Marsz Żołnierzy Wyklętych przeszedł przez Gdynię
W 117 rocznicę urodzin rotmistrza Witolda Pileckiego, ulicami Gdańska przeszedł marsz ku jego czci. Młodzi ludzie honorują od kilku lat człowieka, który dobrowolnie trafił do Auschwitz, gdzie organizował ruch oporu i przygotował słynny raport z obozu
.Marsz zainaugurowała o godzinie 11 msza święta w kościele św. Brygidy


Przemarsz budził zdziwienie ludzi siedzących w restauracyjnych ogródkach przy Długim Targu czy Długim Pobrzeżu.
W marszu uczestniczyło kilkaset osób, głównie młodych ludzi z prawicowych ugrupowań, którzy maszerowali z narodowymi flagami i hasłami "Bóg, honor, ojczyzna" czy "Chwała rotmistrzowi". Marsz miał spokojny przebieg. Kilka osób było w mundurach z okresu II wojny światowej, byli też harcerze.
Organizatorzy podkreślają że 66 proc. Polaków ciągle nie wie kim był Rotmistrz Pilecki.
- Chcemy, żeby świadectwo, jakie dał nam swoim życiem dotarło do jak największej liczby odbiorców - mówił Mateusz Marcinkiewicz, koordynator Gdańskiego Marszu Pileckiego.
Inicjatywa organizowania marszy w okolicy urodzin rotmistrza Witolda Pileckiego powstała pięć lat temu i wyszła z trójmiejskiego oddziału stowarzyszenia KoLiber. Na początku na marsze przychodziło jedynie kilkadziesiąt osób.
W tym roku marsz odbył się dokładnie w rocznicę jego urodzin, czyli 13 maja 1901 roku.
Rotmistrz Witold Pilecki zasłynął podczas II Wojny Światowej kiedy to dobrowolnie trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie stworzył ruch oporu oraz raport o holokauście. Uciekł, gdy zagroziła mu dekonspiracja. Był Powstańcem Warszawskim, walczył u boku gen. Andersa.
Po wojnie tworzył w Polsce komórkę wywiadowczą, informującą o działaniach sowieckich. Został złapany przez komunistów, którzy po okrutnych torturach i pokazowym procesie skazali go na karę śmierci. Wyrok na jednym z najbardziej walecznych i oddanych ojczyźnie rotmistrzu wykonano w więzieniu mokotowskim. Pilecki zmarł 25 maja 1948 roku. Do tej pory nie odnaleziono miejsca jego pochówku.