- 1 48 zarzutów dla młodego złodzieja (47 opinii)
- 2 Część radnych Gdyni może stracić mandaty (97 opinii)
- 3 20-latka szarpała się z ochroną o whisky (188 opinii)
- 4 14,5-milionowy przekręt na VAT (279 opinii)
- 5 Opacka Najciekawszą Inwestycją 2022 r. (121 opinii)
- 6 Zabytek ukryty przed oczami przechodniów (32 opinie)
Czy mniej kadencji to więcej demokracji?
Propozycja wprowadzenia do ordynacji wyborczej zapisu o ograniczeniu liczby kadencji sprawowanych przez samorządowców jest dobra, ale okoliczności jej wprowadzenia mogą budzić kontrowersje - pisze Michał Stąporek.
"Premierem Polski był Jerzy Buzek, prezydentem Aleksander Kwaśniewski, w USA rządził Bil Clinton, a w Niemczech Helmuth Kohl. Za to na Białorusi prezydentem już od czterech lat był Aleksander Łukaszenka. W tym samym czasie, czyli w październiku 1998 roku, Paweł Adamowicz, Wojciech Szczurek i Jacek Karnowski zaczynali swoją pierwszą kadencję na stanowisku prezydenta."
Przypomnijmy wypunktowane wtedy minusy i plusy wieloletniego sprawowania władzy przez jedną osobę.
Minusy:
- utrata kontaktu z rzeczywistością,
- niechęć do "wychowania" następców,
- obrastanie dworem i chórem klakierów.
Plusy:
- zgodnie z zasadą, że trening czyni mistrza, wieloletni samorządowiec wie o swoim fachu więcej niż początkujący,
- wielokadencyjność pozwala też zachować ciągłość polityki miejskiej, np. w dziedzinie planowania przestrzennego czy inwestycji.
Dlaczego więc pomysł zaproponowany w ostatnią niedzielę w Gdańsku, podczas spotkania Jarosława Kaczyńskiego z pomorskimi działaczami PiS, budzi tyle kontrowersji?
Z kilku powodów.
- Po pierwsze: nie jest jasne, czy liczba dozwolonych dwóch kadencji liczyłaby się od najbliższych wyborów, czy też wliczałyby się do niej kadencje już odbyte. Rozwiązanie pierwsze, a więc takie, że wszyscy startują z umownym stanem "zero kadencji" nie budzi wątpliwości prawnych, ale zarazem oddala na co najmniej osiem lat personalną zmianę w samorządach. Z kolei rozwiązanie drugie, a więc zaliczenie dzisiejszym samorządowcom przepracowanych już kadencji, byłoby złamaniem zasady, że prawo nie działa wstecz. Uniemożliwienie im startu w wyborach byłoby też prawdopodobnie odebraniem im konstytucyjnego przywileju każdego obywatela, jakim jest bierne prawo wyborcze.
- Po drugie: wraz z propozycją ograniczenia liczby kadencji do dwóch pojawiła się propozycja ich wydłużenia z czterech do pięciu lat. A im dłuższa kadencja, tym mniejsza kontrola demokratyczna nad wybranymi. Czy na pewno tego chcemy?
- Po trzecie: na razie nie wiadomo, kogo miałby objąć zapis o ograniczeniu kadencji do dwóch. Czy tylko wójtów, burmistrzów i prezydentów, czyli stanowiska pełnione samodzielnie? A może też miejskich i wojewódzkich radnych, a także wybieranych przez nich marszałków województw? Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz deklaruje, że zaakceptuje to ograniczenie, jeśli obejmie ono także posłów (Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO jest posłanką już ósmą kadencję z rzędu, Jarosław Kaczyński jest posłem po raz siódmy).
- Po czwarte wreszcie pojawiają się głosy, że prezes PiS traktuje tę sprawę instrumentalnie, tzn. ideę ograniczenia kadencyjności popiera tylko dlatego, że jego partia ma problem z przejęciem władzy w dużych miastach, których mieszkańcy konsekwentnie głosują na samorządowców innych ugrupowań (często związanych z PO). Może na to wskazywać m.in to, że pomysł ogłoszono w Trójmieście, gdzie PiS po raz ostatni (współ)rządził niemal dokładnie 13 lat temu - w styczniu 2004 r. ówczesna zastępca prezydenta Gdańska Anna Fotyga podała się do dymisji, a jej partia przestała wspierać prezydenta Pawła Adamowicza. Wydaje się, że myśląc o proponowanych zmianach, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie zadane w tytule: czy mniej kadencji oznacza jednocześnie więcej demokracji? W moim przekonaniu propozycje zmian w ordynacji są dobre, ale właśnie pod tym warunkiem, że mniej kadencji nie będzie oznaczało także mniej demokracji.
Prezydenci Gdańsk, Gdyni i Sopotu rządzą od 1998 roku
Opinie (572) ponad 10 zablokowanych
-
2017-01-17 15:26
A co z kadencyjnoscia posłów?
- 454 23
-
2017-01-17 15:27
Budyń trzeba szukać nowego koryta
- 370 125
-
2017-01-17 15:27
)
I dobrze w końcu będą zmiany a nie lata układów...poza tym obecni prezydenci mają po kilka/kilkanaście kamienic to o pieniądze do końca życia nie muszą się martwić,spokojnie mogą usiąść na bujanym fotelu,założyć papcie i niańczyć wnuki.
I dać szansę nowym,innym kandydatom.- 265 70
-
2017-01-17 15:28
a co z kadencyjnością kliki radnych w Gdańskim ratuszu ?
- 44 15
-
2017-01-17 15:28
Kolesiowi wypominsz?
Typowy uklad zamkniety. Nic z poza nie zalatwisz normalnie
- 155 32
-
2017-01-17 15:29
Przecież to jest demokracja...Suweren Ustala Zasady i Kadencje poprzez Swoich przedstawicieli...
= demo kracja :-)
- 98 29
-
2017-01-17 15:29
Skoro Prezydent RP ma takie ograniczenie, to w czym lepszy prezydent miasta?
- 302 35
-
2017-01-17 15:30
w kilku poprzednich wyborach "wybór" był między Budyniem a Jaworskim
sorry, osobiście wolę syf od trądu. z tym się da żyć- 48 27
-
2017-01-17 15:30
Zacznijmy od Kaczyńskiego- jego zawód? poseł od ponad 25 lat.
już zapomniał tego czego się nauczył..
- 256 168
-
2017-01-17 15:31
Popieram
Zapobiegnie tworzeniu się układów i układzików z wiecznymi prezydentami i wiecznie wygrywającymi konkursy "specjalistami" vide nowy prezes zkm-u na przykład. To nie czasy feudalne żebyśmy mięli do czynienia z dworami i koteriami.
- 204 34
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.