ;). Zwrócił na siebie uwagę, zdecydowanie.
- 3 0
-
2023-10-01 00:43
A miał czerwone okulary?
- 1 0
-
2023-09-30 21:05
Nie do wiary (3)
Nie rozumiem jak mimo komunikatu o wyłączeniu telefonów nadal ktos jest na tyle ograniczony ze te dzwonią. Ile razy trzeba powtarzać żeby dotarło. Jest to wstyd szczególnie przed solistami którzy nie mogą w spokoju zagrać koncertu.
- 20 1
-
2023-10-01 00:45
Bo ludzie nie potrafią wyłączyć dzwonka telefonów. Umia wyłączyć całkowicie ale tego nie chcą robić bobmusza wpatrywać się w ekran i robić selfie.
- 4 0
-
2023-09-30 22:09
(1)
Może problem rozwiązało by umieszczenie zagłuszacza fal telefonii komórkowej na sali, przecież i tak mamy mieć je wyłączone a nie ciągłe zwracanie się o wyłączanie telefonów.
- 5 1
-
2023-10-01 10:33
Albo obowiązkowe zostawianie telefonów przed koncertem w wyznaczonym miejscu
- 2 0
-
2023-09-30 14:01
"Widownia była wypełniona do ostatniego miejsca" (4)
No tak nie do końca, parę wolnych miejsc w prawie każdym sektorze było, a rząd 1A tuż przed sceną był cały pusty. Niemniej koncert był wyśmienity!
- 6 6
-
2023-10-01 16:35
tak srednio bym powiedzial
- 0 0
-
2023-09-30 22:05
Dostawka do 1A, który też był dostawką
Przed koncertem dostawka do 1A, który też był dostawką był wypełniony przez panie w zaawansowanym wieku, które po uwadze od Pana skrzypka z orkiestry, że będzie w tym miejscu bardzo głośno przesiadły się
- 2 0
-
2023-09-30 17:31
(1)
Wszystkie bilety były wyprzedane. Przy takiej dużej liczbie ludzi zawsze się może zdarzyć jakieś zdarzenie losowe uniemożliwiające przyjście na koncert.
- 5 0
-
2023-10-03 17:00
To jest oczywiste, natomiast odniosłem się do słów autorki artykułu.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.