• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

A jak Arnie, czyli zabójcza kariera Wieśka Kokłowskiego

Krzysztof Wójcik
1 grudnia 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
5 maja 1997 r. Wiesław Kokłowski ps. Szwarceneger został ostrzelany. W jego ciało trafiło 17 kul. 5 maja 1997 r. Wiesław Kokłowski ps. Szwarceneger został ostrzelany. W jego ciało trafiło 17 kul.

Siedemnaście kul z pistoletu maszynowego podziurawiło ciało Wiesława Kokłowskiego "Szwarcenegera" przed blokiem na gdańskiej Żabiance. Tak zakończyła się błyskotliwa kariera gangstera, który wyrastał przy "Nikosiu", by potem założyć swój własny gang. Konkurencji się to nie spodobało i Wiesiek musiał zginąć



Choć nikogo nie skazano za zlecenie zabójstwa "Szwarcenegera", to policja przypuszczała, że za mordem stał właśnie "Nikoś" i inny gdański gangster, "Zachar". Pierwszy nigdy za to nie odpowiedział, bo zginął niespełna rok po "Szwarcenegerze". "Zachar", choć był oskarżony o zlecenie tego zabójstwa, został uniewinniony przez sąd prawomocnym wyrokiem. Tajemnicę śmierci Kokłowskiego też zabrał do grobu - zginął w bandyckich porachunkach latem 2009 r.

Maj 1997 r. Feralnego wieczora "Szwarceneger" był u swojej dziewczyny, Grażyny Sz. Kobieta odprowadzała go do samochodu zaparkowanego pod klatką. Obok nich szedł również ojciec Grażyny Sz. Kiedy Kokłowski otworzył drzwi samochodu, podszedł do niego niewysoki zamaskowany mężczyzna. Z metra ściął go serią z broni automatycznej.

- Wiesiek nie miał szans. Zginął na miejscu. Patolog wyliczył, że Kokłowski dostał siedemnaście kul - wspomina policjant, zajmujący się wówczas tym mordem. Zabójca pobiegł do czekającego niedaleko opla i odjechał z piskiem opon.

- Dlaczego zginął Kokłowski?
- Jego gang wyrastał na coraz silniejszy. "Szwarceneger" chciał kontrolować burdele i rynek narkotyków w Gdańsku. Jego pryncypał, czyli "Nikoś", miał wówczas kłopoty z policją i nie miał czasu pilnować porządku "na mieście". To musiało się tak skończyć, zwłaszcza że to nie był pierwszy zamach na "Szwarcenegera" - dodaje funkcjonariusz.

Kokłowskiego spotkałem kilka miesięcy przed jego śmiercią w gdańskim sądzie. Miał tam proces dotyczący kradzionych samochodów. Na rozprawę, jak zwykle, przyszedł w garniturze i w krawacie. Zapewniał, że już nie ma nic wspólnego ze światkiem gangsterskim. Ten proces nigdy się nie skończył.

Kokłowski nie był z Trójmiasta. Pochodził z Chełma. Chciał wyrwać się z prowincji i przyjechał do Trójmiasta. Tu zaczął naukę w technikum mechanicznym. - Był ambitnym chłopakiem z prowincji, który chce szybko zrobić karierę i zdobyć pieniądze - mówi emerytowany oficer policji. - Gangsterka zapewniała takie życie. Wiesiek został ochroniarzem "Nikosia".

To właśnie przy Skotarczaku Kokłowski stawiał pierwsze kroki w półświatku. Spodobało mu się gangsterskie życie. Innym bandytom mógł imponować - miał 190 centymetrów wzrostu, świetną sylwetkę i gorący temperament. Cieszył się, gdy znajomi wołali na niego "Szwarceneger". Już wkrótce wyrastał na coraz ważniejszą postać trójmiejskiej mafii. W Polsce kierował gangiem, który przemycał kradzione w Niemczech auta. "Nikoś" rządził z Niemiec, a w Polsce interesem zarządzał Kokłowski.

Chłopakowi z Chełmna jednak nie wystarczało pracowanie dla Skotarczaka. Chciał przewodzić większej grupie. Według operacyjnych informacji wszedł w rynek narkotykowy, który wtedy raczkował na Wybrzeżu. Usamodzielnił się też, jeśli chodzi o obrót kradzionymi autami. Tego "Nikoś" nie mógł wybaczyć. W 1990 roku miał miejsce pierwszy zamach na Kokłowskiego. "Szwarceneger" akurat wyglądał ze swojego okna na Karwinach, gdy skosiła go seria z broni automatycznej. Strzelał jego znajomy, Sławomir K. "Kargul" vel "Strzelec", ze stojącego w pobliżu bloku białego mercedesa.

- Wieśka przywieziono do szpitala w Gdyni, ale mimo że powinien leżeć, uciekł stamtąd. Miał ciężki postrzał w kręgosłup, ale bał się, że zabójca już drugi raz się nie pomyli - wspomina oficer policji. W tym czasie prokuratura oskarżyła go o kradzieże samochodów, fałszowanie gotówki i rozboje. Kokłowski jednak zniknął. Zatrzymano go dopiero rok później. W więzieniu posiedział rok i wyszedł po wpłaceniu kaucji.

O rozmachu interesów Kokłowskiego świadczy jego zaangażowanie w rekordowy przemyt kokainy w 1994 r. Wówczas to Brytyjczycy wykryli na "Juracie" ponad tonę czystej kokainy ukrytej w beczkach. Służby wyciągnęły narkotyki, ale dalej monitorowały przesyłkę. Ta dotarła do Polski, gdzie gangsterzy zorientowali się, że zostali wystrychnięci na dudka. Podejrzewali się między sobą. Jeden z organizatorów przemytu został nawet postrzelony.

Z przemytem wiązano "Szwarcenegera". Krótko po zniknięciu kokainy pijany Kokłowski poczuł się, jak na dzikim zachodzie. W hotelu "Bałtyk" ostrzelał innego gangstera - Marka O. Kokłowski podejrzewał, że O. jest konfidentem policji i sprzedał informację o gigantycznym przemycie narkotyków. Po tej strzelaninie "Szwarceneger" zniknął. Przez kilka miesięcy ukrywał się za granicą. W końcu wpadł w zasadzkę włoskich karabinierów na lotnisku w Mediolanie. Po ekstradycji wrócił do Polski.

- Jak żył, tak zginął. Miał opinię wariata, bo łatwo sięgał po broń. W czasie krótkiej kariery na Wybrzeżu naraził się tylu ludziom, że musiał zginąć - kończy emerytowany oficer policji.

O autorze

autor

Krzysztof Wójcik

Dwukrotny laureat nagrody Grand Press za ujawnienie afer korupcyjnych na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego oraz w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Autor książek: biografii Ryszarda Krauzego „Depresja miliardera”, „Mafii na Wybrzeżu” oraz „Psów wojen. Od Wietnamu po Pakistan – historii polskich najemników”.

Opinie (72) 10 zablokowanych

  • tak naprawde mógł by powstac dobry film (1)

    tak naprawde mógł by powstac dobry film,moze zacmił by psy?,pewnie wiele os. obejzało by dzis to co było kiedys ?,~~70-80-90-zainterere?

    • 5 2

    • film ale

      historyczny- psy jak ktoś wie coś onich mają instynkt a on zawsze się budzi w określonych sytuacjach tym się różnimy od zwierząt, psów ,kiedy trzeba pies robi co mu każą i nie zmienia się w dobrego Lindę.Psy poza tym zawsze chętnie będą jadły surowe mięso.

      • 1 1

  • a kokaine miał chyba ale w wiezieniu we włoszech bo w tym czasie siedział we włoszech 2 lata wiec redaktor nie doczytał lektury

    i nam bajki wciska

    • 6 0

  • !

    pochodził z CHEŁMA , ludzie najpierw sprawdza sie inf. a pozniej sie wypisuje cos bo inaczej wychodzi stek bzdur

    • 5 0

  • kiedys na TVN

    leciał taki fajny film o polskiej mafii jak sie chłopaki bawili na całego.

    • 1 2

  • rok 1988 (1)

    Był nieprzeciętny i wyróżniał się z tłumu jak nikt.
    Miał 192 cm wzrostu i sylwetkę,którą imponował nie tylko bandytom-panie redaktorze :) Gdy w letni dzień szedł Ustrońską plażą wszyscy panowie wciągali brzuchy i prężyli się jak mogli aby u płci przeciwnej choć na moment mieć takie powodzenie jakim cieszył się Wiesiek... Panowie to było naprawdę zabawne :))
    Co mogę o Nim powiedzieć?
    Rzeczywiście cieszyło Go wszelkie porównywanie do Szwarzeneggera,a wierzcie mi pochlebstwom,poklepywaniom po ramieniu i dowodami uwielbienia ze strony mniej lub bardziej przypadkowych znajomych nie było końca.Mieli Go za Boga,wpatrywali się w Niego jak w obrazek.Wieśka to uskrzydlało,ja widziałam ten błysk w Jego oczach. Sądzę ,że ten ciągły zachwyt kolesi miał duży wpływ i ogromną motywację do robienia ''błyskotliwej kariery'' jak to ujął p.redaktor.-Złej kariery ,trzeba przyznać!
    Mnie jest przeogromnie żal...Ja tego światka nie ogarniam ,może dlatego ze jestem z innego matrixa...

    • 10 3

    • 197 cm wzrostu :)

      • 0 1

  • zwykli małolaci

    teraz nie potrzeba wielkich chlopów robienia porzadków wystarczy dac małolatowi klamke i pokazac cel. oni nie szanuja nikogo wiec im obojetne kogo odpala, a sa nieprzewidywalni

    • 3 1

  • skąd?

    chyba z Chełma

    • 4 1

  • Wiesiek był z Chełma tego na lubelszczyżnie. a nauke rozpoczął w Zasadniczej Szkole Budowy Okrętów na Energetyków w Gdynii.

    • 8 1

  • znałem Wieśka

    mało kto wie ze pracował w stoczni gdynia na wydziale w-8 jako cieśla okrętowy czyli montaż i demontaż rusztowań; jednocześnie chodził do przystoczniowej szkoły budowy okrętów,pracowałem razem z Wieśkiem i złego słowa na niego nie mogę powiedzieć,bardzo sympatyczny,skromny i lubiany chłopak.troszkę więc mnie dziwi to,że miał opinie bezdusznego gangstera

    • 7 5

  • .. (1)

    Myslałem że był wporzo, ale jak mama mi powiedziała że była ze mną w ciąży i była na spacerze z moim ojcem (kiedyś wysoko ustawiony człowiek, przyjaciel Nikosia) na żabiance na deptaku, to Szwarceneger szedł po deptaku n******* i poprostu dla zabawy przystawił mojej mamie spluwe do głowy jak była ze mną w ciąży, a mój ojciec klęknął przed nim i prosił żeby oszczędził jego żone i syna.... Gdyby teraz zył to i tak by nie żyl bo bym s*******a zarąbał siekierą

    • 7 5

    • za dużo się filmów naogladales,zejdź na ziemię sebixie

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane