- 1 Food trucki kończą sezon podczas darmowych imprez na stadionie (21 opinii)
- 2 Kasia Kowalska: emocje, które trwają (20 opinii)
- 3 Kiermasz zielonych weteranów w Montowni (16 opinii)
- 4 Satoshi Nakamoto - HBO ujawni kim jest twórca Bitcoina i technologii blockchain? (11 opinii)
- 5 Pierwsza tajemnicza kolacja w Trójmieście (36 opinii)
- 6 Stand up, quizy, karaoke. Rozrywki w pubach (9 opinii)
Roślinny Tinder? Nowa aplikacja podbija Polskę
Domowa uprawa roślin w czasie pandemii staje się coraz popularniejszym hobby. Pasja ta potrafi zmniejszyć zawartość naszego portfela, ale sposób na to znalazł mieszkaniec Trójmiasta Bartosz Klukaczewski, twórca aplikacji Plantswapp. To miejsce, gdzie można oddać kwiatek, sprzedać go lub wymienić się rośliną, ale też poznać się z innymi miłośnikami roślin z okolicy. Aplikacja, zwana roślinnym Tinderem, rozwija się bardzo szybko i działa już w 28 miastach w Polsce.
Jest również osoby wątek, który pozwala na wymianę swoich "roślinnych przemyśleń", a nawet miejsce, gdzie rzemieślnicy tworzący plecione makramy, doniczki czy inne pomocne w uprawie gadżety mogą wystawić swoje prace. Aplikacja zdobywa coraz większą popularność w całej Polsce i można w niej znaleźć wiele ogłoszeń z Trójmiasta.
Czytaj też: Dżungla w domu, czyli jak Polacy pokochali rośliny
Mateusz Groen: Moja koleżanka określa aplikację Plantswapp jako roślinny Tinder. Ile prawdy jest w tym określeniu?
Bartosz Klukaczewski: Coś w tym jest, bo wokół roślin i samej aplikacji buduje się też ciekawa społeczność. Ludzie rozwijają swoje zainteresowania, coraz bardziej wsiąkają w ten świat. Ja sam wkręciłem się w rośliny dość niedawno - jeszcze cztery lata temu miałem tylko mały aloes z Ikei, a teraz w domu jest już ponad 100 doniczek, w tym też rzadkie i oryginalne gatunki. Kolekcjonerem nie jestem i nie będę, ale rzeczywiście widzę, że wchodzi się tutaj stopniowo na wyższe poziomy i można w to wsiąknąć.
I przy okazji zbankrutować.
(śmiech) Pomyślałem sobie, że dobrze by było nie wydawać fortuny na nowe rośliny. Alternatywą jest wymiana roślin z innymi ludźmi lub kupno i sprzedaż, na przykład między przyjaciółmi czy sąsiadami - jako alternatywa dla sklepów i kwiaciarni. Same wymiany roślin to coś, co się dzieje od dawna - głównie poprzez grupy na Facebooku. Nie każdy jednak spędza czas na Facebooku i czasami trudno jest znaleźć dla siebie interesującą ofertę, nie mówiąc już, że umówienie się z kimś na wymianę lub adopcję rośliny zabiera dużo czasu. Zazwyczaj gdy pojawiało się jakieś ciekawe ogłoszenie, to zawsze był ktoś przede mną albo kontakt z osobą oferującą roślinę był utrudniony. Do tego grupy są dość ograniczone - jest bałagan, trudno określić, czy ogłoszenie jest aktualne, ludzie zapominają o wspomnieniu, skąd można odebrać roślinkę itp.
I tu pojawia się Plantswapp...
Postanowiłem stworzyć aplikację, która rozwiąże te problemy. Jesienią 2019 r. rozpocząłem wywiady z potencjalnymi użytkownikami apki, zapytałem ich o problemy przy przeprowadzaniu wymian i utwierdziłem się, że nie jestem jedyny, dla którego Facebook nie jest wystarczająco dobrym narzędziem. Pomysł konsultowałem zarówno z przyjaciółmi, jak i ludźmi zupełnie obcymi, z miłośnikami roślin, jak i z zupełnymi laikami. To dało mi bardzo dobry ogląd sytuacji i realnych problemów, jakie należy rozwiązać. Początkowa wersja aplikacji była dość skromna, funkcjonalności było niewiele, ale pozwoliło to zweryfikować, czy w ogóle jest zapotrzebowanie na taką aplikację.
Odpowiedź dostałeś dość szybko.
W maju 2020 r., gdy uruchomiłem aplikację, wymian było może 50 i to głównie we Wrzeszczu, gdzie mieszkam. Dla porównania, dzisiaj apka działa w całej Polsce i codziennie przeprowadzanych jest ponad 100 transakcji. Od momentu startu udało się znaleźć nowe domy dla około 13 tys. roślin - każdy kolejny miesiąc jest lepszy od poprzedniego. Zainteresowanie przerosło wszelkie oczekiwania. Jesienią 2020 r. Plantswapp był piątą najbardziej popularną aplikacją społecznościową w App Store - zaraz za Messengerem, Instagramem, Discordem i Skype'em.
Obecnie z apki korzysta około 15 tys. osób miesięcznie, z czego aż 3 tys. z Trójmiasta. Transakcji jest około 100 dziennie. Użytkownicy każdego dnia dodają około 150-200 nowych ogłoszeń.
Jak wygląda to w praktyce? Załóżmy, że mam kilka roślin, których chcę się pozbyć. Jak szybko dokonam transakcji?
To zależy, ale skoro jesteś z Trójmiasta, to bardzo szybko. Aplikacja działa głównie w dużych aglomeracjach - tutaj wymiany kręcą się najlepiej i zazwyczaj w parę godzin lub nawet minut można znaleźć nowy dom dla konkretnej rośliny. Pamiętajmy, że na Plantswapp na razie nie ma ogłoszeń z wysyłką - musimy się spotkać osobiście z drugą stroną, oczywiście pamiętając o reżimie sanitarnym. Samych lokalnych grup jest 30 - każda prowadzona przez kogoś na miejscu. Dzięki takiej osobie udawało się rozkręcić wymiany nawet w mniejszych miejscowościach, bo to interesem tej osoby było spopularyzowanie apki wśród znajomych i rozkręcenie wymian w okolicy. Liczę, że wiosna pomoże w uczynieniu aplikacji jeszcze bardziej popularną również w mniejszych miastach. Wiosna to idealny czas, bo właśnie teraz przesadzamy nasze rośliny i mamy czym się dzielić z innymi osobami.
Wspominasz o ludziach angażujących się w rozwój aplikacji. O ten społecznościowy efekt od początku ci chodziło?
Zdecydowanie tak. Plantswapp to nie tylko aplikacja, ale też społeczność, w budowanie której angażuje się kilkadziesiąt osób - administratorzy lokalnych grup rozsiani po całej Polsce, moi przyjaciele, którzy pomagają mi przy social mediach, i inne osoby, które po prostu dzielą się opinią o apce i podsuwają ciekawe pomysły na ulepszenia. To użytkownicy spopularyzowali aplikację. Bardzo pomogli też instagramowi influencerzy - ci roślinni, jak Kamil "Boskie Rośliny", wnętrzarscy, jak Daria "Dom na Kaszubach", czy ekologiczni i zero waste. Każda wzmianka o aplikacji oznacza dla nas dodatkowych użytkowników i więcej ogłoszeń. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim osobom, które postanowiły wesprzeć tę inicjatywę, dzięki nim pozostaje nam rozwijać ten projekt dalej i korzystać z zaufania, którym nas obdarzono.
Jak będzie się rozwijać Plantswapp?
Do niedawna chciałem, aby była to alternatywa dla lokalnych grup wymiany roślin funkcjonujących na Facebooku. To się udało. Kolejnym celem było stworzenie platformy do wymiany wiedzy i doświadczeń w aplikacji i to też się udało, a na dodatek bardzo pomogło nam przetrwać zimę, kiedy wymian jest niewiele. Teraz moim celem jest stworzenie przestrzeni dla rzemieślników i twórców w aplikacji, aby mogli sprzedawać tam swoje rękodzieło, np. makramy, doniczki czy osłonki już z wysyłką. Nie będzie to co prawda polskie Etsy, bo chcę się skupić tylko na rzeczach związanych z roślinami i ich uprawą, ale myślę, że możemy stworzyć fajną alternatywę dla osób, które chcą wspierać lokalnych twórców i zależy im na tzw. "drugim obiegu" przedmiotów.
Kolejnym celem będzie umożliwienie sprzedaży roślin z wysyłką. Widzę tutaj duży potencjał dla rynku roślin kolekcjonerskich. Chciałbym docelowo stworzyć proste narzędzie e-commerce dla małych kwiaciarni, których nie stać na prowadzenie własnego sklepu online. Pracuję nad stworzeniem wirtualnego targu roślin na całą Polskę i nie tylko.
Czytaj także: Jak zadbać o ogród, gdy markety budowlane zamknięte
Aplikację tworzysz sam?
Plantswapp to właściwie jednoosobowy projekt - zajmuję się projektowaniem, tworzeniem i testowaniem aplikacji. Robię to wszystko po godzinach normalnej pracy, ale jestem zadowolony z tempa rozwoju projektu. Aplikacjami mobilnymi zajmuję się zawodowo od wielu lat - kiedyś jako szeregowy programista, później jako tech i team leader, a w tej chwili buduję od postaw dział aplikacji mobilnych w jednym z większych polskich software house'ów, gdzie prowadzę kilkunastoosobowy zespół programistów. W pracy już właściwie nie programuję albo robię to bardzo rzadko, więc Plantswapp jest projektem, w którym mogę się spełniać i programować dla rozrywki oraz żeby nie "zardzewieć".
Bardzo się cieszę, że mogę wykorzystywać wszystkie doświadczenia z pracy w software housie - pracowałem już przy ponad 20 projektach i z każdego można wyciągnąć jakąś lekcję, również na poziomie produktu, nie samego oprogramowania czy jego jakości. Myślę, że bez tych doświadczeń byłoby bardzo trudno stworzyć Plantswapp w takiej formie, w jakiej jest, gdzie po prostu tworzę coś dobrej jakości, skrojonego pod prawdziwego użytkownika i zaspokajam konkretne potrzeby - również swoje.
Znasz jakieś inne ciekawe aplikacje z korzeniami w Trójmieście? Daj znać w komentarzach.
Opinie wybrane
-
2021-04-12 14:43
(3)
Zaraz urząd skarbowy położy na tym swoją lepką łapę. Pomysł świetny sam w sobie bardzo dobry jak w ogóle uprawa wszelkich roślin
- 22 12
-
2021-04-13 07:06
raczej rząd wymyśli podatek od roślin - oczywiście dla naszego dobra jak każdy inny
- 5 0
-
2021-04-12 15:49
(1)
tzn na czym? Wiesz jak taka appka zarabia? Pewnie na reklamach google, ktore sa uzywane przez setki tysiecy polakow od lat
- 5 1
-
2021-04-13 09:17
Może chodzi mu o kupujących ?
Skoro na tłusty czwartek firma nie może dać pracownikowi pączka , bo do pączka musi pracownik otrzymać dodatkowego pita to jak urząd skarbowy podejdzie do sprawy wymiany? oddanie za darmo? Skoro potrafi od pączka prosić o pita. Tak jak PIS robi wjazdy na wesela i pobiera podatek od prezentów.
- 5 0
-
2021-04-12 22:46
Bardzo fajny pomysł tylko dlaczego nazwa aplikacji jest po angielsku? (11)
- 28 21
-
2021-04-14 01:11
Bo to tylko nazwa
A nazwy mają być łatwe do zapamiętania, łatwo wyszukiwalne i najlepiej jakby coś znaczyły. I tu mamy bardzo dobrą nazwę, która jest także domeną - plantsw.app to link do strony aplikacji.
Plant Swap to dosłownie wymiana roślin. Jeśli rozbijemy to na trzy człony Plant Swap App to mamy "aplikację do wymiany roślin". Dosłownie- 2 3
-
2021-04-13 18:20
Bo każdy zna angielski , a przynajmniej powinien. Języka angielskiego uczysz się od 1 klasy podstawówki aż do liceum, często na studiach. Co w tym dziwnego? Każdy powinien znać angielski, przecież uczą go w szkołach
- 3 3
-
2021-04-13 08:26
Bo po Polsku brzmi słabo
Strach pomyśleć jak znosisz słowa "weekend" czy "super" albo "t-shirt" czyli "tiszert". Albo "extra" czy "bestseller". Strach pomyśleć nawet o "Serialu" czy "komputerze". A co dopiero "protest" "projekt" czy "konferencja"
- 4 8
-
2021-04-13 08:17
Ograniczenia (6)
Pani Anno,
Uważa Pani, że aplikacja nie ma szans zagranicą?
Czy może myśli Pani, że tylko w Trójmieście ludzie interesują się roślinami?
Mówiąc ogólnie biznes internetowy nie jest i nigdy nie będzie lokalny. W związku z tym nazewnictwo musi być zrozumiałe nie tylko w Polsce.
Nazwa Plantswapp jest o tyle trafiona, że od razu wiadomo do czego służy aplikacja. A brzmi lepiej niż "Aplikacja do wymiany i sprzedażu roślin" albo "AAAoddam kwiatek".
Ukłony.- 13 8
-
2021-04-13 09:44
Jakie ograniczenia powodują, że aplikacja nie może mieć polskiej nazwy? (5)
Jak najbardziej uważam, że ma ona szansę za granicą i co to ma do nazwy? Uważasz, że jedyną szansą aby polska firma się wybiła jest angielska nazwa. Zawsze myślałam, że chodzi o jakość, produkt.
Co do tytułu twojego to ograniczona/ny jesteś ty ponieważ masz bardzo wąsko umysłowe podejście do nazewnictwa.
Po pierwsze jestJak najbardziej uważam, że ma ona szansę za granicą i co to ma do nazwy? Uważasz, że jedyną szansą aby polska firma się wybiła jest angielska nazwa. Zawsze myślałam, że chodzi o jakość, produkt.
Co do tytułu twojego to ograniczona/ny jesteś ty ponieważ masz bardzo wąsko umysłowe podejście do nazewnictwa.
Po pierwsze jest różnica pomiędzy zagranicznymi słowami, które zostały spolszczone a takimi, które bezmyślnie wprowadza się w oryginale do języka. Za granicą znoszę ja bardzo dobrze a w Polsce mówię po polsku.- 9 5
-
2021-04-13 10:19
Może dlatego, że świat w 80% używa języka angielskiego a nie polskiego? (4)
- 4 8
-
2021-04-13 13:01
Nieprawda z tym angielskim. (1)
Najwięcej ludzi używa języka chińskiego i to nie jest 80%. ok 950mln ludzi. Język angielski jest na trzecim miejscu z wynikiem ok 360mln użytkowników. Więcej osób używa hiszpańskiego, niż angielskiego. Popularność angielskiego jest mniej więcej taka sama jak arabskiego czy hindi.
- 3 3
-
2021-04-13 13:16
Ale to nie o to chodzi
Chodzi o to, że na świecie szybciej dogadasz się po angielsku niż po polsku. To chyba nie podlega dyskusji.
- 3 1
-
2021-04-13 11:28
Oj żebyś się z tymi 80% nie przeliczył/a (1)
W Afryce w 80% to się dogadasz bardziej po francusku a nie angielsku. W Włoszech, Hiszpanii, Izraelu, Jordanii, Grecji, Albanii czy Gruzji poza bardzo turystycznymi miejscami a raczej punktami odwiedzanymi przez turystów w nich też nie było tak łatwo dogadać mi się po angielsku.
Jak najbardziej popieram naukę języków obcych ale nieW Afryce w 80% to się dogadasz bardziej po francusku a nie angielsku. W Włoszech, Hiszpanii, Izraelu, Jordanii, Grecji, Albanii czy Gruzji poza bardzo turystycznymi miejscami a raczej punktami odwiedzanymi przez turystów w nich też nie było tak łatwo dogadać mi się po angielsku.
Jak najbardziej popieram naukę języków obcych ale nie należy ich stawiać ponad swój a tym bardziej popadać z tego powodu w kompleksy. Jest mnóstwo firm które mają nazwy w języku kraju w jakim powstały i pomimo nie angielskiej nazwy jakoś odniosły sukces, znane sią na całym świecie.
A największe dla mnie obrzydlistwo to zamieniania w polskim wyrazie liter na nie polskie np. K na C, W na V, J na Y itp. przez co nawet tak piękne słowo wianek traci swój urok jako nazwa dla firmy vianek.- 5 4
-
2021-04-13 12:33
Mylimy sprawy
Pani Anno,
Świat jest pełen dobrych produktów, które nie odniosły sukcesu, bo nie potrafiły się sprzedać. Gwarantuję Pani, że nie sprzeda Pani produktu o trudnej do wymówienia polskiej nazwie za granicą, szczególnie w tzw. e-biznesie. Chcemy tego czy nie to właśnie język angielski jest tym wiodącym w całym internetowym świecie.
Pani Anno,
Świat jest pełen dobrych produktów, które nie odniosły sukcesu, bo nie potrafiły się sprzedać. Gwarantuję Pani, że nie sprzeda Pani produktu o trudnej do wymówienia polskiej nazwie za granicą, szczególnie w tzw. e-biznesie. Chcemy tego czy nie to właśnie język angielski jest tym wiodącym w całym internetowym świecie.
Oczywiście są polskie firmy czy produkty, które działają za granicą pod niezmienioną nazwą, ale w większości przypadków ich nazwy są proste do wymówienia lub są to skróty: pzu, kghm, orlen, Tymbark, Prince Polo. O zgrozo nasz arcypolski batonik, waflowa duma narodowa też nie ma polskiej nazwy!
Jeżeli chodzi o Afrykę, to raczej nie jest to rynek docelowy twórców tytułowej aplikacji. Jeżeli chodzi o pozostałe kraje, które Pani wymieniła: uważa Pani, że aplikację należy nazywać w każdym z krajów inaczej, tak żeby wszyscy zrozumieli?
Jeżeli chodzi o firmę vianek to proponuję kompromis: "vvianek" wygląda jak w a to tak naprawdę 2 razy v :D
Podsumowując:
Nazywając kwiaciarnię, która operuje na rynku lokalnym "vianek" wystawiamy się na pośmiewisko. Natomiast kiedy nadajemy nazwę aplikacji, która działa lub może działać na rynku globalnym, używamy czytelnego, możliwie krótkiego sformułowania, które jest proste do wymówienia (globalnie).- 5 4
-
2021-04-12 23:45
bo komuna przeniosła sie z Rosji do USA
ja oni rozgawaritjają w jezyko swoich towariszczi
- 4 6
-
2021-04-12 19:01
Pamiętajcie o kwarantannie dla nowych roślinek (1)
Najlepiej od razu do nowej ziemi i doniczki, i osobne pomieszczenie na jakiś czas.
Szkoda przypadkiem przynieść wełnowca czy upierdliwe ziemiórki.- 46 1
-
2021-04-13 18:18
Dzięki! :) nie wiedziałam .
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.