• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego doszło do powodzi w Gdańsku?

Marcin "Borsuk" Wilga, Sławomir Zieliński
25 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Co z nowymi kładkami nad rzeką Kaczą?

Zabetonowanie miasta wynikające z nieodpowiedzialnej polityki przestrzennej, ciągłe zmniejszanie zdolności magazynowania wody przez Lasy Oliwskie oraz przez tereny nieleśne na wysoczyznach przyległych do miasta od zachodu - to zdaniem Marcina "Borsuka" Wilgi i Sławomira Zielińskiego przyczyny podtapiania Gdańska. Oto analiza przygotowana przez trójmiejskich przyrodników.



Zarówno w przypadku powodzi sprzed 15 lat, jak i tegorocznej, wskazano winnego. Była nim... pogoda, a dokładnie opady nawalne. Aby zapobiec zatopieniu miasta podczas przewidywanych kolejnych silnych opadów deszczu, wybudowano szereg zbiorników retencyjnych za sumę ok. 400 milionów złotych, łudząc się, że dzięki nim miasto ocaleje.

W ramach zabezpieczeń przeciwpowodziowych m.in. totalnie przebudowano fragment biegu "koryta" Strzyży w rejonie skrzyżowania ulicy Słowackiego z ulicą Grunwaldzką w Gdańsku Wrzeszczu, zwiększając m.in. przekroje rur, w które wpuszczono potok.

Jednak i tak woda podtopiła miasto i doszło do tragedii - zginęli ludzie.

Betonowe miasto czy mozaika zieleni i betonu?

Warto wiedzieć, że retencja to zdolność zatrzymywania wody i hamowania jej odpływu z określonego obszaru. Ujmując rzecz w pewnym uproszczeniu - jej odwrotnością jest z kolei erozja wodna. Nie jest tajemnicą, że największą zdolność magazynowania wody posiadają ekosystemy mokradłowe, zwłaszcza zaś torfowiska, a ponadto ekosystemy leśne. Jednak w podniesieniu retencyjności danego obszaru uczestniczą także inne niepozorne ekosystemy lądowe i wodne, również te wplecione w mozaikę zabudowy miejskiej.

Miasto rządzi się swoimi prawami, ludzkimi konkretnie. Wiadomo, że z miasta nie da się uczynić ostoi dzikiej przyrody. Jednak w politykę realizacji "miejskich praw człowieka" musi być wplecione spełnianie podstawowych ludzkich potrzeb, m.in. dostępu do wszechobecnej w przestrzeni miejskiej przyrody.

Ta przyroda, reprezentowana na poziomie wizualnym w mieście przez kępy zadrzewień, zakrzewień, parków miejskich, zieleńców, trawników, stawów, jeziorek, otwartych cieków, oprócz oczywistych zalet estetycznych i rekreacyjnych spełnia także istotne funkcje środowiskowe, m.in. gromadzenia wody, to jest funkcję retencyjną.

Zdaniem wielu gdańskich przyrodników proporcje między - umownie to ujmując - "betonem a zielenią" już dawno zostały w Gdańsku zachwiane i przechylone na korzyść tego pierwszego.

Co gorsza tendencja ta trwa, a jej najlepszym chyba przykładem jest centrum Wrzeszcza, gdzie w ciągu kilku lat odesłano w niepamięć bądź pod ziemię m.in.: zbiornik retencyjny w rejonie ul. Słowackiego (obecnie stoją tam wieżowce), Królewski Potok, Strzyżę, staw przy ul. Kilińskiego zobacz na mapie Gdańska. Nie czyniąc szczegółowych badań, choć przydałyby się zapewne, orzec można, że zdolności retencyjne miasta wraz z narastającą presją techniczną na przyrodę sukcesywnie maleją.

Krótkowzroczna polityka przestrzenna i powodzie

Wątek zmniejszenia retencyjności terenów przylegających do gdańskiej aglomeracji od zachodu, spowodowanego m.in. nieodpowiedzialną planistyką w postaci intensywnej zabudowy strefy krawędziowej wysoczyzny, a także spadku retencyjności obszarów zabudowy na terasie nadmorskiej jest prawie że nie obecny w dyskusjach nad przyczynami powodzi, tak tej sprzed 15 lat, jak i tegorocznej.

Krótkowzroczna polityka przestrzenna, polegająca na tworzeniu w strefie krawędziowej Wysoczyzny Gdańskiej osiedli, na przykład Moreny, Niedźwiednika, wraz z ich infrastrukturą (parkingi, ulice), wylesianiu tej strefy pod kolejne nitki szlaków komunikacyjnych (np. Kolej Metropolitalną) oraz na intensywnej zabudowie otuliny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego od strony obwodnicy miasta (hipermarkety, giełdy, osiedla), przyniosła pierwszy "rezultat" - katastrofalne powodzie.
 
Już po wybudowaniu trójmiejskiej obwod­nicy w połowie lat 70. ubiegłego wieku w okolicy Matarni, zaczęły się problemy z Potokiem Oliwskim. Woda opadowa z jej powierzchni kierowana jest nie do kanału burzowego, lecz wypuszczana - bez oczyszczenia - do lasu tudzież do koryta tego cieku.
 
Skutkiem jest erozja bocznawgłębna (denna) potoku, wymywanie detrytusu oraz całkowite wyginięcie lub znaczące zmniejszenie liczebności wielu wodnych organizmów. Innym, analogicznym przykładem braku planistycznego rozsądku było skierowanie wylotu kolektora burzowego odprowadzającego nieczyszczone wody opadowe z terenu nowego osiedla w Nowcu do koryta potoku Strzyża.

  • Marcin Wilga: Do Stawu Młyńskiego w Starej Oliwie (rejon ul. Spacerowej) tak jak do Strzyży wpuszczane są nieczyszczone wody opadowe.
  • Marcin Wilga: Na fotografii widać rurę odprowadzającą wody opadowe z osiedla Nowiec. Następnie ten wylot obudowano.

Naturalny las niecenionym sposobem na pochłanianie wody

Jedną z przyczyn powodzi we Włoszech w listopadzie 2002 roku były niekorzystne właściwości retencyjne środowiska. Zostało to dosadnie i jednoznacznie określone w raporcie: "Za mało lasów, za dużo betonu". Wypisz, wymaluj sytuacja w Gdańsku.

Z dostępnych danych wynika, że gdy umownie dla jednostki powierzchni względnie naturalnego lasu mamy wskaźnik erozji 1, to już dla leśnej poręby wynosi on 500, a dla miasta 6000. Czyli w mieście 6000 m kw., a w wyciętym lesie 500 m kw. powierzchni pochłaniają tyle samo wody, co 1 m kw. w lesie naturalnym!

Jednak, aby pobliskie Lasy Oliwskie dobrze retencjonowały wodę, musi być spełnionych co najmniej kilka warunków.

Po pierwsze i przede wszystkim powinien być to obszar w niewielkim stopniu użytkowany gospodarczo, a nie intensywnie jak jest obecnie.

Drugim warunkiem jest obecność w takim lesie licznych płatów starodrzewów, wykazujących bardzo duży potencjał retencyjny. W Lasach Oliwskich zdziesiątkowanych polityką i praktyką leśną starodrzewy stanowią zaledwie 0,5 proc. drzewostanów (dane za 2004 r.).

Po trzecie - istotne jest to, aby nie był to las intensywnie przedeptywany: o ubitej ściółce, zniszczonej roślinności runa, wy­deptanych przez ludzi wszechobecnych ścieżkach, a także o uruchomionych procesach erozyjnych, m.in. w wyniku zrywki i transportu drewna. Niestety, te negatywne zjawiska występują tu w strefie bogatej w system polodowcowych dolin o stromych zboczach.

Po czwarte - i może najważniejsze - musi być to las obfitujący w martwe drewno. Chodzi o różne jego rodzaje, a więc gałęzie, konary, drzewa złamane i leżące, pniaki itp. Materiał taki, leżąc na ziemi, zwłaszcza na zboczach i liniach spływu wody, opóźnia ten spływ i łagodzi, "rozciągając" go w czasie. W ten sposób ogranicza erozję, a wzmaga retencję.

Dobrze wreszcie, jeśli leśne środowisko nie jest zatruwane toksynami przenoszonymi przez powietrze (samochodowe spaliny, wyziewy kominowe), których obecność diametralnie zmniejsza populacje nadrzewnych porostów-epifitów i tym samym poważnie obniża zdolności retencyjne lasu.

Czy wyciągnięto wnioski z powodzi sprzed 15 lat?

Stworzenie formalnych podstaw do realizacji wyżej wymienionych działań w kierunku podniesienia retencyjności podtrójmiejskich lasów nie wydaje się być szczególnie skomplikowane. W naukach leśnych i zasadach gospodarowania, hodowli czy ochrony lasu istnieje pojęcie tzw. pozaprodukcyjnych tudzież społecznych funkcji lasu, czyli nie związanych z produkcją drewna, m.in. wyróżnia się kategorię lasów wodochronnych.

Lasów tego typu, typowanych głównie na brzegach cieków bądź jezior, nie eksploatuje się intensywnie lub nawet pozostawia je do naturalnego rozpadu i samoodnowienia (np. niektóre fragmenty buczyn i grądów w rejonie Jeziora Goszyńskiego - zbiornika wody pitnej dla Gdańska). Problem z utworzeniem obszaru o takim statusie może być jednak dość kłopotliwy, bo wynika on z przyzwyczajeń zarządców leśnych - rzadko przy wydzielaniu tej kategorii dominuje wątek retencyjności jako takiej.

W przypadku trójmiejskich lasów potrzebne byłoby zatem nowatorskie spojrzenie i podejście obszarowe, nie zaś tylko liniowe czy pasowe (jak w przypadku otoczenia wspomnianych rzek czy jezior). A jednym ze skutków takiego podejścia obszarowego jest znaczące ograniczenie działań gospodarczych.

Powodzie zaczynają się od paru kropel wody - jeżeli nie zostaną one wchłonięte przez środowisko, to łącząc się z analogicznymi "rozpędzonymi" kroplami utworzą w końcu potężną rzekę, która wtargnie na obszar zamieszkały, niszcząc ludzki dobytek, a nawet pozbawiając życia jego mieszkańców.

Czy tak musi być? Nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie. Znacząca część procesów i zjawisk w przyrodzie jest przewidywalna, inne mają charakter przypadkowy. Jednym z takich zjawisk jest powódź.

Przeciwdziałanie jej jest obowiązkiem włodarzy miasta i podległych im służb. Musi być ono jednak roztropne, uwzględniające różne wątki wiedzy środowiskowej i całościowe. Chodzi tu o podejście nie tylko techniczne polegające zarówno na ochronie naszego materialnego dobra oraz zdrowia i życia, jak i na szacunku do żywiołu, jakim jest woda.

Ten obowiązek wynika ponadto z tego, że leży w ramach czynności opłacanych, kolokwialnie to ujmując - z kieszeni mieszkańców. Mieszkańców oczekujących m.in. bezpieczeństwa bytowego. Czy wyciągnięto wnioski z powodzi w Gdańsku sprzed 15 lat? Naszym zdaniem nie. I to wymaga rozliczenia.

Urzędnicy widzą sprawy inaczej

Polemika Edyty Damszel-Turek, dyrektor Biura Rozwoju Gdańska:
We wszystkich miejskich dokumentach planistycznych kwestie zabezpieczeń przeciwpowodziowych są traktowane ze szczególną uwagą. (...) Głównym kierunkiem działań zmierzających do prawidłowego odprowadzenia wód opadowych i regulacji stosunków wodnych jest: powiązanie rozwoju przestrzennego miasta z modernizacją odbiorników wód opadowych. (...)
Uchwalane w Gdańsku plany miejscowe realizują ten kierunek. Rezerwuje się w nich tereny pod budowę zbiorników retencyjnych.

(...) Wizja betonowego miasta nakreślona przez autorów artykułu wydaje się być wyolbrzymiona (...) Gdańsk dzieli się na górny taras i dolny taras przedzielony silnie rozczłonkowaną strefą krawędziową Wysoczyzny, gdzie różnice wysokości względnych dochodzą do 100m. Tymczasem autorzy zarzucają miastu krótkowzroczną politykę, polegającą na tworzeniu osiedli w strefie krawędziowej Wysoczyzny Gdańskiej, która tak naprawdę jest prawie niezabudowana. Zabudowa realizuje się na górnym i dolnym tarasie Gdańska. Na górnym tarasie przewiduje się zabudowę o niższej intensywności i większym udziale powierzchni biologicznie czynnej niż na dolnym tarasie.
Poniżej cała treść polemiki.


Marcin "Borsuk" Wilga to znany trójmiejski przyrodnik i pasjonat mykologii. Jako autor oraz współautor opracował kilka książek o przyrodzie okolic Gdańska.

Wśród nich są między innymi: "Trójmiejski Park Krajobrazowy w czterech porach roku", "Ścieżki przyrodniczo-dydaktyczne w Trójmiejskim Parku Kraj­obrazowym" - tom 1 i 2 oraz "Szlak Królewski w Lasach Oliwskich" i  "Wędrówki przyrodnicze po okolicach Gdańska".

Od wielu lat publikuje w czasopismach naukowych artykuły poświęcone głównie grzybom makroskopijnym Pomorza Gdańskiego. Prowadzi też prelekcje o tematyce przyrodniczej oraz wycieczki między innymi dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Współpracuje z Ligą Ochrony Przyrody, Europejską Fundacją Ochrony Zabytków oraz Centrum Informacji i Edukacji Ekologicznej w Gdańsku.
Sławomir Zieliński - dr inż. nauk leśnych, entomolog, ochroniarz przyrody. Pracownik Gimnazjum nr 20 w Gdańsku, niegdyś pracownik byłego Zarządu Parków Krajobrazowych w Gdańsku, a także były wieloletni redaktor "Naszego Pomorza".

Na swoim koncie ma blisko 400 publikacji oraz 55 prac studialnych, ekspertyz itp., głównie z zakresu inwentaryzacji i waloryzacji bezkręgowców w północnej Polsce. Specjalizuje się w ekologii owadów związanych z procesami rozkładu drewna.

Jest autorem książki "Kózkowate", a także współautorem trzech kolejnych pt.: "Zarys ekologii. Z elementami ochrony środowiska i ochrony przyrody.", "Wędrówki przyrodnicze po okolicach Gdańska" i "Mała książeczka o owadach". Pierwszą napisał razem z Waldemarem Lewińskim, drugą z Marcinem S. Wilgą, trzecią ze Zbigniewem Jujką, którą znany gdański rysownik zilustrował.

Jako przyrodnik uczestniczył w pracach badawczych w polskich parkach narodowych (w PN Bory Tucholskie, Drawieńskim PN, Białowieskim PN i Bieszczadzkim PN), współtworzył także plany ochrony kilkudziesięciu rezerwatów przyrody i kilku parków krajobrazowych. W ramach Nadmorskich Warsztatów Przyrodniczych w Kątach Rybackich uczy dzieci i młodzież entomologii oraz ochrony przyrody. Jest członkiem Klubu Przyrodników.
Marcin "Borsuk" Wilga, Sławomir Zieliński

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (381) 4 zablokowane

  • Opinia (3)

    Osiedle Klimaty protestuje przeciwko drodze. Uważamy, że na Dzielnicy Piecki-Migowo jest zdecydowanie za dużo betonu. Podczas spotkania z BRG w szkole przy Stolema pani dyr. stwierdziła, że istnieje opinia wg której dalsze zabudowywanie Piecek-Migowa nie spowoduje podtopień dolnego miasta. Warto by uzyskać i opublikować tę opinię....

    • 28 9

    • Ja uważam, że w pierwszej kolejności powinno być wyburzone osiedle Klimaty, które powstało w Ogólnomiejskim Systemie Terenów Aktywnie Biologicznych, grodząc przy okazji dojście do Potoku Siedlickiego.

      • 20 3

    • protestujecie aby ludzie nie jezdzili w miescie wam pod oknami pajacu (1)

      Bo ludzie w miescie mają brodzić w błocie aby kilku pajacyków miało spokój.

      • 9 10

      • Droga, która spowoduje jeszcze większe zakorkowanie ul. Myśliwskiej. Dlaczego nie ma pozytywnych opinii w tej sprawie ze strony mieszkańców moreny i jasienia?
        przecież właśnie im powinno zależeć na połączeniu tych dzielnic. Jak zwykle przez ludzi przemawia zawiść i żadne racjonalne argumenty ich nie przekonują. Jeden opowiada się za zburzeniem osiedla klimatów, drugi nie chce brodzić w błocie, a na końcu i tak efekt będzie ten sam zabetonowanie obszarów zielonych. Dlaczego człowieku z tzw. Koncepcją nie walczysz o ten ostatni skrawek zieleni w tej części moreny? Nieświadomie wspierasz allcon, który tylko czyha, żeby zabetonować każdy wolny teren.

        • 9 4

  • Bo.. (2)

    przepełniły się zbiorniki..

    • 0 8

    • przepełniła się miara goryczy (1)

      precz już

      • 3 2

      • Cytat..

        z wypowiedzi gdańskiego urzędnika..

        • 1 0

  • A słyszał przyrodnik o ulewie? (3)

    160 litrów na m2 w ciągu paru godzin... Lasy i łąki też zaleje. Szukanie dziury w całym...

    • 8 35

    • Bezedury (1)

      Było 90mm/m2 czyli 90 litrów na m2 wg imgw a nie 160!!! Skąd masz wiedzę na ten temat podaj żródło. Bo to że ludzie z po tak mówią to jeszcze nic nie znaczy!
      90 litrów na m2 bez najmniejszego problemu odprowadza zwykła tak zwykła kanalizacja z siecią kolektorów zbiorczych i jedną! Magistralą ale nie z czasów krzyżackich k...

      • 5 6

      • Jasień

        Mieszkam na Jasieniu. Mam miernik opadów w ogródku. Potwierdzam ilosc opadów min 120l/m2 . W nocy miernik się przelał , wiec na pewno było więcej opadów. 160 l/m2 jak najbardziej realne

        • 1 2

    • Jakos u mnie na wsi nie zalało. Siedzę u siebie na siedlisko na mazurach tez lało i ziemia wszystko przyjela

      • 3 0

  • Matemblewo zrównać z ziemią i obsadzić z powrotem lasem

    problemy zaczęły się gdy wierchuszka niesławnego AWSu postaniwiła postawić sobie osiedle willowe na terenach leśnych. W tym celu wyrżnięto 3 ha lasu w Matemblewie i postawiono osiedle. Jak to wyrżnięcie wygląda wystarczy spojrzeć z satelity na zdjęcie osiedla. Razem z okolicznymi przysiółkami i willami innych nowobogackich oraz drogami i parkingami doszło do zabetonowania górnej części zlewnio Strzyży. A skoro tam zamknięto retencję więc woda jak to woda poszła w dół. Ps. nie należy wierzyć różnej maści planistom postulującym budowę kolejnego zbiornika retencyjnego albowiem taki zbiornik nic nie da a im samym chodzi tylko o kolejne publiczne pieniądze do wydania w firmach kolesi.

    • 38 10

  • Zalało te miejsca gdzie wybudowano zmodernizowane

    • 10 2

  • Pitolenie w bambus zaczynające się od kłamstwa

    "Dlaczego doszło do powodzi w Gdańsku? "

    jakiej powodzi? 3 lokalne podtopienia: GaleriaBałtycka, Kliniczna + Pomorska to jeszcze nie "powódz
    Gdańska". Zamiast pierdzielić o odtworzeniu prastarej puszczy ("obecność w takim lesie licznych płatów starodrzewów") i zakazie wchodzenia do niej ("aby nie był to las intensywnie przedeptywany")
    to po prostu trzeba rozwiązać problem w ww 3 miejscach...

    • 21 31

  • Zalało te miejsca gdzie wybudowano zmodernizowano

    Ciekawostka, powódź najwieksza była tam gdzie ostatnio zrealizowano inwestycje. Czyli oprócz zabetonowania miasta to jeszcze jest coś nie tak z nową kanalizacją deszczową. Świetny artykuł. Raport o tych zagrożeniach był przygotowany dla Gdańska na koszt Holandii i odłożony na półkę jako mało ważny.

    • 34 3

  • Myślałem że to kolejny gniot znajomka redakcji (1)

    albo co gorsze eko terroryzm ale momentami brzmi rozsądnie.
    Tylko realnie wątpię że takie apele odniosą skutek. Popatrzcie kto rządzi w Gdańsku.
    Jest to Platforma Obywatelska. Osoby pokroju Pawła Adamowicza Grzelaka Pomaski środowisko Nowaka .
    Wiecie to tak jakby bez urazy dla tych państwa ze ślepcem o kolorach rozmawiać. Można naturalnie ale jeśli rozmowy trwają 18 lat a ślepiec dalej jest na urzędzie to jedyne wyjście aby nie urazić ślepca zlikwidować urząd!
    Wiele osób sądzi że likwidacja urzędu prezydenta Gdańska sprawi że zwykli ludzie poczują zmianę.
    Można podzielić miasto na dzielnice zarządzane przez choćby Burmistrzów bo każda dzielnica ma inne priorytety. Skończy się niechlujstwo zapominanie o sprawach obywateli a zacznie dbanie o infrastrukturę szkolnictwo i choćby systemy przeciwpowodziowe.
    Warunek jest taki że bezwzględnie należy formalnie zdelegalizować przynależność partyjną wśród samorządu. Tylko bezpartyjni kandydaci lokalni.

    • 25 10

    • Wtedy pewnie nie powstałyby zbiorniki retencyjne na górnym tarasie.

      Niech się martwią dzielnice na dolnym tarasie - to ich problem.

      • 0 4

  • Z jednym się zgadzam: zabudowa jest zbyt intensywna (9)

    Należy zacząć w końcu reprezentować interesy mieszkańców, a nie deweloperów i zwiększyć udział obszarów biologicznie czynnych na działkach budowlanych. Jak za komuny: bloki mogą być wysokie, ale terenu w koło mnóstwo. Swoją drogą: ciekawi mnie jak radzą sobie z ulewami w takim Pekinie, albo Tokio...

    • 45 5

    • (1)

      I potem po bułki samochodem, bo wszędzie daleko.

      • 4 6

      • No, Biedronki miałyby trochę gorzej

        Bo klienci wróciliby do lokalnych sklepików i piekarni.

        • 3 2

    • nie radzą sobie (1)

      ostatnio powódź w Chinach wiązała się z opuszczeniem domów przez 16 milionów ludzi (to nie pomyłka: szesnaście milionów ludzi).

      Tam też coraz więcej ma do powodzenia lobby infrastrukturalne, betonujące miasta dla "zwiększenia przepustowości ruchu samochodowego" i "zapewnienia możliwości parkowania możliwie blisko domu za darmo".

      Poszerzenie Spacerowej i postulat budowy tunelu pod Pachołkiem także wpisuje się w ten trend.

      • 7 0

      • Wiem, bo akurat byłem. Zalało straszliwie. Uratowała ich temperatura. Cała woda była w powietrzu przez następnych kilka dni. 40'C i 100% wilgotności....

        • 0 0

    • Zabudowa nie jest intensywna (3)

      Gdańsk ma wiele dziur wstydu, zabudowa jest rozproszona, jest wiele pustych miejsc do zabudowania. Spójrzmy nawet na ul. Rajską, Rybaki Dolne, Wałowa.
      Brak zabudowy na całych kwartałach. Miasto zajmuje dwa razy większą powierzchnię niż miasta gęsto zabudowane. Problem jest gdzie indziej. Inwestycje prowadzi się ad hoc, bez jakiejkolwiek przemyślanej strategii.

      • 4 4

      • Niezabudowane gdzieniegdzie działki w Śródmieściu nie zmieniają tego stanu rzeczy (2)

        Spójrz lepiej jak się teraz osiedla stawia: np wzdłuż Myśliwskiej: niskie bloki bardzo blisko siebie położone, a szczeliny między nimi przeznaczone na drogi, parkingi i chodniki. Woda musi mieć gdzie wchłonąć.

        • 5 0

        • Co innego jest zabudowa a utwardzenie terenu (1)

          Nie ma przemyślanej polityki co zrobić z deszczówką z dachów. Ponadto wszyscy mentalnie myślą jak najwięcej ułożyć kostki betonowej. Gdy wejdą opłaty wyższe za zrzut deszczówki z dachów i działki, to może wtedy zacznie się budować podziemne komory do magazynowania deszczówki, która wsiąknie w grunt i/albo będzie wykorzystana np. do podlewania trawników. Miasto musi zwiększać średnice kanalizacji deszczowej na wypadek takiej ulewy. Właściciele budynków np. Galerii Bałtyckiej (Urzędu Miejskiego przy Nowych Ogrodach) muszą się zabezpieczyć na wypadek powodzi stosując ruchome bariery przeciwpowodziowe, jeżeli nie chcą mieć strat oraz najeść się wstydu. Teraz dojdzie Galeria Metropolia, następny punkt do zalania.

          • 1 0

          • Galeria Metropolia

            Zabetonowanie torowiska faktycznie może zagrozić tym bardziej że to zlewnia opadowa z Kartuskiej , natomiast Kanał Raduni jest już za syfonem, więc tu im za wiele nie grozi.

            • 0 0

    • Brazylia

      W/g Adamowicza miedzy wysokie bloki z mnustwem zieleni naokolo - jak na Zaspie - trzeba koniecznie na kazdym trawniku i w parku na Zaspie POstawic nowe osiedle dwa razy wyzsze! I zrobic z ciekawego zalozenia architektonicznego brazylijski slams

      • 3 0

  • Grunt to kompetencje (9)

    Mykolog i entomologia o retencji. Hmmm.

    • 10 34

    • a co konkretnie proponujesz? (8)

      przypuszczalnie jesteś specjalistką od budowania mostów między ludźmi i promotorką przyjaznego współżycia między internautami na anonimowych forach.

      • 9 2

      • (7)

        Otóż nie, również jestem przyrodnikiem, współautorką kilkudziesięciu opracowań przyrodniczych ale za żadne skarby nie odważyłabym się, nie będąc hydrogeologiem, na wyciąganie wniosków czy naukowe opracowanie tematów związanych z tą dziedziną nauki.

        • 3 6

        • (4)

          A co konkretnie Ci się w tym artykule nie podoba. Tylko wykształcenie autorów. Profesor Januszajtis jest chemikiem z wykszałcenia A nikt tak jak on nie zna historii Gdańska.

          • 12 1

          • (3)

            To, że z naukowymi tytułami autorzy sprawiają wrażenie znawców tematu a tak nie jest. Historii można się wykuć, nauk łączących praktykę z teorią już nie.

            • 0 5

            • (2)

              Bo??? Jak ktoś ma hobby to już nie jest w stanie się nauczyć??? Co to za bzdet? Osobiście znam najlepszego fachurę od kompów (który potrafi nawet wymieniać części na płytkach) po ekonomii,, informatyka (cenionego, pracującej w firmie z pierwszej piątki) po anglistyce...

              • 2 2

              • (1)

                Jak ktoś ma hobby to jest to HOBBY a naukowe opracowania są wiarygodne wtedy, gdy są przygotowane przez SPECJALISTÓW a nie HOBBYSTÓW.
                Przyrodnicy-biolodzy nie są dla mnie osobami kompetentnymi przy omawianiu kwestii hydrologicznych i hydrogeologicznych.

                • 0 2

              • I przez ta Wasza scisla specjalizacje tak naprawde g. wiecie. Bo sprawy hydrologiczne istnieja w oderwaniu od innych nauk wg Was? I przez to jest tak jak jest. Nie macie ogladu globalnego, jak jedne sprawy wplywaja na drugie. Podobne z lekarzami, kazdy grzebie w swoim organie, nie patrzac calosciowo na czlowieka. Jakby czlowiek byl jakims frankensteinem. Efekty wiadome, tylko siel eczy objawy czegos, nie leczac czlowieka, i efekty sa nietrwale i nie maja na celu wyleczenia, tylko najlepiej branie lekow do konca zycia, tak naprawde utrzymujacych chorobe...A nalezaloby spojrzec globalnie i laczac rozne nauki. wtedy tylko mozna wyciagnac wlasciwe wnioski. Ale to Wam sie w glowach nie miesci. Ziemia tez tylko cierpi przez brak globalnego ogladu sytuacji. Kazdy tylko w swoja strone ciagnie i zajmuje sie glupotami zeby tylko podtrzymac status quo w srodowisku.

                • 2 0

        • Eugeniusz Kwiatkowski także był chemikiem

          a jakoś dał radę...

          • 8 0

        • hydrogeologia nie ma wyłączności na zagadnienia retencji i pokrewne !

          to zadziwiające, że autorka kilkudziesięciu opracowań przyrodniczych sprowadza problem retencji li tylko do jednej dyscypliny; więc żeby specjalnie się nie rozwodzić pozwolę sobie, a raczej odważę, stwierdzić, że wskazany problem to nie tylko domena tej dyscypliny, a co najmniej kilku, a przy spojrzeniu dostatecznie szerokim kilkunastu

          • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane