- 1 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (88 opinii)
- 2 Ambona i wieża ciśnień liczą na dotacje (87 opinii)
- 3 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (8 opinii)
- 4 Konie i samoloty. Wyspa widziała wszystko (44 opinie)
- 5 "Tu mówi stacja wolnościowa Gdańsk" (72 opinie)
- 6 Ten gmach znany jest tylko od strony wody (66 opinii)
Katastrofa kolejowa, która wstrząsnęła nie tylko Gdańskiem
Był ranek, 18 maja 1939 r. Przez dzisiejszą stację Gdańsk Główny w Wolnym Mieście Gdańsku z prędkością ok. 75 km/h przetoczył się polski pociąg ekspresowy z Warszawy do Gdyni. Nie zatrzymał się, a 300 metrów za stacją wypadł z torów. Pociągiem podróżowało ok. 150 osób. Odkrywamy kulisy największej katastrofy kolejowej w Gdańsku.
Postępująca hitleryzacja życia w Gdańsku i rosnące tam poparcie dla budowy eksterytorialnej autostrady, przecinającej polskie Pomorze, odbiła się też na transporcie kolejowym. Ówczesne władze miasta zabroniły polskim pociągom pasażerskim, jadącym główną magistralą kolejową z głębi Polski do Gdyni lub Helu, zatrzymywać się na stacjach w Gdańsku i Sopocie.
By dotrzeć do Wolnego Miasta koleją, należało wysiąść w Tczewie i przesiąść się lub podróżować wcześniej w wagonach dołączanych do specjalnego pociągu. Wciąż jednak o infrastrukturę kolejową w WMG dbali polscy kolejarze. W tym zakresie mieszkańcy Gdańska mieli największe wątpliwości wobec ówczesnych kolejarzy. Zarzucano im brak profesjonalizmu.
Po godz. 23:29, w środę, 17 maja 1939 r., z Warszawy Zachodniej do Gdyni wyruszył tzw. kurier (nr 605), czyli pociąg ekspresowy. Skład, który do Trójmiasta jechał przez: Mławę, Działdowo, Brodnicę, Laskowice Pomorskie, i był ciągnięty przez parowóz (seria Ok22), składał się z drewnianego wagonu ochrony i prawdopodobnie ok. ośmiu wagonów pasażerskich, tzw. pulmanów. Podobnie jak obecne wagony pasażerskie, do każdego przedziału było wejście z korytarza. Do Tczewa feralny skład musiał przybyć przed godz. 6:00. Odłączono od niego wagony do WM Gdańska, a w ich miejsce podpięto dwa wagony pociągu, który nadjechał z Elbląga. Później - o 6:14 - skład wyruszył w kierunku Gdańska.
Przez śródmieście Gdańska skład - parowóz z ośmioma wagonami pasażerskimi - przejechał między godz 6:30 a 7:00. Minął stację Gdańsk Główny (ówcześnie Danzig Hauptbahnhof) i 300 metrów za nią wypadł z torów . Parowóz obróciło o 180 stopni. Wagony powypadały z torów i przechyliły się. Tory z sosnowym podkładem zostały zniszczone, a ich szyny powyginane. Jeden z wagonów pasażerskich uderzył w semafor.
Ciężko ranni zostali maszynista oraz palacz. Dzień po katastrofie polskie gazety donosiły o śmierci obu mężczyzn w szpitalu. Nic się nie stało 150-200 pasażerom podróżującym feralnym składem. Jedynie kilkanaście osób odniosło drobne kontuzje.
W gazetach codziennych wydawanych niemal w całej Polsce napisano, że brak ofiar wśród pasażerów należy zawdzięczać najnowszej, stalowej konstrukcji wagonów pasażerskich.
Akcja ratownicza i przywracanie ruchu przebiegały sprawnie. Już o godz. 14 w dniu wypadku, dzięki wybudowaniu nowego rozjazdu, magistralą pojechały pociągi w obu kierunkach. Składy omijały miejsce wypadku bocznymi torami. Usuwanie skutków zajęło jednak polskim kolejarzom kilka dni.
Śledztwo w sprawie katastrofy prowadziła ówczesna gdańska policja. Według świadków, za wszelką cenę dążyła do obarczenia winą polskich kolejarzy z załogi pociągu.
Po ekspertyzie sporządzonej przez naukowców z gdańskiej Technische Hochschule, czyli obecnej Politechniki Gdańskiej, za winnego wypadku uznano maszynistę. Tory w miejscu wypadku były według członków komisji przystosowane do jazdy z prędkością tylko 20 km/h, tymczasem po wypadku prędkościomierz w parowozie wskazywał prędkość 78 km/h. Ponadto maszynista miał być pijany.
Tymczasem w Polsce katastrofę uznano za zamach. Wydarzenia z 18 maja 1939 r. miały podważyć zdolność zarządzania liniami przez polskich kolejarzy. Według wielu osób miejsce wypadku było nieprzypadkowe - katastrofa miała miejsce przed budynkiem, w którym swoją siedzibę miały organizacje polonijne, w tym polscy harcerze. Dziś mieści się tu dyrekcja gdańskiego oddziału PKP przy ul. Dyrekcyjnej 2/4 . Do 1 października 1933 swoją siedzibę mieli tam też polscy kolejarze, którzy pod naciskiem i po konfliktach z władzami Gdańska musieli przenieść się do Torunia.
Katastrofa kolejowa z 18 maja 1939 r. wzbudzała ogromne kontrowersje i napięcia wśród polskich mieszkańców Gdańska i całego Pomorza. Pojawiały się kolejne próby wykolejenia polskich pociągów przejeżdżających przez Wolne Miasto. 27 maja 1939 r., nieopodal Biskupiej Górki, nieznana osoba włożyła kostkę brukową w zwrotnicę. Nie zrobiła tego na szczęście precyzyjnie i zwrotnica jednak zmieniła położenie. Nadjeżdżający polski pociąg nie wykoleił się, a bruk, który miał spowodować wypadek został rozłupany na dwie części przez koło lokomotywy.
Opinie (104) 7 zablokowanych
-
2013-04-01 09:05
ja stawiam na brawaure =] (3)
jw.
- 21 56
-
2013-04-01 18:53
Wszystkiemu winien był palacz.
I jestem tego pewien, bo moment wypadku widziałem na własne oczy ukryty wśród żwiru pomiędzy podkładami kolejowymi.
- 7 3
-
2013-04-02 13:26
moim zdaniem brzoza... (1)
a jesli nie bylo tam zadnego drzewa, to gen. Blasik sterroryzowal maszyniste i Wilczka pistoletem.
- 4 6
-
2021-04-01 07:02
Czytaj ze zrozumieniem gamoniu była tam sosna
Czytaj ze zrozumieniem gamoniu była tam sosna
- 0 1
-
2013-04-01 09:21
Wtedy POdobnie jak i teraz , Światowe siły starają się obarczać winą Polaków. A wiecie dlaczego ? (12)
Na tle Polski i zachowania Polaków ONI wyglądają nie tylko blado ale wręcz parszywie.
Nie dajcie sobie wciskać ciemnoty , Polacy to Naród , który ma najmniej sobie do zarzucenia.- 105 38
-
2013-04-01 11:33
Oddali już wrak Polakom ??? (3)
- 10 7
-
2013-04-01 13:25
Nie
I prędko nie oddadzą.
- 12 2
-
2013-04-01 14:29
Idiota, w dodatku mało POżyteczny (1)
Ośmieszasz siebie i Twoich POpleczników, ale może to i lepiej. Przynajmniej od razu wszystko jasne
- 10 9
-
2013-04-02 10:15
żyłka ci pęknie z tego wszystkiego, PISiaku :))))))))))))))))))))))))))))
- 8 5
-
2013-04-01 13:27
oczywiście, że ma najmniej sobie do zarzucenia (7)
wszędzie szukamy winnych, żeby tylko nie widzieć swojego cwaniactwa, zawiści, nienawiści. Nikt nie wydyma Polaka tak, jak drugi Polak.
- 15 9
-
2013-04-01 13:44
Wszyscy w ekstremalnych warunkach zachowują się nieciekawie , no prawie wszyscy. (6)
Poczytaj o Żydach podczas okupacji , w getcie - co robili sobie nawzajem.
- 16 4
-
2013-04-01 16:12
Ty, ty, ty,..... antysyjonisto jeden (1)
Jak śmiesz kalać nieskalaną pamięć Narodu Wybranego (przez siebie).
A tak na poważnie - wg Davisa (Europa Walczy) w samym Waffen SS służyło ok. 110 tyś. pejsatych żołnierzy, nie licząc ponad trzystu tysięcy w innych formacjach.- 13 2
-
2013-04-01 17:09
Nie on jeden o tym napisał -
" Żydowscy Żołnierze Hitlera "
- 5 0
-
2013-04-01 21:10
kłopot w tym, że Polacy zachowują się nieciekawie wobec siebie głównie w "normalnych" czasach (3)
czasem mam wrażenie, że żyjemy sobie na złość
- 5 1
-
2013-04-01 21:36
Myślę , że to wynik ciśnienia w jakim ludzie żyją. (2)
Większość walczy o przetrwanie.
- 1 2
-
2013-04-01 23:14
być może (1)
być może to jednak staroszlachecka zawiść - jak ktoś może mieć lepiej ode mnie? pewnie nakradł. W Polsce częściej zgłasza się podejrzenia ukrywania dochodu niż przemocy rodzinnej.
- 3 1
-
2013-04-02 00:16
Raczej staroszlachecie zachowania związane z identyfikacją silną w obrębie jednego dworu.
Ponadto cechy , które wykształciły w nas zabory , najazdy, okupacje, sovietyzacje itp.
- 1 0
-
2013-04-01 09:26
Pewnie już nie długo...... (1)
- skończą sie męczarnie z remontem/przebudową.... ?! - cholera wie jak to nazwać !! - tej linii z Warsiawy do Gdyni - i ten artykół - należy w związku z tym -traktować jak.... memento ! ?? :))))) !
- 14 8
-
2013-04-01 11:11
ortografia,
Kłania się i woła rozpaczliwie ortografia. Stosuj moje zasady, krzyczy!
- 4 2
-
2013-04-01 09:28
dziadek kolejarz z Gdańska (3)
Pamietam z opowieści dziadka , który był kolejarzem w Gdańsku, że Niemcy robili tyle smrodu przed wojną,ze dziadek w połowie sierpnia wyprowadził się z rodziną do Pelplina. Babcia zawsze z przekąsem mówiła, ze dziadek poczuł sie wielkim patroitą i wyprowadził sie z Gdańska. Pracował i mieszkał na Oruni.
- 69 2
-
2013-04-01 10:47
Niemcy to śmierdziele (1)
- 22 10
-
2023-04-01 15:25
Może i masz racje tylko dlaczego w takiej sytuacji jeżdziłeś do roboty na budowę i kłaniałeś si w pas jakiemuś rudemu Helmutowi
- 0 1
-
2020-04-01 07:45
uratował życie sobie i rodzinie
Ta decyzja uratowała jemu i najprawdopodobniej całej rodzinie życie. A wrednych niemców za kilka lat pokarało armią czerwoną.
- 1 0
-
2013-04-01 09:34
Aż sie łza w oku kręci...... (6)
- Jak sie patrzy na te wagony z tamtego okresu - solidne... z przedziałami.... ogrzewanie działało SUPER !! .... a teraz ??? : syf - kiła - plastik - badziewie i mogiła ! .... jak sie wykolei !
- 63 11
-
2013-04-01 10:13
ma byc taniej w utrzymaniu a nie bezpiecznie (1)
- 9 5
-
2013-04-01 10:35
ZNAKOMITA ALUZJA !! taniej !!! a kasa do wiadomej kieszonki ! :DDDDDDDD
- 9 2
-
2013-04-01 14:35
Czas przejazdu - tu dopiero łza w oku sie kręci (3)
Z Wa-wy wyjechał 23.55 (błąd w artykule, na zdjęciu kopii artykułu prasowego godzina wyjazdu inna, niż podal nasz redaktorek), a katastrofa miala miejsce przed 7-mą, czyli przejazd trwał wtedy mniej, niz 7 godzin!!!!
Ile dzisiaj jedzie ekspres z Wa-wy do Gdańska?- 8 3
-
2013-04-01 16:21
O - widzę, że Sławuś Nowak zajrzał na stronkę i dał mi minusa (1)
W 1936r. Fablok skonstruował lokomotywę Pm36, której prędkość maksymalna wynosiła oficjalnie 120km/h, a faktyczna - kilkadziesiąt kilometrów więcej.
Po ponad 70 latach eksploatacji w 2009r. ostatnia z nich - "Piękna Helena" na trasie normalnego rozkładowego przejazdu z wagonami pasażerskimi z Wolsztyna do Poznania uzyskała 130km/h.
Minęło 77 lat - ile wynosi maksymalna prędkość najszybszej lokomotywy czysto polskiej konstrukcji (nie produkcji)?
Postęp zarąb....y - mniej niż 1 km/h rocznie- 8 3
-
2013-04-02 11:17
Kult II RP...
Pm 36 zbudowano w 2 (dwóch) egzemplarzach, obydwa to były prototypy, jeden miał opływową otulinę. Nie wiem skąd ten mit o "faktycznej prędkości maksymalnej wiekszej o kilkadziesiąt (!) km/h". Za to pozostaje fatem, że w Europie opywowe parowozy, reczywiscie szybsze niż 120 km/h produkowano wtedy seryjnie i obsługiwały one regularny ruch...
- 3 0
-
2013-04-02 11:34
Kult II RP.
Są tu dwa zdjęcia z artykułami, w jednym podano godzinę 23:29 a w drugim 23:55 - prawdopodobnie chodzi o dwie różne inne stacje w Warszawie. Ów superszybki ekspres jechał zatem ok. 7 godzin do Gdańska, trasą inną niż dzisiaj, bo dzisiejsza remontowana trasa przechodziła przez Prusy Wschodnie. Obecnie pociąg Neptun - nie ma on nawet statusu ekspresu - jedzie jeszcze dłuższą drogą (przez Kutno i Bydgoszcz) niecałe 5 godzin. Podobnie inny, o nazwie Artus. Inne pociągi, kursujące "normalną" ale remontowaną trasą pokonują ten dystans w ok. 6 godzin.
Zanim napiszesz te bzdury, to przynajmniej sprawdź rozkład jazdy i się chwilę zastanów...- 4 1
-
2013-04-01 09:43
(4)
Na zdjęciach widać,że w składzie pociągu pośpiesznego był jeden "boczniak" trzeciej klasy,reszta to nowoczesne stalowe wagony o konstrukcji zbliżonej do współcześnie jeżdżących(to są właśnie pullmany),a wagon ochrony?Powinno być ochronny,czyli wagon wstawiany zaraz za lokomotywą dla zabezpieczenia wagonów z podróżnymi,przepisy dopuszczały stosowanie w tym celu wagonu pocztowego,lub bagażowego i tak najczęśćiej praktykowano.
- 44 2
-
2013-04-02 11:18
Boczniak w składzie? (3)
Z czego wnioskujsz, że ten boczniak był w składzie pociągu a nie stał na torze odstawczym z innymi boczniakami?
- 0 0
-
2013-04-02 20:12
(2)
Boczniak leży niemal na torze po którym poruszał się "pośpiech".Tor po stronie dzisiejszej ulicy Dyrekcyjnej jest pusty,a wagony stojące na torach po stronie 3 Maja są nienaruszone.Wagon ten spełniał funkcję wagonu ochronnego,być może w zastępstwie za normalnie używany w tej roli wagon bagażowy,bądż pocztowy,choć prawdopodobne jest,że ambulans odczepiono w Tczewie i dołączono do pociągu zatrzymującego się planowo w Gdańsku,a w miejsce ambulansu,stacja Tczew wlączyła w skład poc 605 "boczniaka" jako wagon ochronny.
- 0 0
-
2013-04-03 13:29
Leży... (1)
... i ma rozwalony bok. Nie widać, czy był wcześniej przyczepiony do innych wagonów. Równie dobrze mógł tam stać i zostać trafiony w bok. Trudno to jednoznacznie ocenić.
- 0 0
-
2020-04-01 23:02
Boczniak
Boczniak był w składzie tego pociągu i był jednym z dwóch wagonów które zostały podczepione w Elblągu
- 0 0
-
2013-04-01 09:45
cytat : (1)
... "Akcja ratownicza i przywracanie ruchu przebiegały sprawnie. Już o godz. 14 w dniu wypadku, dzięki wybudowaniu nowego rozjazdu, magistralą pojechały pociągi w obu kierunkach. Składy omijały miejsce wypadku bocznymi torami."
Teraz tak technika ! - i pracowitość poszły do przodu,że takie sprawy załatwia się co najmniej kilka dni..... a usuwanie skutków - tygodni ! - to taka subtelna róznica :)! w szybkości przebudowywania - odbudowywania - modernizacji... a hoj.- 50 1
-
2020-04-01 07:47
przedwojenne PKP
to była instytucja, na której można było polegać, poza logo nie ma wiele wspólnego z dzisiejszą bandą roszczeniowców, brudasów i bałaganiaży
- 0 0
-
2013-04-01 09:47
Na 3 zdjęciu ładnie widać chodnik i bruk uliczny. W całym mieście chodniki wyglądały tak samo. (3)
Stosowano te same płytki i ten sam wzór jak na zdjęciu, ulice były starannie wybrukowane , jeszcze wiele lat po wojnie nie było żadnych załamań czy dołów w bruku. Dopiero powojenne naprawy kanalizacji , któa także długo służyła bdb nakazały zrywać bruk i niestety, nie potrafiono połozyć go ponownie tak starannie jak poprzednio.
Cała archoitektura miasta była ujednolicona, w jednym duchu, od chodników poprzez płoty aż po budynki.
Zwykłe miejsca np. Targ w e Wrzeszczu budowano niezwykle starannie i ozdabiano - do dzisiaj zachowała się z tego targu fontanna , przy wylocie z Jaśkowej Doliny i dawne WC targowiska, obecnie kantor - zdewastowano i postawiono na jego dachu LEDa, -a które do lat 1990r. zachowało się w idealnym stanie. Konserwator powinien siedzieć nawiasem mówiąc.
Dzisiaj każdy " ch - j buduje w tym mieście na swój strój ."- 95 8
-
2013-04-01 16:24
to WC to resztka wieży zegarowej (2)
- 6 1
-
2013-04-01 17:10
Nie... To org. WC :P
Wieża stała w innym miejscu no i wieża to za duże słowo chyba.
- 3 1
-
2013-04-01 23:05
wc to stacja benzynowa esso
- 4 0
-
2013-04-01 09:59
ul. Dąbrowskiego? (2)
Czy na zdjęciu podpisanym "Akcja usuwania skutków wypadku." w tle widać wijącą się pod górę obecną ul. Dąbrowskiego?
- 10 1
-
2013-04-01 10:13
Ta "wijąca się ulica", (1)
to obecna Generała A.Giełguda.
- 7 0
-
2013-04-01 19:30
dziękuję za podpowiedź
- 2 0
-
2013-04-01 10:13
przetoczył się przez dworzec z prędkością 75 km/h?
to jakie prędkości osiągał poza terenem dworca.
Dziś 75 km/h to jeden z lepszych rekordów.
PkP i nieudolne dzisiejsze rządy maja się czego wstydzic-jesteśmy za murzynami- 30 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.