- 1 Przestępca seksualny wpadł w porcie (58 opinii)
- 2 Milion zł na projekt remontu trzech ulic (62 opinie)
- 3 Martwe dziki na Karwinach. Otrute czy padły z głodu? (281 opinii)
- 4 Agresywny Rosjanin zatrzymany na lotnisku (196 opinii)
- 5 Działkowcy będą mieli przez to problemy? (148 opinii)
- 6 Mieszkają na stałe, ale się nie zameldują (109 opinii)
Ażurowy czasomierz w Nowym Porcie
Na latarni w Nowym Porcie oficjalnie uruchomiono dziś w południe Kulę czasu. To pierwsze oficjalne wskazanie czasu od kiedy w 1929 roku mechanizm został zniszczony podczas sztormu.
Latarnia od pięciu lat jest własnością Stefana Jacka Michalaka, polskiego inżyniera z Kanady. Wiosną 2004 pierwsi goście mogli podziwiać z niej widok na Westerplatte, ujście Martwej Wisły, kanały portowe i Zatokę Gdańską.
- Kilka lat temu, gdy Stefan Michalak przyszedł do mnie i zwierzył się z zamiaru kupienia latarni, pomyślałem, że to jakiś szaleniec. Kiedy okazało się, że mieszka w Kanadzie, czyli jest poddanym królowej Elżbiety, uznałem, że jest szpiegiem - żartował na uroczystości uruchomienia kuli czasu Paweł Adamowicz. - Taka latarnia wydawała się studnią bez dna. Jednak zaufałem panu Michalakowi i kiedy cztery lata temu otworzyliśmy latarnię, stała się ona atrakcją turystyczną - dodał.
Od dziś dodatkową atrakcją będzie nietypowy zegar wieżowy. Na przełomie XIX i XX wieku kula czasu spadała po maszcie jeden raz - w południe, by załogi statków mogły regulować chronometry okrętowe.
Teraz kiedy wykorzystuje się bardziej zaawansowane narzędzia nawigacji, a latarnia stała się obiektem muzealnym, kula będzie raczej atrakcją turystyczną, a jej spadek podziwiać będzie można pięć razy na dobę - punktualnie o 10, 12, 14, 16 i 18.
- Od dziecka jestem gdańszczaninem, a od 40 lat mieszkam w Kanadzie przy ujściu rzeki św. Wawrzyńca do oceanu. W tym rejonie jest mnóstwo wysp i na wielu z nich stoją latarnie. Dlatego są mi tak bliskie. Kiedy dowiedziałem się, że latarnia w Nowym Porcie popada w ruinę, uczyniłem z jej ocalenia projekt swojego życia. Dziś, gdy uruchomiliśmy na niej kulę czasu, jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem - mówi Stefan Michalak.
Kula czasu na latarni w Nowym Porcie to jedyny taki działający czasomierz w Polsce i w basenie Morza Bałtyckiego. Na świecie zachowało się ich kilka - w Wielkiej Brytanii, USA i Nowej Zelandii. Jednak gdańska kula jest wyjątkowa, bo jako jedyna jest ażurowa.
Z okazji uruchomienia kuli czasu gdański oddział poczty wydał okolicznościowy stempel i kartkę pocztową z widokiem nowoporckiej latarni z 1894 roku.
Za pięć 12 w południe kulę wciągano do połowy masztu, a za dwie dwunasta na jego szczyt. W samo południe sygnał biegnący linią telegraficzną z Królewskiego Obserwatorium Astronomicznego w Berlinie zwalniał mechanizm. Teraz zastąpi go sygnał radiowy na falach długich, emitowany z radiostacji Europejskiej Centrali Czasu w Mainflingen koło Frankfurtu.
- Magdalena Raszewskam.raszewska@trojmiasto.pl
Miejsca
Opinie (31) 4 zablokowane
-
2008-05-23 19:54
Zapewne ta kula bedzie
odliczac czas przejazdu przez zatłoczony sopot w czasie szczytu oraz w miesiącach letnich....
- 0 0
-
2008-05-23 20:57
Zegar
Byłam dzisiaj na Westerplatte i ogladałam wciągnięcie, a potem opuszczenie kuli. Zdarzenie samo w sobie nietuzinkowe, ale łatwo można sam moment opadania kuli przeoczyć. Trwa to sekundę.
- 0 0
-
2008-05-24 11:34
A ja się dobrze bawiłem :D
Ludzie ale wy jesteście pesymistycznie nastawieni do świata. Fakt faktem Adamowicz nie musiał tego mówić ale ogólnie powinniśmy się zająć samym wydarzeniem. Nasza 6 kula czasu na świecie dla fanatyków historii Gdańska jest ogromnym symbolem, który upiększa nasz piękny Gdańsk. I z tego faktu trzeba się cieszyć a nie zajmować się tym, co, kto, gdzie mówił. Puknijcie się w głowę i poczytajcie troche historię naszego Gdańska, bo znając życie nic o nim nie wiecie.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.