• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dawna katastrofa holownika "Górnik"

Maciej Naskręt
4 maja 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 

Był 1 listopada 1927 r., godz. 15:30, gdy w eter poszedł sygnał "SOS". Nadał go ze wzburzonego morza holownik "Górnik". Jednostce nikt nie pomógł. Spośród 10-osobowej załogi uratował się wyłącznie mechanik. Wspominamy największą w okresie międzywojennym katastrofę polskiej jednostki, która była gwoździem do trumny morskiego portu w Tczewie i potwierdziła słuszność budowy portu w Gdyni.



Polska po I Wojnie Światowej potrzebowała portu morskiego, przez który transportowany mógł być węgiel z kopalń Zagłębia Dąbrowskiego, które zostały odcięte od niemieckiego rynku zbytu. Popyt na węgiel m.in. w krajach skandynawskich był tak duży, że zaczęto szukać pospiesznie rozwiązań. Pierwszym była budowa portu w Gdyni. Problem jednak polegał na tym, że niewiele pociągów z węglem mogło wtedy dotrzeć do tej miejscowości. Składy musiały podróżować przez teren Wolnego Miasta Gdańska, a to ówczesnym władzom się nie podobało.

Tymczasem magistrala węglowa z Bydgoszczy do Gdyni przez Osowę powstała dopiero w 1930 r.

Dlatego zdecydowano się na drugie rozwiązanie: w 1926 r. zostało powołane do życia Towarzystwo "Żegluga Wisła-Bałtyk". Amatorskie przedsiębiorstwo zajęło się transportowaniem węgla z polskiego Tczewa poprzez Wisłę i Morze Bałtyckie do Skandynawii. Tczew stał się portem morskim.

Początkowo interes kwitł. Towarzystwo kupiło sześć holowników i kilkanaście lichtug, czyli barek zaczepianych liną do holownika.

Dlaczego nie wybrano pełnomorskich statków? Utknęłyby one na kapryśnej Wiśle - zimą skuwał ją lód, a latem utrzymywał się niski poziom wód. Holowniki i lichtugi, na które można było załadować ok. 400 ton węgla, okazały się idealnym sposobem na transport węgla i nieco podważały plany budowy portu w Gdyni w tamtym czasie.

Jednak pozycja Towarzystwa "Żegluga Wisła-Bałtyk" i morskiego portu w Tczewie została poważnie zachwiana 1 listopada 1927 r. Z portu w Kopenhadze wypłynął do Tczewa holownik "Górnik", doczepione zostały do niego dwie lichtugi - "Bolek" i "Felek". Gazeta Toruńska z 2 listopada donosiła, że dzień wcześniej na polskim morzu szalał sztorm. Z tego powodu zostały zakłócone m.in. prace przy budowie portu w Gdyni.

Kapitan holownika z podczepionymi dwiema lichtugami, będąc na wysokości 10 mil morskich na północ od Rozewia, nadał sygnał SOS. Holownik "Górnik" przechylił się niebezpiecznie na prawą burtę, po czym zatonął w zaledwie 15 minut. Na pomoc marynarzom z gdańskiego portu wyruszył holownik "Danzig". Niestety akcja ratownicza okazała się bezskuteczna i uznano, że zaginęła cała załoga holownika - 10 osób.
Tak ówczesna prasa informowała o katastrofie holownika "Górnik". Pierwotnie mówiono, że śmierć poniosła cała załoga. Jeden z uczestników feralnego rejsu osierocił siedmioro dzieci. Tak ówczesna prasa informowała o katastrofie holownika "Górnik". Pierwotnie mówiono, że śmierć poniosła cała załoga. Jeden z uczestników feralnego rejsu osierocił siedmioro dzieci.
Co ciekawe, w chwili katastrofy, pięć mil przed holownikiem "Górnik" płynęła inna jednostka towarzystwa - "Rybak". Na skutek sztormu zerwała się jej jedna spośród dwóch lichtug. Kapitan holownika postanowił ocalałą barkę zacumować w gdyńskim porcie i wrócić po zagubioną lichtugę.

Po dopłynięciu w okolice Helu kapitan holownika "Rybak" natknął się na lichtugę, ale nie tą, która zerwała się mu wcześniej, a należącą do holownika "Górnik". Na pokładzie przebywał Władysław Szczęsnowicz, mechanik zatopionej jednostki - jedyny świadek tamtej tragedii.

Tak trzy dni po katastrofie Władysław Szczęsnowicz opisał kulisy zatonięcia holownika "Górnik" przed urzędnikami Urzędu Morskiego w Gdyni:

"Fale były ogromne lecz wobec małej szybkości statku i należytego sterowania woda w niezbyt wielkiej ilości trafiała na pokład. Na mostku przy sterze stał sternik - Piotr Carstens, któremu czasami nie udawało się utrzymać statku na kursie. W takich momentach fale wdzierały się na pokład z prawej burty, na którą "Górnik" bardzo się pochylał, mam wrażenie, że o przeszło 30 stopni. Ja miałem wachtę do godz. 12, a potem po południu zastąpił mnie drugi mechanik Anim Moldenhauer.

Ok. godz. 13 przyszedłem do swej kabiny i położyłem się spać w ubraniu. Mniej więcej ok. godz. 15:30 zauważyłem, że statek parę razy pochylił się więcej niż wpierw. Następnie pochylił się raz, mocno, nabierając prawą burtą dużo wody. Wstałem z koi i czekałem na wyrównanie się statku, lecz następowało to bardzo wolno. Jeszcze statek daleki był od równowagi, gdy uderzyła go druga fala.

Woda gwałtownie zaczęła się wdzierać do pomieszczenia, a ja pospieszyłem do wyjścia, zasuwając drzwi z prawej burty, przez które wdzierała się woda. Następnie wybiegłem przez lewe drzwi i ponieważ statek był pochylony o 90 stopni, wskoczyłem na lewą, poziomą już wtedy burtę. Zatrzymałem się na chwilę, zauważywszy tylko palacza Alojzego Fortunę, któremu krzyknąłem: "ratuj się, rozbieraj się!" Poczem zerwałem część ubrania i rzuciłem się do wody.

Starałem się jak najdalej odpłynąć od statku. W odległości ok. 30 m obejrzałem się na "Górnika", który szybko pogrążał się i zatonął bez eksplozji kotła. Wkrótce zauważyłem niedaleko od siebie sternika i drugiego mechanika, obu w pasach ratunkowych, ja zaś uczepiłem się deski. Z lichtugi "Felek" zwieszała się lina z pływającym kołem ratunkowym, na którą wlazłem trzymając się liny."


Ostatecznie Sąd Powiatowy w Wejherowie umorzył sprawę zatonięcia holownika "Górnik", bowiem trudno było wskazać winnych morskiej tragedii.

Katastrofa holownika "Górnik", była początkiem końca morskiego portu w Tczewie. Towarzystwo odnotowało duże straty. Ponadto wieść o katastrofie rozeszła się błyskawicznie po ówczesnym Wolnym Mieście Gdańsku. Funkcjonowanie portu morskiego w Tczewie skupiło uwagę gdańszczan i stało się poważnym zagrożeniem dla wiekowego portu. Stąd też władze Gdańska, likwidując część infrastruktury na Wiśle, uniemożliwiły pływanie polskim jednostkom nocą. Towarzystwo z tego powodu weszło w spór z władzami Gdańska. Interweniowały nawet, ale bezskutecznie, władze państwa Polskiego. Ponadto prezydent 6 marca 1928 r. wydał rozporządzenie o funkcjonowaniu portu morskiego w Tczewie. To jednak w niczym nie pomogło.

Towarzystwo "Bałtyk-Wisła" zlikwidowano jeszcze w 1928 r., a jeden holownik i pięć lichtug sprzedano Polskiej Marynarce Wojennej, pozostałe jednostki trafiły do armatorów zagranicznych. Katastrofa holownika "Górnik" i upadek towarzystwa potwierdziły słuszność budowy portu morskiego w Gdyni.

Podczas opracowywania artykułu korzystaliśmy z książki pt. "Księgi Statków Polskich" Jerzego Micińskiego, tom I.

Opinie (58) 2 zablokowane

  • ale sajgon!

    • 12 2

  • wszedzie tylko Bolek i Bolek.. ale ten nasz pewnie tez zatonie (3)

    • 21 23

    • pan Bolesław się mówi (1)

      od kiedy to jesteś z Bolkiem na "ty"?

      • 4 2

      • od momentu

        kiedy razem plywalismy motorowka.. takie czasy byly

        • 6 4

    • Nie Bolek i Bolek

      A Bolek i Lolek, jeden zginął w katastrofie lotniczej a drugiemu życzę zdrówka. Do księżyca już nie ma co wracać, bo on mój.

      • 0 1

  • Polactwo od zawsze skupowało złom od wielkiego Narodu Niemieckiego (1)

    jako nówki nie śmigane.
    I tak już zostanie do końca Świata.

    • 18 62

    • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • Bardzo dobre artykuły! (1)

    Fajnie poczytać o zdarzeniach z przeszłości:) Takie artykuły są lepsze niż połowa wszystkich wiadomości na trójmiasto.pl!

    • 99 0

    • super news!

      Super news! 10 ofiar śmiertelnych. Czy był jakiś Czytelnik, który zrobił filmik komórką?

      • 2 13

  • Współczesna Polska jest atrapą Polski międzywojennej - niepodległej, dynamicznie się rozwijającej (11)

    Polska międzywojenna była zarządzana przez ludzi, którzy ją kochali, dla których polskość to była normalność. Nie od razu Kraków zbudowano, były próby i nieudane jak to powołane do życia Towarzystwo "Żegluga Wisła-Bałtyk". Jednak w dwudziestoleciu międzywojennym odbudowano zrujnowany kraj, a już sama budowa portu w Gdyni i związany z nią dynamiczny rozwój miasta były
    uzasadnionymi powodami do dumy Polaków. Na ich oczach
    druga Rzeczypospolita, w dużej mierze dzięki przysłowiowemu amerykańskiemu tempu rozwoju, stawała się państwem otwartym na morze. Gdynia zaś stanowiła symbol polskiej obecności nad Bałtykiem.

    A dzisiaj?

    • 66 19

    • przez ostatnie dwadzieścia lat tempo rozwoju kraju było dużo wyższe niż w okresie międzywojennym (9)

      poziom produkcji przemysłowej na ziemiach polskich z roku 1913 został ledwo przekroczony w roku 1938. Gdyby nie wojna, nie byłoby olbrzymich strat majątku i infrastruktury, na pewno wiele rzeczy wyglądałoby inaczej, ale pisanie dyrdymałów o wyższości sytuacji i polityki gospodarczej Polski międzywojennej nad dokonaniami ostatnich 20 lat nie jest przejawem refleksji opartej o wiedzę, tylko przejaw smutactwa o znanych źródłach.

      • 27 7

      • (4)

        nie wspominając o biedzie, nierównościach społecznych w epoce XX lecia międzywojennego i poziomie życia na wsi. Szczerze powiedziawszy gloryfikacja tamtych czasów śmieszy mnie i jest przykładem niewiedzy historycznej. Szanujmy tamte osiągnięcia i tamtą epokę ale bez przesady

        • 25 5

        • Jak było na wsi przed wojną

          Proponuje do obejrzenia film "Konopielka". Jest na You Tube.

          • 5 4

        • (2)

          Uważam, że ma żadnej przesady w tym szanowaniu osiągnięć Polski po zaborach i ówczesnych Polaków. Kraj zniszczony przez okupantów w trakcie zaborów, a potem w czasie wojny, osłabiony przez bandyckie działania szlachty i feudałów prezentował sobą niezwykłą mizerię. Bieda, analfabetyzm, a nawet głód - taką rzeczywistość zastała Polska porozbiorowa. Niewiele krajów świata było biedniejsze niż nasza Ojczyzna. Niestety, pomimo odzyskania wolności, sowiecka Rosja wciąż stanowiła dla nas realne zagrożenie. Zbrojnie musieliśmy wytyczać granice nowego państwa. Wydatki z tym związane były potwornym obciążeniem. To właśnie one napędziły hiperinflację. Od listopada 1918 wydatki na armię pochłaniały połowę państwowego budżetu, a od czerwca 1919 roku stopniowo wzrastały, tak by przekroczyć poziom 60%.

          I w tamtych realiach, w tak krótkim czasie nastu lat, po uczynieniu z mizernej i przez zaborców rozbitej kolei solidnego przewoźnika PKP, po zbudowaniu od podstaw portu w Gdyni, centrum przemysłowego, inżynierii, solidnej jak na ówczesne realia armii z nowoczesnymi czołgami, działami przeciwpancernymi, niezłym lotnictwem itp. itd. Polska liczyła się w świecie gospodarczo, naukowo i politycznie. Liczyła się w świecie! Nie to co dzisiaj.

          • 8 11

          • politycznie -hahaha-teraz liczymy sie politycznie bardziej niż kiedykolwiek od 1683roku (1)

            twoja 2 rz-plitą Niemcy praktycznie zrolowali w kilka dni bo miesiąc to trwały epizody

            • 6 8

            • Jakbym czytał współczesną Trybunę Ludu

              Kilka lat przed wojną Niemcy zaciągnęli liczne pożyczki, których Hitler żydowskim bankom nie zamierzał spłacać. Na ich bazie utworzyli Niemcy przemysł zbrojeniowy, zbudowali armię która podbiła pół Europy. Kiedy porównujemy, porównujmy z krajami cywilizacyjnymi, a nie totalitarnymi jak faszyzm czy komunizm. W porównaniu z ówczesną Rumunią, Włochami, Portugalią itd byliśmy gospodarczo, politycznie i militarnie nieźli. Przez długie lata 30-te mieliśmy jedne z najlepszych na świecie myśliwce, a polskie czołgi lekkie, działka przeciwpancerne i przeciwlotnicze dały Niemcom mocno popalić. Problemem była ilość tego sprzętu - Niemcy naprodukowali swojego za żydowskie pieniądze to i mieli znaczną przewagę.

              A armie polska dzisiaj - "liczymy sie politycznie bardziej niż kiedykolwiek od 1683roku"?

              Liczyliśmy się politycznie, jeszcze nie tak dawno temu. Zanim doszło do marginalizacji Polski na arenie międzynarodowej, Rząd koalicji PO - PSL porzucił w miarę ambitną politykę międzynarodową koalicji poprzedniej i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Podmiotowa postawa została przez Salon lewaków wyśmiana, a popaprańców polityka zbliżenia za wszelką cenę i polityka uśmiechów okazała się polityką klientów wobec Niemiec i baranów wobec Rosji. Owocem tej polityki było kompromitujące upokorzenie przez Rosję i kompletne lekceważenie przez Niemcy.

              • 8 11

      • Co wybudowano oprócz paru przepłaconych dróg oraz hipermarketów? (1)

        Co sprzedano i zmarnowano ?

        • 4 9

        • Dobre Pytanie

          To co z przed II WŚ. to było beee, tylko dlaczego nawet dzisiaj chcemy sprzedać i są "kupce" jedno z największych osiągnięć tamtych czasów "MOŚCICE". Dla mało znających historię i tamte czasy to są to zakłady wybudowane prze znakomitego chemika i ówczesnego Prezydenta Mościckiego a dzisiaj "Tarnowskie Azoty". Dzisiaj górnictwo leży naszego hutnictwa nie ma nawet przemysł zbrojeniowy padł itd. itd. W tamtym czasie mieliśmy 4 (cztery) nowoczesne niszczyciele i okręty podwodne a dzisiaj? No mamy niszczyciel "Błyskawica" i kadłub Gawrona. ale za to usłyszałem w telewizorni jak pewien Pan z TVN24 powiedział o Rzeczniku Mar. Woj. cyt. "służby marynistyczne". Jestem bardzo ciekawy co to służby robią, piszą książki marynistyczne a może zostało już naszej Marynarce czytanie takich książek, bo okrętów już nie ma.

          • 0 0

      • Przepraszam ale koledze sie coś pomyliło (1)

        przez XX lat, pomimo wojny z sowietami w roku 20, pomimo wojny gospodarczej z niemcami (blokowanie jedynego ówczesnego poslkiego bogactwa - węgla na rynkach światowych - choćby przez blokowaie dostępu do portu w Gdańsku) pomimo działalności szpiegów Rosji i Niemiec - które pogonił dopiero Piłsudski, który umożliwił Grabskiemu przeprowadzenie reform, pobudowano w Polsce nowoczesny i duzy port w Gdyni (większy niż Gdański), wybudowano Górnośląski Okręg Przemysłowy, który zaczął produkować stal, części do maszyn, nowoczesne zakłady lotnicze... W XX lat od zera zaczęliśmy budować samochody, samoloty, czołgi - np 7TP... To wszystko zakończyła II WŚ.

        Natomiast przez ostatnie XX lat w Polsce zlikwidowano jako nieopłacalne całe gałęzie przemysłu - najpierw produkcję układów scalonych oraz rolnictwo. Rolnicy wpadli w ogromne długi, dzięki reformom Balcerowicza. Nie tylko oni z resztą - wszyscy mający kredyty w tamtym okresie mieli małe szanse na ich spłacenie.
        Teraz zlikwidowano przemsył stoczniowy zamykając duże i nowoczesne stocznie w gdyni i Szczecinie, oraz ograniczajc moce produkcyjne staoczni w gdańsku (z 10 pochylni pracują tylko dwie) w miejsce zamykanych zakładów wchodza małe stocznie remontowe. Trwaja przygotowania do likiwidacji polskiej energetyki - już planowane są sprzedaże zakładów energetycznych, od dłuższego czasu rząd przymieraza się do oddania rafinerii LOTOSU Rosjanom. W chwili obecnej likwidacji ulega polska chemia - niedawano sprzedano niemcom ZACHEM, po tej sprzedaży i likwidacji bydgoskiej fabryki niemcy podnieśli w Polsce ceny na komponenty do produkcji pianek które produkowano w tym zakładzie.
        I z pozamykanmi zakładami WY chcecie byc konkurencyjni? Przecież dostawcy materiałów z których coś się produkuje trzymają nas za jaja, bo jak im "psujemy interes' to podnoszą nam cenę i jest po sprawie...

        • 5 2

        • Czy wiecie że traktat akcesyjny z UE podpisany przez Leszka Millera (SLD)

          daje ok 40 mln Polsce limity na produkcje mleka 10 razy mniejsze niż kilku mln Holandii?

          Czy wiecie że dzięki Leszkowi Polska ma prawo produkować mniej mleka niż sama zużywa?

          • 3 0

    • a dzisiaj ?

      a dzisiaj przez to mamy Gdynię odszczekującą się Gdańskowi niczym ratlerek. Już się nawet jej nie podoba Aglomeracja Gdańska. Jeszcze trochę i będą chcieli zmieniać Zatokę Gdańską na Trójmiejską

      • 3 3

  • Panie Macieju (6)

    Temat świetny, ale zakończenie do "rozprawki" (o ile wie Pan o co chodzi), składające się z jednego zdania??? No i brak akapitu!
    Dobrze chociaż, że nie neguje tezy postawionej na wstępie.

    PS. Może jakiś szybki kurs doszkalający z języka polskiego....

    • 20 10

    • (1)

      daj spokój..........

      • 4 2

      • Dlaczego???

        Po takim wstępie i rozwinięciu oczekiwałbym jakiejś sensownej i nieco bardziej rozbudowanej puenty.

        • 7 4

    • uwaga (1)

      Wszelka nawet konstruktywna krytyka p. Naskreta konczy sie blokowaniem ip. P. Naskret byl laskaw zablokowac mojej osobie juz dwa:) ciekawe kiedy mu sie to znudzi bo mam ich jeszcze kilka. I adresow mac. rowniez pare sie znajdzie.

      • 8 3

      • zgadza sie, cenzorzy portalowi blokuja co popadnie, wystarczy zmienic ip i jest ok, zdjecie cenzorow jest na forum

        • 4 1

    • O widzę że testy w gimnazjum były (1)

      Można się doczepiać na trojmiasto.pl

      • 3 2

      • xx co innego widac

        ze pomimo testów w gimnazjum - wielka lipa , współczesna matura to wielgachne Lipsko , a studia to dają papier trochę inny gatunkowo niż niekończące się rolki Foxsi .

        • 6 0

  • Mówmy o czym innym (2)

    Mówmy o katastrofie z polskimi stoczniami , nie o czasach przedwojennych.

    • 19 9

    • a ty znowu

      o realnych problemach... dajże ludziom poczytać bajki jak to dawno temu za górami i lasami barka zatonęła i w sumie to całkiem fajnie wyszło, bo dzięki temu mamy Wielkie Miasto Śledziowo, a w Tczewie psy szczekają sam wiesz czym

      • 3 4

    • Kiedyś napiszą... tak za 100 lat

      Teraz nie wolno.

      • 2 0

  • Pierwszą linią kolejową

    do/z Gdyni z pominięciem Gdańska była linia Gdynia-Kokoszki otwarta w 1921r. (W Kokoszkach linia wpinała się w linię Wrzeszcz-Kartuzy.) Pozostałości starej linii do Gdyni to m.in. piękny most/przepust na Krykulcu, ul. Starodworcowa w W. Kacku, bocznica do przesypowni na Osowej i dalej do lotniska czy nasyp przecinający ul. Budowlanych w ok. 1/2 miedzy Słowackiego a rondem turbinowym. Ostatni kawałek linii "przecięto" budowanym lotniskiem w Rębiechowie w l. 70tych.

    • 24 0

  • Nie rozumiem czemu Pan Natręt 4 maja pisze o katastrofie z 1 listopada?? (1)

    • 10 17

    • bo

      się właśnie o niej dowiedział

      • 14 3

  • AMATORZY... (1)

    Chyba powinno być napisane: towarzystwo armatorskie. To byli (raczej) profesjonaliści

    • 18 1

    • armatorzy

      Armatorzy, właściciele statku, nie muszą zupełnie znać się na żegludze. Może to być grupa hodowców drobiu z pod Poznania, która kupiła statek, aby na tym zarabiać. Do zarządzania wynajmuje firmę, która się na tym zna i za to pobiera pieniądze. Zwykle ta druga grupa wynajmuje firmę, która ma dostęp do frachtów. Wszyscy muszą na statku zarobić.
      I tak dalej...

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane