- 1 Zmiana czasu z soboty na niedzielę (88 opinii)
- 2 Kupujemy pociągi za ponad 1,1 mld zł (155 opinii)
- 3 "Wydrapał" pół mln zł w Lotto (88 opinii)
- 4 Jak udrożnić Dąbrowę? Pomysły kierowców (106 opinii)
- 5 Wiosenne remonty gdańskich ulic (61 opinii)
- 6 Zorza polarna widoczna nie dla każdego (42 opinie)
Afera Amber Gold wybuchła 10 lat temu
Równo 10 lat temu, w lipcu 2012 r., wybuchła największa trójmiejska i jedna z największych w Polsce afer finansowych. Zaczęło się od kuriozalnej konferencji, na której prezes firmy tłumaczył opóźnienia w wypłatach dla klientów Amber Gold, zarazem zakazując dziennikarzom rejestrowania całości. Później wszystko już ruszyło jak lawina. Przypominamy tę historię.
I był to tak naprawdę początek końca trwającego przez kilka lat finansowego eldorado spółek Amber Gold oraz OLT Express.
W tym czasie śledztwo dotyczące działalności firmy przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku i zaczynało ono nabierać tempa. Równocześnie sąd domagał się od Amber Gold zaległych sprawozdań finansowych.
I choć Marcin P. wciąż robił dobrą minę do złej gry, to nic nie mogło już powstrzymać wybuchu afery - której ostateczny finał, czyli prawomocny wyrok sądowy, miał nadejść dopiero w roku 2022, ledwie kilka tygodni temu.
Amber Gold upadło jak klocki domino
Już kilka dni po wspomnianej konferencji, którą można uznać za medialny początek afery, poinformowano o likwidacji połowy połączeń lotniczych wykonywanych przez należącą również do Marcina P. spółkę OLT Express i jej kłopotach z uzyskaniem licencji (również ze względu na brak stosownych sprawozdań finansowych), a dosłownie dzień później - 26 lipca 2012 roku - samoloty linii po prostu przestały latać.
W kolejnych tygodniach sprawy potoczyły się równie szybko. Do siedziby Amber Gold i mieszkań małżeństwa P. weszło ABW.
17 sierpnia 2012 r. Marcin P. usłyszał zarzuty prowadzania działalności parabankowej oraz podrobienia dokumentu w celu wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. 29 sierpnia prokuratorzy zdecydowanie rozszerzyli ich zakres, a 30 sierpnia szef Amber Gold trafił decyzją sądu do aresztu.
Amber Gold kusiło klientów ogromnym oprocentowaniem
Amber Gold było firmą prowadzoną przez Marcina P. oraz jego żonę Katarzynę. Spółka miała inwestować powierzone jej pieniądze w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 do 2012 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
W 2010 r. działalnością firmy zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego, która stwierdziła, że spółka prowadzi działalność bankową bez stosownych zezwoleń. Skończyło się zawiadomieniem złożonym do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Gdańscy prokuratorzy odmówili jednak wszczęcia śledztwa.
KNF odwołała się od tej decyzji, a sąd nakazał prokuraturze ponowne przyjrzenie się sprawie. Tak też się stało, jednak i tym razem bez większych efektów, gdyż śledztwo umorzono. Od tej decyzji KNF również się odwołała, a sąd znowu przyznał jej rację.
Ostatecznie śledztwo trafiło najpierw do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, i to dopiero ona - po opisanych powyżej problemach Amber Gold i OLT Express, zdecydowała się latem 2012 r. postawić zarzuty Marcinowi P.
Postępowanie kończyli jednak nie prokuratorzy z Gdańska, a z Łodzi - tam bowiem prokurator generalny nakazał przenieść śledztwo. I to właśnie prokuratorzy z Łodzi skierowali w tej sprawie do sądu akt oskarżenia.
Dwa procesy i w końcu prawomocny wyrok
Proces w sprawie afery Amber Gold prowadzono przed sądem pierwszej instancji od marca 2016 do października 2019 r. Na samym początku sąd zadecydował, że media nie będą mogły publikować informacji z toczącego się postępowania - chodziło o to, aby świadkowie nie sugerowali się w żaden sposób relacjami z sali sądowej.
Ostatecznie zakończył się on skazaniem Marcina P. na 15 lat więzienia, a jego żony na 12,5 roku więzienia. W tym roku odbyła się apelacja. Pod koniec maja sąd utrzymał karę dla Marcina P., a karę dla jego żony obniżył o rok.
Do prawomocnego skazania winnych doszło więc praktycznie równo 10 lat po tym, jak pierwsi klienci Amber Gold zaczęli informować służby o braku obiecanych wypłat.
Opinie wybrane
-
2022-07-21 17:36
(3)
Jakiś czas po Amber była jakaś inna firma parabankowa, która też była piramidą. Też coś się tam działo, ale szumu było mniej. Koleś miał także apartament naprzeciw Żurawia ;) ktoś wie, jak się ta sprawa zakończyła?
- 18 1
-
2022-07-21 20:08
Wyjechał do Stanów do Pawła
- 9 1
-
2022-07-21 20:49
Razem z ojcem wiedzieliśmy , że to jest lipa .
- 15 2
-
2022-07-24 11:36
jak to w polsce
polak okradł, polak zniknął, polak umorzył a teraz za twoje pieniadze 10 lat polak będzie sie nieudolnie bawił w papierki ;)
- 0 0
-
2022-07-22 09:15
Latałam w OLT jako personel pokładowy
Pamiętam, że o upadku dowiedziałam się z telewizji. Z dnia na dzień przestaliśmy latać i odcięto z dnia na dzień odcięto mnie od zarobków - pracowałam kilka miesięcy w kiosku, a o pracę nie było wtedy łatwo. Pieniądze odzyskałam około rok później. Bardzo dobrze wspominam czas pracy tam - mimo wszystko. W szczególności loty z kibicami Euro 2012 przemieszczającymi się między miastami :)
- 9 1
-
2022-07-21 15:39
Jak każda piramida finansowa (2)
Zarobili ci co byli z przodu.
Mój kolega wsadził w to całkiem sporo pieniędzy i jak najbardziej je wyjął, zarobił.
Natomiast jak w każdej piramidzie - tracą ci którzy zachęceni przez tych pierwszych weszli później.- 56 4
-
2022-07-21 16:13
To tak jak doradcy bankowi nie pisali umow kredytowych we frankach.
A wiadra pomyj na nich wylewano a nie na tych co konstruowali te gnioty.
- 8 4
-
2022-07-22 08:52
Ci co zarobili jakoś dyskretni , niezindetyfikowani i utajeni ?
Ot tak się onym poszczęściło , w israele przebywają ?
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.