- 1 Chłopak z Trójmiasta podbija telewizję (62 opinie)
- 2 Co wkurza sprzedających, a co kupujących? (22 opinie)
- 3 Lumina Park zależy od nietoperzy (240 opinii)
- 4 Zakrwawione kartony: tajemnica rozwiązana (81 opinii)
- 5 Ten serial ogląda ponad milion widzów (41 opinii)
- 6 Koniec znanej stoczniowej imprezowni (99 opinii)
Nie tylko Pewex. Enklawy luksusu w czasach PRL-u w Trójmieście
"Nie byłoby w powojennej Polsce żadnego luksusu, gdyby nie Trójmiasto" - twierdzi Aleksandra Boćkowska, autorka książki "Księżyc z Peweksu. O luksusie w PRL". Luksus w PRL-u brzmi jak oksymoron, a jednak występowało takie zjawisko. Jak ten luksus wyglądał? Papier toaletowy, mięso, słodycze, pomarańcze i banany - to jego oblicza. Niektóre lokale, restauracje, hotele, a nawet całe osiedla uważane były za ekskluzywne, a przebywanie w nich pożądane. Te i inne enklawy luksusu znajdowały się w Trójmieście. Jakie dokładnie? Przeczytacie w tym artykule.
Cykl: Czy to pamiętasz?
Nostalgia i tęsknota za PRL-em
Przeczytaj także: Hity PRL-owskiego wzornictwa. "To moda, która nie przeminie"
Ale czy faktycznie jest za czym tęsknić? Nostalgia za przeszłością nie zawsze jest równoznaczna z pozytywną oceną tamtego okresu, choć chętnie do niego wracamy. Potwierdzają to nasze artykuły na temat czasów transformacji i lat 90. oraz wcześniejszych dekad, które cieszą się wśród czytelników dużym zainteresowaniem. Dlatego też postanowiliśmy poszerzyć temat Życia z Peweksu, czyli o luksusie w PRL-u i w naszym kolejnym artykule rozwijamy wątek luksusu w erze socjalizmu w Trójmieście.
Przeczytaj także: Tym żyło Trójmiasto 50 lat temu
Towary luksusowe: papier toaletowy i szynka
W czasach, w których półki sklepowe świeciły pustkami, a jedzenie i inne towary kupowało się na kartki, najwyższym dobrem stawało się posiadanie i dostęp do tego, czego właśnie brakowało.
- Dostęp do czegokolwiek. Bo zawsze były ogromne kłopoty z zaopatrzeniem oraz obowiązywał system rozmaitych reglamentacji - przydziałów, talonów i tak dalej - mówiła Aleksandra Boćkowska w naszym wywiadzie na temat gdyńskiego luksusu w czasach PRL..
Najczęściej pożądane było jedzenie: mięso (zwłaszcza szynka, polędwica, baleron), cukier (słodycze, pomadki, czekolada), cytrusy, przyprawy, banany, a także papierosy i alkohol oraz coca-cola i inne napoje w puszkach, które po wypiciu się zbierało i ustawiało jako ozdoby na półkach - były to swoiste trofea.
Przeczytaj także: Dni bezmięsne - absurdy PRL-u w Trójmieście
Towarem luksusowym był nawet papier toaletowy - niektórzy z nas wciąż pamiętają, jak się chodziło ze zdobytym "naszyjnikiem" ze związanych sznurkiem rolkami papieru, przewieszonym na ramionach. Nic dziwnego, że tak było, skoro "produkowało się rocznie siedem rolek papieru toaletowego na głowę", jak z dumą donosił 22 lutego 1988 r. Dziennik Telewizyjny.
- W PRL reglamentowano towary i prawie na wszystko obowiązywały kartki: cukier, masło, margaryna, mięso z kością, papierosy, wódka z możliwością zamiany na tabliczkę czekolady, buty oraz talony na sprzęt gospodarstwa domowego itp. Zawsze "diabli mnie brali", gdy np. nie mogłem zrealizować swojego przydziałowego talonu na buty, ponieważ nie było w sprzedaży określonego rozmiaru czy też interesującego mnie wzoru. Bardzo marzyłem o "zdobyciu" jakichś niedrogich adidasów, niestety zawsze okazywało się, że było to tylko niespełnione marzenie - wspomina w swoich felietonach Edward Roeding, ekonomista i wynalazca.
Przeczytaj także: Cukier na kartki. Mija kolejna rocznica reglamentacji
Oazy luksusu: hale targowe, targowiska, rynki
Jednymi z największych oaz luksusu stawały się w związku z tym miejsca handlowe: targowiska, hale targowe, rynki i inne tego typu przybytki, na których można było upolować wyjątkowe towary. Przykładem sztandarowym są Miejskie Hale Targowe w Gdyni, które przez dziesięciolecia umożliwiały dostęp do najbardziej pożądanych produktów krajowych i importowanych oraz marek z całego świata. Większość z nich była niedostępna w sprzedaży detalicznej za złotówki.
W okresie PRL-u przyjeżdżano tu na zakupy z całej Polski. Wielu osobom do dziś gdyńskie hale kojarzą się ze smakiem cytrusów, kawy, niemieckich i angielskich czekolad, a także z pierwszymi kupionymi oryginalnymi jeansami, butami sportowymi "Adidas" czy elektronicznym zegarkiem na rękę. Dostawcami tych towarów byli głównie marynarze i ich rodziny lub osoby otrzymujące paczki od krewnych z zagranicy. Na placu targowym handlowano ponadto produktami z tzw. drugiej ręki. Można tam było zakupić używane ubrania, np. kurtki jeansowe, płyty winylowe, modne okulary, a nawet włoskie buty.
Przeczytaj także: Hala targowa: dawna mekka handlu w Gdyni
Również targowiska w Gdańsku były bardzo popularne i oblegane, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, kiedy ludziom zależało na zdobyciu lepszej jakości towarów lub czegoś wyjątkowego. Przykładem jest rynek we Wrzeszczu, który istnieje do dziś, a gdzie można było kupić modne ubrania, elektroniczne gadżety albo pirackie nagrania na kasetach VHS i magnetofonowych. Więcej na ten temat pisaliśmy w osobnym artykule: Rynek we Wrzeszczu jak pudełko czekoladek. Takim miejscem był także Zielony Rynek na Przymorzu, istniejący od 1981 r., który z placu parkingowego, na którym sprzedawali rolnicy z samochodów, przerodził się w targowisko z około 500 stanowiskami handlowymi wszystkich branż.
Świątynie luksusu: megasamy, komisy, pedety i delikatesy
Oczywiście nie tylko na targowiskach się zaopatrywano. Klienci poszukujący towarów zaglądali również do delikatesów, komisów, sklepów kolonialnych, pawilonów handlowych, a także megasamów. Megasamy zaczęły powstawać w latach 70. W środku sklepu klienci mogli swobodnie przemieszczać się z koszykami pomiędzy półkami z artykułami, co było prawdziwą rewolucją jak na tamte czasy.
- Świętojańska w dokumentach jest ciemna jak reszta kraju, ale we wspomnieniach pachnie kawą paloną na patelniach przy otwartych oknach. Tu komis, tam kuśnierz, apteka z zagranicznymi lekami i delikatesy ze stoiskiem kolonialnym, w których można też kupić szynkę, zawsze wije się kolejka - pisze o Gdyni Aleksandra Boćkowska w swojej książce.
W Gdańsku to Wrzeszcz stał się centrum handlowo-usługowym i to tutaj pojawiało się najwięcej wyjątkowych sklepów, takich jak Powszechny Dom Towarowy "Neptun" - otwarty w 1951 r. "Pedet" - jak pisze w swoim artykule Cristal, delikatesy i "Pedet", czyli neonowy Wrzeszcz Jarosław Wasielewski - był przez cały okres PRL-u największym domem towarowym Gdańska.
Drugim pod względem popularności obok "Pedetu" był Spółdzielczy Dom Towarowy "Społem", który otwarto już w 1949 r. Po przebudowie od 1961 r. i zmianie nazwy na "Sezam" na trzech piętrach i parterze rozmieszczono 24 działy handlowe, gdzie można było zakupić: wyroby z tworzyw sztucznych, sprzęt RTV i AGD, odzież, zabawki, tekstylia, pasmanterię, obuwie, konfekcję, artykuły sportowe, dekoracyjne. Więcej na jego temat przeczytacie w artykule: Burzliwa historia wrzeszczańskiego "Sezamu".
Również w 1961 r. powstał Dom Kupca i Usługowca (choć uchwała o jego budowie była już w 1947 r.) - gmach o pięciu kondygnacjach, każda o powierzchni 570 m kw. Na parterze Domu Kupca już od końca lat 40. działał handel i usługi, m.in.: cukiernia, pracownia jubilerska, sklep spożywczy. W październiku 1957 r. otwarto tu słynną cukiernię Maraska, w latach 60. zaś przeniosła się tu kawiarnia Maleńka. Najsłynniejszym sklepem był jednak otwarty w 1976 r., zajmujący cały parter budynku, drugi trójmiejski (po Gdyni) i 23. w kraju salon słynnej PRL-owskiej sieci odzieżowej Moda Polska.
Przeczytaj także: Dom Kupca - zapomniana świątynia handlu we Wrzeszczu
Luksus z Peweksu i Baltony
Z luksusem w PRL kojarzą nam się dziś głównie Peweksy. W sklepach Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego "Pewex" za dolary i bony towarowe sprzedawano towary z importu, ale i krajowe, w tym polską wódkę. Co można było kupić w Peweksie? Praktycznie wszystko: perfumy, kafelki, piwo w puszkach i amerykańskie papierosy, oryginalne jeansy marki Rifle czy Wrangler i inne ubrania, odtwarzacze wideo, klocki Lego, resoraki firmy Matchbox, lalki Barbie, gumy do żucia z Kaczorem Donaldem, salami, sardynki i ślimaki w puszkach, tkaniny, ale także elektronikę, w tym konsole i komputery Atari, oraz różne zagraniczne alkohole (koniaki i whisky), coca-colę, sprzęt RTV, kosmetyki i inne.
- W Peweksie można było kupić też samochód. W końcu 1988 r., o ile dobrze pamiętam, Fiat 125 p kosztował ponad 2500 dolarów. Dla uzmysłowienia sobie "wartości" samochodu, to w tym czasie, mając ukończone podwójne studia wyższe (techniczne i ekonomiczne), pracując w stoczni na stanowisku specjalisty projektanta przy projektowaniu nowoczesnych statków, zarabiałem aż ok. 30 dolarów miesięcznie. Kilka miesięcy później, pracując w Holandii jako niewykwalifikowany robotnik, bez znajomości języka, sortując kwiaty, zarabiałem ponad 30 dolarów dziennie - wspomina Edward Roeding.
Oprócz turystów głównymi klientami Peweksów byli marynarze, którzy część pensji otrzymywali w dodatku dewizowym. Zwykłych zjadaczy chleba raczej nie było stać na zakupy w Peweksie. Tutaj znajdziecie archiwalne artykuły na ten temat zgromadzone w Bałtyckiej Bibliotece Cyfrowej (BBC).
Z Gdyni wywodzi się druga sieć sklepów o podobnym charakterze - sklepy i kioski "Baltony", rozwijane od 1984 r. Wcześniej - od 1949 r. - Przedsiębiorstwo Państwowe "Baltona" zajmowało się zaopatrywaniem głównie placówek dyplomatycznych i statków. W 1956 r. rozpoczęło również sprzedaż detaliczną w sklepach oraz na przejściach granicznych. W 1971 r. Baltona "weszła" na pokłady samolotów. Od 1984 r. zajmowała się także sprzedażą wysyłkową towarów z katalogu. Baltona była synonimem luksusu, podobnie jak Peweks. Do kupienia były tam: szynka w puszce, kawa, zagraniczne alkohole i inne towary uważane za luksusowe.
Powiew luksusu: hotele jak wyspy
Powiewu luksusu szukano nie tylko w miejscach handlowych, polując na wyjątkowe towary, lecz także tam, gdzie pojawiali się turyści z zagranicy, niosący ze sobą aurę lepszego, nieznanego świata. Do takich miejsc należały przede wszystkim hotele, o których Boćkowska pisała, że są jak wyspy, "gdzie zwykli ludzie zaglądali, by posiedzieć w holu i poczuć się trochę jak za granicą. Przecinały się tam drogi artystów, intelektualistów, prywatnych przedsiębiorców, półświatka i cudzoziemców". Do takich wyjątkowych hoteli należały m.in.: Grand Hotel (dziś Sofitel), Hotel Monopol w Gdańsku (dziś Scandic) czy Hotel Orbis "Gdynia" (dziś Mercure).
Ten ostatni otwarto w 1983 r. Słynął on z wystawnych bankietów, różnych pokazów, konkursów i najlepszych balów, odwiedzających go cinkciarzy, a także pięknych tancerek w klubie nocnym Nautica, zwanym potocznie Piekiełkiem (od czerwonego koloru jego ścian). Tutaj też zawsze zatrzymywały się gwiazdy i goście podczas Polskiego Festiwalu Filmów Fabularnych. W Hotelu Gdynia były też sklepy: Pewex, Baltona i jubiler, do których przychodzono tylko po to, żeby popatrzeć na towary, tj.: futra, skórzane torby, pomarańcze i dobre alkohole. Hotel oferował swoim gościom ponadto basen, solarium, saunę i sale konferencyjne.
Przeczytaj także: Dawne trójmiejskie świątynie hazardu
- Z tego, co pamiętam, to takimi niedostępnymi obiektami dla zwykłego "zjadacza chleba" były w Jelitkowie dwa hotele należące wówczas do Orbisu: hotel Posejdon i Marina. W Oliwie w pawilonach przy ul. Czyżewskiego znajdował się pozakartkowy sklep mięsny, ale to raczej wspomnienia moich rodziców, bo ja urodziłem się w 1965 r. - wspomina Piotr Leżyński, autor strony www.DawnaOliwa.pl
Smak luksusu: kawiarnie, restauracje, kluby nocne
W Hotelu Gdynia znajdowała się także słynna kawiarnia "U Marysieńki". Była to jedna z kilku ekskluzywnych kawiarni w Trójmieście, tuż obok Cafe Cyganeria (najstarszej kawiarni w Trójmieście, istniejącej od 1946 r., o której przeczytacie tutaj: Nowe życie legendarnej Cyganerii) czy kultowej już cukierni Delicje, która została otwarta w 1979 r. i istnieje do dziś, a co ważniejsze zachowała swój wystrój sprzed lat. Niedawno pisaliśmy o tym lokalu w artykule: Kultowa cukiernia Delicje skończyła 42 lata.
Takich ekskluzywnych lokali w Trójmieście było wiele, nie tylko kawiarni, ale także restauracji i klubów. Do niektórych restauracji niełatwo było się dostać, a ponadto obowiązywały w nich różne zasady, np. należało być odpowiednio ubranym, czyli koniecznie "pod krawatem". Mało kogo zresztą było stać na jedzenie w takich miejscach, dlatego odwiedzały je raczej elity i polityczni oficjele. Jedno z nich - luksusową gdańską restaurację "Pod Łososiem" - wspomina w swojej książce "Ślepa kuchnia" Monika Milewska.
- Odwiedzający w stanie wojennym stołówkę partyjni oficjele wyraźnie nie ufali jej personelowi. Do obsługi ich wizyt w stoczni sprowadzano kucharzy z Warszawy albo korzystano z cateringu, zamawiając wykwintne dania w luksusowej gdańskiej restauracji "Pod Łososiem" - pisze autorka.
Z kolei do najsłynniejszych klubów nocnych należał gdyński Maxim, a w Gdańsku kawiarnia i klub nocny Cristal we Wrzeszczu.
- O Maximie w Gdyni słyszała cała Polska, a bawiła się w nim peerelowska śmietanka towarzyska z całego kraju. Ekskluzywna restauracja, strojna w dzieła sztuki i stylowe meble, z przeszkloną ścianą i widokiem na morze, kilkoma barami i drzewem w środku powstała na przełomie lat 70. i 80. Od początku wabiła obcokrajowców z "zielonymi", marynarzy i cinkciarzy. Rozsławiona przez piosenkę Lady Pank stała się miejscem zabaw, obfitującym w kawior i szampana, ówczesnej elity finansowej - biznesmenów, gwiazd kina i estrady, ale i gangsterów. Drink kosztował tu tyle, ile wynosiła przeciętna pensja - pisze Przemysław Kozłowski na stronie gdynia.pl.
Przeczytaj także: Słynne trójmiejskie kluby. Tu bawili się biznesmeni, politycy, gangsterzy, celebryci
Zegarkowo, Olimp, rejs Batorym i... zagranica
Ludzie w tamtych czasach, szczególnie w okresie "małej stabilizacji" i później, chcieli jednak zaznawać dobrobytu nie tylko od święta. Dla wielu takim luksusem stawała się możliwość zamieszkania w bloku z wielkiej płyty i posiadanie ciasnego, małego, ale własnego "em". Inni marzyli z kolei o zamieszkaniu w najwyższym budynku w mieście w tamtych czasach, który "wnosił do Wrzeszcza odrobinę zachodnioeuropejskiego luksusu - jak pisała o słynnym "Dolarowcu" Anna Sakowicz w powieści "Jaśminowa Saga".
Wieżowiec "Olimp" był synonimem luksusu w czasach PRL-u. Nazwa ta pochodzi od nieistniejącej już restauracji, która znajdowała się na ostatnim piętrze budynku. Termin "Dolarowiec" odnosi się z kolei do tego, że mieszkania w budynku można było kupić wyłącznie za dewizy, przede wszystkim dolary.
- Choć mieszkania najsłynniejszego wieżowca Wrzeszcza nie były zbyt obszerne, prezentowały nadzwyczaj wysoki standard. Dębowe parkiety w pokojach, kafelki w łazienkach i kuchniach wyposażonych w kuchenki gazowe czy windy na klatkach schodowych sprawiały, że na przełomie lat 60. i 70. można było je nazwać wręcz luksusowymi. Nie bez znaczenia był również widok, który rozciąga się z wyższych kondygnacji. Warto również wspomnieć, że w czasach swojej świetności wrzeszczański wieżowiec był podziwiany nie tylko ze względu na standard mieszkań. Sama jego bryła, zaprojektowana w duchu modernizmu, przywodziła gdańszczanom na myśl widoki z zachodnich metropolii, usianych drapaczami chmur. Namiastką "lepszego świata" był także Pewex, który znajdował się niegdyś na pierwszym piętrze - piszą o "Dolarowcu" Rafał Borowski i Magda Mielke.
Również osiedla, takie jak słynne "Zegarkowo", czyli PLO-owskie osiedle domków jednorodzinnych, uważane było za nowobogackie, choć życie tam z luksusem - jak się okazuje - nie miało zbyt wiele wspólnego. Było to pierwsze osiedle zbudowane specjalnie dla marynarzy. Powstało pod koniec lat 50. w Orłowie, między Kępą Redłowską a Aleją Zwycięstwa.
- Marynarskie rodziny zaciągnęły kredyty, żeby tam zamieszkać. A że były to lata 50., kiedy marynarze z rejsów przywozili przeważnie zegarki, taksówkarze nazwali osiedle "Zegarkowem" - że niby tylko z przemytu zegarków taki majątek. Potem, gdy modne były nylonowe rajstopy, mówiono na osiedle "Nylonowo". Kiedy szykowałam się do rozmów z mieszkańcami osiedla, spodziewałam się opowieści o rozbrykanych marynarzowych, które wolne chwile spędzają na Świętojańskiej w futrze oraz złocie. Dostałam tymczasem obraz zabieganych żon wiecznie nieobecnych mężów, które muszą troszczyć się o koks, by dogrzać domy, o dzieci, o remonty, o grządki, by wykarmić rodzinę, a często również letników. Jak na ówczesne czasy "Zegarkowo" niewątpliwie było wyjątkowe, ale trudno powiedzieć, że luksusowe - zapewnia Aleksandra Boćkowska.
Szczytem luksusu, na który w PRL mogły pozwolić sobie tylko jednostki, był rejs transatlantykiem "Batory", wyjazd za granicę i zagranica w ogóle. Ale to już temat na inną opowieść.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2022-04-05 07:55
(19)
Towary z zachodu to był najwiekszy luksus. Od samochodów przez chemie po słodycze. Pamietam soczki w kartoniku orange. Pepsi w starych puszkach. Orzeszki solone a takim sprasowanym woreczku. Mydło jak pachniało... Pierwsze adidasy z rynku na przymorzu. Fajnie się wspomina. Nie tylko to,że ludzie byli mlodsi,ale głównie to,że byli inni dla siebie
- 139 9
-
2022-04-05 11:43
(2)
Wtedy mięso można było nazwać mięsem,czuło się aż ten smak.Teraz wp...........y tablicę Mendelejewa ,dlatego coraz większe cmentarze.
- 8 6
-
2022-04-05 12:51
Po prostu, kupijecie "gawno", najtańsze. Można kupić prawdziwe wyroby tyle że stosunek waszych pensji co ich cen jest taki jak w
- 3 2
-
2022-04-05 12:44
dlatego kupuję raz w tygodniu na rynku w jednym z punktów , dlaczego ? bo lezy szynka i wysycha a nie oblepia się mazią , tak samo boczek czy kiełbasa, tydzień i nadal jadalne
- 7 1
-
2022-04-05 10:28
Ludzie byli dla siebie inni? (3)
każdy donosił na każdego! Sprawdźcie sobie z ciekawości teczki swoich rodziców albo dziadków w oddziale IPN. Rodzina i znajomi po imieninach pisali raporty co kto powiedział!
- 12 15
-
2022-04-05 22:02
Wejdź na Trójmiasto. pl i zobacz ile donosicieli jest obecnie.
- 5 1
-
2022-04-05 13:22
Przykre że jesteś z takiego towarzystwa. Współczuję.
- 8 2
-
2022-04-05 11:57
a teraz donoszą do fiskusa jak ktoś ma lepiej od nich
- 9 3
-
2022-04-05 10:04
(11)
mi to najbardziej brakuje z tego czasu wędlin i mięsa , ten smak ten zapach , brak sluzu po 2 dniach , pakowane w papier a nie w folie, ponadto uważam że szklane opakowania zwrotne, pakowanie w papier i torebki papierowe powinno z nami zostać a nie zmiana na plastik bo tańszy , o ile czyściej by było na świecie jakbyśmy przy tym zostali , no ale , skup butelek ... lenistwo i piniadz wygrywa
- 28 6
-
2022-04-05 11:56
papierowe torebki to niszczenie lasów (1)
- 1 16
-
2022-04-05 19:39
a foliowe worki i siatki które rozkładaja się 400 lat?
- 5 0
-
2022-04-05 11:16
w stosunku do wypłaty (3)
wędliny były wtedy bardzo drogie
- 8 4
-
2022-04-05 12:43
(2)
teraz pomidory kosztują wiecej niż schab , nie wiem co lepsze , czy dobre jedzenie co było czy sztuczna pasza gorsza od pisego żarcia czyli to co teraz jemy , grunt że ładne kolorowe pudełko i logo znanej marki , a w środku syf
- 15 4
-
2022-04-05 13:39
(1)
dobre zarcie kupisz i teraz no problem. Wydasz dużo to prawda, ale przynajmniej masz wybór.
- 6 0
-
2022-04-06 08:42
wiem, od pewnego czasu zmieniłem podejście i jem mniej ale zdrowiej , w sumie po co mam żreć skoro nie pracuję fizycznie
- 1 0
-
2022-04-05 10:18
(4)
To prawda. Wszystko pakowano w papierowe torebki. Ja zapamietałem jak nosiłem w nich czereśnie i cuksy irysy. Ach to były cukierki. Sucha krakowska jaka była pyszna. Toruńska...
- 24 1
-
2022-04-05 10:50
o kapuście kiszonej nie wspomnę (3)
jak torebka przemokła, potem dłoń pachniała kiszonką
- 11 0
-
2022-04-05 13:38
'pachniała'
- 1 9
-
2022-04-05 13:20
(1)
Po kapustę chodziło się ze słoikiem albo kanką.
- 17 0
-
2022-04-05 19:38
do pewexu?
- 2 7
-
2022-04-05 09:47
Baltona / Pewex (3)
W Pewexie Dziadek kupił mi pierwszy komputer Atari z magnetofonem, w Baltonie parę lat później moją ukochaną Amigę 500. Do dziś spoczywają w pudełkach w szafie. Też warto byłoby wspomnieć o giełdach komputerowych gdzie można było nabyć gry i sprzęt. Dzięki za fajny art.
- 62 3
-
2022-04-05 12:27
A ja chodziłem do Pewexu na długą po alkohol dla śp mecenasa! (2)
- 6 1
-
2022-04-05 12:45
(1)
a mój wujek był dyrektorem Pewexu ... za kulisami co się działo to by zwykły obywatel nie ogarnął
- 7 0
-
2022-04-05 21:18
Twój wujek to ten szpieg?
- 3 2
-
2022-04-05 08:04
Oby nie powróciły te czasy (9)
- 93 65
-
2022-04-05 12:53
Wracaja TW Balbina teskni za tym prowadzi ku temu. .
- 5 6
-
2022-04-05 12:46
Dlaczego?! Żytnia w pewexie kosztowała 1 $ !
- 11 0
-
2022-04-05 11:08
(3)
Już powracają ! Drożyzna i inflacja ciągną wszystko na dno . Niedługo też będziemy ,tylko dobra luksusowe oglądać za witryny sklepu .
- 20 6
-
2022-04-05 12:47
zostana oligarchowie i biedota - jak w rosji , juz wciskanie kitu idzie w TVP niczy w rosyjskiej TV i likwidacja klasy średniej, odbieranie majątków społeczeństwu poprzez złodziejską współpracę rządu z bankami - morawiecki i gapiński dawno juz kupieni przez właściciela banku centralnego i na jego usługach
- 9 5
-
2022-04-05 11:35
(1)
Dlatego ja kupuję puki mogę i to takie, które mogę latami używać.
- 1 3
-
2022-04-05 12:47
póki dopóki
- 7 0
-
2022-04-05 08:44
(2)
powróciły ale w tej jeszcze gorszej wersji , poza tym ludzie inni bardziej głupi i naiwni wierzą w to co tv mówi a kiedyś wiedzieli że tv kłamie, poza tym teraz prawdy to chyba nikt nie mówi a raczej to co pasuje
- 41 9
-
2022-04-05 11:31
Dziwne to (1)
kiedyś zadałam pytanie pod wpisem ale nie zostało zamieszczone za niby hejt a tu takie trollowanie nienawistne i wrogie w dodatku anonimowe (do czasu):(
- 4 9
-
2022-04-05 12:46
za prawdę będziecie inwigilować czy bić jak kiedyś piotrowicz ?
- 9 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.