Osiemdziesiąt trzy lata skończyła Akademia Morska w Gdyni. Studenci się bawili, a profesorowie planowali dalszy rozwój uczelni.
- To piękny wiek dla instytucji, która przeszła metamorfozę od Szkoły Morskiej w Tczewie do Akademii Morskiej w Gdyni - mówi
Józef Lisowski, rektor AM w Gdyni.
- Przy tej okazji staramy się jednak również nie tylko bawić, ale stawiać cele na przyszłość. W najbliższych latach planujemy przystopować z liczbą studentów. Nabór na studia dzienne będziemy utrzymywać na tym samym poziomie, na pewno zmniejszy się liczba studentów zaocznych. Zmiany będą głównie jakościowe, chcemy, by prawa doktoryzowania uzyskały wydziały Nawigacyjny i Elektryczny, chcemy też tworzyć nowe kierunki podyplomowe. Nacisk będziemy kładli przede wszystkim na praktyki morskie.Świętowanie rozpoczęło się podniesieniem bandery przed budynkiem głównym AM i złożeniem kwiatów pod pomnikiem
Tym, którzy nie wrócili z morza.
Otwarto również nowe aule Wydziału Mechanicznego AM w pomieszczeniach
dawnego, od lat nieczynnego basenu. Nadano im imię prof. Kazimierza
Bielskiego - pierwszego dziekana Szkoły Morskiej w Tczewie (z tej okazji można również tu obejrzeć wystawę poświęconą tej postaci). Nie zabrakło także tradycyjnego obiadu z gęsią.
- Pierwszy obiad z gęsią odbył się w 1920 roku - wyjaśnia Józef Lisowski.
- Wówczas były problemy z żywnością. Pojechano więc na wieś i przywieziono chude gęsi. No i ta tradycja się ostała, to stały element święta szkoły. Choć w latach osiemdziesiątych, gdy mięso było na kartki, pojawił się pomysł, by gęś zastąpić kaczką (bo i tak nikt nie zauważy), to przywiązanie do tradycji zwyciężyło.Choć obiad z gęsią był zarezerwowany dla rektora i jego gości, bynajmniej nie zapomniano o studentach. Oni bawili się wieczorem w klubie
Bukszpryt - tu wybierano superstudenta i superstudentkę Akademii Morskiej (nagroda była niebagatelna - zagraniczny rejs na
Darze Młodzieży), wystąpiły też kabarety
Profil oraz
Kabaret Moralnego Niepokoju.