- 1 Flipper dał się oszukać i stracił 15 tys. zł (282 opinie)
- 2 15 mln zł wygrane w Eurojackpot w Gdańsku (55 opinii)
- 3 Paraliż drogowy na północy Gdyni (101 opinii)
- 4 Chciała kupić Bitcoiny, straciła 200 tys. (52 opinie)
- 5 Co z pociągami SKM do Pruszcza i Tczewa? (201 opinii)
- 6 Przestępca seksualny wpadł w porcie (93 opinie)
Dług rośnie, a miasto czeka. Koniec marzeń o Hali Plażowej?
20 lipca 2015 (artykuł sprzed 8 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
Namiot z grami przy plaży i Domu Zdrojowym
Sześć różnych podmiotów zalega Gdańskowi za użytkowanie wieczyste działek łącznie ponad 3 mln zł. Wśród nich jest inwestor Hali Plażowej w Brzeźnie , który z tytułu użytkowania wieczystego jest miastu winien ponad 534 tys. zł. Urzędnicy nie chcą wypowiedzieć inwestorowi umowy, choć prawo na to pozwala.
- Pracownicy wydziału finansowego doszukali się sześciu podmiotów, które zalegają miastu powyżej pół miliona złotych - informuje Dariusz Wołodźko z Biura Prasowego gdańskiego magistratu.
Gdy poprosiliśmy o szczegółowe informacje, jakie to podmioty, urzędnicy skonsultowali się z prawnikami, po czym poinformowali, że "dane te stanowią dane gospodarcze tychże podmiotów i jednocześnie trudno uznać je za informacje publiczne".
- Mogą one być np. sporne, wątpliwe, a ujawnione w sposób nieuprawniony stanowić mogą podstawę do formułowania w stosunku do jednostki samorządu terytorialnego roszczeń odszkodowawczych w sytuacji, gdyby ujawnienie takiej "spornej i wątpliwej" należności uniemożliwiło przeprowadzenie jakiejś operacji gospodarczej - wyjaśnia Dariusz Wołodźko.
Jak ustaliliśmy, na jednym z czołowych miejsc na liście dłużników miasta jest spółka Strandhalle. Według księgi wieczystej jest ona dzierżawcą dwóch działek, na których inwestor zobowiązał się do odbudowy Hali Plażowej w jej historycznym kształcie.
O sprawie ciągnącej się inwestycji przy plaży w Brzeźnie pisaliśmy wielokrotnie. W ubiegłym roku urzędnicy poszli na rękę inwestorowi, który od 2006 r. ubiegał się o zmianę planu zagospodarowania tego terenu. Poprzedni plan był wewnętrznie niespójny (najprościej mówiąc: zobowiązywał inwestora do odbudowy hotelu w jego dawnym kształcie, jednocześnie narzucając parametry odbudowy, które to uniemożliwiały).
Po wielu miesiącach prac plan udało się zmienić, w sierpniu ubiegłego roku Rada Miasta go zatwierdziła, a inwestor obiecał, że jesienią wystąpi o pozwolenie na budowę.
Inwestycja miała ruszyć wiosną, ale do dziś w dziurze wstydu nic się nie dzieje. Latem zeszłego roku funkcjonował tam nawet nielegalny parking i stanęła przyczepa z kebabem, która po kilku dniach od otwarcia spłonęła.
Mieszkańcy Brzeźna poirytowani nieudolnością inwestora i bezradnością miasta, założyli internetowy "dziennik budowy", w którym monitorują, co aktualnie dzieje się - a raczej nie dzieje się - na działkach przylegających do Parku Brzeźnieńskiego. Dotychczas jedyne zmiany wprowadzają tam złomiarze, którzy regularnie rozbierają okalające teren blaszane ogrodzenie.
Tymczasem właściciel działki nie rozpoczął nawet procedury uzyskania w Wydziale Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków w Gdańsku decyzji o zatwierdzeniu projektu budowlanego i udzieleniu pozwolenia na budowę. Szansa, że prace na budowie ruszą w tym albo przyszłym roku jest bliska zeru.
- Do dziś nie wpłynął do nas żaden wniosek w tej sprawie - dowiedzieliśmy się od urzędników.
- Miasto zmodyfikowało w zeszłym roku plan miejscowy, by ułatwić zabudowę tego miejsca, by w końcu przestało być pustym miejscem w Brzeźnie. Nie mamy niestety instrumentów prawnych, by zobowiązywać użytkownika do jakichkolwiek terminów podjęcia czy zakończenia prac na jego terenie - tłumaczą.
Nie udało nam się nawiązać kontaktu z inwestorem. Ale nie tylko nam, bo właściciel działki unika także miejskich urzędników i regulowania swoich zobowiązań wobec miasta. Z tytułu użytkowania wieczystego dwóch działek w Brzeźnie zalega ponad 467 tys. zł. Do tego dochodzą jeszcze odsetki w wysokości 67 tys. zł oraz koszty sądowe - 19 tys. zł.
Magistrat próbuje odzyskać swoje należności na drodze sądowej, ale poza kilkoma wyrokami w tej sprawie wciąż pozostaje z niczym.
- Za bieżący rok, jeśli opłata nie wpłynie, miasto także pójdzie do sądu z kolejnym pozwem. Sytuację utrudnia fakt, że zarówno struktura własnościowa spółki jak i obrót udziałami w prawie użytkowania wieczystego gruntu ulega zmianom - dodaje Dariusz Wołodźko.
O powiązaniach między spółkami właściciela terenu w Brzeźnie pisaliśmy kilka miesięcy temu.
Kontaktu z inwestorem od kilku miesięcy nie ma też główny architekt Hali Plażowej.
- Inwestor zapowiadał podjęcie projektu, ale tego nie zrobił - mówi Marek Romaniszyn z biura ETC Architekci. - Ostatni nasz kontakt był na przełomie roku. Od tamtej pory w sprawie Hali Plażowej nic się nie dzieje. Po tym, jak zniknęły ostatnie przeszkody w postaci starego, niespójnego planu, myśleliśmy, że inwestor podejmie się realizacji przygotowanego przez nas projektu. Nie wiemy, dlaczego tego nie zrobił. Mogę powiedzieć tylko tyle, że dobrze się stało, że plan został zmieniony. Ktokolwiek będzie inwestorem na tej działce, w przyszłości zrealizuje projekt w najlepszym możliwym jego kształcie - dodaje.
Odczuwalną zmianą, jaka nastąpiła po ubiegłorocznej korekcie planu zagospodarowania terenu w Brzeźnie jest znaczny wzrost wartości działki. Po zmianach może tam powstać budynek o większej powierzchni, co przekłada się na wzrost jego wartości i potencjalnych zysków.
Cierpliwość kończy się nie tylko mieszkańcom, ale też radnym. W sprawie niedotrzymania przez inwestora kolejnych obietnic, w maju radny PiS Łukasz Hamadyk złożył w Urzędzie Miasta interpelację.
Odpowiedź napisał zastępca prezydenta Wiesław Bielawski. Można w niej przeczytać, że "użytkownik wieczysty ma prawo swobodnie zagospodarować nieruchomość, jednak pod warunkiem realizacji inwestycji zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego" (...) jak również nie ma obowiązku informowania urzędu o zawieranych umowach dotyczących zamiarów i sposobu inwestowania".
Z treści pisma wynika też, że miasto nie ma zamiaru rozwiązać umowy o użytkowaniu wieczystym, bo wiązałoby się to z ryzykiem przejęcia części, a nawet całości zobowiązań zabezpieczonych w księdze wieczystej (w sumie to kilkadziesiąt milionów złotych).
Kodeks cywilny daje jednak gminie takie prawo. Na podstawie art. 240 KC oraz art. 33 ust. 3 ustawy o gospodarce nieruchomościami, gmina może żądać od inwestora rozwiązania umowy, gdy wieczysty użytkownik korzysta z gruntu w sposób sprzeczny z jego przeznaczeniem określonym w umowie, w szczególności jeżeli wbrew umowie użytkownik nie wzniósł określonych w niej budynków lub urządzeń.
Prawnik, którego poprosiliśmy o opinię twierdzi, że nie ma też ryzyka, by miasto przejęło długi inwestora.
- Wygaśnięcie użytkowania wieczystego powoduje wygaśnięcie z mocy prawa ustanowionych na tym prawie obciążeń, w tym hipotek - mówi Łukasz Syldatk, radca prawny z kancelarii GKK Adwokaci. - Użytkownik wieczysty - w tym przypadku inwestor - musi jednak wywiązać się z odpowiedzialności wobec wierzyciela (np. banku kredytującego nieruchomość).
We wrześniu problemem ma się zająć komisja Zrównoważonego Rozwoju Rady Miasta Gdańska.
- Za wszelką cenę trzeba wejść na drogę sądową i wyrwać teren od dziwnych ludzi. Nie rozumiem przyzwolenia na samowolkę jakiejś dziwnej firmy - napisał na Facebooku radny Łukasz Hamadyk.