• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy uda się wskrzesić gdańskie piwo sprzed stuleci? Piwowarzy i naukowcy chcą oswoić dzikie drożdze

Piotr Weltrowski
30 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Odtworzyli piwo jopejskie: pracowali nad nim 16 lat
Pracownicy Fermentum Mobile, którzy za cel postawili sobie "odtworzenie" gdańskiego szczepu drożdży piwnych. Pracownicy Fermentum Mobile, którzy za cel postawili sobie "odtworzenie" gdańskiego szczepu drożdży piwnych.

Fermentum Mobile, gdańska firma produkująca płynne drożdże dla piwowarów, połączyła siły z naukowcami z uniwersytetu, aby "oswoić" dzikie drożdże występujące naturalnie w naszym regionie i zaprząc je do produkcji piwa, takiego samego, jakie przez stulecia - jako piwo jopejskie - wytwarzano w Gdańsku.



Zdarza ci się kupować piwa rzemieślnicze bądź regionalne, z małych browarów, warzone starymi metodami, według starych recept?

Dziś o piwie jopejskim (nazwa pochodzi o drewnianego czerpaka - tzw. jopy - którego używano przy procesie warzenia) usłyszeć ciężko, w zasadzie traktować można je jako gatunek wymarły, bo nawet mimo tzw. piwnej rewolucji i powstania na całym świecie tysięcy małych rzemieślniczych browarów specjalizujących się w piwach nietypowych, często związanych z browarniczymi tradycjami sprzed lat, alkohole nawiązujące do gdańskiego specjału - jopensbier - próbowało wyprodukować ledwie kilka małych firm (w Polsce np. Ale Browar).

Czytaj więcej o piwach rzemieślniczych

Warto jednak pamiętać o tym, że przez lata to właśnie z tym trunkiem kojarzony był Gdańsk. Zresztą ulica, którą dziś wszyscy znamy jako Piwną, przez kilkaset lat, od roku 1449, nosiła nazwę ulicy Jopejskiej (Jopengasse). Wedle historyków piwo jopejskie, przynajmniej w swojej oryginalnej postaci, produkowano do drugiej połowy XVIII wieku. Później nazwa ta nadal się pojawiała, jednak dotyczyła przeważnie innych browarów tworzonych w Gdańsku, które nie miały jednak zbyt wiele wspólnego z oryginalną recepturą jopensbier.

A ta była dość nietypowa. Piwo jopejskie było niesamowicie gęste - posiadało ekstrakt 45-55 stopni Ballinga (stopnie pokazują zawartość cukrów w brzeczce przed fermentacją - im ich więcej, tym piwo jest bardziej treściwe). To bardzo dużo, zważywszy na to, że większość dzisiejszych jasnych piw posiada ekstrakt w granicach 10-12 stopni.

  • W Holandii i w Niemczech warzone są piwa nazywane jopejskimi, tak naprawdę jednak oryginalnych piw w tym stylu nie warzy się od połowy XVIII wieku.
  • W Holandii i w Niemczech warzone są piwa nazywane jopejskimi, tak naprawdę jednak oryginalnych piw w tym stylu nie warzy się od połowy XVIII wieku.
  • W Holandii i w Niemczech warzone są piwa nazywane jopejskimi, tak naprawdę jednak oryginalnych piw w tym stylu nie warzy się od połowy XVIII wieku.
  • W Holandii i w Niemczech warzone są piwa nazywane jopejskimi, tak naprawdę jednak oryginalnych piw w tym stylu nie warzy się od połowy XVIII wieku.

Według przekazów gdańskie piwo było (co zresztą jest związane z wysokim ekstraktem) bardzo mocne, a w smaku raczej słodkie, przypominające bardziej wino niż dzisiejsze lagery. Często - zamiast pić je samo - dodawano go do innych, słabszych browarów.

Warzono je w otwartych piwnicach, co pozwalało na zaszczepienie piwa kulturami dzikich drożdży podczas procesu fermentacji spontanicznej (dopiero od połowy XIX wieku piwo warzy się przy pomocy "oswojonych" drożdży). I tu właśnie dochodzimy do pomysłu producentów drożdży z Fermentum Mobile i gdańskich naukowców, którzy chcieliby odtworzyć w laboratoryjnych warunkach szczep drożdży zbliżony do tego, dzięki któremu powstawał jopensbier. Swój projekt badawczy ochrzcili mianem "Lambic Gedanensis".

Jak "oswoić" dzikie drożdże?

Warto tu zaznaczyć, że drożdże używane do produkcji piwa w różnych regionach świata różnią się od siebie, co zresztą wpływa na specyfikę poszczególnych gatunków piwa. A różnią się także dzięki działalności samych browarników, którzy - całkiem nieświadomie zresztą - przyczyniali się przez lata do ich mutacji.

Płynne drożdże służące do produkcji piwa. Płynne drożdże służące do produkcji piwa.
Mówiąc w skrócie, nie wiedzieli, że fermentację powodują drożdże, zauważali jednak, że zbierając pianę z fermentującej brzeczki i dodając ją do kolejnych brzeczek, przyśpieszają sam proces. Jako że sama brzeczka posiada niskie pH, to jest środowiskiem, które sprzyja drożdżom, a nie np. bakteriom. W ten sposób drożdże, w odpowiednich dla siebie warunkach, ewoluowały.

- Zdajemy sobie sprawę, że świat się zmienia, a warunki cywilizacyjne, szczególnie w ostatnim stuleciu, zmieniły też drożdże występujące dziko. Chcemy jednak pozyskać je i sprawdzić pod kątem przydatności dla browarnictwa. Można powiedzieć, że chcemy "oswoić" dzikie gdańskie drożdże i zaprząc je - jako nasz, lokalny szczep - do produkcji piwa - tłumaczy Filip Paprocki, browarnik i założyciel Fermentum Mobile.
Piwo jopejskie produkowane było przez lata także w Holandii, nie miało ono jednak wiele wspólnego z oryginalną gdańską recepturą. Niemniej w tamtejszej prasie zachwalano je jako... panaceum dla dzieci chorych na anemię. Piwo jopejskie produkowane było przez lata także w Holandii, nie miało ono jednak wiele wspólnego z oryginalną gdańską recepturą. Niemniej w tamtejszej prasie zachwalano je jako... panaceum dla dzieci chorych na anemię.
Wbrew pozorom jest to żmudna laboratoryjna praca, bo dzikie drożdże najpierw trzeba pozyskać, później oddzielić np. od kultur bakterii czy pleśni, które wzrastają na tym samym materiale. Dopiero później można zająć się ewentualnym sprawdzeniem, czy wyodrębnione w ten sposób szczepy będą się w ogóle nadawały do produkcji piwa.

- Udało nam się już pozyskać dzikie drożdże z terenów w Gdańsku i wokół niego, ale te szczepy, które na razie odnaleźliśmy, niestety nie nadawały się dla przemysłu browarniczego. Pracę jednak dopiero zaczęliśmy i szukamy wciąż dalej - mówi Paprocki.
Wsparcie naukowców z Uniwersytetu Gdańskiego

Browarnicy zyskali niedawno potężny oręż - nawiązali oficjalnie współpracę z Uniwersytetem Gdańskim. Uczelnia stworzyła spółkę celową, która ma współpracować z firmą i służyć jej wsparciem naukowym. Co zresztą nie musi dziwić, gdyż jeden z założycieli Fermentum Mobile, dr Wojciech Śledź, jest też pracownikiem Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Na współpracy zyskać mają obie strony: firma dostanie naukowe wsparcie i poważny argument w walce o granty na swoje badania, z kolei uniwersytet otrzyma możliwość komercjalizacji swoich badań.

Poznaj historię browaru Fischera w Nowym Porcie, gdzie m.in. ważono piwo jopejskie. Materiał archiwalny

Miejsca

Opinie (102) 6 zablokowanych

  • Ładna pani na zdj

    • 2 0

  • browarnik

    Pan Filipowicz był z hukiem zwalniany z wielu znanych firm Trójmiejskich / jako bajerant - gawedziarz / - a teraz chce nabijac kasę na piwie , które nigdy mu nie wychodziło w najprostszej postaci.. Marzyciel - bajkopisarz ..czas do polityki Filipie.. tam tanie kłamsta dają więcej kasy i splendoru nie udacznikom ..

    • 1 0

  • Dzikie drożdże

    Przez chwilę myślałem, że rzecz będzie o porterze bałtyckim, ale na szczęście to coś dużo ciekawszego - naprawdę fajny artykuł, w życiu nie słyszałem o piwach jopejskich, człowiek się uczy całe życie :-) A oswajanie dzikich drożdży brzmi tak, że żałuję, że nie zostałem na uczelni :-)) Fajnie, że teraz jak się jeździ po Polsce to wszędzie można spróbowac czegoś nietypowego, kiedyś to tylko jakieś lokalne supersikacze można było pić dla folkloru, a teraz to normalnie robi się piwna turystyka ... Ostatnio np. byłem sobie w Krynicy Zdrój i wpadło mi w ręce piwko o genialnej nazwie Femme Fatale (!), muszę powiedzieć, że skonsumowałem ten krótki związek ze smakiem :-)

    • 0 0

  • Piwo

    Kiedyś piwa tak nie było za dużo to sie piło co było teraz to jest w czym wybierać:}

    • 0 0

  • nic nie pobije czarnego szpecjala

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane