- 1 Ktoś zostawił dokumenty na przystanku (47 opinii)
- 2 Stracił pół mln zł, bo zainwestował w kryptowalutę przez oszusta (107 opinii)
- 3 Słupki na środku drogi, znaki nie pomogły (309 opinii)
- 4 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (223 opinie)
- 5 Gdzie są wrota Bramy Nizinnej? (94 opinie)
- 6 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (216 opinii)
Dom Kupca - zapomniana świątynia handlu we Wrzeszczu
Chociaż stoi w sercu Wrzeszcza, to jednak zupełnie nie zwraca na siebie uwagi. Dom Kupca przy skrzyżowaniu al. Grunwaldzkiej z ul. Jaśkowa Dolina czasy świetności już dawno ma za sobą, ale stojącej za nim historii nie zna praktycznie nikt. Warto więc ją opowiedzieć.
Sklep kolonialny przy rynku
Otóż centralny plac wsi, a następnie dzielnicy Langfuhr - czyli dzisiejszego Wrzeszcza - nazywany rynkiem (Markt), powstał najpóźniej pod koniec XVIII w. w miejscu, w którym z szosą łączącą Gdańsk z Oliwą zbiegały się drogi do okolicznych wsi i majątków: Piecek, Jaśkowej Doliny, Srebrzyska, Kuźniczek i Nowych Szkotów (dziś jest to al. Grunwaldzka na wysokości Centrum Handlowego Manhattan). To tu działały najważniejsze wrzeszczańskie zajazdy i karczmy, tu też w dni targowe zjeżdżali na handel okoliczni mieszkańcy. W rejonie rynku z czasem powstały najważniejsze budynki administracyjne przedmieścia.
Kiedy pod koniec XIX w. Wrzeszcz zaczął zmieniać się w wielkomiejską dzielnicę, niewysoką, "luźną" zabudowę stojącą dotąd przy rynku zastępować zaczęły kilkukondygnacyjne, reprezentacyjne budynki.
Bodaj najdłużej na swoją kolej czekał piętrowy, kryty dwuspadowym dachem dom stojący właśnie u zbiegu głównej ulicy Wrzeszcza i drogi do Jaśkowej Doliny. Budynek należał do Gustava Wolffa, który prowadził w nim sklep kolonialny i delikatesy. Zaopatrzyć się tu można było m.in. w tytoń, paloną na miejscu kawę oraz likiery własnej produkcji - o czym zawiadamiały liczne szyldy i reklamy "zdobiące" elewację budynku.
Karuzela właścicieli
Wkrótce po śmierci Gustava Wolffa i równolegle z modernizacją całego wrzeszczańskiego rynku w 1909 r. (m.in. w miejscu wodopoju postawiono działającą do dziś neobarokową fontannę oraz posadzono zieleń) na miejscu niepozornego domku wzniesiono czterokondygnacyjny, reprezentacyjny budynek. Początkowo należał do architekta Eugena Bühringa (który przypuszczalnie był jego projektantem), a urządzono w nim Dom Towarowy Waltera Edelsteina (Walter Edelstein Warenhaus). Był to trzeci - obok działających przy dzisiejszej ul. Długiej w Gdańsku oraz Bohaterów Monte Cassino w Sopocie - sklep tej sieci. Edelstein, który z zawodu był fotografem i działał także jako wydawca, po kilku latach przejął budynek na własność i w 1915 r. zmienił nazwę sklepu na Dom Handlowy pod Globusem (Kaufhaus zum Globus).
Koniec I wojny światowej przyniósł zawirowania, w wyniku których budynek z domem towarowym stał się z kolei własnością Emila Grundmanna. Ten od końca XIX w. kierował gdańską filią królewieckiej firmy handlowej Nathan Sternfeld, działającą na rogu dzisiejszych ulic Tkackiej i Długiej. Pod nowym właścicielem wrzeszczański sklep funkcjonował początkowo jako Nathan Sternfeld "Dom Handlowy pod Globusem" (Nathan Sternfeld "Kaufhaus zum Globus"), a od 1923 r. po prostu jako Dom Handlowy Nathan Sternfeld (Kaufhaus Nathan Sternfeld).
Przedwojenny lokalny Harrods
Obecność eleganckiego domu towarowego bez wątpienia dodawała dynamicznie rozwijającej się dzielnicy sporego prestiżu. Sam charakterystyczny narożny budynek stał się wręcz jedną z jej nowoczesnych wizytówek, chętnie uwiecznianą na pocztówkach. Sklep kilkukrotnie przywołał w wydanej w 1959 r. powieści "Blaszany bębenek" wrzeszczański noblista Günter Grass.
Po bezprawnym wcieleniu Wolnego Miasta Gdańska do III Rzeszy we wrześniu 1939 r. sieć sklepów Nathana Sternfelda jako majątek żydowski została odebrana właścicielom. Odtąd wrzeszczański dom handlowy działał pod szyldem swego nowego-starego właściciela, dotychczasowego franczyzobiorcy: Grundmann i S-ka (Grundmann & Co). Działania wojenne prowadzone wiosną 1945 r. w Gdańsku doprowadziły do zniszczenia sklepu. Należy się domyślać, że towar został rozgrabiony, a sam budynek - jak wiele innych w mieście - celowo podpalony przez żołnierzy Armii Czerwonej.
15 lat perypetii inicjatywy prywatnej
Trochę trwało, nim rozebrano ruinę - przy głównej ulicy powojennego centrum Gdańska (pamiętajmy, że zabytkowe śródmieście praktycznie nie istniało) było ich sporo. Atrakcyjnie położoną działką szybko jednak zainteresowali się nowo przybyli do miasta, polscy już kupcy.
W lutym 1947 r. Zrzeszenie Prywatnego Handlu i Usług miasta Gdańska podjęło uchwałę o budowie Domu Kupca i Usługowca. Kamień węgielny, poświęcony przez ks. Józefa Przytockiego z pobliskiego kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego, uroczyście wmurowano 8 grudnia 1947 r., w obecności m.in. ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, prezydenta Gdańska Bolesława Nowickiego oraz przedstawicieli środowisk kupieckich.
Konstrukcję budynku oparto zapewne na przedwojennych fundamentach; od południa łączyła się z częściowo zachowaną kamienicą pod numerem 74. Dom Kupca miał mieć trzy piętra od strony al. Grunwaldzkiej i dwa od ul. Jaśkowa Dolina. Parter przeznaczono na sklepy oraz obszerną salę widowiskową, na piętrach planowano urządzić biura, a w części budynku - mieszkania. Zapowiadano, że będzie to ośrodek życia organizacyjnego kupiectwa polskiego na Wybrzeżu.
Wkrótce jednak zaczęły się trudności. Zrzeszenie przeceniło swoje możliwości finansowe - szacowany na ok. 34 mln zł koszt surowej inwestycji okazał się zbyt duży. W 1948 r. postawiono więc jednopiętrowy zaledwie budynek. Dalsze prace wznowiono dopiero pięć lat później, ale znów szybko je przerwano - tym razem z uwagi na brak formalnego pozwolenia władz miejskich; okazało się, że zgoda na rozpoczęcie prac wyrażona w 1947 r. nie miała formy pisemnej. A władze Gdańska nie chciały już jej wydać, miały bowiem wobec powstającego obiektu własne plany. Ostatecznie jednak zawarto porozumienie i wznowiono budowę.
Wiecha na budynku zawisła w 1961 r., w tym samym roku także zapadła urzędowa decyzja o przekazaniu Zrzeszeniu w wieczyste użytkowanie parceli, na której stanął obiekt.
"Gdańsk miastem kwiatów", Maleńka i Moda Polska
Ostatecznie na działce o powierzchni 750 m kw. powstał gmach o pięciu kondygnacjach, każda o powierzchni 570 m kw. Zrzeszeniu zabrakło jednak środków na jego wykończenie. Budynek straszył więc nieotynkowaną elewacją, a tymczasem władze miasta postanowiły ozdobić jego dach wielkim - i bardzo kosztownym - neonem "Gdańsk miastem kwiatów" (który zresztą regularnie się psuł). Zrzeszenie nie miało więc innego wyjścia, jak sfinansować naprędce zlecone prace elewacyjne.
Niezależnie od tych perypetii na parterze Domu Kupca już od końca lat 40. działał handel i usługi, m.in. cukiernia, pracownia jubilerska, sklep spożywczy. W październiku 1957 r. otwarto tu słynną cukiernię Maraska, w latach 60. zaś przeniosła się tu kawiarnia Maleńka.
Najsłynniejszym sklepem był jednak otwarty 9 lipca 1976 r., zajmujący cały parter budynku, drugi trójmiejski (po Gdyni) i 23. w kraju salon słynnej PRL-owskiej sieci odzieżowej Moda Polska. Jego wnętrze zaprojektowali doc. Ryszard Semka i mgr inż. Hubert Smużyński z Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych (dziś Akademia Sztuk Pięknych) w Gdańsku. Sklep oferował konfekcję damską i męską, wyroby dziewiarskie, drobną galanterię, bieliznę i kosmetyki. Przez pozostałe lata PRL-u pozostawał popularnym miejscem zakupów; z daleka zachęcał do nich ogromny neon zamontowany na dachu oraz mniejszy, na elewacji.
Powolny zmierzch
Lata świetności Domu Kupca minęły wraz z końcem PRL-u. Moda Polska (ostatecznie zlikwidowana w 1998 r.) zamknęła swój wrzeszczański salon na początku 1993 r. Na przełomie wieków w jego miejscu działał jeden z pierwszych sklepów gdańskiej spółki LPP - ale wyprowadził się do otwartego obok w 2004 r. Centrum Handlowego Manhattan.
Kawiarnię Maleńką w pierwszej połowie lat 90. zastąpił irlandzki pub Scruffy O'Brien, uwieczniony nawet przez Pawła Huelle w wydanej w 2001 r. powieści "Mercedes-Benz". W międzyczasie zniknęły zdobiące dach budynku charakterystyczne neony.
Do czasu wprowadzenia ustawy krajobrazowej Dom Kupca często służył za stojak na wielkoformatowe banery reklamowe. Ich usunięcie odsłoniło zaniedbaną elewację, która robi przygnębiające wrażenie. Na parterze działa placówka banku i sklep medyczny; część przestrzeni pozostaje niewynajęta. Na wyższych kondygnacjach mieszczą się biura.
Budynek wieczorami ożywia nieco otwarty w 2018 r. w miejsce zamkniętego dwa lata wcześniej irlandzkiego pubu lokal Ziemia. Czy jednak cały Dom Kupca, pamiętający pionierskie czasy powojennej odbudowy Gdańska, doczeka się nowego życia?
O autorze
Jarosław Wasielewski
badacz i popularyzator historii Gdańska, autor bloga poświęconego w całości przeszłości i teraźniejszości Wrzeszcza.
Opinie (176) ponad 20 zablokowanych
-
2020-12-02 09:09
Piękny był Gdańsk
taki bez elgiebete
- 28 13
-
2020-12-02 09:11
Elewacja do renowacji i powrót tablicy konieczny!
- 18 1
-
2020-12-02 09:12
Fajny artykuł
Napiszcie coś o złodziejach prezesach Stowarzyszenia Kupców jak budowali Manhatan i kto i za ile czerpał korzyści z pubu Irlandzkiego. Tak rozkradano Gdańska.
- 25 1
-
2020-12-02 09:13
Raczej nie zgadza się datowanie zdjęcia Zbigniewa Kosycarza - to nie może być 1989 (2)
Inna moda, fryzury niż w 1989.
- 14 3
-
2020-12-02 09:21
Wygląd ludzi wskazuje raczej na 1969. (1)
i nikt by nie wywieszał w 1989 r. transparentu o KPZR.
- 12 0
-
2020-12-02 12:25
W kwietniu 1989 jeszcze by wywieszał...
obrady okrągłego stołu były od 4 czerwca 1989.
- 0 0
-
2020-12-02 09:38
A teraz wszędzie banki i żabki
:-(((
- 28 1
-
2020-12-02 09:44
ciekawy artykuł
- 12 1
-
2020-12-02 09:45
Bardzo szkoda tych przedwojennych kamienic. Miały w sobie urok. Każda była wyjątkowa, ozdobiona detalami. Teraz to mamy tandetę nie architekturę. Szkoda że nie wracamy do dawnych zwyczajów - ludziom się to po prostu podobało. Niestety nie buduje się teraz dla ludzi ale dla zysku.
- 34 1
-
2020-12-02 09:46
Ten rynek wraz z budyneczkiem kierownika-placowego / WC było w przyziemiu - wejście od strony Olimpu. (1)
- wraz fontanną zachował się w stanie idealnym aż do lat 90 , później go oszpecono plastikami, zamknięciem WC itp rzeczami a na dachu postawiono Telebim.
Takich mamy czy mieliśmy konserwatorów zabytków...
A ten Dom Handlu za PRL nadzorował prywatny handel z ramienia PRL, prywaciarze mówili na niego Zrzeszenie - Jadę do Zrzeszenia... Bywałem tam często z rodzicami 50 lat temu...- 26 0
-
2020-12-02 14:51
Super,że napisał wreszcie ktos co było w tym małym budynku z WC.
- 1 0
-
2020-12-02 10:02
(2)
Albo odnowic w formie z lat siedemdziesiatych - z neonem Gdansk miastem kwiatow, albo z historyczna przedwojenna fasada. Dziwie sie, ze tak centralnie polozony budynek nie ma wziecia. A propos neon. Ten psul sie czesto i tak w nocy wyswietlalo sie: Gdansk miastem katow albo wiatow.
- 14 3
-
2020-12-02 10:14
(1)
Chcesz powojenny budynek z przedwojenną elewacją? Dobrze się czujesz?
- 1 1
-
2020-12-02 19:44
A cala starowki to co?
- 2 2
-
2020-12-02 10:28
Na prawdę ciekawy artykuł o tym (1)
- 4 2
-
2020-12-02 10:39
Na prawdę???
Na pewno nie na kłamstwo?
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.