- 1 Food trucki kończą sezon podczas darmowych imprez na stadionie (18 opinii)
- 2 Kasia Kowalska: emocje, które trwają (17 opinii)
- 3 Kiermasz zielonych weteranów w Montowni (16 opinii)
- 4 Satoshi Nakamoto - HBO ujawni kim jest twórca Bitcoina i technologii blockchain? (11 opinii)
- 5 Pierwsza tajemnicza kolacja w Trójmieście (36 opinii)
- 6 Stand up, quizy, karaoke. Rozrywki w pubach (9 opinii)
Dziewięć milionów rowerów i ona - Katie Melua. Czarujący koncert w Gdyni
Dwadzieścia lat temu filigranowa Gruzinka oczarowała świat. Wtedy Katie Melua miała 18 lat. Dziś mamy do czynienia z dojrzałą i świadomą artystką, która jednak - wydaje się - wciąż tkwi w tamtym okresie, bo muzycznie nie posunęła się niemal ani kroku naprzód. Mimo wszystko wciąż jednak czaruje swoją skromnością i wyjątkowym głosem. Mogliśmy się o tym przekonać w środowy wieczór w gdyńskiej Polsat Plus Arenie.
Nie jest tajemnicą, że najważniejszym i najbardziej trendo- i opiniotwórczym rynkiem muzycznym jest brytyjski. To stamtąd wychodzą coraz to nowe gwiazdy i to tam buduje się renomę zespołów z innych krajów. Jeśli w Wielkiej Brytanii publiczność to "chwyci", momentalnie popularność danego wykonawcy rozlewa się na resztę kontynentu.
Tak też było w przypadku dziewczyny, która w wieku ośmiu lat wraz z rodzicami wyemigrowała z Gruzji na Anglii. Dziesięć lat później Katie Melua wydała debiutancki album, który na samych Wyspach kupiło niemal dwa miliony słuchaczy. Sześciokrotna platyna. Niebywały początek kariery. Już wtedy w innych krajach zaczęto dostrzegać jej talent. Boom nastąpił jednak dwa lata później, kiedy światło dzienne ujrzała płyta "Piece by Piece". Świat oszalał. Zwłaszcza na punkcie piosenki "9 Million Bicycles".
Patrząc jednak na dalszy przebieg jej kariery, można stwierdzić, że z tego peletonu wybrała nie ten rower co trzeba i stawka jej odjechała. Melua miała wszystko, by w niedługim czasie zapełniać największe areny. Tymczasem - zniknęła z radarów. Jej muzyka przestała porywać tłumy. Została przy niej jedynie najwierniejsza gwardia fanów - owszem, wciąż spora, ale jednak jak na kogoś, kto tak zaczął, wciąż dziwi, jak to wszystko się potoczyło.
Szukasz biletu na koncert w Trójmieście? Znajdziesz go naszej zakładce "kup bilet"
Dziś Katie Melua promuje swój najnowszy, dziewiąty album, "Love & Money", a Polska jest pierwszym przystankiem na tej trasie. Zainteresowanie koncertem było bardzo duże. Jeszcze na chwilę przed planowanym rozpoczęciem występu przed gdyńską halą stała gigantyczna kolejka. Aż dziwne, że tak szybko udało się rozładować ten ruch, ponieważ Melua wyszła na scenę z zaledwie dwudziestominutowym opóźnieniem.
To wszystko jest do siebie niesamowicie podobne. Nawet kiedy coveruje wielki przebój Black "Wonderful Life", brzmi on jak jedna z wielu jej piosenek. Nie mówię, że to źle - taką drogę obrała, jednak mając tak cudowny wokal i umiejętność pisania pięknych utworów, mogła osiągnąć o wiele więcej.
Publiczność w Gdyni mogła wysłuchać bardzo przekrojowego repertuaru, o którym dość szczegółowo opowiadała Melua, jednak ci, którzy liczyli na więcej evegreenów, musiało obejść się smakiem. Podobać się mogło, że ten jeden monumentalny przebój wybrzmiał już na początku koncertu. Pokazało to, że Gruzinka nie uważa go za najważniejszy w swoim dorobku - ceni za to wszystkie utwory tak samo.
Symboliczne oświetlenie, a scenografię stanowiły jedynie trzy duże tiulowe szarfy. Tu naprawdę nie trzeba było niczego więcej - publiczność chłonęła każdy utwór. Momentami była jak zahipnotyzowana - zapadała taka cisza, że słychać było stukanie obcasów na scenie.
Może i wybrała zły rower. Może i nagrywa od dwóch dekad podobne utwory. Może i zaprzepaściła szansę na bycie jedną z największych gwiazd XXI wieku. Ale co z tego, skoro potrafi tak czarować. Do Trójmiasta powróciła po - o ile mnie pamięć nie myli - czternastu latach. I ci, którzy przyszli na jej koncert, nie mogą czuć się zawiedzeni. Otrzymali koncert artystki dojrzałej i świadomej, dla której muzyka jest całym światem. Kawałkiem tego świata właśnie się z nami podzieliła.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2023-04-13 09:49
Piosenki nie tyle podobne do siebie,
co w podobnym klimacie, może taki był pomysł na ten koncert, bo repertuar ma zróżnicowany. Ale to można stwierdzić dopiero gdy się głębiej wejdzie w temat. Nawet z płyty The House, na której są takie (jak dla mnie) perełki jak Tiny Alien, A Moment of Madness, The Flood, czy tytułowa, wybrała nastrojowe, spokojne Red Balloons. Po bardzo długiej
co w podobnym klimacie, może taki był pomysł na ten koncert, bo repertuar ma zróżnicowany. Ale to można stwierdzić dopiero gdy się głębiej wejdzie w temat. Nawet z płyty The House, na której są takie (jak dla mnie) perełki jak Tiny Alien, A Moment of Madness, The Flood, czy tytułowa, wybrała nastrojowe, spokojne Red Balloons. Po bardzo długiej przerwie od występów, w czasie której wydała dwie płyty, piosenki z nich musiały się pojawić, a te płyty są bardziej melancholijne niż z czasów współpracy z Mike'iem Battem. W rezultacie "konsekwentnie unikała" moich ulubionych kawałków, może to jednak wiązać się z tym, że "piosenka o rowerach" nie jest nawet mojej w pierwszej dziesiątce z jej utworów. Nie mniej jednak miło było posłuchać Katie na żywo, bo śpiewa pięknie.
- 47 3
-
2023-04-13 07:53
Super koncert
Było przepięknie i nastrojowo...
- 52 11
-
2023-04-13 07:44
(1)
Cudowny koncert. Magia ma scenie. Głos taki sam jak 20 lat temu. Śpiewa bez żadnych udziwnień i pokręconych interpretacji swoich utworów. To była bajka, poczułem się jak za dawnych lat. Cudo!
- 75 11
-
2023-04-13 13:08
Kto to jest!?
- 3 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.