- 1 5 polskich filmów, które trzeba obejrzeć (23 opinie)
- 2 Jeden z najdłużej istniejących zespołów (13 opinii)
- 3 Przeboje Wodeckiego w Operze Leśnej (31 opinii)
- 4 Beetlejuice 2: nie tak to miało wyglądać (30 opinii)
- 5 Słodko-gorzkie pożegnanie z latem (59 opinii)
- 6 Co robić w Trójmieście, gdy pada? (21 opinii)
"Sclavus" - debiut literacki Tymona Tymańskiego
Tymon Tymański dał się przez lata poznać jako człowiek wielu talentów. Muzyk, multiinstrumentalista, producent, twórca filmów. Teraz czas dodać mu kolejny dopisek - pisarz. Właśnie ukazała się jego pierwsza książka pt. "Sclavus". To opowieść o Totarcie, narodzinach gdańskiej sceny alternatywnej, ale nie tylko. To także historia zmian i dorastania.
Muzyka alternatywna - koncerty w Trójmieście
Sclavus w starołacińskim oznacza niewolnika. Być może chodziło Tymonowi Tymańskiemu o niewolnictwo w kontekście PRL-u? O to, że wolność była wówczas ułudą? Możliwe. Tym bardziej że ta książka nie opowiada tylko o Totarcie, jednej z najbarwniejszych grup artystycznych lat 80. XX wieku. Aczkolwiek nie da się ukryć, że to on jest głównym bohaterem powieści. To też o tyle istotne, że o Totarcie wciąż wiele się mówi, ale jednocześnie niewiele wie. Jest tu dużo o początkach muzycznych, pierwszych miłościach, a także dorastaniu w drugiej połowie lat 80. - akcja toczy się w latach 86-89.
- Pomysł opisania czasów Totartu towarzyszył mi od wielu lat. Z tematem wcześniej mierzyli się Paweł Konjo Konnak, jak i Zbyszek Sajnóg, ale egocentrycznie powiem, że brakowało mi tam mojego punktu widzenia. Ale też innych punktów widzenia, które miałem zamiar choćby naszkicować w mojej opowieści - mówi Tymon Tymański.
Prywatny Totart Tymańskiego to świat duchowych poszukiwań, głębokich przyjaźni, seksualności i nieprawdopodobnych wizji. Z tła opowieści prześwieca panorama Gdańska lat 80. i 90., którą autor odmalowuje, nie stroniąc od politycznych docinek i zakulisowych anegdot. W tekście Tymona spotykają się ci, którzy historię pisali, i ci, o których ona milczy. Jest tu Lech Wałęsa i Tomek Wilmowski, anarchiści i buddyści, prałat Jankowski przepędzający przybyszów z Alfa Centauri, jest i niezapomniany mazurski minstrel Jasiu Karabin.
- Przy okazji jest to historia mojego dojrzewania w smętnych, szarych, choć i pewnie arcyciekawych czasach. Rodzaj mojego prywatnego "Buszującego w zbożu". Zderzenie tamtej chłopięcej wrażliwości z energią Totartu było czymś, co napędziło mą sztukę na wiele lat. Miłość, Kury, scena yassowa, telewizyjny program "Dzyndzylyndzy", powieść "Chłopi III", film "Polskie gówno", wreszcie mój późny solowy debiut literacki - to są wszystko zjawiska, które zawdzięczają Totartowi swój język, szwung i spin - dodaje Tymański.
Jak przekonuje autor, jego ambicją było dokładne opisanie kulisów wszystkich happeningów Totartu i przedstawienie ówczesnych manifestów, idei i pomysłów jednej z ostatnich awangardowych grup literacko- muzyczno- plastyczno- happenerskich ubiegłego wieku. Energiczny kolektyw młodych ludzi, którzy - choć tworzyli sztukę często absurdalną, czasami obrazoburczą, mniej lub bardziej dojrzałą - byli świadomi tego, co robią.
- Był to rodzaj anarchizmu, bunt przeciwko zastanej rzeczywistości i swoista walka z totalitaryzmem. Stąd zresztą szumna nazwa Totart, bo przecież Totart miał być remedium na totalitaryzm - mówi Tymon Tymański.
Mowa zatem o zaledwie czterech latach w drugiej połowie lat 80. A jednak tak krótki okres udało się rozbudować do niemal pięciuset stron. Należy jednak jasno powiedzieć - to nie jest ani kronika, ani encyklopedia. Jest to pełnoprawna powieść oparta na faktach. Nie jest to książka łatwa w odbiorze. Trzeba naprawdę skupić się, aby wydobyć z niej to, czego oczekuje się, tym bardziej, że autor dość luźno skacze w czasoprzestrzeni, często nagle przenosząc się z lat 80. do teraźniejszości. Jest tu sporo chaosu, dygresji - ta książka pisana jest dokładnie tak, jaki jest sam Tymon. Rozbiegany, skaczący z miejsca na miejsce, ale jednocześnie konkretny. Albo się to zaakceptuje, albo lepiej zostawić tę książkę na półce.
- Jestem fanem dobrych książek o dorastaniu. Jako dzieciak wielokrotnie wracałem do pozycji pokroju rzeczonego "Buszującego w zbożu" J.D. Salingera, "Zabić drozda" Harper Lee, "Dobrych chwil, złych chwil" Jamesa Kirkwooda czy choćby naszych "Ferdydurki" Witolda Gombrowicza i "Psich lat" Gunthera Grassa. W rzetelnym opisaniu faktów bardzo pomógł mi Paweł Konjo Konnak, człowiek, który ma łeb jak sklep i mózg jak superkomputer. Reszta inspirowana jest literaturą, napisaną przez moich mistrzów: Jamesa Joyce'a, Witolda Gombrowicza, Franza Kafkę, Bruno Schulza, Kurta Vonneguta, Ernesto Sabato czy "Don Mario" Vargasa-LLosę - tłumaczy Tymański.
Czytaj także: Najlepsze książki z Trójmiasta
Ważnym elementem książki są wspomnienia przyjaciół i innych członków Totartu. Równie istotny jest wątek poszukiwania duchowości. Tymon sporo pisze o szukaniu jej w chrześcijaństwie, które dość szybko odrzucił jako wydumane i o odnalezieniu własnej ścieżki w buddyzmie, co równocześnie przydarzyło się pięciorgu innym totartowcom.
Ciekawy jest też sam język. Z jednej strony mamy tu Tymańskiego erudytę i inteligenta, a z drugiej rubasznego żartownisia. Można więc nie tylko nakarmić swoją inteligencję, ale i uśmiać się do łez, czytając kolejne zabawne historie. Niekoniecznie parlamentarne. W "Sclavusie" jest też Tymon pokorny. Nie próbuje na siłę udowadniać, że jest alfą i omegą, że wszystko o tamtych czasach i Totarcie wie najlepiej. Zdaje sobie sprawę, że on jest jedynie ułamkiem tej frakcji i są inni, którzy mogą powiedzieć więcej. I zdecydowanie barwniej. Ponieważ byli w samym środku zamieszania. I nieprzypadkowo tu na pierwszy plan wysuwa się Konjo, czyli Paweł Konnak - osoba, która jednoznacznie kojarzy się z Totartem i happeningami w latach 80.
Co ciekawe, o ile wiem, powstały tak naprawdę tylko trzy książki o gdańskiej alternatywie lat 80. - w każdą z nich zamieszani byli ludzie, którzy ją tworzyli. Skiba, Konjo, Janiszewski. Dlaczego tak mało? Tak, jakby ktoś się bał tej materii ruszać.
- Przede wszystkim problem w tym, że nie każdy umie pisać. Totart był za demokratyzacją sztuki, za pełnym twórczym egalitaryzmem. Drugim problemem jest kwestia szczerości piszącego. Większość znanych mi ludzi dziadzieje i popada w tony demencyjnie hagiograficzne. A wszystko to z bardzo złym skutkiem dla sztuki, kultury i historii obyczajów tego kraju, dotkniętego wyjątkową tendencją do wybielania się za wszelką cenę. Myślę, że za ten stan odpowiada Kościół i jego nauczanie, pełne zakłamania i hipokryzji. To jakaś odwieczna mentalna tortura, która łamie kręgosłup wierzącego Polaka. Nie możemy być święci, więc bądźmy występni i obłudni, ale wybielajmy się za wszelką cenę. I tak wybieliliśmy życiorysy kardynała Wyszyńskiego i Karola Wojtyły, tak wybieliliśmy Polaka, który głównie ratował Żydów w czasach niemieckiej okupacji. Lech Wałęsa w sprytny sposób wybielił się sam. Możliwe, że wybieliliśmy nawet Orła Białego, który zapewne pierwotnie był szarobury albo trochę zmechacony. To jest ta cecha polskiej narracji, której nie znoszę. A ja w książce o Totarcie chciałem napisać całą prawdę i momentami nawet więcej - przekonuje Tymon Tymański.
Opinie wybrane
-
2022-01-13 10:15
Tymon (1)
Tymon do końca normalny nie jest, o czym sam zresztą mówił wielokrotnie, ale przynajmniej jest autentyczny, nie jest hipokrytą, nie tuszuje swoich grzechów, ułomności, nie kreuje się na aniołka. Nie budzi we mnie ani sympatii, ani antypatii, ale Jest ciekawy i intrygujący.
- 48 15
-
2022-01-19 16:02
Jest ciekawy jak baba z broda czy cielę o dwóch głowach w dawnych cyrkach objazdowych...
rozrywka dla gawiedzi.
- 0 0
-
2022-01-13 11:47
(5)
Różne rzeczy można było robić będąc młodym człowiekiem w latach 80. Na przykład można było zapisać się do klubu żeglarskiego na Górkach wtedy Imienia Lenina i dojeżdżać autobusem a zimowe weekendy spędzać na remontach łodzi ale to ciężkie wymaga samodyscypliny :) Najprościej nawalić się tanim winem zrobić kupę na stół i stwierdzić że to protest artystyczny.
- 55 15
-
2022-10-09 10:03
10/10
Muka Agrafka
- 1 0
-
2022-01-14 08:56
też tak robiłem tylko że to był inny klub nad Wisłą, troszkę bliżej, a autobus był ten sam. Za to przyjemność z żeglowania latem nie do opisania.
- 4 0
-
2022-01-13 16:42
Napisz o tej jeździe autobusem książkę (1)
to doświadczenie z młodości tysiąca z nas. Z pewnością znajdą się ludzie, gotowi o tym poczytać.
- 18 2
-
2022-01-13 16:54
"W mrocznym autobusie 111"
- 11 1
-
2022-01-13 16:39
Też tak sądzę
ale to nie była kupa.
- 8 0
-
2022-01-13 10:41
"powstały tak naprawdę tylko trzy książki o gdańskiej alternatywie lat 80. - w każdą z nich zamieszani byli ludzie, (2)
którzy ją tworzyli. Skiba, Konjo, Janiszewski. Dlaczego tak mało?". Prawdopodobnie jest tak dlatego, że temat nie ciekawi zbyt wielu osób za wyjątkiem samych zainteresowanych.
- 70 7
-
2022-01-13 19:01
Megalomani (1)
Skibę nawet polubiłam, felietony - super sprawa, Janiszewskiego szanuję za Bieliznę, ale ogólnie...pustka, megalomania. Widziałam "przestawienie" Totartu- sorry, to była pustka, nihilizm, no, chyba że ktos sie nawalił, albo nawciągał
- 6 4
-
2022-01-13 21:30
nihil novi sub sole
co tam nowego w szkole?
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.