• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

4,5 roku więzienia dla kierowcy TIR-a za staranowanie trolejbusu

Piotr Weltrowski
16 czerwca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Mariusz W. podczas odczytania wyroku. Mariusz W. podczas odczytania wyroku.

Wyrok o 12 miesięcy wyższy niż domagała się prokuratura orzekł gdański sąd w sprawie Mariusza W., kierowcy TIR-a, który stracił panowanie nad pojazdem i staranował trolejbus. W wypadku zginęły dwie osoby, a kilka innych zostało rannych.



Film pokazujący miejsce wypadku.

Film zarejestrowany przez kamery miejskiego monitoringu tuż po wypadku.

4,5 roku więzienia to sprawiedliwy wyrok?

Do wypadku doszło 25 kwietnia ubiegłego roku na zjeździe z Estakady Kwiatkowskiego przy ul. Morskiej zobacz na mapie Gdyni w Gdyni. Mariusz W. rozpędzoną ciężarówką z niesprawnym układem hamulcowym wjechał w trolejbus linii 25. Zginęły dwie osoby, dziewięć innych zostało rannych.

Od początku procesu nie poczuwał się jednak do winy. Twierdził, że myślał, iż pojazd jest w pełni sprawny. Regularnie robił przeglądy, a wszystkie dokumenty zgadzały się. Między wierszami sugerował, że ktoś mógł - bez jego wiedzy - uszkodzić hamulce.

Najpierw prokuratura, a teraz sąd nie dały jednak wiary jego tłumaczeniom. - Stan faktyczny w tej sprawie był oczywisty i bezsporny - stwierdził sędzia Marcin Kokoszczyński uzasadniając wyrok.

Zdaniem sądu - co miały potwierdzić wszystkie opinie biegłych - Mariusz W. musiał mieć świadomość tego, że układ hamulcowy w jego samochodzie jest niesprawny. Biegli jednogłośnie stwierdzili bowiem, że uszkodzenia te powstawały w dłuższym okresie czasu, a część elementów była po prostu celowo zdemontowana, prawdopodobnie ze względu na oszczędności wynikające z unikania pełnych napraw.

Wykluczyli oni także to, że niektóre części układu hamulcowego pojazdu mogły zostać np. skradzione podczas postoju ciężarówki na parkingu. Wskazali zarazem na to, że uszkodzenia te nie tylko były widoczne gołym okiem, ale i musiały być odczuwalne podczas jazdy.

Sąd w zasadzie przychylił się do wszystkich uwag i wniosków prokuratury, sam wyrok wydał jednak wyższy niż domagał się oskarżyciel. Uzasadnił to w ten sposób, że Mariusz W. - mimo oczywistych zdaniem sędziego dowodów - upierał się, że nic nie wiedział o uszkodzonych hamulcach.

Dlatego też sąd nie wziął pod uwagę jego "szczerej skruchy" jako okoliczności łagodzącej. Niemniej podkreślił, że kierowca - gdy już stracił panowanie nad pojazdem - robił wszystko, aby zminimalizować szkody: trąbił, dawał sygnały świetlne i starał się hamować biegami, a już po samym wypadku, samemu będąc rannym, próbował pomagać innym rannym.

Mariusz W. musi też zapłacić 150 tys. zł nawiązki dla najdotkliwiej poszkodowanych w wypadku oraz dla rodzin ofiar zdarzenia. Dodatkowo musi też pokryć część kosztów sądowych i zapłacić z tego tytułu 10 tys. zł.

Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca kierowcy już zapowiedział, że wniesie apelację. Prokuratura z kolei z wyroku jest zadowolona i określa go jako "adekwatny do przewinienia".

Opinie (172) 5 zablokowanych

  • Ludzie nie mają pieniędzy na jedzenie a co dopiero na naprawy.

    To wszystko przez biedę w kraju.

    • 6 2

  • To naprawdę jest dziki kraj (1)

    W każdym cywilizowanym zaczyna się dochodzenie od przemaglowania właściciela auta, tak jak przy wypadkach przy pracy najpierw idzie zarząd, potem dyrekcja a dopiero jeśli są bez zarzutu to potem niższe szczeble. Zupełnie jak u nas na kolei, jeszcze żaden dyrektor czy prezes jednej z pierdyliona spółek za nic nie odpowiedział, winny zawsze maszynista albo dróżnik. A spróbujcie odmówić jazdy bo coś stuka w hamulcach, usłyszycie że "przegląd przeszło więc jest w porządku, a jak nie chcesz jechać to znajdę innego". Sąd się trochę rozbrykał moim zdaniem.

    • 3 2

    • ale tu sam kierowca był właścicielem firmy!

      • 2 0

  • Taka przestroga dla innych kierowców

    Dopóki coś takiego się nie wydarzy ludzie nie zdają sobie sprawy jak niebezpieczny jest niesprawny samochód.

    • 3 0

  • Wyrok jest skrajnie niesprawiedliwy...

    ...gdyż sankcjonuje:

    - zniszczenie ekonomiczno-społeczne rodziny oskarżonego, która staje się poszkodowana
    - konieczność poniesienia wydatków ze Skarbu Państwa w wysokości około 150.000zł (54 miesiące x 2700zł) na utrzymanie więźnia
    - brak możliwości spłacenia przez oskarżonego nawiązek (brak dochodów, brak majątku, brak możliwości podjęcia pracy w okresie odbywania wyroku)

    Sprawiedliwy wyrok brzmiałby:

    - 10 lat pracy w przymusowym zamkniętym obozie pracy, stawka - 7,50zł netto/h, dobowy czas pracy 12h, wolne wyłącznie w niedzielę , zarobek wypłacany w proporcjach - 60% nawiązka dla poszkodowanych, 40% koszty utrzymania więźnia. Akurat przez 10 lat spłaciłby te 150.000zł nawiązek (60% x 7,50zł/h x 12h/doba x 300 dni x 10 lat - bez niedziel i świąt = 162.000zł.

    Koniec utrzymywania przestępców, bandytów, skazanych itp. za pieniądze reszty Polaków!

    • 5 4

  • przeglad

    Jest wazny w dniu przegladu dzien pozniej .......

    • 0 0

  • haha

    chcesz sie pozbyć wroga - rozjedź go niesprawnym TIR-em

    • 1 0

  • to nie prawda

    ludzie co wy za bzdury wypisujecie zygac sie chce jak sie czyta te komentaze na kierowce tira w kazdej chwili chamulce moga puscic czy to tir czy osobowe auto nie ciesz sie z wyroku i z czyjegos nie szczescia chamstwo

    • 0 2

  • ,

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane