• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co kryje latarnia w Nowym Porcie?

Jakub Gilewicz
21 września 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Zobacz, co kryją wnętrza zabytkowej latarni morskiej w Nowym Porcie.

Jako jedna z pierwszych latarni na świecie korzystała z energii elektrycznej, a z jej okna podobno padły pierwsze strzały w kierunku Westerplatte. Zabytkowa latarnia morska w Nowym Porcie, która pracowała przez ponad 90 lat, a później przez kilkanaście następnych niszczała, po odrestaurowaniu przez inżyniera i marynarza Jacka Michalaka przeżywa swoją drugą młodość.




Tak wyglądała niegdyś latarnia w Nowym Porcie. Tak wyglądała niegdyś latarnia w Nowym Porcie.
W laternie, najwyżej położonym pomieszczeniu latarni w Nowym Porcie, jest przytulnie i sucho, choć za oknami oberwanie chmury. Na ścianie wisi wiekowy barometr, a dalej zabytkowy telefon marki Adler&Co. Potrafił dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Na linii kapitanat gdańskiego portu z kolejnymi dyspozycjami.

- Na przykład, że trzeba wywiesić sygnał flagowy: tor wodny wolny. Po czym oczekujący na wejście do portu statek mógł wpływać. Tak wyglądało to wiele lat temu - wyjaśnia Jacek Michalak, właściciel latarni przy ul. Przemysłowej zobacz na mapie Gdańska w Nowym Porcie, który, pływając przez lata po morzach i oceanach, poznawał tajniki zawodu nie tylko marynarza, ale i latarnika.

Czy byłe(a)ś we wnętrzu latarni w Nowym Porcie?

Dlatego o mechanizmie wysyłającym sygnał świetlny, czyli o sercu latarni opowiada z błyskiem w oku. - Jedna sekunda światła i cztery sekundy przerwy. Każdy kapitan, nawet we mgle lub podczas burzy, wiedział, że tylko jedna latarnia w rejonie Morza Bałtyckiego wysyła taki sygnał - zaznacza Michalak i spieszy wyjaśnić, jak skonstruowane są urządzenia w gdańskiej latarni. Mechanizm na pierwszy rzut oka wydaje się prosty: jest źródło prądu, spora żarówka i soczewka. Jednak gdański latarnik przekonuje o wyjątkowości zastosowanego w gdańskiej latarni systemu.

- Latarnia w Nowym Porcie była jedną z pierwszych na świecie, która wykorzystywała światło elektryczne do wysyłania sygnału. Generowany jest on przez żarówkę o mocy 500 W. Dzięki soczewce Fresnela, która znajduje się przed żarówką, wzmacniany był 40 razy i w ten sposób uzyskiwano moc użyteczną 20 tys. watów. Sygnał widoczny był za Półwyspem Helskim - gdański latarnik kończy drobiazgowe wyliczenia.

Dobrej jakości żarówki działały przeważnie przez kilka lat i pomagały statkom wpływać do gdańskiego portu. W końcu jednak przepalały się. Latarnicy pracujący w XIX i XX wieku mogli jednak liczyć na pewne ułatwienie - automatyczny mechanizm, który w przypadku przerwania obwodu wymieniał żarówkę elektryczną na gazową. Ułatwień nie było za to przy obsłudze ważącej 75 kilogramów kuli czasu - urządzenia, które przed pojawieniem się radiostacji używano do nastawiania chronometrów na pokładach statków. Dzięki temu możliwe było dokładne określenie na mapie pozycji jednostki.

- Codziennie tuż przed godziną 12 latarnik, kręcąc korbą, podnosił kulę czasu na szczyt masztu i dokładnie w samo południe, na sygnał telegraficzny z Królewskiego Obserwatorium Astronomicznego w Berlinie, następował jej spadek, po czym obserwujący to kapitanowie statków nastawiali pokładowe chronometry - tłumaczy Michalak.

Morskie wiatry nie oszczędzały jednak gdańskiej kuli czasu. W 1929 r. została zerwana podczas sztormu. Po czym zapadła decyzja, że montażu nowej nie będzie. Sygnał czasu podawała gdańska radiostacja. Statki korzystały jednak nadal z innej funkcji budowli wysokiej na ponad trzydzieści metrów - pomocy pilotów. Swoje stanowiska mieli w pomieszczeniu znajdującym się pod laterną. Wyposażeni w lornetki obserwowali przez okna lub z balkonu statki znajdujące się w pobliżu. Kiedy tylko jeden z nich wywieszał odpowiedni sygnał flagowy, pędzili w dół schodami do pobliskiej przystani, wsiadali do łodzi i wiosłowali w kierunku jednostki.

- Piloci wchodzili na pokład takiego statku i prowadzili go przez portowe kanały. W żadnym porcie świata nie wolno bowiem kapitanowi samodzielnie prowadzić statku wewnątrz portu - wyjaśnia Jacek Michalak, siedząc w oknie latarni, po czym postanawia zejść schodami w dół do innego okna, które zapisało się na kartach nowożytnej historii.

O godz. 4:45 z okna latarni w Nowym Porcie obsługa niemieckiego ciężkiego karabinu maszynowego otworzyła ogień do polskiej placówki na Westerplatte, która znajdowała się po drugiej stronie portowego kanału. Jak zaznacza Jacek Michalak, to stanowisko ogniowe w latarni ostrzelało jako pierwsze Westerplatte, nie zaś, jak podawano przez lata, pancernik "Schleswig-Holstein". Jako dowód przedstawia zapis w dzienniku pokładowym okrętu. - Podaje on jednoznacznie, że pancernik rozpoczął ostrzał trzy minuty później, o godz. 4:48 - przekonuje gdański latarnik.

Latarnia z bogatą przeszłością historyczną była także wykorzystywana po zakończeniu II wojny światowej. Działała do czasu uruchomienia nowej latarni w Porcie Północnym. Od 1984 r. ceglana budowla niszczała pozostawiona bez opieki. - Okien nie było, a w dachu takie dziury, że głowę można było wystawić - wspomina Jacek Michalak, którego można przedstawić na kilka sposobów. Z uwagi na pochodzenie: syn dr Stefana Michalaka, który jako lekarz służył m.in. na "Piłsudskim", "Batorym" i "Darze Pomorza", a po wojnie tworzył Akademię Medyczną w Gdańsku. Z uwagi na zawód i pasje: inżynier zajmujący się radiotelekomunikacją, fizyk, rzeźbiarz i marynarz, który przez kilka lat pływał po morzach i oceanach.

Niespodziewanie latarnia w Nowym Porcie zyskała w nim mecenasa. Michalak po długich staraniach został właścicielem niszczejącego obiektu. Zainwestował własne pieniądze, zwrócił się do sponsorów. Po latach remontów otworzył obiekt jako muzeum. Na maszcie pojawiła się nowa kula czasu. - Na świecie było ich kiedyś z dwieście, a teraz jest może pięć czy sześć. Gdańska jest wyjątkowa, bo ażurowa - mówi z dumą w głosie marynarz, który stał się kolejnym gdańskim latarnikiem. Można go spotkać siedzącego w malutkim pomieszczeniu u wejścia do latarni, gdzie widnieje tabliczka z napisem "Zabytek zadbany" nadawana przez Generalnego Konserwatora Zabytków. Uśmiechnięty gdański latarnik chętnie odpowiada na pytania zwiedzających, zwłaszcza na jedno: ile stopni trzeba pokonać, aby dostać się na samą górę latarni. Tyle że najpierw trzeba to samemu sprawdzić.

Miejsca

Opinie (101) ponad 10 zablokowanych

  • Atak niemców na Gdańsk o którym mówił p. Michalak:

    youtu.be/L7v9iUvyIMk

    • 0 1

  • (14)

    Przez tyle lat karmili nas kłamstwem o strzałach z pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte... zastanawiam się po co?
    Chcieliśmy chyba równać do wybuchu rewolucji październikowej, którą miał zapoczątkować strzał z krążownika Aurora.

    • 20 34

    • Proszę Portal o skasowanie tym podobnych wpisów ponieważ są one wpisywane na zlecenie.

      Ludzie nie wykształceni czytając je często zapamiętują i na to liczy autor wpisu.

      Oglądnijcie sobie państwo jak Niemcy atakowali nasz Gdańsk: youtu.be/L7v9iUvyIMk

      • 0 0

    • (3)

      Przecież były strzały z pancernika Schleswig-Holstein, a celem obrońcy Westerplatte. Pancernik ten wygonili niemieccy mieszkańcy Nowego Portu bo od tych strzałów szyby drżały w oknach co było dla rasy panów zbyt uciążliwe.

      • 14 3

      • (2)

        Nikt nie mówi, że ich nie było. Ale to nie one były pierwszymi w tej wojnie, jak nas uczono. Drugą Aurorę zrobiono ze Schleswiga, symbol wybuchu wojny. Taka komunistyczna mentalność.

        • 0 3

        • (1)

          Dywagacja w tym samym stylu, czy Jezus urodził się 25 grudnia czy jakiegoś dnia innego. Słusznie poszukiwana przez ludzi nauki precyzyjna data urodzin ma w znaczeniu religijnej symboliki kontekst zupełnie drugorzędny.

          W tym symbolicznym uznaniu, że strzały z niemieckiego pancernika rozpoczęły II wojnę światową nie ma niczego złego pomimo, że ktoś kiedyś odkrył i odkryje w przyszłości, że ktoś wystrzelił z czegokolwiek wcześniej niż stary i mocno wysłużony pancernik "Schleswig-Holstein"

          • 3 0

          • Kicz, kalka z bolszewickiej rewolucji.

            • 0 3

    • Dokument? (8)

      Nie ma żadnego dokumentu, ani żadnej relacji w której byłaby mowa o tym, że pierwsze strzały 1 września padły z latarni morskiej w Nowym Porcie. To marketingowa bzdura wymyślona przez Michalaka. Latarnia jest tak atrakcyjna, że nie trzeba jej reklamować kłamstwem historycznym.

      • 10 6

      • (7)

        Wersja pana Michalaka bardziej mi się podoba i jej będę się trzymać.

        • 7 4

        • (6)

          hehe, to tak jak Putin, Niesiołowski, Gross i im podobni lewacy inni co trzymają się tej wersji, która im się bardziej podoba

          • 6 6

          • (5)

            To ty trzymasz się, jak widzę, oficjalnych wersji, podawanych jeszcze przez komunistów.
            Taki Pawka Morozow z ciebie.
            Wbij sobie na zawsze do łba, że strzały ze Schleswiga nie rozpoczęły wojny Polski z Niemcami.

            • 5 5

            • Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem.

              • 1 2

            • zpewne to były strzały polskich pancerników (3)

              atakujących Gotenhafen

              • 10 5

              • (2)

                "... lotnicze działania wojenne zostały zainicjowane bombardowaniem przyczółków mostów tczewskich, które według niemieckich dokumentów odbyły się o 4:40... "

                • 6 2

              • (1)

                ogolnie uwaza sie ze to wielun byl pierwszym lotniczym celem na ktory spadly niemieckie bomby wiec nie wiem sad ci sie wziely te tczewskie mosty...

                • 4 2

              • Argumenty przeciwko uznaniu Wielunia za miejsce rozpoczęcia II wojny światowej

                Według Mariusa Emmerlinga wszystkie dokumenty Luftwaffe są czasowo spójne za sobą i z czasem panującym w Polsce według nich nalot na Wieluń odbył się o 5:30, natomiast lotnicze działania wojenne zostały zainicjowane bombardowaniem przyczółków mostów tczewskich, które według niemieckich dokumentów odbyły się o 4:40. Przyjęcie hipotezy przesunięcia czasu wymagałoby zmiany godziny we wszystkich dokumentach niemieckiego wojska (przykładowo, nalot na Tczew odbyłby się wtedy o 3:40, a bombardowanie Westerplatte o 3:45 czasu polskiego, co nie odpowiada prawdzie). Grzegorz Bębnik z katowickiego oddziału IPN także twierdzi, że nalot na Wieluń był godzinę po ataku na Westerplatte, ponieważ czas w III Rzeszy był identyczny jak w II RP.

                • 6 0

  • kasjerka

    Ale pani ktora sprzedaje bilety niestety nie zacheca do zwiedzania bylem z rodzina i pani byla dla.nas bardzo niemila chcialem jakis konktakt do wlasciciela by zlozyc skarge ale odmowila podania danych fajna latarnia ale naprawde obsluga mnie strasznie zrazila

    • 2 1

  • latarnik:) (2)

    Pan Jacek Michalak jest pasjonatem latarnictwa i tyle chwała mu za uratowanie latarni i za pasję ale ani z niego marynarz ani podróżnik itp.wyemigrował do kanady w latach 60 do kanady pracował tez trochę u arabów i w innych miejscach świata.Miał firmę związana z telekomunikacja.Po powrocie do kraju ze swojej pasji(latarnictwa) zrobił interes turystyczny.Oczywiście nikt nie ma mu tego za złe choć śmieszy mnie jego pozowanie na wilka morskiego.

    • 8 3

    • ejdżent? (1)

      Byle kto i z byle powodu nie emigrował wtedy z PRLu. Bo i łatwo o to nie było...

      • 2 1

      • tęczowy ejdżent?

        • 0 0

  • Kłamstwo wspiera reklamę. Wstyd. (1)

    "O godz. 4:45 z okna latarni w Nowym Porcie obsługa niemieckiego ciężkiego karabinu maszynowego otworzyła ogień do polskiej placówki na Westerplatte, która znajdowała się po drugiej stronie portowego kanału. Jak zaznacza Jacek Michalak, to stanowisko ogniowe w latarni ostrzelało jako pierwsze Westerplatte, nie zaś, jak podawano przez lata, pancernik "Schleswig-Holstein". Jako dowód przedstawia zapis w dzienniku pokładowym okrętu. - Podaje on jednoznacznie, że pancernik rozpoczął ostrzał trzy minuty później, o godz. 4:48 - przekonuje gdański latarnik."

    To prawda, tyle że w tych samych niemieckich dokumentach jest mowa o tym, że z żadnej niemieckiej pozycji w Nowym Porcie, ani na przedpolu Westerplatte (pozycje Kompanii Szturmowej) rozpoczęcie ostrzeliwania celów Wojskowej Składnicy Tranzytowej może się rozpocząć dopiero po tym jak pierwszy zacznie strzelać "Schleswig-Holstein". Nie ma żadnej relacji (polskiej i niemieckiej), ani żadnego dokumentu potwierdzającego fakt, że trzy minuty przed pancernikiem z latarni morskiej padły jakiekolwiek strzały przed pancernikiem.
    Przeciwko tworzeniu właśnie takich i podobnych kłamstw protestowali Obrońcy Westerplatte jak żyli i jeszcze byli ludzie, którzy chcieli ich słuchać.

    Poza tym pierwszy strzał na Westerplatte padł o godz. 0430 i o nim jest wzmianka w bardzo wielu relacjach świadków i uczestników tamtych wydarzeń.

    • 16 2

    • ta jest, z pistoletu szczał raczej niż z karabinu, zza płota , o 4,30 albo jak inni piszą o 4.17.

      Ale tak naprawdę o godzinę później wg dzisiejszego czasu (o 5,45), bo wtedy nie obowiązywała jeszcze zmiana czasu na letni. (W Niemczech wprowadzono ją w 1940).

      • 0 0

  • Latarnie (2)

    Mają w sobie coś tajemniczego i pozytywnego zarazem. Czasem niosą też ze sobą dobre skojarzenia ...

    • 16 1

    • (1)

      Że niby z fallusem?

      • 3 4

      • taa

        • 0 0

  • zawsze gdy chcę zwiedzić jest zamknięta (5)

    ale może to i lepiej bo to wątpliwa atrakcja i samochód jeszcze mam:-)

    • 11 137

    • o co ci k.... chodzi z tym samochodem?

      • 0 0

    • Nudzący się prowokator ! Badania okresowe zrobione ? (1)

      • 14 4

      • prowokator

        to sprawdź statystyki kradzieży a następnie wróć i zrób prowokacje :-)

        • 2 10

    • szkoda tylko, że nie masz piątej klepki (1)

      • 18 5

      • a co ty stolarz czy jak :-)

        teraz panie dzieju to panele a nie klepki

        • 1 6

  • Byliście tam kiedyś (12)

    Warto pojechać w okolice tej latarni tam jest jak w latach 80 ubiegłego wieku ludzie na ulicach w ubraniach z tamtego okresu. na uliucach takj jak w komuniźmie nawet sklepy mają niezmieniony wystroj.
    fajnie tak skansenowo.

    • 56 30

    • DEBILU

      DEBILU DO POTEGI ENTEJ A GDZIE TY MIESZKASZ SKANSENIE rąbNIE..............TY DEBILU

      • 0 5

    • A jest PEWEX albo BALTONA? (1)

      Pamiętam wódkę (pół litra żytniej) w Pewexie za jednego dolara.
      To były czasy!

      • 8 1

      • Co?

        Kiedy Tyś widział pół litra za dolara? Kumpel Ci to wmawiał, jak wysłałeś go po wódkę do Pewexu? No to on miał fajną przebitkę za sam fakt spaceru do sklepu. Ha,ha,ha.

        • 0 0

    • Ja bym nawet zaryzykował

      stwierdzenie, że w latach 70 ubiegłego wieku, ludzie tam mają też jakieś takie dziwne twarze.

      • 7 2

    • (1)

      dartanian chyba był tam w latach 80. stąd ta opinia.
      Obecnie okolica latarni nie różni się niczym od innych dzielnic Gdańska wręcz powiedziałbym, że okolice latarni są łądnie odnowione

      • 14 3

      • fakt

        naprawdę ładnie odnowiona część Nowego Portu:)

        • 9 0

    • rację ma "dartanian" (3)

      rzuciłem okiem na Nowy Port przy okazji "wyprawy", (przeprawy) do Twierdzy Wisłoujście i potwierdzam, czas tam jakby się zatrzymał, i to wcale nie jest komplementem, wstyd po prostu - obciach dla budyniowatych włodarzy miasta...

      • 9 16

      • ale artykuł jest o okolicach Latarni, a nie Twierdzy Wisłoujście - to są dwie różne części Nowego Portu

        • 9 0

      • fakt ze jest tam trochę jak w dżungli, ale jakbyś tam bywał w latach osiemdziesiątych, to bys wiedzial ze porównując teraz jest tam niebywały splendor

        • 7 2

      • Co w tym dziwnego? Stara, portowa dzielnica właśnie tak powinna wyglądać...

        • 14 2

    • Przecież tam nie ma sklepów

      tylko baza promowa do Szwecji i tereny portowe

      • 13 6

    • Może to taka inscenizacja za grube pieniądze?

      • 8 5

  • nieprawda (1)

    "W żadnym porcie świata nie wolno bowiem kapitanowi samodzielnie prowadzić statku wewnątrz portu"

    To po prostu nieprawda.W wielu państwach np. Dania. Port w Antwerpii itd. nie ma obowiązkowego pilotażu. Tylko trzeba umieć manewrować statkiem i się nie bać.

    • 7 1

    • Też oszukujesz.

      Nie tylko trzeba umieć manewrować, trzeba też zdać egzamin. Promy do Gdańska też wchodzą bez pilota.

      • 0 0

  • Ciekawe co tacy latarnicy robili będąc samotnie w swoich latarniach ? (8)

    • 19 4

    • pół litra za dolara w pewexie...tylko ze dolar kosztował wtedy ponad 100zł (1)

      heheh

      • 2 0

      • pamiętam

        Dolar był po 72 zł, żytnia z kłoskiem kosztowała 45 centów, a "kartoflanka" 39.

        • 1 0

    • róóżne rzeczy (1)

      polecam H. Sienkiewicza "Latarnik", (to jedna z usuniętych lektur i potem takie dylematy...)

      • 14 2

      • Ale nuda!

        • 2 8

    • co tacy latarnicy robili (1)

      Czytali "Latarnika"

      • 9 1

      • tasowali się

        ...

        • 5 5

    • W kulki grali (1)

      • 10 1

      • No i WiFi :)

        • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane