• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Człowieku radź sobie sam !

15 lutego 2001 (artykuł sprzed 23 lat) 
Od czasu wejścia w życie ustawy o ochronie danych osobowych więcej czasu poświęcamy na adnotację w każdym piśmie o pozwoleniu na przetwarzanie danych, zaznaczanie tej opcji w różnych formularzach, osobiste zgłaszanie się do sekretariatu uczelni, bo informacje o ocenach z egzaminów nie są podawane telefonicznie. Błądzimy po osiedlach w poszukiwaniu znajomych, bo zapomnieliśmy gdzie mieszkają, a na domofonie nie ma nazwiska mieszkańców utwierdzającego nas w przekonaniu, że dobrze trafiliśmy. Większość urzędników powołując się na ustawę skutecznie uprzykrza nam życie. Ale bywa też inaczej. O tym przekonał się nasz czytelnik. Jemu, na szczęście wyszło na dobre niezastosowanie się do panujących ogólnie reguł.

Któregoś dnia wracając z pracy do samochodu, dostrzegł kartkę za wycieraczką z informacją 'Sprawcą tej stłuczki jest czerwona Toyota o numerze rejestracyjnym .. (tu był numer)'. Po stwierdzeniu wgięcia na błotniku nie pozostało nic innego jak podjechać na Komendę Miejskiej Policji Drogowej. Godzina oczekiwania zakończyła się informacją, że w ciągu 2 tygodni sprawca otrzyma wezwanie na kolegium. Otrzymanie odszkodowania uzależnione od tego czy sprawca się przyzna nie satysfakcjonowało naszego czytelnika.

'Z troską o swoje odszkodowanie postanowiłem działać na własną rekę, relacjonuje Piotr S. Wpadłem na pomysł że zadzwonię do Straży Miejskiej z wymyśloną na poczekaniu historią 'Proszę pana osoba która zaparkowała obok mnie na ulicy pod czas wsiadania do samochodu zgubiła klucze do mieszkania, niestety nie zdążyłem zatrzymać tej osoby, ale spisałem nr rejestracyjny samochodu i chciałbym dowiedzieć się gdzie ta osoba pracuje, abym mógł odnieść klucze do jego firmy, gdyż sam wiem co to za kłopot z wymianą zamków do drzwi ....' i dalej w tym stylu.

Pan ze straży miał miękkie serce. Po chwili podał mi adres, który notabene już znałem. Parodia czynu polega na fakcie, że mając klucze do czyjegoś mieszkania bez większego problemu uzyskałem adres. Po 2 godz. spaceru znalazłem samochód zrobiłem mu sesje fotograficzną - teraz miałem dowód 'zbrodnii' i mogłem znaleźć 'świadków' stłuczki.

Wieczorem zadzwoniłem do gościa, nie było go w domu, odebrała żona tak więc podałem nr tel na komórkę. Po 5 min gość ciężko przestraszony zadzwonił do mnie z zapytaniem co ja proponuję.
W sobotę umówiłem się z nim w serwisie gdzie zapłacił mi gotówką za szkody (Powiedziałem panom z serwisu że chcę mieć wszystkie nowe części - 'żadnego klepania') oraz zrekompensował mi koszty poszukiwania tzn: klisza, wywołanie zdjęć, stracony czas.'

Tak więc pointa mojej historii jest: 'Obywatelu radź sobie sam i czerp korzyści z głupoty Straży Miejskiej'.

Opinie (9)

  • hmmm..

    skoro widzimy, gdzie są luki, to trzeba je usuwać. szkolić strażników, bo tak niekompetentnych osób tam nie powinno być. plus dla 'czytelnika' który wpadł na taki pomysł i ośmieszył straż. już widzę rozwinięcie tej myśli przez złodziei samochodów. "wie pan, potrąciło mnie bmw 740 rocznik 1999 granatowe o numerze...., gość zbiegł z miejsca wypadku, mam niewielkie siniaki, czy mógłbym dostać adres właściciela??" :))) banał. proste a jakże skuteczne :)))
    małą próbkę ludzkiej bezmyślności mam we własnym bloku, gdzie stara babcia rozdaje kod do domofonu swoim znajomym - cytat "po co mają do mnie dzwonić skoro sami mogą otworzyć na dole drzwi". welcome to the club! krótko po montażu domofonów znowu zaczeły się włamania. dlaczego? no comments... skoro więcej osób rozdaje takie informacje ....
    tak długo jak w tym państwie będzie bałagan prawny i bezmyślność ludzka tak długo będziemy mieli tak jak mamy. howgh :((

    • 0 0

  • No, to teraz w drugą stronę!

    Prosze bardzo, bardzo obrotny jest bohater tego artykułu. Nawet chciał szukać fikcyjnych świadków stłuczki. Obywatel musi sobie radzić - właściciel Toyoty musiałby wtedy znaleść " zdecydowanych, dziarskich, świadków", którzy tą sama drogą znaleźliby adres bohatera artykułu i "dogadali się" na juz może mniej korzystnych warunkach dla poszkodowanego. Mieczem wojujesz od miecza giniesz, bracie!
    Dostep do danych można sobie załatwić. A co robią złodzieje?

    • 1 0

  • Obywatelu czerp korzyści ze swej głupoty a nie z głupoty władzy.

    Ludzie! Nam już wszystkie geny rozszyfrowali bez pytania o jakąkolwiek ustawę
    ochronie danych osobowych, więc taki problem jak zdjęcie tabliczek
    z nazwiskami z klatek schodowych to jest problem średniowiecza a nie obecnej ery.
    Niczym się od siebie nie różnimy więc po co chronić nasze dane osobowe.
    Taki np. robak musticimus sorbonitanum (95% zgodności z genotypem ludzkim)
    nie ma problemów ze strażą miejską, urzędnikami, peselem, NIP-em więc
    ludzie też nie powinni ich mieć.
    Coś tu chyba za mocno namieszałem bo nic z tego co wyżej napisałem nie wynika.

    Ale rozwiązanie całego problemu jest proste!!!.

    NIGDY I NIGDZIE POD ŻADNYM POZOREM NIE PODAWAJCIE SWYCH WŁAŚCIWYCH
    DANYCH OSOBOWYCH, ZWŁASZCZA PRZY WYRABIANIU DOWODU OSOBISTEGO I
    INNYCH DOKUMENTÓW. ŻEBY JESZCZE BARDZIEJ UTRUDNIĆ SWOJĄ IDENTYFIKACJĘ
    NALEŻY TWIERDZIĆ, ŻĘ JESTEŚMY RASY CZARNEJ A NASZA PŁEĆ JEST AKURAT INNA
    NIŻ WIDAĆ TO NA ZEWNĄTRZ.
    Ja na przykład poszedłem jeszcze dalej i twierdzę, że jestem człowiekiem, więc
    mogę chyba podać poniżej swoje prawdziwe dane osobowe:
    imię i nazwisko- Ryszard Normalny
    nazwisko panieńskie- Trójmiejski
    adres- Gdańsk-Srebrzysko (chyba oddział dla wyleczonych, bo tu są sami normalni)
    zawód- obecnie alkoholik (tu skłamałem)
    znaki szczególne - genetycznie zakodowana zdolność do pisania bzdur.

    PS - o walentynkach nie pisałem nic bo cały czas czekałem na e-meile.

    • 0 0

  • Myślę, że nieco przesadzamy z tą ochroną danych osobowych. Wyobrażmy sobie taką sytuację, przychodzisz do domu i dziecko melduje ci, że dwonił pan w Bardzo Ważnej Sprawie i zostawił numer telefonu. Oczywiście numer ten z niczym ci się nie kojarzy, dwonisz więc na informację aby się dowiedzieć nazwiska. Pół biedy jeżeli jest to numer telefonu firmy, ale konia z rzędem temu kto wyciągnie z panienki na poczcie numer prywatny.
    No chyba że był to telefon z Niemiec, Francji czy kilku innych krajów - wtedy zerkasz do internetowej książki telefonicznej
    danego kraju i wszysto jest jasne.
    U nas jak na razie takiej książki dorobiły się tylko byłe województwa: wrocławskie, legnickie i jeleniogórskie. Widocznie tam nie obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych, czego i nam życzę.
    Dla zwolenników ustawy mam propozycje - utajnić dokumenty osobiste, zdażają się bowiem przypadki, że policjanci współdziałają ze złodziejami

    • 0 0

  • Strzezcie sie !!!

    A ja mam inna historyjke:
    Mam konto w Kredyt-Banku, mniejsza o to w jakim oddziale. Bylem ciekaw ile mam forsy na koncie. Poszedlem do banku i zapytalem o to, podajac tylko nazwisko. Pracownica banku podala mi te informacje bez mrugniecia okiem, nie proszac mnie o zaden dowod tozsamosci, literalnie o nic. Jesli masz konto w tym banku strzez sie. Moze jutro dowiem sie ile TY masz forsy na koncie :)

    • 0 0

  • Bzdura

    Az sie zasmialem czytajac te wypociny (artykul) .No chyba ze mowa tu o jakims innym miescie, bo w Gdansku taka sytuacja nie jest mozliwa.Nie wierze autorowi poniewaz uzyskanie takiej informacji jak dane osobowe ustalane po nr rej. pojazdu ,w ciagu kilku chwil ,przez telefon jest po prostu nierealne ze wzgledu na to, ze dane takie uzyskuje sie tylko w przypadkach typu: skierowanie wniosku do kolegium d/s wykroczen i trwa to nie kilka minut a kilka dni (biurokracja - pisma , papiery) i zajmuje sie tym wydzial strazy miejskiej d/s wykroczen a nie dyzurny na dyzurce.Wielkie brawa za naiwna opowiastke dla autora :rozbawila mnie :)

    • 0 0

  • autor wypowiedzi powyrzej niewie na jakim swiecie żyje

    jezeli sadzisz, ze uzyskanie takich danych jest niemozliwe to jestes w błedzie.
    Opisze teraz sprawe ktora wydarzyla sie w 3miescie i byla podobna.
    Pan Y sopwodowal wypadek i poszkodowanemu panu X podal podczas spisywania zeznania i calej tej kretyńskiej papierkowej roboty przy wypadku w obecnosci policji nieprawdziwe dane osobowe...jak sie pozniej okazalo uzyskanie odszkodowania bylo niemozliwe gdyz pan Y wg. wszystkich mozliwych sposobów (tj. ubezpieczalnia i takie tam) nie istnieje.
    niestety zgloszenie sie do policji nic niedalo, bo pan Y dla policji nieistnieje (tak jak dla ubezpieczalni).
    ale madry pan x (poszkodowany) w powypadkowym szoku zapisal numery rejestracyjne pana Y(winowajcy) i wsciekly zadzwonil do urzedu który tąże rejestracje wydał...i tu o dziwo wyśpiewano mu miejsce zamieszkania pana Y niepytajac pana X kim on jest i po jaką cholere potrzebny mu jest adres pana Y.
    pan X zastanawia sie teraz nad tym, czy niewytoczyc panu Y procesu o podanie nieprawdziwych danych...ale posczas owego procesu musialby wyjawic skad ma wlasciwy adres pana Y (winnego wypadku) a to mogloby pociagnąc za sobą kolejny proces...tym razem o naruszenie ustawy o ochronie danych...czyzby kwadratura koła?
    ..no ale u nas to normalne

    co ty na to ? :))))...

    • 0 0

  • from 3miasto

    moim zdaniem to jest paranoja z tym, aby nieumieszczać nazwisk i adresów na klatkach schodowych, w ksiazkach telefonicznych i innych tego typu miejscach.
    Jezeli ktoś mysli, ze firmy wynajmują kogos, aby takie informacje zbierał z tego typu miejsc (tj. klatki schodowe) to jest totalnym imbecylem i kretynem...
    wiadomo, ze tego typu informacje wymieniaja międzysoba specjalne firmy, ktore nieżadko te informacje KUPUJA od urzedow miast.....oczywiście nieoficjalnie BEZCZELNIE PŁACĄC DARMOZJADOWI-URZEDASOWI GRUBE PIENIĄDZE .
    takwiec moim zdaniem praktyki takie ja ukrywanie listy lokatorów danego bloku to paranoja i debilizm

    • 0 0

  • no tak

    GORZEJ NIZ W KOMUNIE !!!!!!!!!!!!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane