• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Domowe łącze. Jak wybrać dobry internet?

Jakub Chabik
18 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Internet jest już w większości polskich domów, nie oznacza to jednak wcale, że znamy się na wyborze odpowiedniego dla nas łącza. Internet jest już w większości polskich domów, nie oznacza to jednak wcale, że znamy się na wyborze odpowiedniego dla nas łącza.

Posiadanie internetu dawno już nie jest luksusem. Według badania GUS w 2020 roku dostęp do sieci miało aż 85 proc. gospodarstw domowych w Polsce. Warto jednak zastanowić się na, co zwrócić uwagę przed wyborem łącza i dostawcy.



Jesteś zadowolony(a) ze swojego domowego internetu?

Jeśli czytasz ten tekst na Portalu Trojmiasto.pl, to prawdopodobnie jesteś we wspomnianej wcześniej grupie.

Wielu z nas jednak zastanawia się, jak ocenić dane łącze i jak nie popełnić błędu przy jego wyborze. Zważywszy, że większość umów telekomunikacyjnych zawierana jest na czas określony, więc za popełniony błąd trzeba będzie płacić przez rok albo nawet kilka lat.

Poniżej więc kilka kryteriów, które pomogą w wyborze właściwego łącza i dostawcy.

Zastanów się, czego potrzebujesz



Pierwsze pytanie, na jakie trzeba sobie odpowiedzieć, brzmi: "Jakie są nasze potrzeby?". Ilu mamy domowników - jednego, dwoje, a może całą gromadkę? Czy korzystamy tylko ze stron internetowych i apek, czy może stosujemy internet do streamingu wideo, czyli korzystamy z serwisów takich jak HBO Go albo Netflix? Czy któryś z domowników gra w gry sieciowe? Czy zdarza nam się ściągać z internetu duże pliki, np. instalować gry z serwisów takich jak Steam czy GOG?

Musimy dokonać kilku wyborów:

  • łącze stacjonarne czy bezprzewodowe?
  • jakiej przepustowości potrzebujemy?
  • z limitem czy bez?
  • na jaką szybkość (ping) możemy liczyć?
  • na jaką cenę jesteśmy gotowi?
  • jaki jest czas trwania umowy?

Spróbujmy pochylić się nad nimi po kolei.

Blaski i cienie mobilności



Mieszkańcy osiedli miejskich i budynków wielorodzinnych mogą najczęściej liczyć na łącza przewodowe. Najczęściej należą one do oferty tzw. triple play, łączącej telefon, internet oraz telewizję kablową. Na każdym osiedlu najlepiej zapytać sąsiadów o to, z czego korzystają i czy są zadowoleni.

Nieco inaczej jest na przedmieściach oraz w budynkach jednorodzinnych. Tutaj dostępność do łącza stacjonarnego uwarunkowana jest podciągnięciem kabla do danego budynku. Operatorzy bywają kapryśni - kładą kabel dopiero wtedy, gdy w danej dzielnicy i na danej ulicy znajdzie się odpowiednio duża liczba chętnych, a prace ziemne nie są zbyt kosztowne.

Rozwiązaniem jest łącze bezprzewodowe. Wszyscy krajowi operatorzy posiadają taką ofertę - dostęp plus domowy router Wi-Fi. Często można wypożyczyć go na kilka, kilkanaście dni i przetestować - zanim zdecydujemy się na dobre. Warto wykonać taki krok, bo jakość i prędkość takiego łącza zależy od odległości od anteny, charakterystyki budynku, ukształtowania terenu oraz liczby odbiorników na danym terenie. Łącza bezprzewodowe to także z reguły gorsza szybkość (ping) - o czym za chwilę. Dopóki nie rozpowszechnią się sieci 5G, można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że kabel będzie prawie zawsze lepszy niż łącze bezprzewodowe.

Łącze bezprzewodowe można polecić wtedy, gdy z góry wiemy, że będziemy z niego korzystali w kilku miejscach. Na przykład - prawie każdy weekend spędzamy w daczy za miastem i nie chcemy mieć dwóch abonamentów - router w piątek pakujemy do samochodu i do niedzieli korzystamy z internetu znad jeziora, za ten sam abonament.

Kwestia przepustowości



Wieczór z ulubionym serialem. Żeby nic się nie zacinało, zwracajmy uwagę przy podpisywaniu umowy na odpowiednią przepustowość łącza. Wieczór z ulubionym serialem. Żeby nic się nie zacinało, zwracajmy uwagę przy podpisywaniu umowy na odpowiednią przepustowość łącza.
Przepustowość (poprawniej mówi się: przepływność) łącza, potocznie zwana prędkością, mierzona jest w megabitach na sekundę, w skrócie Mbps. Większość trójmiejskich operatorów posiada łącza o prędkości od kilkunastu do nawet kilkuset megabitów. Typowe łącze jest asymetryczne - to znaczy: szybciej informacje odbiera, niż wysyła. Taka jest charakterystyka ruchu domowego - raczej ściągamy informacje, niż wrzucamy własne do internetu.

Na takie prędkości należy patrzeć z pewną dozą ostrożności - niewiele jest serwisów, które realnie potrafią transmitować z taką prędkością i prawdopodobnie z pełnej przepustowości rzadko będziemy korzystać. Natomiast prędkość rzędu 20-40 Mbps może w praktyce oznaczać 10-20, a to może być za mało, by oglądać filmy na Netfliksie, zwłaszcza kiedy jednocześnie dziecko prowadzi wideokonferencję z przyjaciółmi.

Jeśli chcemy korzystać z usług, które mają większy "apetyt" na dane (streaming wideo, telekonferencje, gry interaktywne, ściąganie dużych plików) - warto na wszelki wypadek zamówić większą przepustowość, liczoną raczej w setkach niż dziesiątkach Mbps.

Warto dodać, że realną przepustowość łącza zawsze można sprawdzić, na przykład na stronie www.speedtest.net - a jeśli ta realna istotnie odbiega od obiecanej przez operatora, to zapytać operatora, dlaczego tak jest.

No koniec ważna informacja: łącze jest tak szybkie jak najwolniejszy jego element. Jeśli więc kupiliśmy łącze 600 Mbps do domowego routera, ale korzystamy z domowego Wi-Fi działającego w paśmie 2,4 GHz, to ten ostatni element ogranicza maksymalną przepustowość do 54 Mbps. Przypomina to sytuację, w której kupilibyśmy silnik porsche i wstawili do dużego fiata. Niech nikogo nie dziwi, że takie auto (łącze) nie osiąga imponującej prędkości.

Limit dla odważnych



Operatorzy chętnie podpisują umowy, które ograniczają liczbę przesłanych danych, np. do 30 GB (gigabajtów) miesięcznie. To wydaje się dużo - ale tylko pozornie. Dwa-trzy komputery stacjonarne i dwa-trzy smartfony w domu oznaczają kilka, kilkanaście aktualizacji systemów i aplikacji miesięcznie. Smartfony codziennie aktualizują kilka apek - to co noc, na każdy telefon, nawet kilkadziesiąt MB (megabajtów, jeden gigabajt to 1024 megabajty).

Może się okazać, że nawet połowę naszego limitu "zjedzą" aktualizacje, które zachodzą w tle, i już w połowie miesiąca staniemy przed wyborem - albo będziemy korzystać z minimalnej prędkości (na której nawet strony WWW działają wolno, a o korzystaniu z gier czy streamingu nie ma mowy), albo dokupimy dodatkowy pakiet. Często po cenie znacznie wyższej od abonamentu.

Moja rada - umowę z limitem należy podpisywać tylko wtedy, gdy sporadycznie korzystamy z internetu i raczej nie są to usługi wideo oraz interaktywne i prowadzimy jednoosobowe gospodarstwo.

Prędkość, czyli ping



Szybkość łącza ma znaczenie głównie dla graczy, szczególnie tych interaktywnych. Szybkość łącza ma znaczenie głównie dla graczy, szczególnie tych interaktywnych.
Prędkość odpowiedzi, zwana potocznie "pingiem", to czas upływający od wysłania informacji z naszego komputera lub smartfona do innego i otrzymania odpowiedzi. Może wahać się od kilku do kilkudziesięciu milisekund. Ping ma znaczenie przede wszystkim przy grach interaktywnych.

Uczestnicy rozgrywek np. w "League of Legends" albo "Fortnite" wiedzą doskonale, jakim utrapieniem potrafi być tzw. lag - czyli kiedy czas reakcji się wydłuża. Na ekranie widzimy wtedy zdarzenia sprzed pewnego czasu i zanim zdążymy zareagować, nasza postać jest martwa, a gracze z naszej drużyny mają do nas pretensje. I znowu ogólna zasada - "ping" jest z reguły lepszy (krótszy) na łączach stałych niż bezprzewodowych.

Umowa



Kiedy wreszcie dokonamy wyboru, powinniśmy podpisać umowę. Tutaj potrzeba daleko idącej roztropności i ostrożności, bo choć dochodzenie naszych praw w trakcie trwania umowy jest możliwe, to jednak kłopotliwe. Umowy i regulaminy mają dość kruczków i haczyków, aby wpędzić w zakłopotanie nawet osoby biegłe w prawie, a interwencje regulatorów (Urząd Komunikacji Elektronicznej oraz Urząd Ochrony Konkurentów i Konsumenta) nie mają charakteru indywidualnego - trzeba najpierw udowodnić, że dane zapisy albo praktyki naruszają interesy zbiorowe. Od kwestii indywidualnych są polubowne sądy konsumenckie oraz sądy powszechne.

Przy umowach abonamentowych (a praktycznie każda umowa z dostawcą internetu jest umową abonamentową) warto spojrzeć na "drobny druczek". Na przykład, może się okazać, że korzystna cena obowiązuje tylko przez pierwsze trzy miesiące, a dodatkowe usługi (np. Netflix) są darmowe tylko przy ograniczonym korzystaniu.

Kolejna kwestią jest czas trwania umowy. Tutaj także należy zachować daleko idącą ostrożność przy związywaniu się na dłużej. Pamiętajmy - usługi telekomunikacyjne tanieją bardzo szybko. Za rok, dwa nasza dzisiejsza oferta będzie już zupełnie niekonkurencyjna. Za tę samą cenę, która dzisiaj wydaje się atrakcyjna, za rok otrzymamy coś znacznie lepszego.

W moim przypadku było tak, że po roku okazało się, że operator bezprzewodowy "nazbierał" tylu klientów z mojej dzielnicy, że łącze miało regularne awarie. Co z tego, że oferował mi zniżki, skoro nie miałem łączności w domu? Na szczęście podpisałem umowę tylko na rok - bez sentymentu rozwiązałem ją i zdecydowałem się na innego operatora. Warto przeprowadzić analizę różnych scenariuszy, w tym pesymistycznych.

Z polecenia



Zawsze warto popytać sąsiadów. Jaka jest realna przepustowość łącza? Jaki jest ping? Czy łącze ma awarie? Czy można się dodzwonić na numer alarmowy i czy operator reaguje na sygnały w sposób przejrzysty i zrozumiały? Czy umowa nie ma "drobnych druczków" i "haczyków"? Lepiej być mądrym przed szkodą i cieszyć się muzyką, filmami, zakupami i kontaktami z przyjaciółmi w internecie bez troski i irytacji wywołanej wolnym i niestabilnie działającym łączem.

O autorze

autor

Jakub Chabik - inżynier, menedżer, publicysta, naukowiec. Zajmuje się technologiami informatycznymi. Od ponad 20 lat popularyzuje naukę, technikę oraz biznes w mediach. Od ponad 20 lat bezgranicznie zakochany w Trójmieście i Pomorzu. Od 5 lat wykładowca Politechniki Gdańskiej.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (196)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane