• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

460 tys. na kalendarze, zabrakło 100 tys. na zegar

Krzysztof Koprowski
30 maja 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Rezygnacja z zamówień na miejskie kalendarze pozwoliłaby w pełni sfinansować odbudowę zegara na wieży dawnego schroniska na Biskupiej Górce. Rezygnacja z zamówień na miejskie kalendarze pozwoliłaby w pełni sfinansować odbudowę zegara na wieży dawnego schroniska na Biskupiej Górce.

Włodarze Gdańska namawiają do wsparcia odbudowy zegara na Biskupiej Górce m.in. poprzez zakup produktów Oficyny Gdańskiej. Sęk w tym, że w ciągu kilku lat urzędnicy przepłacili za kalendarze Oficyny więcej, niż brakuje do odtworzenia zegara.



Czy Gdańsk powinien wydawać pieniądze na papierowe kalendarze?

Przypomnijmy, miasto ogłosiło niedawno zamiar odbudowy zegara na wieży dawnego schroniska na Biskupiej Górce. Drugi etap tego przedsięwzięcia, o wartości ok. 100 tys. zł, ma być sfinansowany z darowizn mieszkańców i firm.

- Chcemy przywrócić funkcje zegara na wieży i ją podświetlić. Trzeba na to wyłożyć 70 tys. zł. W kolejnym etapie planujemy uruchomić mechanizm, który pokaże walczące ze sobą statki. Termin realizacji drugiego etapu zależy jednak od środków zebranych w publicznej zbiórce - mówił kilka dni temu Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
Zbiórką pieniędzy zajmuje się Fundacja Gdańska, powołana przed laty przez włodarzy miasta. Jednym ze sposób wsparcia odbudowy zegara jest zakup produktów Oficyny Gdańskiej, czyli wydawnictwa prowadzonego przez Fundację Gdańską i działającego - zgodnie z informacją na stronie internetowej - non profit.

I to właśnie Oficynie Gdańskiej, a wcześniej także Fundacji Gdańskiej, Urząd Miejski zlecał w ostatnich latach wykonanie miejskich kalendarzy na łączną kwotę ponad 460 tys. zł.

W październiku 2015 r. Urząd Miejski ogłosił przetarg na opracowanie graficzne, wykonanie i dostawę kalendarzy na 2016 r. Wykonawca musiał w terminie do 16 grudnia dostarczyć miastu 1460 kalendarzy książkowych A4, 160 kalendarzy książkowych A4 w wydaniu specjalnym (oprawa twarda, całoskórna), 1340 kalendarzy książkowych A5 oraz 1968 kalendarzy ściennych trójdzielnych.

W przetargu zostały złożone trzy oferty z cenami: ok. 101,5 tys. zł, 125,6 tys. zł oraz 154,1 tys. zł. Pierwsza z nich została odrzucona, ponieważ "jej treść nie odpowiada treści specyfikacji istotnych warunków zamówienia".

Oferta za ok. 125,6 tys. zł również nie wygrywa przetargu, ponieważ cena stanowi tylko 60 proc. kryterium wyboru, a pozostałe 40 proc. przyznawane jest za "koncepcję kalendarzy".

Wygrywa więc oferta najdroższa - złożona przez Oficynę Gdańską, zyskując ocenę o 2,22 punktu więcej od tańszego o ponad 24 tys. zł konkurenta.

Czytaj też: Miasto płaci 200 tys. zł za reklamę w Encyklopedii Gdańska

Oferty Oficyny Gdańskiej w przetargach na kalendarze dla Urzędu Miejskiego w Gdańsku Create bar charts


Podobnie dzieje się we wcześniejszych latach. W 2014 r. ogłoszony zostaje przetarg na: 1560 kalendarzy książkowych A4, 1350 kalendarzy książkowych A5 oraz 1880 kalendarzy ściennych trójdzielnych.

Kryteriami wyboru najlepszej oferty są: cena (50 proc.) oraz "walory estetyczne i tematyczne kalendarza dotyczące Gdańska" (50 proc.). W wyznaczonym terminie wpływają dwie oferty: za ok. 90,4 tys. zł oraz 121,2 tys. zł.

Pierwsza z nich zostaje odrzucona z przyczyn formalnych. Druga i ostatecznie wybrana, złożona jest przez Oficynę Gdańska.

Obecnie Kalendarz Gdański na 2016 r. można kupić w cenie 5 zł. Obecnie Kalendarz Gdański na 2016 r. można kupić w cenie 5 zł.
W 2013 r. (1540 kalendarzy książkowych A4, 600 kalendarzy książkowych A5, 1750 kalendarzy ściennych trójdzielnych) warunki przetargu to w 40 proc. cena i 60 proc. "koncepcja kalendarza". Wybór oferty z ceną ok. 98,3 tys. zł jest jednak prosty - wygrywa Oficyna Gdańska, ponieważ tylko ona złożyła swoją ofertę.

W 2012 r., kiedy to zamówienie jest najmniejsze (1825 kalendarzy książkowych i 1655 kalendarzy ściennych) wpływają dwie oferty: za ok. 84,3 tys. zł oraz nieco ponad 87 tys. zł. Kryteria są identyczne, jak w 2013 r., więc w efekcie oferta droższa okazuje się lepsza. Złożyła ją Fundacja Gdańska.

Za każdym razem w przetargu wybrana oferta była nie tylko najdroższa, ale także przewyższała kwotę, jaką planowano przeznaczyć w postępowaniu przetargowym.

W tym roku od Oficyny zakupiono też książki za kwotę prawie 121,8 tys. zł, zaś w zeszłym, oprócz kalendarzy, nabyto notesy promujące Gdańsk za ok. 17,5 tys. zł.

Jaki jest sens, by miasto wydawało takie sumy pieniędzy na zakup kalendarzy papierowych w dobie komputerów i smartfonów?

- Kalendarze gdańskie mają przede wszystkim charakter wizerunkowy. Nie są to zwykłe terminarze. Główną ideą, która im przyświeca, to przedstawienie rok w rok innej historii - historii budującej tożsamość lokalną oraz zapraszającej do zgłębiania wiedzy o mieście, w którym mieszkamy, pracujemy, spotykamy się - przekonuje Dariusz Wołodźko z Referatu Prasowego Urzędu Miejskiego - Przez lata gdańskie kalendarze zyskały swoją markę i często traktowane są jak egzemplarze kolekcjonerskie. Każdego roku zainteresowanie nimi jest dużo większe niż liczba posiadanych przez nas egzemplarzy. Odpowiadając na pytanie, przewrotnie można zapytać: a po co drukuje się i wydaje książki czy gazety?
Kalendarze rozprowadzone są wśród gości i partnerów miasta Gdańska, zagranicznych ośrodków Polskiej Organizacji Turystycznej, ambasad oraz pracowników mediów.

Jak przekonują urzędnicy, rosnące wydatki na ten cel podyktowane są nie tylko liczbą egzemplarzy, ale także "kosztami pozyskiwania określonych materiałów takich, jak ryciny, zdjęcia, teksty, mapy (np. koszt prac autorskich, zakup licencji)". Przykładowo, w najnowszej odsłonie kalendarzy znajdziemy m.in. informacje o bursztynie, tematyce morskiej, historii miasta oraz danych kontaktowych lokalnych instytucji.

Czy nie lepiej było zrezygnować z wydawania kalendarzy i przeznaczyć bezpośrednio pieniądze na odbudowę zegara na Biskupiej Górce?

- W tak dużym mieście jak Gdańsk, potrzeby są bardzo różne i zawsze jest to kwestia wyboru. Niemniej jednak, przyszłe edycje kalendarza będą powiązane z akcjami takimi, jak zbiórka funduszy na odbudowę zegara - zapowiada Wołodźko.
Czytaj też: Gdańsk zapłacił pół miliona za piknik

Widok z wieży na Biskupiej Górce



Ostatni rejs promem także wesprze odbudowę zegara

Wtorek, 31 maja, będzie ostatnim dniem kursowania promu z Nowego Portu do Twierdzy Wisłoujście.

O godz. 19 odbędzie się pożegnalny rejs, podczas którego fotoreporter Maciej Kosycarz wykonana pamiątkowe zdjęcie, a podczas podróży będzie można wysłuchać opowieści przewodnika Aleksandra Masłowskiego.

Wstęp na ten ostatni rejs, który rozpocznie się na nabrzeżu po stronie Nowego Portu, będzie miała grupa 55 osób, które kupiły bilety w cenie 25 zł. Dochód z biletów w wysokości 1375 zł zostanie przeznaczony na odbudowę zegara na Biskupiej Górce.

Miejsca

Opinie (156) 2 zablokowane

  • Teraz w tych czasach kalendarze

    z papieru. Obciach

    • 8 3

  • Zgodnie z wytycznymi należy unikać kryteriów o charakterze subiektywnym, a nadawanie im wagi rzędu 40% czy 50% to zwyczajna manipulacja. Miasto starając się zadośćuczynić zapisom PZP, zachowując przejrzystość procedury, powinno ogłosić konkurs na projekt, a następnie przeprowadzić postępowanie dotyczącego jego wykonania.

    No, ale w tym przypadku wygrać miała jedyna słuszna oferta.

    • 12 2

  • kolejny walek Adamowicza

    • 19 1

  • (1)

    A wybory demokratyczne demokratycznie wygrał Adamowicz....ludzie to wy wybraliscie go kolejny raz na prezydenta.....

    • 20 3

    • Tak zobacz czy czasem w lodowce sie nie schowal tajny pisowski agencie'CO durniu BUdyn ma do zamowien publicznych 'ktore realizuja inni urzednicy....POdpisac zgode moze nawet jeden z zastepcow BUdynia i on nie bedzxie nawet o tym wiedzial.TY tez wiesz co sasiad rrobi na kolacje?DUrna pala.

      • 0 3

  • Nie kalendarze tylko pensje dla darmozjadow w oficynie i całym tym wydziale! Za te ich pensje moznaby spokojnie kilka takich zegarów wyremontować, a urzędnicy ci sa całkowicie niepotrzebni miastu.

    • 15 2

  • przydałoby się przyciąć drzewa na Biskupiej Górce

    • 9 3

  • marnotrawienie pieniędzy mieszkańców

    460 tys na kalendarze, 700 tys ma kosztować impreza dla Rzeplińskiego, którą prez. Adamowicz bez konsultacji z nikim, dla politycznych celów chce za pieniądze Gdańszczan urządzić. I już mamy ponad milion złotych. Ale podwyżka biletów musi być od lipca, bo "miasto nie może więcej dopłacać do komunikacji miejskiej". Za te pieniądze byłyby prawie dwa nowiutkie autobusy niskopodłogowe. 10 mln dostają wszystkie dzielnice łącznie na budżet obywatelski! Strach pomyśleć, co za te 1,2 mln możnaby zrobić dla miasta.

    • 20 4

  • Przez 3 lata średnio po 50 zł za kalendarz

    No to jest się czym POdzielić bo ile może kosztować druk kalendarza 3 dzielnego 10 zł? A przetargi ? Słuchaj Wacek daj mi 3 oferty na kalendarze twoja ma być najlepsza a resztę proszę na konto w Panamie ?

    • 12 0

  • prrzetargi

    Przecież wiadomo nie od dziś, że na druki w urzędach miejskich , gminnych są ustawiane przetargi, pewnie różnica idzie pod stołem.

    • 12 0

  • (1)

    Naprawdę ktoś sądzi, że zegar na starej wieży przyniesie miastu większy zysk z turystyki niż tysiące kalendarzy? Wie ktoś co to marketing terytorialny, zasięg promocji, adresaci promocji itd? Polska mentalność każe wietrzyć skandal w każdej sprawie, ale może trochę pomyślmy zanim ośmieszymy się idiotyczną tezą? Gro tego typu komentarzy wypisują oczywiście osoby kompletnie nie związane z zamówieniami publicznymi, czerpiące wiedzę z "mądrości ludowych"

    • 2 31

    • naprawdę ktoś z urzędu miasta sądzi że wyborcy w nieskonczonośc będą się nabierać na fundowanie z budzetu miasta posadek dla znajomych w potrzebie w fundacjach i finansowanie za gruba forsę interesu znajomego? Wie ktos po co urzędowi miasta fundacja? nie widzisz tu konfliktu interesów?
      rozumiem ze piszesz jako osoba zwiazana z zamówieniami publicznymi i z urzędem miasta Gdansk?

      • 13 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane