Zatrudnienie funkcjonariuszy w środkach komunikacji miejskiej to pomysł na łatanie dziurawego, policyjnego budżetu. Zrodził się dwa lata temu, ale odżył dopiero teraz i wszystko na to wskazuje, że zostanie wprowadzony w życie. W stolicy w przedsięwzięcie zaangażowały się policyjne związki zawodowe. Funkcjonariusze mieliby pracować po skończonej służbie, na umowę-zlecenie, co byłoby korzystne dla MZK, które nie musiałyby odprowadzać za nich składek ZUS.
Czy pomorska policja myśli podobnie? Czy trójmiejskie firmy odpowiedzialne za komunikację byłyby zainteresowane takim rozwiązaniem? Niestety, w biurze prasowym gdańskiej KWP nie mieli nic do powiedzenia w tej sprawie. Zabrakło kompetencji. - Nic o tym nie wiem, mam ważniejsze sprawy - powtarzał podkom. Jan Kościuk.
Znacznie bardziej rozmowny był nadkom. Marek Tandek, szef NSZZ Policjantów województwa pomorskiego. - To niegłupi pomysł - powiedział. - Gdyby w ten sposób funkcjonariusz mógł legalnie dorobić, byłoby bardzo dobrze. Wszyscy wiemy jaka jest sytuacja materialna policjantów. Oby tylko taka praca nie kolidowała ze służbą. Rozważymy taką ewentualność.
Zdaniem nadkom. Tandka, związki zawodowe moga prowadzić działalność gospodarczą, a zatem mogłyby zorganizować takie przedsięwzięcie. Na zatrudnienie po służbie potrzebna jest jednak zgoda komendanta wojewódzkiego. Czy nadinsp. Leszek Szreder poszedłby funkcjonariuszom na rękę? Tego także nie udało się nam dowiedzieć w KWP. Biuro prasowe nie miało nic do powiedzenia.
- Nie mamy takiej koncepcji - stwierdziła Izabela Kozicka-Prus, rzecznik prasowy gdańskiego Zakładu Komunikacji Miejskiej. - Mamy swoich kontrolerów i nie widzimy potrzeby wynajmowania innych.
Podobne zdanie przedstawił prof. dr hab. Olgierd Wyszomirski, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni. - Mamy swoich pracowników. Odpowiada nam ten system, który mamy. Pasażer jest naszym klientem i musimy mieć do niego właściwe podejście.
W Gdyni ZKM korzysta jednak regularnie z pomocy policji. Kilku funkcjonariuszy po cywilnemu towarzyszy grupom kontrolerów. Zwłaszcza nocami oraz w weekendy. - I to jest najlepsze rozwiązanie - mówił dyr. Wyszomirski. - Funkcjonariusze winni występować nie w roli kontrolerów, lecz pomagać w ujęciu pasażerów wyłudzających przejazd i nie chcących okazać dokumentów.
Gdyńscy funkcjonariusze pracują w ramach swoich obowiązków, nie jest to dodatkowa praca. Samorząd przeznacza dla policji określone pieniądze, aby angażowała się w takie zadania.
W Gdańsku kontrolerzy także czasem działają wspólnie z policjantami i strażnikami miejskimi, lecz nie odbywa się to na co dzień. - Najczęściej działają w nocy - dodała rzecznik ZKM.
- Mam mieszane uczucia - skomentował warszawski pomysł Mikołaj Segeń, prezes trójmiejskiej SKM. - Decyzja w takiej sprawie należy raczej do policji. Mamy podpisane umowy z "Renomą" i SOK i musimy się z nich wywiązać. Ale konkurencja byłaby wskazana. Należy jednak pamiętać, że nawet policjanci musieliby być przeszkoleni, bo takie są wymogi formalnoprawne. Jesteśmy otwarci na takie pomysły, choć sprawa jest dyskusyjna.