• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Awantura o kasę", "Piraci" i "Idź na całość". Te teleturnieje oglądały miliony

Tomasz Zacharczuk
19 sierpnia 2024, godz. 16:00 
Opinie (33)

Jesienią Polsat pokaże nowe odcinki "Awantury o kasę". To wielka reaktywacja prowadzonego przez Krzysztofa Ibisza programu, który ostatni raz na antenie gościł 19 lat temu. Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć inne kultowe teleturnieje, które cieszyły się dużą popularnością w latach 90. i na początku lat dwutysięcznych. Pamiętacie je wszystkie? Potraficie wymienić więcej tytułów? Biorę po 200 złotych od każdej drużyny i słucham państwa.



Generał Daimos, Yattaman czy Dragon Ball? Anime z lat 90. Generał Daimos, Yattaman czy Dragon Ball? Anime z lat 90.

Lubimy to, co już znamy?


Który z wymienionych teleturniejów zasługuje na reaktywację?

Historia "Awantury o kasę", jak na telewizyjny teleturniej, była dość krótka, bo trwała zaledwie niecałe 3 lata. Nadawanie programu prowadzonego przez Krzysztofa Ibisza Polsat rozpoczął w listopadzie 2002 roku, a zakończył w lutym 2005. Początkowo teleturniej, w którym rywalizowały 3 drużyny (niebieska, żółta i zielona), emitowano 3, a następnie 2 razy w tygodniu. Ostatnie odcinki gościły na polsatowskiej antenie już tylko co tydzień. Mniejsza liczba emisji związana była ze spadkiem popularności programu, ale przez dłuższy czas "Awantura o kasę" była niekwestionowanym telewizyjnym przebojem.

Dlaczego widzowie tak bardzo lubili ten teleturniej? Odpowiadając w skrócie: bo sporo się w nim działo. Czteroosobowe drużyny musiały nie tylko wykazać się wiedzą z ponad 30 kategorii, ale też strategią dotyczącą umiejętnego licytowania, negocjowania czy podjęcia ryzyka. Choćby wówczas, gdy w grze pojawiała się czarna skrytka, w której mogły znajdować się pieniądze, klucze do samochodu, ale również... ogórek kiszony. Ciekawa była też formuła teleturnieju. Najpierw rywalizowały ze sobą 3 drużyny, a ta najlepsza musiała w finale stawić czoła drużynie mistrzów, czyli zwycięzcom poprzedniego lub poprzednich odcinków.



Pomysł na reaktywację "Awantury o kasę" pojawiał się w ostatnich latach wielokrotnie, ale dopiero niedawno Polsat dał "zielone światło" na ponowną realizację programu. Jesienią zobaczymy nowe odcinki, które poprowadzi oczywiście Krzysztof Ibisz. Podobne powroty miały już miejsce w historii telewizji. Po dłuższej przerwie na antenę wracali "Milionerzy", "Koło fortuny" czy "Va banque". Są także teleturnieje, które są nadawane nieprzerwanie od 30 lat. Na czele z "Familiadą" czy "Jednym z dziesięciu".

W naszym zestawieniu skupiliśmy tylko na tych teleturniejach, których historia - wydaje się - definitywnie dobiegła końca.


"Idź na całość"



Emitowany przez Polsat w latach 1997-2001 program, prowadzony początkowo przez Zygmunta Chajzera, z całą pewnością można nazwać telewizyjnym fenomenem. Bo jak inaczej określić teleturniej, który gromadził co tydzień przed ekranami kilkumilionową widownię? Rekordowe odcinki oglądało 10 mln osób! To nawet jak na tamte czasy imponujący wynik. Zwłaszcza że "Idź na całość" wcale nie bazowało na jakiejś wyszukanej lub innowacyjnej formule. Właściwie cały program przypominał lokalny bazarek, bo jego uczestnicy wymieniali się nagrodami, odsprzedawali je lub odkupowali, zamieniali gwarantowane nagrody na te ukryte, negocjowali i targowali się, z rzadka brali udział w grach losowych lub w niezbyt skomplikowanych konkurencjach.

"Udało nam się stworzyć program kultowy". O kulisach "Od przedszkola do Opola"

Wszystko oczywiście po to, by finalnie dotrzeć do wymarzonych trzech bramek, za którymi czaił się samochód (albo dwa, i to nawet czasami w jednej bramce). Po drodze jednak trzeba było uniknąć Zonka, czyli słynnego kota w worku, który obok Chajzera stał się wizytówką "Idź na całość". Cały program bardziej niż teleturniej przypominał telewizyjny show z poprzebieraną widownią, charyzmatycznym prowadzącym i sporą liczbą zwrotów akcji. Po kilku latach formuła "Idź na całość" jednak się wyczerpała. Zmiana czołówki, scenografii i prowadzącego (Chajzera zastąpił Krzysztof Tyniec) nie pomogła. W maju 2001 roku twórcy teleturnieju od szefostwa stacji dostali Zonka i program, jak się okazało na stałe, wypadł z ramówki.




"Miliard w rozumie"



No dobra, kto jeszcze w dzieciństwie bał się tej niepokojącej czołówki? Przyznam, że na mnie, jako kilkulatku, widok mężczyzny z dużymi, wyłupiastymi oczami i ogromnym czołem, w którym pojawiały się jakieś dziwaczne obrazki, robił niezbyt miłe wrażenie. Zwłaszcza że w pewnym momencie ta rysunkowa głowa eksplodowała, a całej niepokojącej animacji towarzyszyła na dodatek muzyka jak z psychodelicznego lunaparku. Brr. Na szczęście później pojawiał się Janusz Weiss, którego elegancja, elokwencja i poczucie humoru od razu niwelowały niezbyt pozytywne wrażenia z intro "Miliarda w rozumie".



Dlaczego miliard? Bo tyle złotówek można było w nim wygrać. Oczywiście przed denominacją w 1995 roku (sam teleturniej pojawił się na antenie TVP1 2 lata wcześniej). Była więc to równowartość dzisiejszych 100 tysięcy złotych. Oprócz prowadzącego i czołówki tym, co najbardziej zapadało w pamięć, była ogromna wiedza uczestników programu. Pytania były niekiedy piekielnie trudne, co nie powinno dziwić. Wszak merytoryczną opiekę nad "Miliardem w rozumie" sprawowało Wydawnictwo Naukowe PWN, a w jednej z konkurencji gracze musieli się nawet wykazać znajomością encyklopedycznych haseł.

"Miliard..." nadawany był do 2005 roku. Był jednym z najchętniej oglądanych teleturniejów i sprawił, że Janusz Weiss z radiowca i konferansjera stał się również telewizyjną osobowością.


"Wielka gra"



Niepodważalną telewizyjną osobowością była także Stanisława Ryster, która "Wielką grę" prowadziła od 1975 roku. Z "Miliardem w rozumie" teleturniej emitowany przez TVP2 łączyła także czołówka z charakterystyczną, ale już nie tak niepokojącą muzyką, oraz ogromna wiedza uczestników. Byli to nierzadko specjaliści w konkretnej dziedzinie, np. w muzyce bądź literaturze, którzy wygrywali program nawet kilkunastokrotnie (jeden z nich triumfował w "Wielkiej grze" 18 razy!).



"Wielka gra" wyróżniała się wysoką kulturą, i to nie tylko pani prowadzącej. Pytania konstruowali profesorowie nauk, którzy często zasiadali na sali w roli ekspertów. Teleturniej miał sporą rzeszę fanów, ale byli i tacy, którym archaiczna forma i dość monotonna rozgrywka przypominały bardziej egzamin na państwowej uczelni niż wciągającą telewizyjną rozrywkę. Ci byli chyba jednak w mniejszości, bo w przeciwnym razie "Wielka gra" nie przetrwałaby na ekranie aż 44 lat! Emisję programu rozpoczęto już w 1962 roku, zakończono w 2006.


"Piramida"



Nie we wszystkich teleturniejach liczyła się potężna wiedza. W polsatowskiej "Piramidzie" przede wszystkim ważne były refleks i zdolność szybkiego kojarzenia. W każdym odcinku o wygraną rywalizowały dwie dwuosobowe drużyny, które były tworzone z uczestnika i znanej osobowości. Pary na zmianę wybierały kategorie dla siebie. Następnie jedna z osób miała za zadanie opisać na zasadzie skojarzeń hasła tak, aby druga osoba odgadła je jak najszybciej.

5 kultowych reklam Mango TV 5 kultowych reklam Mango TV

Proste? Proste. I być może właśnie ta prostota, oparta zresztą na oryginalnym, amerykańskim formacie teleturnieju, sprawiła, że "Piramidą" widzowie dość szybko się znudzili. Program pojawił się na antenie Polsatu w 1997 roku, zniknął już 2 lata później. Co ciekawe, pierwszym jego prowadzącym był Hubert Urbański, który w "Piramidzie" nabierał wprawy przed "Milionerami". Pod koniec emisji teleturnieju Urbańskiego zastąpił Andrzej Strzelecki.


"Krzyżówka szczęścia"



Całkiem interesujące i szerokie grono prowadzących miała też nadawana przez TVP2 "Krzyżówka szczęścia". Najdłużej teleturniej prowadziła Agata Młynarska, ale przez program przewinęli się jeszcze m.in. Magda Mołek, aktor Tomasz Stockinger, a nawet sportowcy - Rafał Kubacki i Krzysztof Hołowczyc. Zasady były równie proste co w "Piramidzie". Uczestnicy rywalizowali początkowo w trzy-, a potem w dwuosobowych, rodzinnych zespołach, których zadaniem było po prostu rozwiązanie krzyżówki i odgadnięcie poszczególnych jej haseł.

Oprócz gotówki można było wygrać wiele interesujących nagród rzeczowych: telefon komórkowy, koszule, zestawy łazienkowe czy wczasy w hotelu w Międzyzdrojach. Teleturniej krążył po różnych pasmach regionalnych TVP, emitowany był także na antenie TVP Polonia, a jego historia, zapoczątkowana w 1995 roku, zakończyła się 8 lat później.


"Szalone liczby"



Kto powiedział, że teleturnieje były tylko dla dorosłych? W "Szalonych liczbach" uczniowie czwartych, piątych, szóstych i siódmych klas szkół podstawowych mierzyli się z matematycznymi łamigłówkami, które prezentował niezawodny duet złożony z Darii Trafankowskiej i Januarego Brunova (któż z widzów nie znał słynnej kwestii "Dusia mówi prawdę, a January blefuje"). Program, który gościł na antenie TVP2 od 1995 do 2000 roku, sprawnie łączył elementy sportowej rywalizacji, telewizyjnej rozrywki i oczywiście misji edukacyjnej. Liczyły się matematyczna wiedza, umiejętność logicznego myślenia, niekiedy też refleks.



Dla młodych uczestników nagrodą samą w sobie była już możliwość odwiedzenia telewizyjnego studia i udział w nagraniu programu, ale w "Szalonych liczbach" mali matematycy mogli zgarnąć m.in. radiomagnetofony, łyżworolki, walkmany czy - jak to określano - komputery multimedialne.


"Najsłabsze ogniwo"



Z czym musi sobie poradzić uczestnik teleturniejów? Na pewno ze stresem związanym z występem przed kamerą. Oczywiście również z rywalami, presją czasu, pytaniami. W programie nadawanym przez TVN niewiele mniejszym wyzwaniem była konfrontacja z prowadzącą "Najsłabsze ogniwo". Kazimiera Szczuka była całkowitym przeciwieństwem Tadeusza Sznuka, Janusza Weissa czy Stanisławy Ryster. Zamiast wsparcia i życzliwości wobec uczestników były sarkastyczne docinki, ironiczne komentarze, czasami nawet obraźliwe uwagi dotyczące nie tylko inteligencji, ale nawet wyglądu graczy. Nic dziwnego, że w takich warunkach nietoperza można było pomylić z jamnikiem (w nawiązaniu do jednego z najsłynniejszych fragmentów programu).

Były i nie ma: duże koncerty i festiwale. Od Inwazji Mocy po wielkie stoczniowe koncerty Były i nie ma: duże koncerty i festiwale. Od Inwazji Mocy po wielkie stoczniowe koncerty

W sprawie zachowania Szczuki (które wynikało po prostu z formuły programu) wielokrotnie interweniowała Rada Etyki Mediów. Być może w pewnym momencie tych kontrowersji było już za dużo, dlatego "Najsłabsze ogniwo" emitowano zaledwie kilkanaście miesięcy. Poza sposobem prowadzenia teleturniej TVN był całkiem ciekawy. Gracze musieli współpracować i stworzyć jak najdłuższy łańcuszek poprawnych odpowiedzi. W ten sposób mogli uzbierać coraz większe kwoty. Ten, kto korzystną serię przerywał, narażał się na zostanie najsłabszym ogniwem, które po każdej rundzie wskazywali wszyscy uczestnicy. Przy - oczywiście - dosadnym komentarzu prowadzącej.


"Piraci"



W niektórych teleturniejach obecność uczestników w studiu nie była nawet wymagana. W latach 90. wielką popularność zdobyła formuła audio-tele, która pozwalała widzom - za pomocą telefonu - brać udział w wielu interaktywnych zabawach. Telewizyjnych programów wykorzystujących ten schemat było mnóstwo. Ich jakość w zdecydowanej większości przypadków można jedynie przemilczeć. Ale nie dotyczyło to "Piratów" - teleturnieju, który bazował na prostej i popularnej grze w statki. Był to jeden z największych hitów TVP.

Początkowo, w 1994 roku, program nadawano jedynie w regionalnej stacji Telewizji Polskiej w Bydgoszczy. Pierwszego dnia emisji telefony rozgrzały linię. Podobnie było dzień później. Trzeciego dnia - kompletna cisza. Widzom znudziło się poszukiwanie jedno-, dwu-, trzy- i czteromasztowców? Nic podobnego. Linie telefoniczne były tak oblężone, że zwyczajnie "padły". Trudno było się temu dziwić, skoro program cieszył się w regionie oglądalnością na poziomie ponad 80 procent! Wkrótce "Piraci" zawitali na ogólnopolską antenę TVP, na której "żeglowali" aż do 2001 roku.

Słodycze, które smakowały luksusem Słodycze, które smakowały luksusem

Popularność programu nie dziwiła. Zasady były znane niemal każdemu, kto siedząc w szkolnej ławce rozrysowywał na kartce planszę z okrętami. Zysk może niewielki, ale za pojedyncze trafienia można było ugrać parę "stówek". No i ten znakomity, żywiołowy i doskonale dogadujący się z widownią prowadzący w osobie Rafała Rykowskiego, który nagrody niemal wkładał widzom do telewizora. Uzupełnieniem show była świetna scenografia imitująca piracki okręt. Nawet kamera kołysała się niczym statek na otwartym morzu. Nic dziwnego, że linie telefoniczne się urywały. Każdy chciał usłyszeć w słuchawce słynne "Kogo witam, kogo goszczę?".


"Tele As"



Na koniec ciekawostka. "Tele As" to z pewnością program, który nie zapisał się w pamięci milionów widzów. Ba, całkiem prawdopodobne, że obejrzała go znikoma liczba osób. Przynajmniej do chwili, gdy po latach jedyny odcinek programu pojawił się na YouTube. W tym teleturnieju właściwie nic się nie zgadza.

Memiczni uczestnicy (jedna z uczestniczek dosłownie stała się memem), absurdalne i nielogiczne zasady gry, których nie rozumieli sami gracze (zwycięzca przez całą grę odpowiedział zaledwie na jedno pytanie), prowadząca notująca wyniki na zwykłej kartce, nadekspresyjna publiczność. Nie wspominając już o "tekturowej" scenografii i imponujących nagrodach w postaci walkmana z radiem, żelazka, albumu i lodówki za całe 1240 złotych. Nic dziwnego, że "Tele As" doczekał się tylko jednego rozdania. Na kolejne nikt nie był gotowy.

A wy jakie teleturnieje sprzed 20 i więcej lat pamiętacie?

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (33)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Siesta Festival 2024

115 - 470 zł
folk / reggae / world, festiwal muzyczny

"Zacznij od Bacha. Tribute to Zbigniew Wodecki" (2 opinie)

(2 opinie)
70-130 zł

Jesień w ogrodzie (1 opinia)

(1 opinia)
kiermasz

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Pod jaką nazwą działa klubogaleria w śródmieściu Gdańska, zajmująca 5-kondygnacyjny budynek, w której odbywają się imprezy, wystawy, koncerty?