• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy obywatelskie planowanie przestrzenne jest możliwe?

Krzysztof Koprowski
12 sierpnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
W czasach, gdy głos mieszkańca praktycznie się nie liczył, urbaniści i architekci mogli przeforsować każdą wizję miasta - m.in. budowę falowca obok pełnego niskich kamienic Nowego Portu. W czasach, gdy głos mieszkańca praktycznie się nie liczył, urbaniści i architekci mogli przeforsować każdą wizję miasta - m.in. budowę falowca obok pełnego niskich kamienic Nowego Portu.

Czy planowanie przestrzenne musi się zawsze kończyć awanturą między mieszkańcami z jednej strony a miejskimi urbanistami i deweloperami z drugiej? A może skoro mamy "budżet obywatelski", to i planowanie przestrzenne mogłoby być bardziej obywatelskie? - zastanawia się Krzysztof Koprowski.



Pomysły trójmiejskich, a szczególnie gdańskich urbanistów w ostatnich latach wywołują liczne konflikty. Scenariusz za każdym razem jest niemal taki sam: planiści próbują uszczęśliwić mieszkańców planem opracowanym pod potrzeby dewelopera, mieszkańcy sprzeciwiają się pomysłom urbanistów, a ostatecznie i tak są lekceważeni przez władze miasta, które odrzucają ich uwagi. Warto dodać, że uwagi są często pomijane nie tylko dlatego, że są niezgodne z wizją miasta, ale także dlatego, że brakuje im profesjonalnych sformułowań oraz argumentów.

Czytaj też: Gdańscy urbaniści zachęcają do wspólnego planowania

Czy istnieje sposób, by nieco zmienić proces planowania? Może warto pójść śladami będącego "na topie" budżetu obywatelskiego i pozwolić mieszkańcom na bardziej aktywny udział w planowaniu przestrzennym?

W Trójmieście już kilka razy udowodniono, że można wspólnie wypracować wizję dla niektórych obszarów miasta. Tak stało się chociażby w przypadku skweru przy ul. Waryńskiego we Wrzeszczu, skweru w Nowym Porcie czy wizji przekształcenia Węzła Wzgórze w Gdyni. Również Biuro Rozwoju Gdańska eksperymentowało z podobnymi dokumentami - tzw. wysepki we Wrzeszczu, Systemu Tras Rowerowych czy pomysłów na ustalenie wspólnych wytycznych dla estetyki miasta.

Warto dodać, że już dziś "ponad" zapisy wynikające z ustawy o planowaniu przestrzennym wprowadzono w Gdańsku obowiązek przedstawienia projektów planów do publicznego wglądu radom dzielnic i osiedli przed ich oficjalnym wyłożeniem. Ponadto plany muszą być zgodne m.in. z dodatkowym dokumentem planistycznym, jakim jest Studium Lokalizacji Obiektów Wysokościowych, które to wymaga jeszcze dodatkowych procedur konsultacyjnych (czytaj: urzędnicy czekają na uwagi do gotowych wizji) z mieszkańcami.

Dlaczego więc nie pójść jeszcze krok dalej i nie zrobić warsztatów z mieszkańcami poświęconych zagospodarowaniu kontrowersyjnych miejsc, a następnie na ich podstawie opracować projekt planu zagospodarowania? Oczywiście później, zgodnie z całą procedurą, projekt byłby wyłożony do wglądu mieszkańców i można by było składać do niego ostateczne uwagi. Dotychczas takie "warsztaty" odbyły się raz, ale zaproszono do nich deweloperów, którzy proponowali rozwiązania do planu zabudowy Wyspy Spichrzów.

Kto powinien mieć największy wpływ na plany zagospodarowania przestrzennego?

Wyobraźmy sobie, że takie warsztaty przeprowadzono by przed wybuchem konfliktu o plan dla Brzeźna. Może podczas takiego spotkania mieszkańców, urbanistów i deweloperów uzgodniono by, że mieszkańcy zaakceptują wysoki budynek w dzielnicy pod warunkiem, że deweloper wybuduje im ogólnodostępną i atrakcyjną przestrzeń rekreacyjną, np. z fontannami. Inny przykład: mieszkańcy godzą się na rozbudowę Galerii Bałtyckiej i nowego centrum handlowego we Wrzeszczu w zamian za odkrycie w wyznaczonym miejscu koryta potoku Strzyży w taki sposób, by można było zejść do niego po schodach lub piknikować na jego brzegu.

Dzięki takiemu rozwiązaniu zyskaliby wszyscy. Mieszkańcy poczuliby, że są współodpowiedzialni za politykę przestrzenną miasta i mogą formułować ciekawe wnioski, które niekoniecznie potrafią przelać na papier. Deweloperzy zyskaliby pewność, że ich inwestycja nie będzie negatywnym bohaterem mediów, a urbaniści nie czuliby się zmuszani do bronienia wyłącznie interesów miasta wbrew jego mieszkańcom.

Oczywiście taka dyskusja wymagałaby stworzenia pewnych ram. Bywa bowiem, że mieszkańcy dzielnicy patrzą nieobiektywnie na swoją okolicę i często proszą o zachowanie zieleni i utworzenie parkingu (najlepiej bezpłatnego), mimo że dany teren idealnie pasuje na całkowicie inne zagospodarowanie z korzyścią dla całego miasta. Można sobie też wyobrazić, że zamożny deweloper korumpuje niewielkie grono mieszkańców, by przeforsowali oni korzystny dla niego projekt.

Na pewne ustępstwa muszą też zgodzić się władze, które powinny zrozumieć, że nie mają monopolu na wizję rozwoju miasta i każdy mieszkaniec może być cennym źródłem pomysłów, nawet jeżeli nie posiada wiedzy planistycznej i prawnej - wszak efekt zapisów planu będzie oddziaływał przez długie lata na profesora wydziału architektury, jak i "przeciętnego" Kowalskiego, który będzie musiał się zmierzyć z nową przestrzenią miasta.

Zobacz również: Jak włączyć mieszkańców w planowanie przestrzenne?

Opinie (121) 1 zablokowana

  • po co nam zielen skoro i tak parkuja tam samochody zalejcie (2)

    wszystko betonem i zróbcie miejsce na stare autka z Niemiec żeby kowalski mógł podjechać pod drzwi bloku i nie przemęczał się biedak za bardzo

    • 12 1

    • A co,kurka,mam moze skrzynki z kenigerami z samej biedry nieść???

      • 1 2

    • a może by tak...

      pomalować beton na zielono!

      • 1 2

  • jeden planował puścić bąka , a się zesrał !!

    Deweloper ma kasę i robi co chce !!

    • 1 3

  • Potrzebna jest ustawa sejmowa (1)

    W starciu deweloper mieszkańcy , mieszkańcy nie mają zadnych szans. Deweloper ,który nie potrafi sobie wyrobić dobrych nazwijmy to układów z miejskimi urbanistami wypada z rynku . Skutek jest taki ,że rozwojem miast rrząza deweloperzy . Ich filozofia to maksymalizowac draźny zysk. stolec ich obchodzi zrównowazony rozwój miasta. Według WHO na każdegomieszkańca powinno przypadac w mieście 50 m2 terenów zielonych. Akurat w naszych miastach globalnie nie jest źle pod tym względem. problemem jest ,że nieradzko żeby dojechac do tych swoich 50 m2 mieszkaniec musi pokanac wiele kilometrów. Ustawowo powinno się zagwarantowac rownomierne rozłożenie terenów zielonych w mieście. To by skompliowaó zycie deweloperom ,a ułatwio mieszakńcom. Co wiecej w tych 50 m2 nalezy przewidzeć 20 m2 na ogródki działkowe. Dlaczego bo to sięoplaca wszystkim miasto nie wydaje ani złotówki na utrzymanie pielęgnację tych terenów,a mieszkańcy mają mozliwośc grzebania w ziemi co ich uspokaja.

    • 2 6

    • Wszystko pięknie,ale popatrz sobie,jak wyglądają ogródki działkowe - za piękne to one nie są

      • 4 3

  • Dobrze, ale sprawujmy nadzór

    Pomysł dobry.

    Trzeba będzie jednak odsiać ziarna od plew, bo patrząc na kolory remontowanych bloków (np. na Przymorzu), można dostać palpitacji serca. Jeśli poziom estetyki przestrzeni publicznej będzie podobny do estetyki kanarkowych, pomarańczowych czy fluorescencyjno zielonych ścian bloków, to nie będzie czego zbierać.

    • 10 0

  • nie nie można (1)

    polacy zawsze będą protestować nie bo nie.
    Jakby wiecznie protestujące oszołomstwo posłuchać to byśmy mieli przedszkola, baseny i parkingi połączone autostradami oczywiście oddalonymi od domostw bo hałas i spaliny.

    • 4 5

    • protestują ci co coś mają...

      kompleksiarz paltformerski który w głębi duszy jest zawiedziony i zakompleksiony z tego tytułu na wszystko przymyka oczy. Nawet jak sękorski po balandze nasika mu do "dziurki od klucza".

      • 1 2

  • tylko nie "obywatelskie". Proszę Was.... (1)

    na sam widok tego słowa zbiera mi się na torsje. Lepiej już "społeczne planowanie"...
    Era przekręciarzy i cinkciarzy dobiega końca. Czekam na wybory...

    • 10 3

    • społeczne jeszcze gorsze

      kojarzy mi się ze sprawiedliwością społeczną, która jest faktycznie niesprawiedliwością

      • 3 1

  • dość amatorszczyźnie

    to moze zrobmy obywatelskie: sądy, kierowanie ruchem drogowym, coś tam coś tam. Niech każdy robi to, na czym się zna, a nie na tym na czym wydaje mu się, że się zna.

    • 5 3

  • Wiekszosc mlodych matek nie rozumie pojecia wlasnosci prywatnej. (1)

    Postulowalyby przerobienie wszystkiego na place zabaw, boiska, przedszkola. W mysl zasady (tutaj cytat z tego forum) - "A niemożna bylo dać tego dziecią"

    • 9 4

    • Jakiej "własności prywatnej"? Cały czas mówi się o przestrzeni publicznej. A co do tych kobiet:

      Wykonują tytaniczną pracę na trzy etaty, bezpłatną, bez gwarancji na starość dla dobrej przyszłości naszej cudownej, socjalistycznej europejskiej ojczyzny. Wszystkim należy się po orderze.

      • 0 3

  • Czas najwyższy aby mieszkańcy mogli

    decydować o tym co ma być wybudowane w ich dzielnicy a nie tylko korzystać z prac dyplomowych

    • 5 3

  • Problem z Biurem Rozwoju Gdańska

    jest taki, że to jest właściwie Biuro Rozwoju Motoryzacji Indywidualnej w Gdańsku, ew. Biuro Budowy Autostrad w Gdańsku.

    • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane