• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia jednego nalotu

Michał Lipka
27 września 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
ORP Mazur na przedwojennej pocztówce. ORP Mazur na przedwojennej pocztówce.
ORP Mazur w gali banderowej z medalionem ze zdjęciem zastępcy dowódcy, porucznikiem Jackiem Dehnelem. ORP Mazur w gali banderowej z medalionem ze zdjęciem zastępcy dowódcy, porucznikiem Jackiem Dehnelem.
ORP Nurek ORP Nurek
Przedwojenny nurek w kombinezonie. Przedwojenny nurek w kombinezonie.
Smutny koniec ORP Mazur. Smutny koniec ORP Mazur.
Grób poświęcony załogom zatopionych okrętów wojennych, przy ul. Legionów w Gdyni. Grób poświęcony załogom zatopionych okrętów wojennych, przy ul. Legionów w Gdyni.

Mimo 60 lat badań kampania wrześniowa wciąż kryje przed nami kilka tajemniczych i niewyjaśnionych po dziś dzień wydarzeń. Jedną z nich jest przelot nad portem wojennym w Gdyni trzech niemieckich samolotów 1 września 1939 roku.



W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku załogi okrętów cumujących w porcie wojennym na Oksywiu otrzymały meldunek podany przez tzw. hughesa (był to teoretycznie zabezpieczony przed podsłuchem aparat telegraficzny nazwany tak od nazwiska jego amerykańskiego wynalazcy) o przelocie nad portem wojennym i samą Gdynią trzech polskich samolotów udających się do Szwecji.

Faktycznie, około godziny 5 nad ranem nad oksywskim portem pojawiły się trzy samoloty, tyle że zamiast biało-czerwonych szachownic miały na kadłubach wymalowane czarne krzyże. Samoloty rozdzieliły się - jeden poleciał nad port handlowy, drugi udał się nad redę, a trzeci nadleciał nad port wojenny. Tu, pomimo początkowej konsternacji, załogi okrętów otworzyły gęsty, choć chaotyczny ogień, mimo którego jednak nieuszkodzona maszyna zdołała odlecieć.

Po dziś dzień nie zdołano ustalić jak Niemcom udało się podszyć pod sztabowców generała Władysława Bortnowskiego, który w 1939 r. dowodził Armią "Pomorze" i przesłać nieprawdziwą informację. Dzięki temu nieprzyjaciel uzyskał bezcenne informacje o dokładnej liczbie i miejscu cumowania polskich okrętów. Już niebawem miało się to srodze zemścić, gdyż w kilka godzin po rekonesansie lotniczym, około godziny 14, nad port wojenny nadleciały niemieckie samoloty. I choć większe okręty opuściły Oksywie, by zająć wyznaczone im akweny działania (okręty podwodne OORP "Wilk" i "Orzeł" udały się do swych sektorów wyznaczonych w planie Worek, ORP "Gryf" operował na wodach Zatoki Puckiej, a jedyny niszczyciel ORP "Wicher" przebywał na redzie) w porcie znajdowało się wiele mniejszych jednostek, z których dwie czekał tragiczny koniec.

Gdy w roku 1920 Polacy przejęli pieczę nad Wybrzeżem, nie dysponowali ani jednym pełnowartościowym okrętem wojennym. Na mocy decyzji Rady Ambasadorów Polska niebawem otrzymała sześć starych poniemieckich torpedowców wybudowanych w szczecińskiej stoczni Vulcana. Okręty te były już niestety mocno zużyte, ale mimo to stanowiły pierwszy bojowy związek naszej floty. Z upływem czasu poszczególne jednostki wycofywano z linii przekształcając je m.in. w pływające zbiorki paliwa.

Jednemu z torpedowców udało się tego uniknąć. W roku 1935 ORP "Mazur" przeszedł całkowitą przebudowę, po której stał się szkolnym okrętem artyleryjskim. Jego uzbrojenie pozostało bardzo skromne i składało się z trzech armat 75 mm (których nie można było wykorzystywać do obrony przeciwlotniczej ze względu na zbyt mały kąt podniesienia luf), jednego działka 40 mm oraz czterech karabinów maszynowych. W tej roli, pod dowództwem kpt. mar. Tadeusza Rutkowskiego Mazura zastała wojna.

Drugim z większych okrętów był ORP "Nurek", który służył, jako okręt baza dla nurków. Jednostkę zaprojektował znany inż. Aleksander Potyrała, a budowy podjęły się Warsztaty Portowe Marynarki Wojennej w Gdyni. "Nurek" wszedł w skład polskiej floty w 1936 roku zastępując wysłużoną motorówkę nurkową M 52. Z racji swojego przeznaczenia okręt wyposażony był w nowoczesną komorę dekompresyjną oraz pompę nurkową. Niestety uzbrojenie było mniej niż symboliczne, gdyż składało się zaledwie z dwóch ciężkich karabinów maszynowych. We wrześniu 1939 roku ORP "Nurek" znajdował się pod dowództwem chorążego marynarki Wincenta Tomasiewicza, nurka klasy mistrzowskiej.

Niestety podczas nalotu dał o sobie znać szwankujący system polskiej obrony przeciwlotniczej. Samoloty dostrzeżono dopiero po usłyszeniu hałasu ich silników. Według niemieckich raportów do nalotu skierowano dwa dywizjony bombowców nurkujących i dwa dywizjony myśliwców ciężkich. Podczas nalotu część skierowała się nad umocnienia brzegowe i baterię artylerii przeciwlotniczej, a cześć zaatakowała znajdujące się w porcie okręty.

Polscy artylerzyści byli początkowo zaskoczeni formą nalotu - samoloty bowiem, z początkowego lotu poziomego przechodziły w szybki lot koszący. Na wysokości zaledwie 500 metrów piloci podrywali maszyny do góry zwalniając jednocześnie bomby. Polscy artylerzyści nie byli przygotowani do odpierania tego typu ataków. Niektóre samoloty dodatkowo wyposażono w syreny, emitujące dźwięki mające dodatkowo zdeprymować obrońców. Ze szczególną zawziętością atakowano rejony baterii Canet oraz port oksywski.

Tymczasem rankiem załogi OORP "Nurek" i "Mazur" otrzymały rozkaz pobrania większej partii zaopatrzenia i uzbrojenia i przetransportowania go na Hel. Okręty zmieniły miejsce swego bazowania cumując do pirsu, przy którym wcześniej stacjonowały OORP "Wilk" i "Orzeł". Tu też dały o sobie znać wyniki porannego przelotu rozpoznawczego - piloci otrzymali wyraźnie rozkazy zniszczenia dwóch polskich okrętów znajdujących się dokładnie w tym miejscu. Niestety, dla załóg "Nurka" i "Mazura" Niemcy nie wiedzieli, że "Wilk" i "Orzeł" zajęły już swe sektory bojowe.

Obie jednostki szybko znalazły się pod gradem spadających bomb i ogniem karabinów maszynowych. Niestety, choć początkowo udało się odpędzić niektóre samoloty, w ORP "Nurek" w końcu trafiła 250 kilogramowa bomba, która wpadając przez komin wybuchła pod śródokręciem. Według relacji świadków cały okręt zniknął w wielkiej chmurze dymu i odłamków, a niektóre elementy poszycia poszybowały na odległość przeszło 100 metrów. Rozmiar tragedii spotęgowała również zgromadzona na pokładzie amunicja, którą miano przetransportować na Hel.

Pomimo szerokiego dostępu do archiwów wciąż nie jesteśmy w stanie określić liczby poległych marynarzy (tuz przed nalotem na pokładzie pojawili się podoficerowie z rozkazami ze sztabu), ale oficjalnie przyjęto że wraz ze swym okrętem i dowódcą na wieczna wachtę odeszło 17 marynarzy z 22 osobowej załogi.

ORP "Mazur" był w nieco lepszej sytuacji, gdyż dysponując szybkostrzelnym działkiem 40 mm początkowo skutecznie odpędzał nieprzyjacielskie samoloty, ale i on nie był w stanie wygrać walki wobec tak wielkiej dysproporcji sił. Podczas odpierania ataków szczególna postawą wyróżniał się zastępca dowódcy okrętu, porucznik marynarki Jacek Dehnel, który kierował działaniami artylerii i zastępował rannych lub zabitych artylerzystów.

Mimo to "Mazur" był praktycznie bez szans - pierwszy cios nie spadł jednak bezpośrednio na okręt, lecz na nabrzeże, przy którym cumował. Podmuch zerwał poszycie z kadłuba okrętu i spowodowała śmierć części marynarzy. Uszkodzenia okazują się na tyle poważne, że dowódca dał rozkaz opuszczenia okrętu. Nie wszyscy go jednak wykonują - porucznik Dehnel prowadził ogień z karabinów maszynowych dopóki fale nie zmyły go z pokładu. Po dopłynięciu do brzegu (siła wybuchów odrzuciła "Mazura" od nabrzeża) spostrzegł, że na wraku "Mazura" nadal powiewa znak dowódcy dywizjonu. Niewiele myśląc znów wskoczył do wody i ściągnął z wraku ów znak. Z 75 osobowej załogi "Mazura" zginęło około 20 marynarzy, a wielu podoficerów i marynarzy było rannych. Niektórzy źródła straty na tym okręcie oceniają na znacznie większe - ok. 40 zabitych.

Straty poniesione na OORP "Mazur" i "Nurek" były największymi poniesionymi na polskich jednostkach morskich podczas wojny obronnej w 1939 r.

Opinie (45) ponad 10 zablokowanych

  • Przelot nad portem 1 września ? (3)

    To chyba z misją pokojową albo humanitarną ?

    • 16 18

    • Stabilizacyjna.. Niestety nie było tego klimatu w PL co teraz (2)

      i wyszło jak wyszło

      • 7 1

      • (1)

        Kolejne interesujace rewelacje,ehh...One nic nie rozpoznawaly...Ich zadaniem bylo zlikwidowanie nazwijmy to obiektu, ktory zostal przemieszczony dzieki sprawnie wtedy dzialajacym wewnetrznym sluzbom w PL.

        • 4 0

        • Jakiego obiektu? Chętnie się dowiem,ale za pewne nie tylko mnie to ciekawi.

          • 0 0

  • DO DZIŚ NIE MAMY NIC SWOJEGO TYLKO PROSIMY NIEMCÓW O ICH STAROCIE. (2)

    • 34 11

    • A Polskie stocznie się zamyka!!!

      • 11 2

    • Przestancie !!

      za 15 lat oddadzą w końcu "Gawrona" , cud techniki wojenno-morskiej , brawo !!!

      • 4 1

  • Gdynia dzisiaj a 01.09.1939 (1)

    Gdyni do dzisiaj nie stać na postawienie porządnego pomnika Polskiego Marynarza na Skwerze Kościuszki - Gdynia juz upada

    • 27 7

    • pomnik jest tylko zaniedbany

      taki wielki w morzu pływa przy skwerze

      • 4 0

  • Autor nie wie (2)

    Autor nie wie niestety, co to jest "lot koszący"

    • 17 7

    • a ty wiesz?? (1)

      • 3 8

      • wiem

        i na pewno to co, opisuje autor nie jest lotem koszącym, ale NURKOWYM/NURKUJĄCYM

        • 14 1

  • Nasza flota jest porównywalna z flotą Wielkiej Brytanii. (3)

    • 3 12

    • zapomniales dodac, ze porownywalna z flota WB z II WS

      • 3 5

    • oni mają np lotniskowiec, a my? (1)

      • 1 2

      • My tez takowy mamy....nazywa sie Lech Walesa Airport

        • 3 0

  • D*** nie doktorant! (6)

    Polacy nie "przejęli pieczy nad Wybrzeżem", tylko odzyskali Pomorze gdańskie, choć bez Gdańska i jego najbliższych okolic.

    • 25 5

    • możesz wyjasnić różnicę? (3)

      • 1 6

      • Jaką różnicę? (2)

        między d... a doktorantem?

        • 3 3

        • też na d

          :)

          • 2 0

        • Chociaż to pierwsze zawiera się w tym drugim

          :P

          • 1 0

    • Najlepiej obrażać, samemu nie robiąc nic pożytecznego... (1)

      Czepiacie się, pomijając fakt, że artykuły tego pana są jedynymi, o tej tematyce, na tym portalu. Same w sobie, są ciekawe i mogą zachęcić niejedną młodą osobę, do zgłębiania tematyki WW II.

      • 4 4

      • mogłyby zachęcać jeszcze bardziej

        Choćby gdyby autor raczył podać literaturę z której korzystał. Bardzo fajnie, że takie ciekawe artykuły się tutaj pojawiają ale ich jakość niestety nie przystoi do podpisu "doktorant Uniwersytetu..."

        • 1 0

  • (1)

    Te zmagania naszej Marynarki Wojennej to jak walka Dawida z Goliatem, albo Don Kichota z wiatrakami. Nie da się ukryć że Niemcy dysponowali bronią, technologią i sprzętem, a co więcej mieli plan zawsze. Szanse Marynarka miała niewielkie, choć faktycznie nie można jej odmówić odwagi i heroizmu. Ten aspekt z głośnikami w bombowcach zaskoczył mnie najbardziej. Bardzo fajny tekst Panie Michale.

    • 8 5

    • chyba chodziło raczej o tzw syreny akustyczne uruchamiane podczas lotu nurkowego w Junkersie Ju 87 "Stuka"

      • 4 0

  • głośniki? (1)

    Cechą charakterystyczną Ju 87 były skrzydła w konfiguracji litery "W" i montowane w początkowym okresie wojny syreny akustyczne (tzw. "trąby jerychońskie"), uruchamiane podczas wprowadzania samolotu w lot nurkowy.

    • 24 2

    • "Jericho Trompeten"

      Dżizas, jakie "głośniki"??? To jest doktorant? Chyba przepisuje jakieś książki z lat 50-tych, chociaż tam takich bzdur nie pisano...Syreny napędzane małym śmigłem poruszanym pędem powietrza zamontowano na Ju-87 na osobiste polecenie Adolfa Hitlera. Uruchamiane były w chwili wchodzenia samolotu w nurkowanie. Dodatkowo na bombach instalowano gwizdki, aby spotęgować psychologiczny efekt nalotu. " (...) samoloty bowiem, z początkowego lotu poziomego przechodziły w szybki lot koszący. Na wysokości zaledwie 500 metrów piloci podrywali maszyny do góry zwalniając jednocześnie bomby."Jaki "szybki lot koszący"??? Tzw. Stukasy (Stuka, czyli Sturzkampfflugzeug - bombowiec nurkujący) wchodziły w lot nurkowy, a nie koszący. Rany boskie, komentować się nawet odechciewa...

      • 9 1

  • Idąc za wikipedią

    Cechą charakterystyczną Ju 87 były skrzydła w konfiguracji litery "W" i montowane w początkowym okresie wojny syreny akustyczne (tzw. "trąby jerychońskie"), uruchamiane podczas wprowadzania samolotu w lot nurkowy. Dźwięk syren wywoływał panikę na ziemi oraz działał destrukcyjnie na morale żołnierzy. Do bomb podczepianych do samolotu, montowano kartonowe rurki, które wywoływały narastający w trakcie spadania świst

    • 15 2

  • Poprosze się skupić na tym co wypisujesz człowieku. (6)

    "Głośniki" w Ju-87, "bomba wpadła przez komin" i "Przedwojenny nurek w kombinezonie bojowym". Co jeszcze się dowiemy od Ciebie "DOKTORANCIE", zacznij poświęcać więcej uwagi swoim artykułom bo dajesz się na śmiech.

    • 17 8

    • Jaki (1)

      Uniwersytet taki doktorant , żenada kompletna .

      • 8 1

      • albo jaki Wydział, taki doktorant

        Pozdrawiamy Nauki Społeczne ;) i ustawiane konkursy na pracowników akademickich.

        • 9 0

    • Autor zapewne dużo uwagi poświęca na opisanie artykułów, w takiej formie, jak ją sobie wyobraża. Co do głośników, to każdy ktokolwiek słyszał o junkersach, wie o co chodzi. Bomba owszem mogła wlecieć przez komin, a nurek mógł być w przedwojennym kombinezonie bojowym.

      • 1 3

    • (2)

      A czego "inteligencie"nie mozesz ogarnac swym tepym umyslem w stwierdzeniu ze bomba wpadla przez komin,czy nurek w kombinezonie bojowym?Zajmij sie dalej Teletubisiami a nie wtracaj swe durne komentarze do porzadnych artykulow

      • 1 7

      • (1)

        Bo jestem mechanikiem okrętowym i znam konstrukcję kominów okręrowych, i wiem że w kombinezonie nurka się nie walczy tylko nurkuje i pracuje ,chyba że ze samym sobą. Tępaku M4rtin pozdrawiam "integilencie czytaj Fakt to jest na twoim poziomie ...

        • 5 1

        • Oświeć nas...

          Oświeć nas zatem i wyjaśnij, jaką konstrukcję ma komin że nie może wlecieć przez niego bomba, niszcząc przy okazji całą konstrukcję wewnątrz komina - której to znajomością się chwalisz.Łatwo wam krytykować w internecie, ale napisać nic żaden z Was nie potrafi. Napiszcie, postaramy się i znajdziemy w Waszych artykułach tyle nieścisłości że wcale nie będzie Wam miło.

          • 1 6

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Na przełomie lat 70. i 80. warunki atmosferyczne spowodowały, że Torpedownia na Babich Dołach doznała uszkodzeń. Co się wydarzyło?

 

Najczęściej czytane