• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chleb będzie zawsze potrzebny. Historie trójmiejskich piekarzy

Justyna Potorska
30 czerwca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Ryszard Majchrowski przy najstarszym w Gdańsku chlebowym piecu. Niewielki zakład i sklep przejął po swoim ojcu - Józefie. Ryszard Majchrowski przy najstarszym w Gdańsku chlebowym piecu. Niewielki zakład i sklep przejął po swoim ojcu - Józefie.

Dlaczego miałbym cokolwiek zmieniać? - pyta przekornie Ryszard Majchrowski. Chleb wypiekał jego ojciec, brat, teraz to on przejął rodzinny biznes. W Trójmieście nie brakuje rodzinnych piekarni z tradycjami, w których historia przeplata się z miłością do najważniejszego produktu - chleba.



Piekarz szanuje sen

- Jak ktoś chce spać do godz. 12, proszę bardzo. Ja nie lubię tracić dnia - gdański piekarz Grzegorz Pellowski mimo wczesnej pory wita mnie wypoczęty na budowie swojego nowego zakładu przy ul. Mostowej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku.

Życie właściciela piekarni zaczyna się jeszcze przed świtem. Kiedy się kończy? - Dziesiąta, jedenasta wieczór. Jak dobrze pójdzie - śmieje się Pellowski.

Do wczesnego wstawiania trójmiejscy piekarze przyzwyczajali się od wczesnych lat dziecięcych: wielu z nich dorastało w piekarniach ze świadomością, że przyjdzie im opanować niełatwy fach, a potem przejąć rodzinny biznes.

Łatwo nie było, szczególnie na początku. Piekarze, którzy przybyli do Trójmiasta zaraz po II wojnie światowej zderzyli się z rzeczywistością, wielu z nich zostało wywłaszczonych i długo walczyło o odzyskanie swoich piekarni.

- Ojciec przybył do Gdańska z Kunowa, razem z bratem Stanisławem w 1945 roku. Miasto było w ruinie, ludzie potrzebowali chleba. Pierwsza piekarnia znajdowała się na rogu ulic Lubuskiej i Odrzańskiej. Szybko jednak, bo w latach '50, odebrano mu biznes, w ramach walki z prywatną własnością - opowiada Ryszard Majchrowski, właściciel malutkiej piekarni na Starym Przedmieściu w Gdańsku.

- Mój dziadek prowadził piekarnię przy ulicy Świętojańskiej już w 1936 roku, potem przeniósł się na ulicę Legionów 56. W czasie wojny lokal zajęli Niemcy, potem władze państwowe, w ramach wywłaszczenia - opowiada gdyński piekarz Piotr Gotowała. - Budynek odzyskałem od miasta dopiero w 1990 roku, po przemianach.

Bieda rodzi smaczny chleb

Piekarnia Ryszarda Majchrowskiego przy ulicy Dolna Brama: niszczejący, stary budynek (własność miasta), wewnątrz mały sklepik - schludny, prosty, bez ozdób, z asortymentem niezmienionym od lat. Wewnątrz unosi się słodki zapach chleba.

- Dlaczego miałbym cokolwiek zmieniać? W ten sposób piekarnię prowadził mój ojciec Józef, pracował w niej niemalże do ostatnich lat, a dożył sędziwego wieku - wyjaśnia mi Majchrowski - Kiedy w 1972 dostał zakład po pijalni wody sodowej, była tu ruina. Wszystko, łącznie z najstarszym w Gdańsku, przedwojennym piecem opalanym drewnem, musiało przejść gruntowny remont. To były ciężkie czasy, ale piekarze sobie pomagali, pożyczali mąkę. Było biednie, ale czuło się jedność.

Z tej biedy, z trudnego dostępu do surowca, brał się paradoksalnie dobry, tradycyjny chleb. Dziś branża jest trudna, a konkurencja ogromna. Niektórzy jednak nie godzą się na kompromisy.

- Otwierając w 1982 roku piekarnię przy ulicy Słowackiego, założyłem sobie, że będę wypiekał tradycyjnie i trzymam się tego. Sprzedaję wyłącznie w swoich sklepach firmowych - tłumaczy Andrzej, najstarszy z trzech braci Szydłowskich, gdańskich piekarzy. - Czasy są trudne, ale świadomy klient zawsze był, jest i będzie.

- Podam pani taki przykład. Podjęliśmy się próby wypieku bułek tradycyjnych, o zwartym miękiszu, dobrej porowatości. To pracochłonne zajęcie. Gdy tylko zdarzało się nam zamienić je na inne, ze względu na awarię pieca, klienci od razu zauważyli różnicę. Zgłaszali reklamacje - przyznaje Pellowski.

Po co komu cech

Kupujesz chleb pieczony przez trójmiejskich piekarzy?

Mnożące się jak grzyby pod deszczu markety, dyskonty, które wypiekają "świeże" bułeczki na miejscu, z mrożonego ciasta, wyznaczają nowy standard, zmuszają piekarzy do kompromisów albo znalezienia własnej niszy.

- Mamy wolny rynek, dlatego nie ma powodu, żeby obrażać się na konkurencję. Moim zdaniem trzeba budować własną markę, pracować na nazwisko, a klient się znajdzie - twierdzi Jan Pranga, właściciel piekarni i czternastu sklepów w całym Trójmieście.

Konkurencja, wolny rynek konfliktują środowisko piekarzy. Wielu ubolewa nad tym, że nie ma już takiej jedności, takiego wsparcia jak kiedyś. Nie ma też nieoficjalnego, ale przestrzeganego podziału na rejony.

- Swojego czasu marzyłem o tym, żeby w Trójmieście powstała ulica z piętnastoma piekarniami, tak jak dawna Chlebnicka, może to zakończyłoby konflikty - wyznaje Andrzej Szydłowski. - Czynnikiem powodującym niepotrzebne problemy jest także nieobowiązkowa przynależność do cechu. Wielu piekarzy działa na własną rękę, myśląc "po co komu ten cech".

- To nie jest do końca tak, że środowisko jest bardzo skonfliktowane, podzielone. Od zawsze wspieramy się z Piotrem Gotowałą, Sławomirem Mielnikiem, z Józefem Skierką znamy się od dzieciństwa. Utrzymuję kontakt z piekarzami z różnych miast - przekonuje Jan Pranga. - Prawda jest taka, że jak zajrzy nam w oczy prawdziwa bieda, zjednoczymy się wszyscy.

Trzecie pokolenie

Obecnie znane, trójmiejskie piekarnie przechodzą w ręce trzeciego pokolenia, wiele z nich już prowadzona jest przez synów, córki, zięciów. Zawód piekarza nie jest jednak popularny.

- To ciężka praca, młodzi wolą się kształcić, wyjeżdżać za granicę, nie jest łatwo skłonić ich do pracy w piekarni - tłumaczy Piotr Gotowała.

- Zamierzam pracować w piekarni do końca moich dni, nie wyobrażam sobie innego życia. Kto przejmie ją po mnie? Zobaczymy, syn ma uprawienia do wykonywania zawodu - przyznaje Ryszard Majchrowski. - Jedno jest pewne, chleb będzie zawsze potrzebny.

Szukasz tradycyjnej, trójmiejskiej piekarni? Zajrzyj do naszego katalogu.

Opinie (261) 9 zablokowanych

  • Pelowski i Szydłowski to nie piekarze

    To geszewciarze i spryciarze pół Gdańska wykupili.

    • 36 4

  • Pelowski i Szydłowski poszli na radnych żeby własne interesy przyklepac.

    Nie kupuję u tych cwaniaczków.

    • 37 1

  • Najlepszy chlebuś piecze moja żonka (2)

    Bez konserwantów, polepszaczy, naprawiaczy i innejo tałatajstwa.

    • 8 0

    • jak będzie wolna daj znać, skarb mieć taką żonkę, pilnuj jej i tych chlebusiów

      • 2 0

    • Poczekaj na tekst o lodach

      • 1 0

  • Z Szydłowskich to najlepszy był ojciec przy mostku. (3)

    Miał swoje poglądy , należał do cechu bo musiał, ciężko pracował, nie wdawał się w politykę, a chłopaczki poszli w kolesiostwo.

    • 20 3

    • Bardzo nie lubicie się z Szydłowskim, co? (1)

      • 3 3

      • chyba po prostu zazdrość przez niektórych przemawia..

        • 2 4

    • znasz wszystkich szydłowskich że mówisz: "poszli w kolesiostwo"??

      • 0 0

  • historia trójmiejskich piekarzy

    Była sobie po wojnie na ul.Śniadeckich w Gdańsku piekarnia dziadka byłego szefa NFZ Jacka P. Pewnie chleb nie był dobry, bo po jakimś czasie dziadek Jacka P. zmienił profesję i został krawcem. To dopiero nie zła historia.

    • 4 2

  • (2)

    Najlepsze pieczywo u Kozlowskiego w Chyloni :) Mniam :)

    • 6 2

    • Też uważam że u Kozłowskiego w Chyloni jest najlepszy chleb i jagodzianki

      • 0 0

    • Z solą drogową.

      Nie dziękuję.

      • 1 0

  • Piekarze którzy sprzedają chleb na rynku na Przymorzu są spoza Gdanska (3)

    I tu właśnie widać że chleb może być tańszy, opłaca im się przywozić do gdanska, zatrudniać ekspedientki i jeszcze z tego żyją.
    a ci najsłynniejsi w gdańsku robią wiele szumu ,solą ceny bo żyją pokazowo na wysokiej stopie- celebryci psia mać.

    • 19 3

    • (2)

      ceny maja niższe bo są na krusie, paliwo z ciągnika no i wynagrodzenie pracowników na wsi też jest niższe niż w mieście.

      • 0 4

      • Kto każe celebrytom piec w centrum Gdańska? (1)

        • 0 0

        • nikt nie każe, dają pracę w mieście

          • 0 0

  • nie jem chleba

    bo po prostu chleba w gdansku nie sprzedają. Jesli poprosisz o gracham to dają bułke z trocinami a jesli poprosisz razowy to dają barwioną kluchę z jakimis ziarnami, których nie chcę.

    • 14 0

  • PIEKARNIA BUCZEK...... (2)

    Przykro,że autorka reportażu pisząc.....HISTORIA nie wspomina o pierwszej w powojennym Gdańsku piekarni BUCZKÓW na ul.Jana z Kolna.To ta Rodzina rozpoczęła wypiek chleba.bułek i rogali dla ludzi którzy jako pierwsi przybyli do oswobodzonego Gdańska.Dzięki nim mieszkańcy ocalej Dzielnicy w rejonie Stoczni i linii kolejowej ,mieli podstawę wyżywienia dla dzieci i rodziny.
    Przygotowując taki tekst,należy wgłębić się w temat .Żyją jeszcze ludzie którzy w tym czasie byli dziećmi ale zachowali resztki wspomnień z powojennego Gdańska.

    • 13 2

    • eeee ..... "do oswobodzonego Gdańska" ? (1)

      Koleżanka Daśka to na historii w ostatniej ławce mocno drzemała.
      Gdańska nie trzeba było oswobadzać, bo nie był pod żadną okupacją.
      Moralnie to on pod okupacją właśnie teraz jest... Buczków i innych ze szkieleczczyzny i spod Ryk.

      • 3 2

      • dokladnie w 45tym oswobodzili gdansk z rodowitych gdanszczan

        ludzie bez traducji i zwiazku z tym miastem, stali sie "tradycja gdanskiego piekarstwa "

        • 3 3

  • albo takie wyjazdy do Kościerzyny...

    , i żeby nie przywieżć kościerskich wyrobów węliniarsko masarskich i szymbaskiego chleba - to 25lat temu nie do pomyślenia!!!

    • 9 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane