• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Coraz mniej dorszy w Bałtyku. Czy można temu zaradzić?

Rafał Borowski
14 lipca 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Liczba bałtyckich dorszy, a także ich kondycja wyraźnie spada. Przyczyn jest wiele: przede wszystkim ocieplanie się klimatu oraz przełowienie tego gatunku. Szanse na szybkie odwrócenie niekorzystnego trendu są niewielkie. O problemie opowiada Bartłomiej Arciszewski ze Stacji Morskiej im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu.



Czy uważasz, że uda się wprowadzić czasowy zakaz połowu dorsza?

W ostatnich dniach, media w całym kraju rozpisywały się o dramatycznym stanie stad dorsza w Morzu Bałtyckim. Populacja ryby gwałtownie się zmniejsza, a jakość odławianych osobników przez rybaków jest fatalna. Ryby są wychudzone lub mają chore wątroby.

W niektórych publikacjach można spotkać się z jednoznacznym stwierdzeniem, że wszystkiemu winne jest przełowienie dorsza, czyli zbyt intensywne odławianie tego gatunku. Jednak jak się okazuje, przyczyny tego zjawiska są o wiele bardziej skomplikowane.

Za mało wlewów z Morza Północnego



Na temat problemu porozmawialiśmy z ichtiologiem, zatrudnionym w Stacji Morskiej im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu.

- Zmniejszenie się populacji, a także kondycji dorsza w Bałtyku, ma wielorakie przyczyny. Po pierwsze wynika to ze złych warunków na tarliskach dorsza, co ma związek z coraz rzadszymi wlewami wody do Bałtyku z Morza Północnego. Ikra dorsza musi unosić się w toni wody, bo jeśli opadnie na dno, w strefę pozbawioną tlenu, obumiera. Ikra będzie unosić się w wodzie tylko wtedy, jeśli zasolenie wody będzie na poziomie minimum 11. Odpowiednio zasoloną i natlenioną wodę przy dnie zapewniały wspomniane już wlewy z Morza Północnego. Problem polega na tym, że wlewy odbywały się niegdyś z częstotliwością co 2-3 lata lub częściej. Obecnie zdarza się to raz na dekadę - wyjaśnia Bartłomiej Arciszewski, zastępca kierownika Stacji Morskiej w Helu.
Ostatni znaczny wlew wody do Bałtyku miał miejsce na przełomie 2014 i 2015 roku. Dlaczego częstotliwość wlewów uległa tak znacznemu zmniejszeniu? Niewykluczone, że wpływ na to mają zmiany klimatyczne, a właściwie ocieplanie się klimatu.

Jak wyjaśnia nasz rozmówca, zmienia się cyrkulacja wiatrów, od których zależy kierunek i siła sztormów, wpychających morską wodę z jednego akwenu do drugiego. Wiele wskazuje na to, że ocieplanie się klimatu ma również wpływ na kolejną przyczynę zmniejszania się populacji dorsza.

Codzienna praca rybaków z Sopotu


Dorsze mają problem ze znalezieniem pożywienia, czyli szprotów i śledzi



- Dorsz żywi się m.in. szprotami i śledziami, a wszystkie są rybami wędrującymi, z których część zmieniła swoje zwyczaje. Istnieje hipoteza, że zmiana trasy wędrówek wynika ze zmian hydrologicznych zależnych od klimatu. Tłumacząc to w bardziej obrazowy sposób, dorsze często nie są w stanie odnaleźć pożywienia, bo trasy ich wędrówek oraz trasy wędrówek szprotów i śledzi nie krzyżują się - kontynuuje Arciszewski.
Oprócz wspominanych gatunków ryb, dorsze - w szczególności młode osobniki - żywią się także żyjącymi przy dnie skorupiakami. Tymczasem ich liczebność również spada z powodu powiększania się tzw. stref beztlenowych. Wiele wskazuje na to, że do rozrostu tych stref przyczyniają się nawozy, które rzekami spływają do Bałtyku.

Kolejny powód: zbyt intensywne połowy



Nie należy również zapominać, że część szprotów i śledzi ląduje po prostu w sieciach rybaków. I tu dotykamy kolejnej przyczyny, która skutkuje zmniejszeniem się liczebności dorsza w Bałtyku.

- Nie bez znaczenia jest również fakt, że przemysł potrzebuje coraz więcej ryb. I nie chodzi tu wyłącznie o ryby, które - kolokwialnie mówiąc - lądują później na naszym talerzu, ale o ryby, które są poławiane w celu przetworzenia ich na mączkę rybną. Ten problem dotyczy zarówno szprotów i śledzi oraz pośrednio dorszy. Reasumując, kondycja dorsza w Bałtyku to problem uwarunkowany wieloma czynnikami - tłumaczy nasz rozmówca.

Zobacz nową osadę rybacką na Oksywiu


Jak polepszyć sytuację?



Wydaje się, że jednym z podstawowych kroków, które należy podjąć w celu ratowania bałtyckich dorszy - o ile to możliwe - jest znaczne zmniejszenie limitu połowów czy nawet ich czasowe wstrzymanie. Nasz rozmówca przypomina jednak, że takich decyzji nie podejmuje się natychmiast.

- Należy wsłuchiwać się w głosy naukowców, którzy sugerują ograniczenia połowów dorsza. Jednak między rekomendacjami naukowców a decyzjami polityków w tej kwestii występuje często znaczny rozdźwięk. Co ciekawe, samo środowisko rybaków wyszło z postulatem czasowego zakazu połowu dorsza w Bałtyku, do czasu odtworzenia populacji. Trudno powiedzieć, czy przyczyni się to do podjęcia konkretnych działań. Natomiast biorąc pod uwagę złożoność omawianego problemu, wcale nie musi to spowodować natychmiastowego poprawienia liczebności i kondycji dorsza w Bałtyku - kwituje nasz rozmówca.
Na koniec nasz rozmówca zwraca uwagę na istotny fakt, który miał miejsce niecałe dwa miesiące temu. Otóż 29 maja Międzynarodowa Rada do Badań Morza - w skrócie ICES - ogłosiła zalecenia dotyczące wielkości dopuszczalnych połowów ryb bałtyckich w 2020 roku.

- Rekomendowana wartość dla wschodniego stada dorsza wynosi... 0 ton. Decyzję podejmą politycy i już za kilka miesięcy będziemy mogli powiedzieć "sprawdzam" - uzupełnia Arciszewski.
Okres ochronny dorsza

Kwestię odłowu dorsza w Morzu Bałtyckim regulują przepisy unijne, a dokładnie uchwalone przez Komisję Europejską. Zgodnie z nimi, zakaz połowu dorsza na Bałtyku obowiązuje w okresie od 1 lipca do 31 sierpnia. To właśnie ten okres ma kluczowe znaczenie dla rozrodu tego gatunku.

W związku z tym, zakup dań ze świeżego dorsza w okresie wakacyjnym jest znacznie utrudniony, nie jest jednak niemożliwy. Wspomniany zakaz nie obowiązuje bowiem niewielkich jednostek rybackich, które prowadzą połowy blisko brzegu. Warto także pamiętać, że część dorszy sprzedawanych w nadmorskich barach jako "ryby z nocnego połowu" może być osobnikami złowionymi i zamrożonymi przed okresem ochronnym lub importowanymi z łowisk w innych rejonach naszego globu, np. z Oceanu Atlantyckiego.

Opinie (290) ponad 10 zablokowanych

  • przelowienie (1)

    Rybacy wciąż uważają, że do głównych winowajców spadku ich połowów należą kormorany i foki. Barbarzyńsko zabijają foki i domagają się ograniczenia populacji kormoranów. Niestety, bez porównania więcej ryb jest niszczonych przez gatunek wyrabiający z nich mączkę rybną. Pora dać Bałtykowi odetchnąć od rybaków, nie mających zielonego pojęcia o ekologii. Ci ludzie np. nie rozumieją, że kormorany łowią głównie babki, które ograniczają liczebność tzw. ryb szlachetnych poprzez żywienie się ich ikrą. Tym ludziom wystarczy widok kormorana, który złowił okonia lub węgorza, żeby mieć swoje zdanie, nie liczące się z wynikami badań naukowców.

    • 4 0

    • Rybacy najpierw joby na unię i ekologów rzucali za limity połowów i kontrole

      a jak ryb zabrakło to zaczęli krzyczeć "gdzie są ekolodzy" i domagać się ogłoszenia stanu klęski ekologicznej. Czemu? - oczywiście bo chcieli dostać odszkodowania...

      • 2 0

  • Slabo to wszystko widze.

    Jest nas 7 miliardow na swiecie. Oblicza sie ze juz w latach 2050-2055 bedzie 14 miliardow. Jak to pogodzic jesli ludzie nawet przy minimalnym spozyciu nie powstrzymaja tego negatywnego trendu. Kiedys pisalem ze morza bez szerokiego dostepu do oceanu staja sie powoli tylko jeziorami. Mialem Baltyk na mysli i nie mylilem sie. Baltyk, Czarne, Czerwone, Kaspijskie i nawet Srodziemnomorskie, co to za morza? To sa jeziora. Predzej czy pozniej gospodarka rybna i wodna w ogole, bedzie musiala byc dostosowana do ich realiow. Tak jak wielkie jeziora pomiedzy USA a Kanada.

    • 1 1

  • Za to co raz wię cej

    sinic ! Piszcie o pozytywach ! Hejt no nieee !

    • 1 0

  • Niech żyje UE i knstytucjaaaaa

    Odlow rabunkoey z użyciem wielkich statków i sieci , przeznaczenie na mączke, do tego strefy niekorzystne dla polskich rybaków

    • 1 0

  • to samo z Sandaczem na Martwej Wiśle...mięsiarze wyłowili wszystko do zera, zjeżdżali się z połowy Polski, że tu sandaczowe

    niby eldorado ...dwa sezony i wycieli wszystko w pień, dzisiaj można sobie łódeczką parę kursów od Wisły śmiałej do Morza zrobić i nawet ogonka nie powąchać, a leśne dziadki z PZW, zamiast jakieś limity , częste kontrole robić, to nic tylko składki kasować potrafią, a sandacza jak nie było tak nie ma, znów parę lat trzeba będzie czekać, aż się cokolwiek odrodzi...

    • 1 0

  • Duńczycy

    Wprowadzić zakaz odławiania na Bałtyku przez Duńczyków ich wielkimi kutrami to ryby będzie więcej.

    • 0 0

  • Wymiar ochronny

    Powinno się wprowadzić większy wymiar ochronny niż dotychczas i surowo go przestrzegać bo to skandal sprzedawać tuszki po 20cm.

    • 0 0

  • Zakaz połowu (1)

    Całkowity zakaz połowu dorsza w całym Bałtyku przez najmniej 3 lata i ograniczyć masowe łowienie wokami drobnicy rybnej

    • 0 0

    • Sami sobie winni

      Od 40 lat Polacy ryby siatką na masową skalę trzaskają po 6 zł za kg to co się dziwić. Ze dorsza nie ma, wschodnie stado występuje tylko u nas i na Bornholmie tempaki, jadł z was któryś dorsza na borholmie mądrale, za drogi interes dla Polaka lepiej 4 flaszki za tą cenę kupic w bierze a dorsza mrożonego wcinać i się delektować wczasach pod gruszą ale wszystkiemu winni inni...

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane