- 1 Wykupili cały nakład jej nowej książki (116 opinii)
- 2 Najlepsze zdjęcia ostatniego roku (90 opinii)
- 3 5 wystaw do zobaczenia we wrześniu (12 opinii)
- 4 Czy AI zastąpi artystów? (72 opinie)
- 5 Jedna z najważniejszych nagród w Gdyni (7 opinii)
- 6 Czytelnicy wybierają najlepsze zdjęcie (66 opinii)
Trauma bezpłodności. Jak "Sen nocy letniej" zmienia się w koszmar
Teatr Wybrzeże w tym roku dołączył do grona partnerów Konkursu o Nowego Yoricka w ramach Festiwalu Szekspirowskiego. Owocem pracy młodej reżyserki Miłki Dziasek z aktorami Wybrzeża jest odważna wariacja na temat "Snu nocy letniej", który w przypadku głównej bohaterki spektaklu Tytanii zamienia się w prawdziwy koszmar pełen traum i lęków z przeszłości.
Konkurs o Nowego Yoricka w obecnej formule ma ciekawą formułę. Gdański Teatr Szekspirowski w ramach Festiwalu Szekspirowskiego wybiera profesjonalne teatry, które współuczestniczą w wyprodukowaniu spektakli prezentowanych w formule "work in progress" podczas festiwalu.
Ich produkcja sfinansowana jest przez GTS, reżyserzy wybierani są przez kierownictwo teatrów. To młodzi twórcy na dorobku, często studenci reżyserii. W tym roku ze swoimi pomysłami zgłosiło się do konkursu aż 25 reżyserów. Wybrano trójkę, która miała szanse realizować spektakle z zespołami Teatru Wybrzeże, Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu i Teatru Studio w Warszawie.
Dokładnie tak było w przypadku "Snu nocy letniej", który premierowo zagrano 29 lipca. Reżyserująca go Miłka Dziasek jest studentką V roku warszawskiej Akademii Teatralnej. Jej pomysł na komedię Wiliama Szekspira przypadł do gustu dyrekcji Teatru Wybrzeże, stąd też umożliwienie pracy z aktorami Teatru Wybrzeże, wspartych grającym gościnnie Dominikiem Rubajem oraz tancerką i choreografką przedstawienia Marią Bijak.
"Sen nocy letniej" kojarzy nam się przede wszystkim z umizgami czwórki kochanków: Hermii, Heleny, Demetriusza i Lizandra - to ich miłosne perypetie, wzmocnione przez ingerencje psotnego Puka na polecenie króla elfów Oberona, stanowią główną oś sztuki. Dodatkiem, który bywa bardzo różnie interpretowany, jest przygotowywanie sztuki dla królewskiej pary Tezeusza i Hipolity przez grupę rzemieślników.
U Miłki Dziasek niewiele z tego znajdziemy na scenie. W centrum umieszczono królową wróżek Tytanię, czyli żonę Oberona, która śni na jawie w swoim osobliwym kokonie (rama stołu z rozciągliwym materiałem zamiast blatu - scenografia Julii Ruszkowskiej). Nie mamy żadnych wątpliwości, że jej związek z Oberonem przechodzi głęboki kryzys. Małżonkowie są wobec siebie agresywni, zarzucają sobie wzajemnie niewierność. Pomiędzy nimi jest dużo więcej chłodu niż namiętności.
Eksperymentalny spektakl młodej reżyserki w Teatrze Wybrzeże
Za plecami aktorów śledzimy wideo-wspomnienie Tytanii (autorstwa Igora Piątka) - młoda para obsypywana ryżem przed kościołem. W planie żywym jesteśmy świadkami fragmentu wesela wraz z zabawą w pytania od gości. Tytania, uciekając z patriarchalnego domu ojca, trafiła w objęcia patriarchatu męża, który nie ukrywa, że zamierza być dla niej raczej surowym panem niż czułym kochankiem. Dziewczyna zdaje sobie z tego sprawę już podczas weselnej zabawy.
Mara upiornego w gruncie rzeczy wesela znika niczym senny koszmar, a pojawia się w nim przyjaciółka z dzieciństwa w zaawansowanej ciąży. Jej brzuch staje się obsesją Tytanii. Obiekt gniewu Oberona - piękny chłopiec, którego Tytania nie zamierza mu oddawać - nabiera w tej wersji "Snu..." zupełnie innego niż zazwyczaj kontekstu. To dziecko, które po śmierci przyjaciółki przygarnia bezpłodna, desperacko pragnąca dziecka Tytania.
Grająca tę postać Justyna Bartoszewicz stopniowo i z wyczuciem odsłania kolejne traumy swojej bohaterki. Zdajemy sobie sprawę, że jest w potrzasku - miota się rozczarowana relacją z Oberonem. Szuka pocieszenia w ramionach kochanka (Lizandra, granego przez Dominika Ruczaja), ale reaguje lękowo na propozycję wspólnego snu w lesie. Jej największym dramatem jest bez wątpienia brak potomstwa. Łatwo wyobrazić sobie, że to jest główna przyczyna jej kryzysu małżeńskiego.
Tytania w wykonaniu Bartoszewicz wręcz wyje z rozpaczy, że nie może mieć dzieci. To bardzo nieszczęśliwa i niespełniona, zagubiona kobieta, która zbłądziła nie tyle w gęstym lesie pewnej letniej nocy, co pobłądziła w nietrafionych życiowych wyborach. Jej postaci poświęcono ten "Sen nocy letniej", w którym reżyserka dość swobodnie posługuje się tekstem Szekspira, tworząc z niego całkowicie inną, choć ściśle związaną z komedią słynnego stratfordczyka historię.
Gdzieś na marginesie znajduje się pojawiający się epizodycznie Oberon (Piotr Chys). Podobnie jak przyjaciółka (Magdalena Boć) i ojciec Tytanii (Krzysztof Matuszewski) wraz z weselnym wodzirejem (Jacek Labijak) oraz Pukiem (taneczna, niema rola Marii Bijak) stanowią raczej tło, właściwie kreację zbiorową.
Ponura wizja dramatu często bagatelizowanej Tytanii (służącej w wielu interpretacjach jako pretekst do popisów zmienionego w osła jej kochanka-rzemieślnika) została przez Miłkę Dziasek dobrze wpisana w komedię Szekspira, co całkowicie zmienia jej charakter. Zamiast pełnej dwuznaczności komedii, mamy podszyty ciężkimi traumami dramat.
Formuła Konkursu o Nowego Yoricka skłania twórców do odważnych poszukiwań. Z pewnością "Sen nocy letniej" jest ciekawą próbką możliwości tej reżyserki i warto byłoby dać jej szansę pracy nad pełnowymiarowym spektaklem.
Wydarzenia
Spektakl
Sen nocy letniej
Miejsca
Spektakle
Zobacz także
Opinie (21)
-
2024-07-30 09:09
(6)
Taka trauma to codzienność wielu wiecznych "singielek" ,kariera,praca a potem zonk,chce się dziecka i nic.Zostaje kot,operacje plastyczne i insta.
- 42 25
-
2024-07-30 09:22
Raczej alkoholizm i pisanie komentarzy (1)
- 20 6
-
2024-07-30 10:12
No to nie pisz komentarzy po pijaku
- 7 3
-
2024-07-30 11:02
Dr Svencjusz
rozgryzł i objaśnia świat...
- 14 2
-
2024-07-30 11:48
Jeżeli pani nagle ,,chce się dziecka" to dobrze, że pani go nie ma, byłaby to ,,realizacja zachcianki" (1)
A co Tobie do tego, że kobieta ma męża i kota i robi karierę zawodową w pracy, którą lubi ? Widzisz w tym coś złego?
Mój mąż od 20-stu lat mi kibicuje, ja jemu, realizujemy inne pasje niż macierzyństwo i jest nam z tym dobrze. Zaraz odezwą się głosy, że to egozim. Akurat nie, jesteśmy wolontariuszami a prywatnie przyjęliśmy do naszego domu chorych wymagajacych opieki rodziców męża. I, żeby nie było- ich mieszkanie zajmuje siostra męża z dziećmi i zostanie dla jej dzieci.- 7 4
-
2024-07-30 11:54
Brawo WY! Tylko to chyba nie w temacie..
- 4 2
-
2024-07-30 12:35
lepsze to niż mąż katolik kibol i alkoholik wieczny nieudacznik i mizogin :)
- 7 5
-
2024-07-30 09:15
po co mieszać do tego Shakespeare? (2)
pokażcie coś swojego a nie wycinanki i podwieszanie się pod prawdziwego mistrza
- 66 8
-
2024-07-30 12:50
(1)
Dokładnie tak. I nie używać oryginalnych tytułów, które z tym co na scenie, nie mają nic wspólnego. To jakiś koszmar nowoczesności!
- 13 0
-
2024-07-30 17:47
No niestety - lewacy wszystko udają - ich kotlety wege udają schabowego, dwóch facetów udaje rodzinę, kot udaje dziecko itd....
- 1 4
-
2024-07-30 09:24
sztuka czy chałtura
- 37 6
-
2024-07-30 10:26
Koszmar dla "fajnych" dziewczyn
- 12 3
-
2024-07-30 12:12
I z Szekspira wyjdzie szmira.
- 28 5
-
2024-07-30 13:33
Gdansk tez zmienia sie w koszmar.
Takie ma rządy.
- 17 2
-
2024-07-30 13:37
To coś nawet nie leżało obok sztuki :)
- 17 2
-
2024-07-30 13:41
to był Szekspir czy jakas inna sztuka bo nie rozumiem?
- 28 2
-
2024-07-30 13:42
Przepis jak można z czegoś pięknego zrobić współczesna ideologiczną szmirę.
- 29 5
-
2024-07-30 14:47
Sztuka na miarę obecnych czasów..cóż im wiekszy szajs tym lepiej się sprzedaje :(
- 14 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.