- 1 23 mln zł na remont ulic na Dolnym Mieście (56 opinii)
- 2 Fałszywy mandat za przejście "na czerwonym" (121 opinii)
- 3 Klif w Orłowie co roku cofa się o metr (83 opinie)
- 4 Czyj to garaż? - pytają urzędnicy (145 opinii)
- 5 Pobili mieszkańców i okradli dom (175 opinii)
- 6 Sąd aresztował rosyjskiego szpiega (336 opinii)
Cztery dekady temu rozpoczęto budowę żaglowca, który opłynął świat
W marcowy, środowy poranek 1981 roku w Stoczni Gdańskiej rozpoczęto budowę kadłuba "Daru Młodzieży", pierwszego żaglowca oceanicznego polskiej budowy, jaki wyszedł poza Morze Bałtyckie, przeciął równik i opłynął świat. Od wykonania pierwszych spawów w konstrukcji kadłuba statku mijają właśnie 42 lata.
Głównym konstruktorem nowego żaglowca został inżynier Zygmunt Choreń. Współpracowali z nim kapitanowie "Daru Pomorza": Tadeusz Olechnowicz i Kazimierz Jurkiewicz.
W tym miejscu warto wspomnieć, że na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku "Dar Pomorza" był już jednostką coraz bardziej przestarzałą. Coraz głośniej mówiono, że należy zastąpić go nowym żaglowcem szkoleniowym.
Problemem - jak to w PRL-u - były jednak zarówno koszty, jak i decyzyjność władz w tej kwestii.
Szansą okazało się zamówienie skierowane do Stoczni Gdańskiej (ówcześnie im. Lenina) na serię szkolnych żaglowców dla radzieckich szkół morskich. Udało się wówczas przekonać władzę, że pierwszym żaglowcem - swoistym prototypem całej serii - powinna być nowa jednostka szkoleniowa - następca "Daru Pomorza".
Budowa "Daru Młodzieży" kosztować miała - bagatela - 300 milionów złotych. W 1982 r. szacunki zamknięto na ponad 540 mln zł, co było wówczas równowartością około 4 mln dolarów.
Ostatecznie, kadłub nowego żaglowca zwodowano w Stoczni Gdańskiej 12 listopada 1981 roku, tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego.
13 grudnia Polska została de facto odcięta od świata, kraj pogrążony był w kryzysie ekonomicznym a dokończenie budowy żaglowca zawisło na włosku.
Kto wie, jak potoczyłaby się historia jednego z najsławniejszych, polskich żaglowców, gdyby nie grupa entuzjastów, która robiła wszystko, by dokończyć budowę statku i nie dopuścić do sprzedania go zagranicznym armatorom.
Ostatecznie na początku lipca 1982 r. nad "Darem Młodzieży" załopotała biało-czerwona bandera. Matką chrzestną jednostki została żona komendanta "Daru Pomorza" kpt.ż.w. Kazimierza Jurkiewicza - Helena Jurkiewicz.
- Uroczyste podniesienie bandery odbyło się 4 lipca 1982 roku w macierzystej Gdyni, przy Nabrzeżu Pomorskim, miejscu do dzisiaj stanowiącym stałe miejsce postoju fregaty - opisują samo powstanie żaglowca przedstawiciele Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, dzisiejszego armatora "Daru Młodzieży".
Podczas czterech dekad "Dar Młodzieży" zwiedził praktycznie każdą część świata, był na wszystkich oceanach i zawijał do portów na wszystkich kontynentach. Brał także udział w najbardziej prestiżowych światowych regatach.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2023-03-05 09:23
Miałem na nim praktykę. (7)
O ile dla wydziału mechanicznego praca na podkładzie przy żaglach była wtedy trochę bez sensu, to teraz z perspektywy tych kilku lat super to była przygoda i zawsze z uśmiechem wspominał ten rejs.
Pozdrawiam wszystkich absolwentów- 77 7
-
2023-03-05 10:07
(1)
Praktyka na żaglowcu, to może i fajna przygoda, ale merytorycznie słabo. Żaglowiec nie jest niezbędny do kształcenia oficerów marynarki handlowej!
- 6 14
-
2023-03-06 08:28
Nie masz pojęcia o czym piszesz
- 4 1
-
2023-03-05 11:02
" i zawsze z uśmiechem wspominał ten rejs" (2)
kto wspominał ??? , ten - co daj dla mnie ?? , polska język - trudna język. A myślałem że osoba pisząca ten post powyżej to osoba wykształcona ,skoro ukończyła Wyższą Szkołę Morską
- 5 6
-
2023-03-05 12:31
Oj czepiasz się. (1)
Miało być "wspominam*".
Pozdrawiam.
A kończyłem już AM.- 4 0
-
2023-03-05 18:39
Elektronika Morska
Heh tez byłem na rejsie ze smaruchami ich było prawie 90 a nas prawie 30 , fajnie było a najlepsze były nawoływania i przyśpiewki z SDM4 do SDM3
- 0 0
-
2023-03-05 12:59
Pracowałem u pana Zygmunta Chorenia nie długo co prawda ale jak dla mnie jest to wspaniały człowiek pozdrawiam
- 0 0
-
2023-03-06 08:35
Uważam inaczej
Praca na pokładzie uczyła dyscypliny, pracy zespołowej i zwyczajnie uczyła morza. Podczas tego samego rejsu były również wachty w siłowni i tam uczyło się wiedzy potrzebnej mechanikom. Uważam że praktyka na żaglowcu była idealna zarówno dla mechaników, elektryków jak i nawigatorów.
- 4 1
-
2023-03-05 09:17
Spędziłem na nim ponad miesiąc
W 2007 roku, to właśnie podczas tego rejsu obchodziłem 18-ste urodziny. Nie zapomniany czas. Moim miejscem przy klarowaniu żagli była prawa strona bramrei na foku
- 41 2
-
2023-03-05 09:31
Żaglowiec ma konstrukcję spawaną . (5)
Miałem okazję przyłożyć rękę do budowy tego statku. Przedstawicielem armatora był kapitan L. Wiktorowicz . Może wbijanie nitów brzmi bardziej poetycko ale statek jest konstrukcją spawaną. Pochylnia pokazana na zdjęciu już nie istnieje , tak samo jak pochylnie wydziału K-2 gdzie był zbudowany ,,sołdek' .Okazuje się , że ,,Sołdek '' przeżył Stocznię Gdańską.
- 66 2
-
2023-03-05 12:24
hahah dokladnie a propaganda jak za PRLu wciskana ludziom ze to zaglowiec jak kiedys cały drewniany a to sciema (1)
- 1 7
-
2023-03-05 13:07
Nikt nigdy nikomu nie wciskał że żaglowiec jest drewniany.
Stalowy kadłub i stalowe maszty.
Zresztą chyba ślepym trzeba być żeby tego nie widzieć.- 9 1
-
2023-03-05 15:03
(1)
ciekawe!,nity wbijamy jak gwozdzie?,pyta stoczniowiec na emeryturze!.
- 0 0
-
2023-03-06 16:36
Ciekawe,
czytelnik, a czytać nie potrafi!
- 1 0
-
2023-03-13 23:11
Mój mąż pracował na żaglowcu a właściwie wykonywał ozdoby rufa,dziób a także wykończeniówka wewnątrz czyli meble.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.