• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

5 talarów od atlety

Paweł Pizuński
9 lutego 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Atleta na XIX-wiecznej rosyjskiej kartce pocztowej. Atleta na XIX-wiecznej rosyjskiej kartce pocztowej.
Karta pocztowa ze słynnym XIX-wiecznym włoskim atletą, Olinto Ancilottim. Karta pocztowa ze słynnym XIX-wiecznym włoskim atletą, Olinto Ancilottim.
Grenadierzy z okresu Pierwszego Wolnego Miasta Gdańska: oficerowie (od lewej) i żołnierze. Grenadierzy z okresu Pierwszego Wolnego Miasta Gdańska: oficerowie (od lewej) i żołnierze.

Młodzi, silni, atletycznie zbudowani mężczyźni, będący na bakier z prawem, to problem nie tylko naszych czasów. Z lokalnym osiłkiem gdański wymiar sprawiedliwości musiał się zmierzyć latem 1865 roku.



Johann Lüttgens był osobą znaną w Gdańsku. Wysoki, zbudowany jak gladiator, lubił popisywać się siłą. Zginał podkowy, podnosił ciężary, walczył na ringu przed rozwrzeszczaną publicznością. Miał budę jarmarczną na Targu Drzewnym, gdzie zwykł popisywać się swoimi umiejętnościami.

Wieczorem 6 sierpnia 1865 r. zrobił sobie przerwę i wdał się w rozmowę z kilkoma znajomymi. Jak zwykle mówili o interesach, gdy nagle ktoś Lüttgensa potrącił. Obejrzał się. Zobaczył cywila w słusznym wieku i młodego człowieka w mundurze grenadiera. Ten ostatni lekko chwiał się na nogach.

- Chodzić człowieku nie umiesz? - powiedział do niego dostatecznie głośno, by tamten usłyszał.
Grenadier obejrzał się. Mruknął coś pod nosem i podszedł bliżej.
- Chciałeś coś? - zapytał zaczepnie.
- Naucz się chodzić gamoniu!
- Jak ty nazwałeś grenadiera?
- Tak, jak słyszałeś.
- Odwołaj to, człowieczku - grenadier zmierzył Lüttgensa groźnym wzrokiem, po czym podszedł tak blisko, że niemal przywarł do niego.

Chciał zrobić jakiś ruch ręką, ale nie zdążył nawet mrugnąć. Lüttgens popchnął go tak, że grenadier wylądował na ziemi. Tyłem głowy uderzył w jakiś wystający kamień i przez dłuższą chwilę nie mógł nawet się podnieść. Wstał dopiero po paru minutach z pomocą cywila, który mu towarzyszył. Widać było, że był lekko zamroczony, bo spojrzenie miał mętne. Z rany na potylicy sączyła się krew.

- Jak mogliście coś takiego zrobić? - z pretensją w głosie cywil rzekł do Lüttgensa
- A co takiego mu zrobiłem? - zaśmiał się atleta.
- Uderzyłeś go pan. Mogłeś go pan zabić!
- Gdybym go uderzył, to z pewnością już byłby nie żył - odparł Lüttgens i odszedł do swoich zajęć.

* * *

Grenadier nazywał się Galicki i za radą krewnego, który towarzyszył mu w drodze do domu, nie zamierzał darować Lüttgensowi odniesionej kontuzji. Wniósł sprawę do sądu, a ten nałożył na atletę 5 talarów opłaty sądowej. Gdy ten żądanej sumy nie uiścił, 21 sierpnia 1865 r. w jego mieszkaniu zjawili się dwaj egzekutorzy sądowi, PröttelPreuss.

- Panie Lüttgens - od progu powiedział ten pierwszy. Mówił tonem oficjalnym, chociaż wszyscy znali się osobiście - Sąd nałożył na pana opłatę sądową. Nie uiścił jej pan...
- A no nie opłaciłem i nie zamierzam płacić.
- W takim przypadku zmuszeni będziemy nałożyć na pana areszt osobisty.

Lüttgens roześmiał się.

- Znaczy do aresztu chcecie mnie zaprowadzić?
- Nie inaczej...
Lüttgens znowu się zaśmiał.

- Dobre sobie. Przychodzi do mojego domu byle łazęga z ulicy i mówi mi, że jak nie dam mu pieniędzy, to mnie aresztuje. Chciałbym zobaczyć, jak wy to zrobicie, skoro każdemu, kto chce mnie tknąć, gnaty łamię...

Pröttel i Preuss żachnęli się nieco, ale nie dali zbić się z tropu.

- Przyszliśmy tutaj z nakazu prawa... - zaczął Pröttel wciąż tym samym, oficjalnym tonem.
- Ty mi tu głupot nie gadaj. Nie od dziś się znamy. Mów po ludzku...
- Po ludzku, to musisz zapłacić. Jak nie zapłacisz, to siłą do aresztu będziemy musieli doprowadzić... - odrzekł Preuss mniej urzędowo.
- Ciekaw jestem, jak chcieliby wy to zrobić. Nawet dwudziestu takich, jak wy, może przyjść i rady nie dadzą. Każdego trzepnę tak, że roztrzaskane czaszki do ścian kleić się będą.
- Jak pan, panie Lüttgens tak stawiasz sprawę, to my policję przywołać będziemy musieli... - Preuss znów przybrał ton urzędowy.
- Wołajcie kogo chcecie. - odrzekł Lüttgens. Splótł ręce na okazałym torsie i rozsiadł się na krześle w izbie.
Jak pan woli, panie Lüttgens - odparł Pröttel i wraz z Preussem wyszli z mieszkania.

Nie uszli daleko. Wychodzili właśnie na ulicę, gdy Lüttgens ich przywołał.

- Nie da się tego inaczej jakoś załatwić? - teraz był znacznie bardziej ugodowy. - Przecież ja niczemu nie był winien.
- Niestety. Płacić trzeba, a o winie sąd zdecyduje.

Chcąc, a właściwie nie chcąc, Lüttgens wpłacił 5 talarów.

* * *

Prokurator postawił Lüttgensowi dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył umyślnego zranienia Galickiego. Według zeznań krewnego ofiary Lüttgens najpierw sprowokował całe zajście, a później zranił grenadiera, który nic mu przecież nie zrobił. Tyle, że oberżysta Schröder, który też był świadkiem zajścia mówił coś zupełnie innego. Podczas rozprawy, która toczyła się przed gdańskim sądem kryminalnym 1 września 1865 r., bronił atlety i potwierdził, że to Lüttgens został sprowokowany.

- Galicki był tak pijany, że jak szedł ulicą, to zataczał się. Lüttgensa potrącił, a gdy ten zwrócił mu uwagę, Galicki podszedł do niego i najprawdopodobniej chciał go uderzyć.
- Po czy świadek tak sądzi? - zapytał radca prawny Poschmann, który był obrońcą Lüttgensa.
- Galicki zacisnął pięści i zachowywał się zaczepnie.
- Jak wyglądało to zaczepne zachowanie?
- Kiedy pan Lüttgens zwrócił Galickiemu uwagę, że mógłby uważać, jak chodzi, on najpierw niezbyt grzecznie odburknął, a później podszedł, zacisnął pięści i wykonał taki ruch, jakby chciał uderzyć.
- Czyli że w całym tym zdarzeniu nie dostrzega pan żadnej winy pana Lüttgensa?! - zapytał prokurator.
- Raczej nie...
- A nie uważa świadek, że oskarżony z natury jest człowiekiem agresywnym?
- Tego bym nie powiedział. Może co najwyżej lubi popisywać się swoją siłą. Nic więcej...

* * *

Prokurator zrezygnował z dalszego rozpytywania oberżysty Schrödera, nadal jednak chciał udowodnić, że Lüttgens jest człowiekiem nie tylko agresywnym, ale też skłonnym do przemocy. Dlatego rozpoczął przesłuchanie egzekutorów Pröttela i Preussa. Tego, jak Lüttgens ich potraktował, dotyczyła też druga część aktu oskarżenia. Prokurator zarzucał mu, że nie tylko obraził urzędników sądowych, ale też groził im i stawiał opór.

Na temat Lüttgensa obaj egzekutorzy mieli inne zdanie niż oberżysta Schröder. Twierdzili, że atleta wprost chełpi się swą siłą, a Pröttel sformułował to nawet ostrzej.

- Wydaje mi się - oświadczył - że oskarżony sądzi, iż dzięki swej sile arbitralnie może traktować prawo i ludzi, którzy je reprezentują.
- Na czym świadek opiera to zdanie? - zapytał radca Poschmann.
- Kiedy rozmawialiśmy o tych 5 talarach opłaty sądowej, miałem wrażenie, że pan Lüttgens gotów jest zrealizować swoje groźby.
- Czyli że gotów był nie tylko do oporu przed aresztowaniem, ale też do pobicia urzędników, którzy wykonywali czynności urzędowe? - skonstatował prokurator.
- Tak mi się wydaje - zakończył Pröttel.

Preuss ujął to nieco inaczej.

- Sądzę, że pan Lüttgens chciał nas co najwyżej przestraszyć..., a raczej powstrzymać przed dokonaniem aresztowania - poprawił się. - Wątpię, by którąś z tych gróźb miał zamiar wykonać...
- Czyli że dopuścił się przestępstwa... - odpowiedział prokurator.
- Być może... ale było to nieświadome - dodał Preuss, który daleki był od otwartego obwiniania Lüttgensa.

* * *

Rozprawa zakończyła się kilkanaście minut po południu. Prokurator postawił wniosek o uznanie Lüttgensa winnym nie tylko nieumyślnego zranienia Galickiego, ale też obrazy urzędników królewskich i próby ich zastraszenia. Według niego powinien on być skazany na trzy tygodnie więzienia za oba przestępstwa, jednak sąd zanegował pierwszy z punktów aktu oskarżenia. Zgodnie z tym, czego domagał się obrońca Poschmann, uznano, że oskarżony nie był winien zdarzeniu, jakie rozegrało się na Targu Drzewnym. Tyle że niemal w całości uznano zarzut stawiania oporu urzędnikom sądowym i Johanna Lüttgensa skazano na 14 dni więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (44) ponad 10 zablokowanych

  • (3)

    Kolejny artykuł, który miło się czyta. Opowiada on historię naszego miasta i przy okazji opisuje jakże dzisiejsze wydarzenie :) Idzie gamoń nachlany, popchnie człowieka, a jak mu się uwagę zwróci to człowieka prowokuje. Tak jak kiedyś, tak i dziś...przyurał, "dostał psztyczka w nos" i pobiegł do sądu :)
    Panie Pawle, więcej starych gdańskich opowiadań poproszę!

    • 72 4

    • wasze miasto to jest od 45 roku (1)

      prosze nie podszywać się pod cudzą historię.

      • 2 8

      • ty helmut chyba chory jesteś to było, jest i będzie nasze miasto

        • 6 3

    • haa! :]

      • 0 0

  • (1)

    Historyjka z drugiej połowy XIX wieku, a pocztówka pokazuje żołnierzy napoleońskich... To tak jakby do artykule o Bitwie pod Oliwą dać zdjęcie "Błyskawicy".

    • 30 7

    • Lubisz obrazki? Komiks sobie kup.

      • 0 2

  • I z tąd mamy słowo: (1)

    przy-Lutować

    • 35 4

    • a SKĄD mamy słowa "z tąd"???

      • 22 2

  • (1)

    Wszystkim "osiłkom" mięśnie miażdżą mózg , stąd też ich prostackie zachowanie w stosunku do innych ludzi

    • 22 12

    • ten pierwszy na zdjęciu

      wygląda jak Charles Bronson, taki spoko gość z UK :)

      • 1 0

  • :)

    Dobry początek dnia, miło się czytało :)

    • 15 2

  • Mam 197 cm wzrostu (9)

    200kg wagi,jestem dumnym posiadaczem zielonego pasa w sumo,jakies pytania?

    • 6 33

    • to chyba bardziej miękki niż twardy jesteś ;)

      • 38 2

    • żadnych pytan!!!!!!!!!! .....słoniu

      bo czy o cokolwiek można pytać słonia?

      • 17 1

    • a mózg masz?

      • 8 0

    • tak

      Jedno czy jesteś gejem??

      • 11 0

    • Też mi coś, (1)

      ja mam czarny pas - w origami.
      Co Ty na to ???

      • 5 0

      • origami?

        PRZYPRAWY DO PIZZY?

        • 1 2

    • pytan nie, tylko rada:

      skakanka.

      • 2 0

    • taak

      ile waży twoja kupa ew mózg

      • 5 1

    • i glupi jak lewy but

      • 3 1

  • Niedawno zacząłem chodzić na siłownię. (2)

    Na sali bywa ze dwa tuziny nie boących się prawa.

    • 16 3

    • (1)

      Zaraz zaraz,jeszcze raz od poczatku to napisz :D

      • 9 0

      • XD

        dobre

        • 3 0

  • ... (1)

    kto pijany , sie zatacza , zaczepia ludzi ? pan o POLSKIM nazwisku Galicki

    • 15 3

    • trafil na owczesnego dresiarza

      • 1 0

  • Grenadier

    Czy to mniej więcej to samo co dziś Strażnik Miejski?

    • 22 0

  • No proszę,proszę (1)

    W tamtych czasach przystojni też byli łysi

    • 9 10

    • nie ma lipy

      na pierwszym zdjęciu jest pradziadek Roberta Burneiki :)

      • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Od jakiego wyrazu utworzono nazwę Brzeźno?

 

Najczęściej czytane