• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy można skorzystać na kryzysie w turystyce?

Michał Stąporek
17 lipca 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Dla branży turystycznej największym problemem nie jest to, że w tym roku będzie mniej turystów, ale to, że zmienił się profil gościa odwiedzającego Trójmiasto. Dla branży turystycznej największym problemem nie jest to, że w tym roku będzie mniej turystów, ale to, że zmienił się profil gościa odwiedzającego Trójmiasto.

Czy fakt, że w tym sezonie Trójmiasto odwiedzają inni goście niż w ostatnich latach, sprawi, że branża bardziej otworzy się na turystów z Polski, a samo miasto - na mieszkańców?



Użytkownicy naszej aplikacji zostali już o tym powiadomieni
Pobierz aplikację: Android iPhone


Czy ceny w restauracjach są zbyt wygórowane dla mieszkańców Trójmiasta?

Przez ostatnią niemal dekadę żyliśmy jak pączki w maśle. Turystyczny boom w Trójmieście zaczął się po Euro 2012 i nieprzerwanie trwał do końca ubiegłego sezonu. Nic nie wskazywało, że w tym roku będzie inaczej.

Ale przyszła pandemia i pozmieniała wszystko.

Turyści są, ale mniej liczni i inni niż do tej pory



Po pierwsze: pierwsi goście, zamiast pojawić się w okolicach Wielkiej Nocy (połowa kwietnia) lub najpóźniej w majówkę, przyjechali do Trójmiasta w połowie czerwca.

Po drugie: przyjechali nie tylko później, ale też mniej licznie.

Po trzecie: zmienił się profil turysty w Trójmieście. O ile w ubiegłym roku goście z zagranicy stanowili ok. 40 proc. (dane z Gdańska za 2019 r: 800 tys. turystów, 460 tys. Polaków, 340 tys. osób z zagranicy), to w tym roku jest ich wielokrotnie mniej.

Nawet jeśli liczba turystów w Trójmieście nie spadnie drastycznie, to już teraz wiadomo, że liczby podsumowujące obecny sezon letni będą zupełnie inne niż przed rokiem. Nawet jeśli liczba turystów w Trójmieście nie spadnie drastycznie, to już teraz wiadomo, że liczby podsumowujące obecny sezon letni będą zupełnie inne niż przed rokiem.
Dziś znakomitą większość turystów stanowią Polacy.

A to sporo zmienia.

Łukasz wynajmuje turystom dwupokojowe mieszkanie w centrum. Dla niego nie ma znaczenia, kto u niego mieszka, ale widzi, że Polacy i goście ze Wschodu (przyjeżdżają do niego Rosjanie i Białorusini) mają inne zwyczaje niż Skandynawowie czy goście z zachodniej Europy.

- Gdy przychodzę posprzątać mieszkanie, widzę różnicę. Nie chodzi o to, że Polacy nie dbają o czystość, bo tak nie jest, powiedziałbym nawet, że przywiązują do tego większą wagę. Ale widzę, że używane były garnki, patelnie, talerze. To znak, że gotowali w domu, więc albo nie jedli na mieście, albo też robili to znacznie rzadziej niż turyści z Zachodu - ocenia.
Tę prawidłowość potwierdzają restauratorzy, którzy działają w historycznym - a więc i turystycznym - centrum miasta.

- Goście w tym sezonie są, jest ich co prawda mniej, ale nie to jest najważniejszym problemem - mówią. - Sęk w tym, że średni paragon jest niższy, czyli statystyczny gość wydaje mniej pieniędzy niż wcześniej. Zamawiają raczej napoje i przekąski, jakieś szybkie posiłki niż najdroższe pozycje z karty.

Mieszkaniec jest pewniejszym klientem niż turysta



Dlatego w najlepszej sytuacji są ci restauratorzy, którzy swoją ofertę kierują i zawsze kierowali do mieszkańców. Tak jest w przypadku pana Tomka, który choć prowadzi pub w ścisłym centrum Gdańska, to obsługuje niemal wyłącznie stałych klientów.

- Paradoksalnie dla mnie lato to zawsze najtrudniejszy okres, bo moi klienci w tym okresie wyjeżdżają z miasta. Ale to sprawia, że nie mam problemu podczas pozostałych miesięcy w roku. Z tego co wiem wielu gastronomów, którzy działają w Śródmieściu Gdańska, robi wszystko, by dotrwać do końca sezonu. Jeśli jednak będzie on nieudany, na co się niestety zanosi, jesienią mogą popaść w duże tarapaty, a nawet nie przetrwać.

Śródmieście za drogie dla mieszkańców



Bo faktycznie: w Śródmieściu Gdańska jest sporo lokali, w których jeśli pojawiają się mieszkańcy, to głównie dlatego, że w nich pracują. Dostosowane do turystów z zagranicy ceny sprawiają, że turyści z Polski, a przede wszystkim mieszkańcy, omijają je szerokim łukiem.

Trójmiejscy gastronomowie przyzwyczaili się, że gros ich klientów stanowią goście z zagranicy. W tym roku już tak nie jest. Trójmiejscy gastronomowie przyzwyczaili się, że gros ich klientów stanowią goście z zagranicy. W tym roku już tak nie jest.
Nie po raz pierwszy okazuje się, że przesadne uzależnienie się od turystów może być problemem. Gdańsk nie jest może w tak trudnej sytuacji jak Kraków, gdzie o tej kwestii mówi się głośno od lat, ale ciemne okna w mieszkaniach na wynajem na Booking.com Island, jak kilka sezonów temu ochrzcił Wyspę Spichrzów Paweł Mrozek z Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej, udowadniają, że problem jest poważny. I to nie tylko dla gastronomów.

- Gdy wieczorem światło pali się w co trzecim mieszkaniu, widzimy jak na dłoni, że wbrew swojej nazwie Śródmieście nie jest dzielnicą mieszkalną, bo tu po prostu mało kto mieszka - uważa Paweł Mrozek. - A skoro nie ma mieszkańców, to nie ma też skierowanych do nich usług. Bo przecież w normalnej dzielnicy restauracje nie są na każdym rogu, tam są także sklepy spożywcze, wielobranżowe, lekarze, fryzjerzy, poczta i wiele innych potrzebnych miejsc. Takie zróżnicowanie sprawia, że lokalny biznes jest znacznie bardziej uodporniony na nadzwyczajne sytuacje, z jaką obecnie mamy do czynienia.
Jak temu zaradzić? Jego zdaniem Śródmieście powinno zostać poddane rewitalizacji zgodnie z zapisami Ustawy o rewitalizacji. Pozwoliłyby one wprowadzić do dzielnicy nowych mieszkańców (np. poprzez obligatoryjne przekazywanie przez deweloperów części zbudowanych mieszkań do puli lokali komunalnych w zamian za niższą cenę sprzedaży działek) lub wymóc zakaz krótkoterminowego najmu na właścicielach mieszkań. To doprowadziłoby do spadku cen nieruchomości, które stałyby się dostępne dla osób chcących zamieszkać w Śródmieściu.

- Drożyzna jest tak samo ważnym problemem dla miasta jak ubóstwo - kwituje.

Biznes potrzebuje dywersyfikacji



Problem nie dotyczy wyłącznie branży gastronomicznej czy szerzej - turystycznej. Jeżeli działalność opiera się na jednym typie klienta, to w sytuacji kryzysowej może to firmę wpędzić w kłopoty.

Na początku lipca mówił o tym prezes gdańskiego lotniska Tomasz Kloskowski.

- Chcemy dywersyfikować nasze przychody. Gdyby kiedykolwiek, odpukać, sytuacja z zakazem lotów się powtórzyła, będziemy mieć oparcie w przychodach z powstających właśnie biurowców w ramach projektu Airport City - mówił podczas wmurowania kamienia węgielnego na budowie biurowcowego miasteczka, które rośnie tuż przy terminalu lotniska.

Wmurowanie kamienia węgielnego pod pierwszy budynek Airport City


W ostatnich latach lotnisko zarobiło krocie na rosnącym ruchu lotniczym. W 2019 roku zarobiło na czysto 50 mln zł. Teraz te pieniądze inwestuje z myślą o przyszłości.

Zyski, często niewielkich firm z trójmiejskiej branży gastronomicznej czy turystycznej, nie były oczywiście aż tak spektakularne. Jeśli jednak jeden nieudany sezon sprawi, że część z nich upadnie, to znaczy że zarobki z kilku tłustych, ostatnich lat zostały przejedzone.

Opinie (346) 8 zablokowanych

  • Najlepszy w biznesie jest model "Eskimoski" oczywiście tam, gdzie można go zastosować..

    Pracujesz sam z żoną i dziećmi, co najwyżej wspomagasz się w jakichś momentach siłą najemną, albo np masz np gosposię w domu.

    Kto się tego nie trzyma ten osiwieje i zbankrutuje zazwyczaj prędzej czy później.

    • 7 1

  • Za tytuł do tego artykuł przyznajemy medal:

    Czy można skorzystać na kryzysie w turystyce?

    *Brązowy Medal Forum Radunia*

    • 11 1

  • (6)

    Żurek za 20zł, sałatka z warzyw, 30zł, w małej miseczce, piwo czy sok kolejne 10zł, a jeszcze nie doszliśmy do dania głównego. Realia są takie, trzeba wydać minimum 50-80zl by się najeść. W barze mlecznym mam dwudaniowy z kompotem za 20zl, proszę zerknąć ile osób z niego korzysta, w sezonie. Nawet jeśli zarabiam powyżej średniej, idąc rodziną muszę się przygotować na wydatek minimum 250zł. Dla porównania, Atlantyk, menu dnia z owoców morza w Słonecznej Portugalii, płacę równowartość 40 zł, karafką wina i deserem. Dla porównania. Dlatego nasze główne miasto, nastawione na turystę z Skandynawii czy innego zagranicznego omijam szerokim łukiem. Niech zdychają, dopóki nie zrozumieją, że najważniejszy jest klient lokalny. Naganiaczom zawsze odpowiadam jestem miejscowy i nie ma takiego, który kontynuuje zaproszenie do knajpy. Oni wiedzą, że cennik europejski.

    • 39 3

    • Typowy wpis... (5)

      Ty chyba nigdy nie byłeś nad Morzem Śródziemnym.
      Wszystko rozumiem, te płacze i gorzkie żale, ale te głupoty o taniej gastronomii za granicą...dramat.
      Tak jak ty piszesz, to ci powiem tak. Tez w Polsce nad polskim morzem znajdę miejsca gdzie 2-dyniowy obiad z kompotem kosztuje 20zl (sam zreszta o tym pisałeś) tylko o czym to ma świadczyć?
      I co to znaczy niech zdychają? Bo jasnie Pana nie stac?
      Załóż swój biznes i pław się potem w luksusach.
      Sprawa prosta. Knajpy popadają, zakładasz firmę w 1h podpisujesz umowe wynajmu i od jutra ruszasz!
      Ceny zrobisz po 20zl, pracownikom dasz po 5 patyków na rękę i jestes Bogiem

      • 11 7

      • w tym przypadku jest bogiem

        przez małe b.

        bóg znaczy dokładnie władca...

        • 6 0

      • (3)

        Jak to mówią, w d... byłeś g.... widziałeś.
        Portugalia nie leży nad morzem Śródziemnym. Menu dnia za ok. 10 euro, to norma w co drugiej restauracji. Dwa dania ( przystawka, główne), deser i wino ( litr na parę). Teraz porównaj z ofertą rodzimych " restauratorów". Wiesz gdzie jest różnica? Właściciel w Polsce, co roku nowe Audi w leasingu i płaci minimum pracownikom. Na ratę musi być. O wielkości porcji nie piszę, a zrażony do akcji typu weekend za pół ceny, gdzie nawet cenniki podmienili. Dla mnie niech plajtują.

        • 12 5

        • Zgadzam się (2)

          Portugalia nie leży nad Morzem Śródziemnym.
          Co do reszty pozostaje przy swoim.
          Od kilkunastu lat latałem co wakacje na południe Europy, czasami po 2x. Grecja, Hiszpania, Włochy....
          Nie ma opcji żeby tam było taniej niż w Polsce!!! Może poza jakimiś pojedynczymi przypadkami za to samo tam zapłacisz w najlepszym przypadku 30-50% wiecej niż w Polsce.

          • 9 1

          • Ale on pisze o Portugali.

            • 3 2

          • Dobrze, wcześniej napisałeś.
            Niech zakłada swój biznes. Jest i w trójmieście miejsce na nowe restauracje. Ceny ustali na 20zł za obiad dwudaniowy, a pracownikom wynagrodzenie po 5tysi na rękę.

            • 3 0

  • myslcie ludzie (1)

    kryzys jest wiec trzymajcie kase w portfelach i wakacje , urlopy spedzajcie w Polsce w maseczkach i bezpiecznej izolacji wowczas moze lagodniej przejdziemy druga fale inaczej gospodarka sie w ogole rozsypie

    • 8 5

    • Ja tam sie nie obawiam.Pis w razie czego nas uratuje i dosypie kasy...

      Malo to razy pis nas ratowal i podnosil z kolan -jak mowil nasz prezydent Duda? Premier pozyczy w zagranicznym banku-to co marszczysz czolo.Swieci slonce-).

      • 1 3

  • Ja dzięki temu, że zamknęli lokale zacząłem sam gotować. (3)

    I odkryłem jakie to szybkie jest i proste!

    Jako dzieciak słyszałem wciąż rozmowy sąsiadek u nas w domu o tym, ze muszą gotować, albo co ugotować, albo, że rosół gotuje się baardzooo długo...

    A to wszystko są bajki.

    Rosół robi się szybko a gotuje się z 2 godziny, jaki problem? Potem jest jeszcze na dwa dni z wersją pomidorowa w zanadrzu.

    Na szybko obiad?

    Gotuję ziemniaki, w tym czasie trę ogórki na mizerię, - w plasterkach to nie mizeria wg mnie - dorzucam np na talerz dobre śledzie od mojego kolegi i w 20 minut mam obiad za grosze, w tym czasie dojechałbym do baru akademickiego, albo na Długą a gdzie powrót, oczekiwanie no i parkowanie?

    Gotujcie sami, to jest proste!

    • 12 4

    • Mizeria i śledzie. (1)

      Mistrz patelni normalnie .

      • 4 5

      • to był przykładowy obiad na szybko

        zresztą, zdrowszy od np schabowego, pomijając już schabowe nie wiadomo skąd, jak smażone, na jakim oleju itd.

        • 4 0

    • radziłbym ci, żebyś się nie oddalał od toalety

      • 0 3

  • Do mnie na kwaterę przyjechali z Podlasia. (1)

    Pół świniaka mieli w walizce i cztery kury żywe. Tak więc nie liczył bym że się pojawią w okolicznych restauracjach. Pamiątką będą zdjęcia i muszelki z plaży. 500 plus zostawią w najbliżej Biedronce.

    • 16 2

    • Są tacy

      Na wakacjach szeroka kobieta gotuje 2 godz obiad dla calej rodziny.

      • 7 0

  • Polska branża odbija sobie podnosząc ceny (24)

    Wystaczy spojrzeć na Booking czy inne tego typu portale żeby się przekonać. Znalezienie noclegu dla całej rodziny w cenie poniżej 500 zł za dobę graniczy z cudem.

    • 16 7

    • (23)

      Chyba nie sprawdzałeś wcześniej. W Śródmieściu i generalnie tam, gdzie zajmują się tym zewnętrzne firmy to zawsze były noclegi po 700-800 za dobę (w wakacje oczywiście). Ale oni nastawieni na krótkie pobyty imprezowiczów ze Skandynawii czy Niemiec.
      Ja mam w pasie nadmorskim i ceny niższe bo jestem nastawiony na rodziny i dłuższe pobyty. Dla rodziny 2+2 za 400 za dobę da się znaleźć. Tyle, że... mam obłożenie w zasadzie 100% więc trzeba było rezerwować wcześniej.

      • 6 0

      • Rodzina 2+1 za 400 to mam hotel z infrastrukturą i śniadaniem. (12)

        I to w obecnej sytuacji 4 gwiazdki a nie mieszkanie w pasie nadmorskim. Już widzę to pełne obłożenie , nie rozśmieszaj mnie.

        • 8 3

        • niestety mylisz się (11)

          hotele o jakich piszesz, w 3mieście w pasie nadmorski to cena minimum x2 , ale bardziej x3 .

          • 4 1

          • Nie napisałem że te hotele są w pasie nadmorskim. (10)

            W centrum miasta . Na plażę można sobie podjechać . Znalazłem nawet 5 gwiazdek Hotel Gdańsk Boutique za około 400 zł za noc 2+1 bez śniadania. Gdzie wtedy ten koleś z tym apartamentem w bloku od robygu pasuje ?

            • 3 3

            • (3)

              Wytłumacz mi jaki jest sens tygodniowych wakacji w centrum miasta?

              • 3 2

              • W ciekawym mieście to i tygodnia zabraknie aby odwiedzić wszystkie interesujące miejsca. (1)

                A do leżenia na plaży to do są ciekawsze i tańsze lokalizację niż Gdańsk. Brudna zatoka i kiepska pogoda tutaj gwarantowane.

                • 3 1

              • Ale mowa o Gdańsku a nie o Paryżu czy Londynie

                Tu 2 dnia na starówkę to więcej niż za dużo. Dużo lepsza opcja to ulokować się przy plaży a ewentualne zwiedzanie nie tylko starówki ale także skweru w Gdyni zostawić na dni ze słabszą pogodą

                • 1 1

              • A jaki jest sens tygodniowych wakacji w srodku pola? To ze Ty lubisz wyjechac do Egiptu do hotelu przez biuro turystyczne zeby przez 2 tygodnie nie wyjsc poza podworko hotelu, to Twoj wybor. Ale wiele osob jedzie na wakacje do innego miejsca po to, by je zwiedzic, poznac, poszerzyc horyzonty.

                • 2 1

            • (5)

              Porównujesz jakąś hotelową klitkę 20m2 do mieszkania prawie 60m2 z 2 sypialniami, z własnym ogródkiem i miejscem w hali garażowej w cenie? Nie żartuj sobie. Nie wspomnę o tym, że zależnie od miejsca masz 50 albo 250 metrów do plaży. Żaden Robyg. No ale jak wolisz to bierz hotel za tyle i wypoczywaj.

              • 2 1

              • Chłopcze. (4)

                Jutro np. jadę do Wrocławia na kilka dni . Dwie osoby dorosłe i dziecko. Hotel 4 gwiazdki (nowy) że śniadaniami 400 zł/ doba. Pokój 50 metrów z antresolą . A ty tu będziesz z mieszkaniem w bloku będziesz wyjeżdżał jak czereśnia. Ludzie na poziomie mieszkają w hotelu a nie po mieszkaniach.

                • 2 5

              • Bawisz mnie, ale wypoczywaj dobrze.

                • 2 2

              • Kolega naprawdę nie rozumiesz ? (1)

                Wyjeżdżasz z Wrocławiem za 400zł, a w wątku jest mowa o lokalizacjach w Gdański w pasie nadmorskim. Tutaj w hotelu musisz za rodzinkę "człowieku na poziomie" wyskoczyć z tysiaka za dobę. Mieszkanie w takiej lokalizacji to koszt jaki ci napisał rzędu 400zł. Jak ktoś chce być blisko plaży to po co mu Wrocław? A jak wyjechać byle gdzie to pewnie gdzieś w Bartoszycach znajdziesz hotel za 200zł. Lokalizacja się liczy kolego.

                • 5 0

              • Panie drogi.

                1000 za dobę to człowiek wyskakuje w bardziej przyjaznych destynacjach na świecie a nie w takim zapyziałym miejscu jak plaża nad zatoką gdzie chłodno i brudno.

                • 2 2

              • Popieram, wyjamowanie kątem kwatery w bloku to obciach. Jak wypoczynek, to w czystym hotelu, który od tego jest.

                • 0 4

      • mam mieszkanie w pasie nadmorskim na bookingu (9)

        z obłożeniem 100% to jakiś żart, Ceny poszły w dół a i tak dużo stoi pustych. W weekendy coś się dzieje jedynie. Turystów zza granicy brak.

        • 3 4

        • czym jest dla ciebie pas nadmorski? (2)

          bo dla niektórych Przymorze to pas nadmorski, tam zawsze było ciężko wynająć powyżej 250-280zł/doba (oczywiście w nowym budownictwie) mówię o pobytach około tygodniowych a nie 2-3 dniówkach

          • 2 2

          • Pewnie ma apartament w falowcu.

            • 2 2

          • Przymorze Wielkie leży nad morzem jak sama nazwa wskazuje

            • 1 0

        • (4)

          Może masz słabe warunki albo ceny. Ja mam identyczne ceny jak rok temu i od połowy czerwca do końca sierpnia mam 100% rezerwacji. Przez kilka lat można wyrobić sobie markę i mieć stałych gości co przyjeżdzają co roku, nawet na miesiąc. Wystarczy nie być Januszem biznesu.

          • 2 1

          • nie jestem januszem (3)

            po prostu pierwszy rok sie w to bawię ... no i cos tam jednak mam, ale daleko do 100%

            • 2 1

            • (1)

              No to cierpliwości. Za 2-3 lata nie będziesz miał problemów ze 100% obłożeniem.

              • 2 1

              • Nie będzie miał problemu, bo przez 3 lata dorobimy się cywilizowanego prawa jak w Europie Zachodniej i skandaliczny proceder robienia kwater z mieszkań zostanie ukrócony.

                • 1 4

            • Mając jedno mieszkanie to w ogóle gra nie warta świeczki. A jak mieszkanie kupiłeś w przeciągu 2 ostatnich lat to zwrot takiej inwestycji to 20-30 lat, słaby biznes. Ale jak masz dużo czasu to można się pobawić jak to określiłeś

              • 1 0

        • I jeszcze jedno - ja zawsze miałem mało rezerwacji zagranicznych. Kilka razy z Niemiec, trochę jakiejś Białorusi czy inne Czechy. Nigdy nie nastawiałem się na klienta zagranicznego tylko na rodziny z dzieciakami na dłuższe pobyty. To teraz procentuje i nie mam problemu z obłożeniem. Oczywiście kwiecień i maj były fatalne, czerwiec początkowo słaby ale od połowy zero wolnych dni.

          • 1 1

  • A w Świętokrzyskiem super.

    Tanio. Polecam.

    • 4 1

  • Rynek wyreguluje wszystko

    Wystarczy ten rynek otworzyc a nie tak jak w Gdańsku reglamentowac.
    Długi targ jak sama nazwa wskazuje powinien być targowy. Zamiast budować potworka forum trzeba było szukać inwestora pod zagospodarowanie śródmieścia. Dobre sklepy, normalne jedzenie, usługi. Połączyć każdą część miasta komunikacja i sezon mógłby trwać cały rok. Dzisiaj dziennikarz zastanawia się jak pomóc restauratorom którzy chcieli pracować 2 msc i kasować Norwegów na kilka tys zł.

    • 24 1

  • Opinia wyróżniona

    Jedno mnie dziwi (6)

    Jeszcze w kwietniu cieszyłem się na urlop w lipcu. Spodziewałem się cen niższych o 20-50% w porównaniu do zeszłego roku. Stwierdziłem, że poczekam na okazję rezerwując sobie hotel gdzieś w kraju. Myślałem, że zagrożone bankructwem hotele mocno obniżą ceny, oferując swoje usługi praktycznie po kosztach... a tu przyszło rozczarowanie. Jest drożej niż w zeszłym roku, mimo iż jest mniej turystów z zagranicy. Dodam, że nie szukałem hotelu na Pomorzu (bo to bez sensu wypoczywać tam gdzie się pracuje i mieszka), ale w innych częściach kraju. To samo tyczy się gastronomii, zamiast obniżek cen - są podwyżki.

    • 108 4

    • W Warszawie apartament który chodził po 600zl wynająłem teraz po 200zl

      • 13 2

    • (1)

      Trzeba było poszukać hotelu za granicą. W Grecji taniej, niż w Polsce.

      • 15 3

      • Nie,w Grecji za ten sam standard i termin zaplacisz znacznie wiecej.

        • 11 9

    • (1)

      W sierpniu bedzie jeszcze drozej bo na rynek poplyna latwe pieniadze z bonu 500zl na dzieci. Mam dzieci ale wcale mnie to nie cieszy bo podniesione ceny juz zostana.

      • 15 2

      • Ale wym odbija.

        Narzekasz na 500 a jaka to różnica? W Gdańsku jak i w kazdym mieście są droższe i tańsze lokale. lepsze i gorsze i srednie. Ogółem na wybrzezu jest masa tego do wyboru. Jak kto idzie do pierwszej lepszej to narzeka. Włócze sie po róznych miejscach i nigdy nie miałem z tym problemu. Czesto okazywało się że uliczka dalej lub głebiej albo 100 metrów i fajny lokalik. Jak jeszcze idzie się z spora grupka ludzi to obsługa za wami lata bo jest was sporo. Kazdy więc ma to co chce i oczekuje. Jak kto spodziewa sie jednakowych cen to tylko w komunie ale one sa różne wszędzie.

        • 4 0

    • Chciales wydmy hotel

      a hotel wydmy Ciebie, parafrazujac pewnego Freda.

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane