Adam Małysz skoczył najdalej w kwalifikacjach w Innsbrucku, ale do dzisiejszego konkursu przystąpi dopiero z siódmym numerem. A wszystko przez sędziów. Źle ocenili możliwości zawodników, a gdy ci zaczęli latać daleko, jury dwukrotnie obniżało rozbieg. Do drugiej korekty zmusił ich Polak.
Do trzeciego konkursu Turnieju Czterech Skoczni zgłoszono 78 zawodników, w tym trzech biało-czerwonych.
Małysz uzyskał 133,5 metra (nota 137,8 pkt.) z dwunastej belki. Pozostali nasi reprezentanci skakali z platformy o dwa stopnie wyższej.
Robert Mateja miał 126 metrów (124,8), a
Krystian Długopolski - 110,5 metra (93,9).
Lista startowa do systemu KO dzisiejszych zawodów nie jest adekwatna do wczorajszych wyników. Jedenaście pierwszych miejsc zajmują zawodnicy najwyżej klasyfikowani w Pucharze Świata. A wszystko przez obniżanie rozbiegu. Najpierw jury tak zareagowało po skoku na 126,5 metra
Daiki Ito, a następnie - Małysza. Numerem jeden będzie znów
Janne Ahonen, choć jego skok na 131 metrów z 11 belki był dopiero piatą notą dnia.
Wśród tych, których stracili, są Polacy. Małysz zamiast z 1. będzie startował z 7. numerem, a Mateja ubierze nie "10", lecz "18". Nie zmieniła się tylko pozycja Długopolskiego, który z 64 wynikiem został wyemininowany z dalszego skakania.
W systemie KO rywalem Małysza będzie Austriak
Andreas Goldberger (co ciekawe, obaj zawodnicy mają tego samego menedżera), a Mateja zmierzy się z Amerykaninem
Alanem Albornem.